𝐏𝐑𝐎𝐋𝐎𝐆𝐔𝐄

1.1K 54 25
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

LONDON, UK

We wczesnomajowy poranek w małym pośpiechu wyszłam z domu. Szłam prosto do szkoły. Mimo pochopnych opinii na temat tej placówki, lubię tam chodzić, jest całkiem przyjemnie. Nie jestem z nikim skłócona, lubię się ze wszystkimi.

Prawie wszystkimi.

Jedyną osobą, z którą nie mam nic wspólnego, a raczej miałam za dużo, jest Louis.

Louis Partridge.

Chłopak, który ponad trzy lata temu zostawił mnie samą i całkowicie zniszczył naszą wieloletnią przyjaźń.

Był mi najbliższy, kochałam go. Nie tylko jako najlepszego przyjaciela, z którym widywałam się codziennie i mówiłam mu wszystko. Kochałam go, licząc na coś więcej niż tylko przyjaźń, ale w zamian za to, przepiękny szatyn zwyczajnie zniknął z mojego życia. Z dnia na dzień zaczął mnie kompletnie ignorować, przestał się do mnie odzywać, nawet nie zwracał na mnie uwagi. Wiedziałam, że to wszystko przez sławę. Teraz jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów na świecie, więc ja, jako zwykła dziewczyna, zwyczajnie mu się znudziłam, nie miałam mu nic do zaoferowania.

Czasami były takie dni, że wieczorami wręcz musiałam wrócić myślami do naszych wszystkich wspólnie spędzonych chwil. Widziałam go, słyszałam jego głos, jego przeuroczy śmiech, czułam jego dotyk, kompletnie zatracałam się we wszystkich wspomnieniach. Zawsze dochodziłam do wniosku, że jeśli aż tak bardzo mu przeszkadzałam, to dlaczego mi tego nie powiedział, albo ja tego nie zauważyłam?

Może dlatego, że miłość kompletnie odebrała mi racjonalne rozumowanie.

Mieliśmy tylko piętnaście lat, byliśmy parą głupich nastolatków wpadających na idiotyczne pomysły, zakochałam się w nim, w jego spontaniczności, w jego uroku i szaleństwie, a on mnie zostawił - to właśnie podsumowanie wszystkiego, co stało się prawie trzy lata temu. Przez cały ten czas obserwowałam to, jak bardzo Louis się zmienił.

Bo zmienił się i to diametralnie.

Jego urok poszedł w zapomnienie, za to stał się niesamowicie przystojny, nigdy się nie uśmiechał, nie ignorował tylko mnie - ignorował wszystkich. Był zupełnie zamknięty w sobie, nie dopuszczał do siebie nikogo, ale mimo to, wszyscy się nim interesowali, zwracali na niego uwagę, jednak on tego nie chciał. Dobrze widziałam, że chciał być niezauważalny, nie chciał żadnej poświęcanej mu uwagi.

Przez to, co mi zrobił, ucierpiałam dość mocno. Miałam tylko jego. Tylko on był mi bliski, tylko jemu mogłam zaufać. Zranił mnie niewyobrażalnie bardzo. Może nie okazywałam mojego ogromnego bólu, ale to nie znaczy, że nie odczuwam go przez cały czas, po chwilę obecną.

Ale pomimo tego, jak bardzo mnie zranił, ja nigdy nie przestałam go kochać.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now