̶V̶̶I̶̶I̶

1.2K 76 42
                                    

̶A̶̶s̶̶h̶̶e̶̶r̶

Z uwagą obserwowałem dziewczynę, która o mało co mnie nie zabiła. Wydawała się znajoma. Tylko to nie mogła być prawda. Ostatni raz widziałem ją ponad rok temu. Jednak ta dziewczyna była do niej tak cholernie podobna i miała podobny zapach. Czy to naprawdę mogła być ona? Jeśli tak to Caden musi wiedzieć, że ona żyje. W końcu nie możemy tego tak zostawić.

- Zwiali. - Oświadczył Jackson, podchodząc do mnie od tyłu. - Na co się tak gapisz?

- Zamknij pysk i się nie ruszaj. - Poleciłem patrząc na to, co dziewczyna zamierza zrobić. Raczej nie miała szansy zobaczyć wilkołaka, który stał za mną. I liczyłem, że go nie zobaczy, bo wtedy mogłaby nas zastrzelić przerażona.

Dziewczyna stała tak i mi się przyglądała. Jakby nie była pewna, co powinna teraz zrobić. Zabić mnie czy uciekać? Jej mięśnie się spięły a ona ostatecznie uciekła. Była łowcą, a jednak mnie nie zabiła.

- Czy to była...? - Zaczął niepewnie blondyn, jednak nie dałem mu dokończyć.

- Tak myślę. - Przyznałem, obracając się do niego przodem. - Znajdź Taylor i spadamy. Trzeba o tym powiedzieć alfie.

Wilkołaki skinął głową i odszedł by znaleźć wilczyce. Ja za to zacząłem się wycofywać. Chciałem sprawdzić, czy łowcy nie zostawili żadnych pułapek. Wolałem nie wpaść w sidła na niedźwiedzia. Bolesna pułapka.

W ogóle nigdy nie rozumiałem łowców. Ludzie polujący na ludzi. Bo jednak tak musiałem to określić. W końcu wilkołaki to niemal ten sam gatunek. Z kilkoma dodatkami, ale jednak. Kurwa właśnie dlatego ukrywaliśmy się tyle lat. Kiedy tylko prawda o naszym istnieniu wyszła na jaw, polowania stały się legalne. A my stworzenia równe człowiekowi staliśmy się zwierzętami, które całe życie muszą uciekać.

Kiedy pozostała dwójka do mnie dołączyła przemieniliśmy się. W postaci wilka zaczęliśmy biec w stronę domu watahy. Był on oddalony jakieś piętnaście kilometrów. Dla wilkołaków taki dystans nie był żadnym wyzwaniem. Dlatego do domu dotarliśmy stosunkowo szybko.

Dom watahy otaczały potężne mury. Za którymi w zasadzie mieściło się całe wilcze miasto. Byliśmy zmuszeni tak żyć. Ukryci przed światem, który nas nie rozumiał i był przerażony naszym istnieniem. Ludzie od zawsze bali się tego, co nowe i nieznane. Jednak w naszym przypadku pobili samych siebie.

~ To tylko my. Możecie otworzyć. ~ Zapewniłem, łącząc się ze strażnikami telepatycznie.

Po chwili wrota się otworzyły. Weszliśmy do środka i w końcu byliśmy w domu. Wśród swoich. Zawsze lubiłem tutaj wracać. Wilkołaki zresztą zawsze czuły silne więzy stadne. I nawet jeśli z kimś nie do końca się lubiliśmy, to był jak rodzina. Walczyliśmy i ginęliśmy za siebie. Byliśmy silni, bo byliśmy razem.

Od razy ruszyłem w stronę domu watahy. Widziałem jak zazdrosne samce, zasłaniają oczy swoim partnerką. Na tak jestem kurwa goły. No, ale mi powód do zazdrości. Zresztą jak widzę, że samiec chce wybierać ubrania dla swojej partnerki i decyduje z kim ma się zadawać, to mnie ma. Jak chcesz kobiety do kontrolowania to kup sobie simsy. Bo takie zachowanie jest w chuj toksyczne.

Wszedłem do domu watahy, gdzie od razu ktoś rzucił we mnie ubraniem. Uniosłem wzrok i zobaczyłem Camile. Uśmiechnąłem się do niej szeroki, co ona odwzajemniła.

- I jak było? - Spytała, opierając się o najbliższą ścianę.

- Łowcy nas rozgryźli i zwiali. - Wyjaśniłem, ubierając na siebie bokserki i dresy. - Jednak nie to jest na tyle ważne, że będę zawracać tyłek twojemu bratu.

Caden i Camila są rodzeństwem. Caden jest całe trzy minuty starszy. I kocha jej to wypominać. Za co ona już nie raz chciała go zabić. Jednak skubany zawsze się wywinie. Mają po dziewiętnaście lat. A Caden już jest alfą. Ojca stracili, kiedy mieli po dziesięć lat. Wtedy watahą zajęła się Carla ich matka. I mogłaby dalej być alfą jednak ona wolała już przyjść na emeryturę. Zwłaszcza że upatrzyła sobie omegę, więc może alfą będzie mieć nowego tatuśka.

- Więc co jest na tyle ważne? - Spytała, unosząc jedną brew.

Jej oczy miały piękny bardzo intensywny wręcz nienaturalny niebieski kolor. A włosy były jasnobrązowe. Na twarzy miała kilka piegów głównie na nosie. Były jednak bardziej widoczne w lato, kiedy mocniej się opaliła. Pod tym względem niczym nie różniła się od brata.

- Ona... Ona chyba żyję. - Wyjawiłem, na co wilczyca zasłoniła usta dłonią. Nie musiałem nawet precyzować o kogo chodzi bo wilczyca po prostu wiedziała.

- Zaginęła rok temu. Jak to w ogóle możliwe? - Spytała zszokowana chyba nie do końca wierząc w to, co słyszy.

- Też nie mam pojęcia. Jednak wyglądała tak jak ona. I miała podobny zapach... Gdzie twój brat?

- W swoim gabinecie. - Odpowiedziała widocznie zmieszana tym, co usłyszała.

Od razu wbiegłam po schodach. Drogę do gabinetu Alfy znałem na pamięć. Byliśmy z Caden'em dobrymi ziomkami. Zarówno w piaskownicy, jak i w trakcie treningów. Dlatego też bez pukania wszedłem do środka, a alfa od razu przeniósł na mnie wzrok.

- Usiądź, bo chyba padniesz. - Oświadczyłem, na co alfa zmarszczył brwi. Stał przy wysokim regale, na którym poukładane były segregatory z różnymi dokumentami. Po chwili jednak zrobił to, o co poprosiłem. - Pamiętasz masakrę pod Suline? - Spytałam, na co ten jedynie skinął głową. - Ona nie zginęła. Żyje i teraz jest jednym z łowców.

- Co?! - Spytała alfa, gwałtownie podnosząc się z miejsca. - Do jasnej cholery jak to w ogóle możliwe?

- Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że ją dzisiaj widziałem. Patrzyłem jej prosto w oczy. Czułem jej zapach. Nie mogłem się pomylić. - Zapewniłem, na co ten zaczął krążyć w kółko. Zawsze tak robił, kiedy się stresował lub intensywnie nad czymś myślał.

- Więc musimy ją znaleźć. - Postanowił po chwili, patrząc na mnie stanowczo. - Złapiemy ją, kiedy będzie na jeden z misji łowców. Wtedy postanowimy, co z nią zrobimy.

- Ilu bierzemy wilków? - Dopytałem wiedząc, że to będzie grubsza akcja.

- Dwadzieścioro plus nasza dwójka. To będzie ryzykowne i nie stać nas na błąd. Pamiętaj, że tutaj toczy się gra o nasze życie. - Oświadczył jakby to wcale, nie było takie oczywiste.

- Wezwę najlepszych i wszystko im wyjaśnię. - Oznajmiłem, ruszając do wyjścia.

Opuściłem gabinet Alfy i ruszyłem do wyjścia. Wiedziałem, że ten plan jest ryzykowny. Jednak wiedziałem też, że on nigdy nie odpuści. Tak długo, jak ona żyje, będzie ją ścigał nawet i na drugi koniec świata. Caden był uparty. I zawsze dotrzymywał danego słowa. Dlatego wiedziałem, że nie mogę zrobić nic lepszego niż zebrać najlepsze wilki. I przygotować się do wojny. Która najwyraźniej była nieunikniona i zbliżała się do nas wielkimi krokami.

Wilcza łowczyni Where stories live. Discover now