Rozdział 81

138 19 1
                                    


Hiron

Hiron wiedział, że Nicholas ruszył w stronę machin oblężniczych, ale coś musiało go zatrzymać. Zastanawiał się, czy nie cisnąć magią w kolejną, ale obawiał się, że mimo wszystko niedaleko mógł znajdować się Nick, a nie chciał go skrzywdzić.

W złość wprawiała go pula nieograniczonych wyborów. Gdyby nie Ellen, nie zważałby na to, co dzieje się z innymi, tylko za wszelką cenę robił wszystko, by utrzymać stan rzeczy. Teraz niestety musiał myśleć też o innych i to wprawiało go w zły nastrój.

Podbiegł do granicy kamieni i otworzył szeroko oczy, widząc, że to jeszcze nie koniec sztuczek Petroniusza. Zza drzew wychynęły trzy przeogromne pasożyty. Hiron zadrżał, widząc ich ogromne grube łapska, które sięgały ku gałęziom i wyrywały z korzeniami drzewa, którymi posłużyli się z Calonem w celu ochrony Ravensport.

Zaklął pod nosem i przeczesał palcami smoliste włosy, teraz już wilgotne od potu.

Z tej odległości widział wyraźnie Petroniusza siedzącego na kłębowisku złożonym z poddanych mu pasożytów. Zachowywał się śmiesznie, bawiąc się w atencjusza. Wszystko, co robił było groteskowe i karykaturalne.

Hiron dopiero po chwili zauważył magów z białymi oczami. Petroniusz wciąż w jakiś sposób ich wykorzystywał i udało mu się czerpać z magii, której być już nie powinno, bo tacy magowie musieli przecież być martwi!

- Stworzyłeś ohydne potwory, magicae! – krzyknął Hiron. – Nie wstydź ci? Kalasz wszelkie gatunki!

Petroniusz zaśmiał się głośno.

- Miałbym się wstydzić tego, co wyszło spod mojej ręki? Przecież to moje dzieła! Moje dzieci! – zawołał.

Martwe, a jednocześnie żywe twarze magów bez magii poruszyły się niespokojnie. Dwa przeogromne pasożyty wspomagane przez magów ruszyły na Hirona od strony lasu.

Nie próbowały jeszcze przedrzeć się przez skalne obwarowania, bo Hiron po raz kolejny cisnął magią, wzmacniając zabezpieczenia.

- Powiedz mi jak to jest – zawołał do niego Petroniusz – sprzymierzyć się z twoimi wrogami? Tymi brudasami? Nie chciałbyś nimi rządzić? Przyznaj, że tak. Znam twoje serce. Wiem, że czujesz się od nich lepszy.

- Owszem, zawsze czuję się lepszy!– odkrzyknął Hiron. – Taki się już urodziłem: z ogromną dozą poczucia pewności siebie i przekonania o własnej wspaniałości. Ale nie potrzebuję do tego mordowania i tworzenia ohydnych potworów.

- Jesteś głupcem! Dawałem ci szansę, byś zasiadł obok mnie na tronie z kości, ale odrzuciłeś tę propozycję, a teraz zginiesz. Tak jak reszta tych plugawych bellator i mój pożałowania godny, fałszywy syn.

Uniósł dłonie w górę i cisnął magią nie tak jak spodziewał się Hiron w niego, ale w ogromne pasożyty, które z jeszcze większą intensywnością zaczęły wyrywać drzewa, między którymi skrył się Nicholas. Jeśli złapią chłopaka, pójdą jak po sznurze po ścieżce, którą Hiron stworzył. Zaufał temu bellator i miał nadzieję, że podoła zadaniu. Oby się nie mylił.

- Za tymi drzewami czeka na mnie armia. Nie potrwa długo, zanim zalejemy was masą. Niech tylko moje dzieciątka wyrwą te chwasty. I spójrz tam. – Mag wskazał Hironowi lewą stronę.

Za wzburzoną wodą ujrzał pracujących w pocie czoła pasożytów, którzy układali drewniany most. Dotychczas topili się, kiedy woda zalewała deski i dławiła ich pod spienionymi falami, ale determinacja pchała ich do przodu.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now