Margaery

13 2 0
                                    

how to be a heartbreaker

boys, they like a look of danger

we'll get him falling for a stranger

a player, singing i lo-lo-love you

at least i think i do

19 IX

Margaery świetnie czuła się w roli kandydatki na przewodniczącą. Nigdy nie pomyślałaby, że tak dobrze idzie jej uśmiechanie się do ludzi i sztuka perswazji. A nie, chwilkę, przecież wiedziała to od zawsze. Traktowała to bardziej jako miłą rozrywkę, niż obowiązek.

Od czasu swojego krótkiego przemówienia cztery dni temu zaczęło ją zauważać coraz więcej osób. Nie żeby wcześniej była nierozpoznawalna, Margaery miała pełną świadomość swojej pozycji, ale od niedawna uczniowie, zamiast wpatrywać się w nią z uwielbieniem, chętniej z nią rozmawiali. Zupełnie jakby chcieli lepiej ją poznać. Zawsze, gdy siedziała przy swoim stoliku w holu szkoły i rozdawała plakietki z różami, otaczał ją krąg chłopców i dziewcząt.

Przyglądała się Daenerys, która przyjęła bardziej czynną postawę. Sama rozpoczynała rozmowy, wszędzie było jej pełno. Próbowała do siebie przekonać nawet tych najbardziej opornych. Dzisiaj Margaery ze śmiechem przyglądała się, jak zagadywała Aryę, którą wybory obchodziły tyle, co sukienki jej siostry. Swoją drogą, musiała zapytać Robba, co z tym Jonem Snow. Dlaczego taki przyjemny chłopiec interesował się nią? Ciekawe co robił Robb? Ciekawe, czy on też uważał, że Daenerys jest ładna.

Tak właściwie, to czemu nigdy wcześniej nie zgłaszała się do wyborów? Zastanawiały się nad tym z Sansą po lekcjach w piątek.

-Chyba po prostu nie chciałam robić konkurencji Joffrey'owi – doszła do wniosku Margaery. – A później nie mieszałam się dobrowolnie w cokolwiek z nim związane.

Sansa wzdrygnęła się lekko, gdy usłyszała imię swojego byłego. Margaery wcale się jej nie dziwiła.

-Ostrzegałam cię przed nim.

-Oj, wiem, Sansiu – Margaery objęła ją, gdy siedziały na ławce przed szkołą, czekając na Yohna Royce'a, pracownika Starków, który miał odwieźć Sansę na korepetycje z matematyki. – Miałam wtedy nasrane w głowie.

-Miałaś – zgodziła się Sansa.

Margaery nie miała zamiaru protestować. Wplątała się w ten związek mimo protestów przyjaciółki (nie odzywały się wtedy do siebie przez dobre parę miesięcy). Przynajmniej miała na tyle silnej woli, żeby szybko z tym skończyć.

Ze szkoły wyszedł Littlefinger. Margaery skrzywiła się na jego widok. Zobaczył dwie dziewczyny siedzące na ławce i uśmiechnął się, co uznała za dziwne. Poprawił krawat i podszedł bliżej nich.

-Nie powinnaś przypadkiem kierować się na dodatkowe lekcje, Sanso? – Patrzył się na nią w taki sposób, że Marg robiło się niedobrze.

-Oczywiście, panie Baelish. Czekam na szofera.

-Mogę wziąć cię ze sobą – zaproponował tym swoim gardłowym głosem. – Właśnie skończyłem lekcje.

Margaery rozkaszlała się głośno. Między kaszlnięciami wycharczała słowo „prokurator", ale nauczyciel chyba tego nie usłyszał. Natomiast Sansa posłała jej mordercze spojrzenie, po czym, jakby nigdy nic powiedziała słodkim głosem:

-Przykro mi, ale nie chcę robić zamieszania. Pojadę z Yohnem.

-Skoro tak uważasz. – Littlefinger wzruszył ramionami. Złapał mocniej swoją teczkę i ruszył w stronę bramy.

What a Beautiful Crime |GoT Modern AU|Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ