̶X̶̶X̶̶V̶

739 58 40
                                    

Chodziłam po pokoju i przysięgam, że niewiele mnie dzieliło od tego, by zacząć chodzić po ścianach. Czułam się mocno pobudzona. Jednak dopiero teraz doszło do mnie, dlaczego tak jest. Była pełnia. A ja byłam świeżo po ugryzieniu. I teraz mogłam tylko się modlić, bym się nie przemieniła. Bo wtedy zbyt długo nie pożyje. Serce waliło mi jakby, chciało opuścić moją klatkę piersiową. Paliły mnie mięśnie i czułam się tak jakbym mogła przebiec dwadzieścia kilometrów i nawet bym się nie spociła. Podrapałam się po dziąsłach, które nie chciały dać mi spokoju. Miałam wrażenie, że kły są coraz bardziej widoczne.

Wychodzi na to, że za niedługo będę musiała odejść. Inaczej skończę ze srebrną strzał w sercu zdychając na placu głównym. Ciekawe co by wtedy powiedzieli? Jak wytłumaczyliby to, że jedna z nich okazała się być wilkołakiem. A raczej musieliby jakiś to wyjaśnić. Bo łowcy lubią znać odpowiedzi i nienawidzą niepewności.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się w ich stronę. Wpatrywałam się w nie przez chwilę, jakbym spodziewała się po drugiej stronie zastać komornika. Wzięłam głęboki wdech i przeczesałam włosy palcami. Dzisiaj byłem jeszcze bardziej rozczochrana niż zazwyczaj. A byłam pewna, że to nie jest możliwe.

- Proszę. - Rzuciłam w końcu starając się uspokoić serce, które wręcz zaczęło mnie boleć a ja czułam się jakbym miała stan przedzawałowy.

- Museve. - Mruknął Mutung wchodząc do mojego pokoju. Spojrzał na mnie tymi jasnymi oczami i wbrew temu co mogłam się spodziewać, wcale nie okazywały nienawiści. I to pierwszy raz od dłuższego czasu. - Możemy porozmawiać?

- Skoro już przyszedłeś. - Stwierdziłam średnio przekonana do tego pomysłu. Mimo to pozwoliłam mu wejść. Sama nie wiem dlaczego.

Obserwowałam go uważnie, kiedy ten wchodził do pokoju. I kurwa w życiu chyba nie wyglądał tak cholernie dobrze. Obcisła koszulka idealnie podkreślała jego wyrzeźbione mięśnie. Początkowo myślałam, że jest ona na długi rękaw. Jednak po chwili zrozumiałam, że po prostu rękaw zlały mu się z tatuażem na ręce. Do tego ubrane miał czarne luźne spodnie i buty wojskowe. Jego blond włosy zaczesane były do tyłu i kurwa. Miałam na niego ochotę. Najchętniej wzięłabym go tu i teraz.

No i się zaczęło. Wilcza chcica w czasie pełni. Niepohamowane chęć rzucenia się na każdego, kogo można przelecieć. Już tego nienawidzę. A to dopiero mój pierwszy raz. Ja pierdole... Chyba za dużo przeklinam.

- O co chodzi? - Spytałam, przerywając panującą w pokoju ciszę. Chciałam by, powiedział o co chodziło i żeby wyszedł. Zanim zrobię coś, czego będę żałować.

- Chodzi o Twoje odejście. Rozmawiałem z przełożonymi. Do przyszłego tygodnia przepiszą cię na indywidualnego łowcę. - Wyjaśnił, na co rozchyliłam usta. On to dla mnie zrobił? Tylko dlaczego?

- Dziękuję. - Rzuciłam nie bardzo wiedząc co jeszcze, miałabym powiedzieć. Naprawdę byłam w ciężkim szoku. - Tylko dlaczego?

- Bo tego chciałaś. A ja nie będę cię unieszczęśliwiać. Pewnie w przyszłym tygodniu przydzielą mi kogoś na Twoje miejsce. - Wyjaśnił, wzruszając ramionami. Skinęłam na to głową będąc mu naprawdę wdzięczna. W końcu nasze stosunki ostatnio były trudne. A jednak zdecydował się mi pomóc.

- Nie wiem co jeszcze mam powiedzieć. - Przyznałam, spoglądając mu prosto w oczy. Dobra Selen co się ze mną dzieje.

- Więc nic już nie mów. - Proprosił, podchodząc do mnie. Nachylił się nade mną i połączył nasze usta.

I o ja pierdole. W tym momencie czułam, że więcej się nie powstrzymam. Więc niewiele myśląc, oddałam jego pocałunek. Pragnęłam czyjejś bliskości. Bez różnicy kogo. Chciałam by ktoś mnie dotykał. Tak po prostu. Nie, aby mnie kochał. Nie chciałam by mnie wielbił. Chciałam tylko, by ktoś dał mi te chwilowa przyjemność i oderwał mnie od tego, jak beznadziejnie aktualnie jest.

Zarzuciłam ręce na jego ramiona, a on położył dłonie na mojej talii przyciągając mnie do siebie. Całował mnie agresywnie, a ja oddawałam jego pocałunki walcząc z nim o dominację. I dopiero w tej chwili poczułam, jak bardzo tego potrzebowałam.

Przesunęłam dłońmi po jego klatce piersiowej. Jego mięśnie były twarde i dobrze wyrzeźbione. Poza tym, chociaż o tym nie wiedział też był wilkołakiem. Dlatego jasne było, że jego mięśnie są dobrze zbudowane. Jego dłonie wsunęły się pod materiał mojej koszulki, a ja jęknęłam cicho w jego usta.

Odsunęłam się od niego i zdjęłam z siebie koszulkę, zostając tylko w sportowym staniku. Lider podszedł do mnie i zaczął całować moją szyję i dekolt. Tego właśnie potrzebowałam. Zaczął na mnie napierać zmuszając mnie w ten sposób bym podeszła do łóżka, na które mnie rzucić.

Stanął nade mną, zdejmując z siebie koszulkę. Rozchyliłam lekko kolana a ten zawisł nade mną ponownie łącząc nasze usta.

- To nic nie znaczy. - Mruknął, odrywając się od moich ust.

- Nie jestem tak szalona, by się w tobie zakochać. Uwierz mi, że mam nieco lepszy gust. - Zapewniłam, na co ten mruknął coś, czego kompletnie nie zrozumiałam.

Blondyn rozpiął moje spodnie i je ze mnie zdjął razem z bielizną. To samo zrobił ze swoimi, naciągając na członka zabezpieczę. Wszedł we mnie, na co ciche westchnięcie wyrwało się z moich ust.

Nie czułam się jak zdzira. Chociaż może powinnam? Jednak jeśli jego nikt nie nazwałby puszczalskim to dlaczego mnie miałby tak nazwać? Seks to przywilej nie tylko mężczyzn. A to, że lubię ten niezobowiązujący, na który miałam dzisiaj straszną ochotę nie znaczy, że przegrałam.

Jasnooki zaczął się poruszać początkowo powoli. Jednak szybko przyspieszył. Moje plecy wygięły się w łuk, kiedy po pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny dzwięk zderzania ze sobą bioder. Słyszałam jak mężczyzna cicho pojękuje, a ja robiłam to samo. Było mi naprawdę dobrze.

Objęłam go w ramionach i uniosłam biodra, by poczuć go w sobie jeszcze mocniej. Czułam się po prostu cudownie. Tak jakbym unosiła się ponad ziemią. W końcu doszłam a z moich ust, wyrwało się warknięcie. Jednak teraz nie zwróciłam na to uwagi.

Mutung wykonał jeszcze kilka ruchu, po czym sam doszedł. Położył się obok mnie, a ja odwróciłam głowę w jego stronę. Szczerze nadal nie dochodziło do mnie, co się stało. Lider był przystojnym facetem. Jednak w życiu nie przypuszczałam, że się z nim prześpię. Nasza relacja nigdy nie zmieszała w tym kierunku. Jednak wcale nie było niezręcznie. A wręcz dziwnie normalnie.

- Pójdę już. - Mrunął, podnosząc się z łóżka. - Zobaczymy się jutro. - Przypomniał, na co skinęłam głową.

- To do jutra. - Mruknęłam, podnosząc się do siadu. Z podłogi zgarnęłam za dużą koszulkę i majtki, które szybko na siebie założyłem.

Mężczyzna ubrał się po tym, jak chwilę kręcił się po pokoju w poszukiwaniu ubrań. Po czym wyszedł z pokoju.

To był mój drugi i już ostatni poważny błąd.

Wilcza łowczyni Where stories live. Discover now