|7|

131 17 11
                                    

Powoli uchyliłam powieki, po czym ponownie je zamknęłam nie przyzwyczajona do światła dziennego. Odwróciłam głowę w drugą stronę i wtuliłam bardziej w ciepłe podłoże na którym spałam. Byłam zadowolona ze snu nie zakłóconego przez dręczące koszmary. Lecz po chwili skojarzyłam fakty i mocno zaczerwieniłam. Zwróciłam wzrok w górę napotykając spokojną twarz śpiącego Shisui'ego.

Kurka wodna.

Zdenerwowana, jak najdelikatniej jak umiałam odsunęłam swoje ciało od niego. Po zakończonej akcji kucnęłam bokiem do niego, wypuszczając z ulgą wstrzymywany oddech. Potem spojrzałam na niego jeszcze raz i z przerażeniem zauważyłam jego szeroki uśmiech i oczy wpatrzone w moje. Po raz kolejny spaliłam buraka.

Czyli nie spał huh?

-No wreszcie, śpiąca królewna wstała. -zakpił.

Drań dobrze wiedział, że będę zawstydzona w tej niekorzystnej dla mnie sytuacji. Ale cóż mam prawdziwego przyjaciela, a to właśnie prawdziwy przyjaciel jest po to żeby się z ciebie śmiać i drażnić. Świetnie. Właśnie tych dwóch rzeczy nie wzięłam wczoraj pod uwagę.

-Tak, tak. Co robimy teraz? - odpowiedziałam wymijająco.

-Może chcesz jeszcze pospać? Było ci tak dobrze... - wyszczerzył się siadając prosto.

-Ohh przestań! - schowałam czerwoną twarz w dłoniach, a ten się zaśmiał.

-A więc tak. Godzinę temu sokół przyniósł mi wiadomość, że za jakiś czas pojawi się oddział by nas zmienić, więc możemy zaraz ruszać spowrotem. - powiedział, a ja tylko skinęłam głową i zaczęłam zbierać garstkę rzeczy, które zostawiłam.

Chwilę później ruszyliśmy w drogę powrotną.

Nagle zaczęłam myśleć o tym, co Shisui wczoraj mi powiedział. Chciał powstrzymać ze mną i Itachim zamach stanu Uchiha, ale to musiało znaczyć, że miał jakiś plan.

-Oi Shisui?- zapytałam w końcu.

-Co chcesz wiedzieć?- spojrzał na mnie.

-Jaki masz plan?

Zamyślił się i przez chwilę nie odpowiadał.

-Miałem wiele planów, ale żaden nie był wystarczający, próbowałem nawet sam przekonywać niektórych, lecz to też nie działało. Zostały dwa wyjścia. Za pomocą mojego mangekyo sharingana użyje na klanie kotoamatsukami, by ich kontrolować bez ich wiedzy. Jeśli to się nie uda będziemy musieli wymordować cały klan. - powiedział patrząc przed siebie.

Na obydwie wiadomości, aż stanęłam z zaskoczenia, a ciało przeszły nieprzyjemne ciarki. I jeszcze fakt, iż posiada mangekyo oznacza, że musiał przejść przez traumę. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałam się co mógł przeżyć w przeszłości. Shisui stanął kilka kroków przede mną, odwrócony w moją stronę z poważną miną.

- Nie ma innych opcji?

-Jak już mówiłem, próbowałem, ale nic nie działa. To Danzo wpadł na pomysł wymordowania klanu, a gdy starszyzna się też zgodziła to hokage też nie miał wyboru chociaż nie chciał tego. Danzo chce klęski Uchiha. Za kilka dni mam zamiar przedstawić plan z kotoamatsukami i jestem pewien, że mu się nie spodoba, ale spróbuję, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby obeszło się bez rozlewu krwi.

Danzo. Tak bardzo nienawidziłam tego dziada. Zawsze się zastanawiałam, jak to możliwe, że posiada władze niemal równą hokage. Do tego nie zdawałam sobie sprawy jaką presję musiał odczuwać Shisui, wiedząc, że jeśli nic nie wymyśli będzie musiało dojść do wymordowania Uchiha.

-Shisui, chce tylko żebyś wiedział, że od teraz, nie ważne co będziemy zobowiązani zrobić, jestem z tobą, zawsze. - powiedziałam szczerze, patrząc mu w oczy.

|Ano Baka!|Where stories live. Discover now