Rozdział 12

1.9K 137 10
                                    

pov Yuu

Czułem się... dziwnie. Pozbawiony czucia, nie przybierając jakiejkolwiek formy unosiłem się w nieskończonej pustce. Nie, nie unosiłem się, ja spadałem. Wiedziałem, że lecę w dół, ale nie czułem podmuchów wiatru, ani ciężkości własnego ciała. Spadałem, po czym, nie zmieniając kierunku lotu, okazywało się, że jednak byłem w błędzie i wznosiłem się ku górze. Nie mając ciała, na przemian czułem się mały, jak ziarenko piasku i ogromny, jak Słońce. Nie widziałem nic oprócz czerni pustki, ale mój mózg odczytywał rozmazane, kolorowe plamy. Porównałbym to uczucie do tego, kiedy patrzysz przez szybę samochodu, ale myślisz o czymś innym, przez co nie dostrzegasz znajdującej się za szybą rzeczywistości. Nagle poczułem silne uderzenie w przód głowy. Rozejrzałem się, ale nie zobaczyłem niczego oprócz czerni. Nie było też mojego ciała, nie wiedziałem go, nie czułem i nie mogłem nim poruszyć, ale ból w miejscu, gdzie powinna znajdować się głowa, pozostał. Później było już tylko gorzej, czułem, jak moje niematerialne ciało było zgniatane, jakby ktoś chciał uformować z niego kulkę. Nie słyszałem łamania kości, ale czułem towarzyszący temu silny ból i miałem świadomość, że moje ciało było teraz powyginane, tak jak być nie powinno. Chciałem krzyczeć z bólu, ale mimo świadomości poruszania ustami i poczucia bólu zdartego i suchego od krzyku gardła, nie wydobyłem z siebie żadnego dźwięku.

Obudziłem się cały mokry. Czułem przylepioną do mojej skóry koszulkę, ohyda. Może to trochę pedantyczne, ale nienawidzę mieć na sobie spoconych ubrań. Postanowiłem, że skoro już mogłem się poruszać, to pójdę się umyć. Podciągałem się na rękach do góry, ale poczułem jakiś ciężar na lewym ramieniu, więc przestałem. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem rozsypujące się po poduszce, długie, ciemne włosy. Od razu pomyślałem o Chrisie. Spojrzałem niżej i zobaczyłem jego ciążowy brzuszek. To musiał być Chris, tylko co on tutaj robił? Przybliżyłem nos do jego rozpuszczonych włosów i mocno wciągnąłem powietrze. Niestety było, tak jak myślałem, że będzie. Nie czułem nie tylko swojej wewnętrznej Alfy, więzi przeznaczenia, ale również feromonów. Wielka strata, Chris pachniał tak ładnie, choć teraz jego zapach też był niczego sobie. Czułem, że używał waniliowego szamponu. Delikatnie zdjąłem jego głowę z mojego ramienia i przykryłem go kołdrą. Kiedy miałem już za sobą tę przyjemniejszą część, przyszła pora na wstanie z łóżka. Podniosłem się do siadu, a później postawiłem stopy na podłodze. Wstawałem powoli, ale to nic nie pomogło, bo i tak ściemniało mi przed oczami i zakręciło w głowie. Chyba puszczę pawia. Na oślep pobiegłem do łazienki, po drodze waląc się jeszcze głową w futrynę. Bolał mnie łeb, ale przynajmniej trafiłem rzygami do kibla. Trzeba cieszyć się z małych sukcesów.

Nie przepadałem za moją łazienką w tym mieszkaniu, była duża i przesadnie ozdobiona. Na ścianach białe, ceglane kafelki ze złotymi fugami, na podłodze coś, co albo faktycznie było marmurem, albo go bardzo dobrze imitowało. Do tego wielkie lustro, ogromne wanno-jacuzzie i spory prysznic. Choć na te dwa ostatnie nie narzekałem, bo było dużo miejsca na wspólną kąpiel z moim Omegą. W prawdzie mało miejsca też by w niczym nie przeszkadzało... Ach, chyba byłem równie zboczony, co moje drugie ja...

Umyłem się i przebrałem w świeżą piżamę. Nocne ubrania zawsze trzymałem w szafce w łazience, tak było wygodniej. Wszedłem do sypialni, zobaczyłem, że Chris już nie śpi i lekko się przeciąga.

- Um, witaj kwiatuszku - chwiejąc się, podszedłem do łóżka i usiadłem na jego brzegu - Niezmiernie miło mi cię widzieć, ale jakim cudem się tutaj znalazłeś?

- Bo... ja nie chciałem być niegrzeczny... - widziałem strach w jego oczach - ale moja Omega... ona źle się czuła, bo długo cię nie było... a Théo wyprał bluzę... i już nie mogłem... - zaczął szlochać - ona nalegała... więc twój dziadek mi pozwolił... - czyli to sprawka tej gnidy - Przepraszam, naprawdę przepraszam... Mogę już pójść... - przetarł ręką oczy i zaczął wstawać z łóżka, przytrzymałem go jednak.

Zapach miłościحيث تعيش القصص. اكتشف الآن