VII

2.6K 123 94
                                    

- Hej słodziaku. - powiedziałam do chłopaka, kiedy już wstaliśmy.
- Hej skrzacie, jak się spało?
- Bardzo dobrze, a ponieważ na tobie, to już w ogóle wyśmienicie.
- No wiem, wygodny jestem. - zaśmiał się, a ja razem z nim.

Wstałam, wzięłam moją torbę i zaczęłam się pakować. Niby do wieczora jeszcze daleko, ale lepiej, żebym miała już wszystko wcześniej przygotowane. Latałam po całym mieszkaniu, w poszukiwaniu moich rzeczy. Wilby jak głupek tylko na to patrzył i od czasu do czasu się śmiał.
- Może mi pomożesz a nie się gapisz.
- Nie dzięki, fajne widowisko.

Po jakiejś godzinie, może półtorej, udało mi się poznajdować wszystko i spakować. Potem dopiero zaczęłam się ogarniać, jeść i te wszystkie pierdoły, które robi się rano. Następnie musiałam iść do sklepu, bo już zaczęło wiać pustką w lodówce. Kupiłam pieczywo, jakąś w miarę tanią wędlinę, ciastka i zgrzewkę wody. Mimo to jak typowa baba spędziłam w tym sklepie bardzo dużo czasu. Kiedy wróciłam do domu, była już idealna pora, żeby jechać po chłopców. Zostawiłam siatkę z zakupami, włożyłam telefon do kieszeni i zawołałam bruneta, dając mu sygnał, że trzeba się już zbierać. Wsiedliśmy do samochodu, a ja w tym czasie ustawiłam na nawigacji cel naszej podróży.

Po dość długiej drodze do domu Tommiego, dotarliśmy na miejsce, z którego mieliśmy odebrać chłopaków. Okazało się, że Tubbo spędził noc u blondyna, więc mieliśmy te kilka kilometrów mniej do przejechania. Dzieciaki już czekały na nas siedząc na krawężniku.
- No chłopaki, wskakujcie na tył. I jak rozwalicie mi samochód to uduszę. - powiedział na samym wstępie Will.
- Dobrze tato - odpowiedział prześmiewczo Tommy. Fakt, różnica wieku między nimi jest spora.
- I nie rzucajcie się tam na tyłach. Jeszcze na prawdę coś zepsujecie. - dodałam. Jak wszyscy już byli w miarę ogarnięci, wróciliśmy z dzieciakami do domu.
- No ładnie tu masz, nie powiem, trochę bałagan. - ocenił Toby.
- Tak, chciałem dzisiaj posprzątać, ale muszę ją odwieźć do domu. - rzekł mój chłopak przytulając mnie. Will jeszcze oprowadził ich po mieszkaniu, a ja tym czasie przeglądałam media. Zobaczyłam milion fanartów moich i Wilbura. Większość z nich była na prawdę genialna. Nawet kilka udostępniłam na Instagramie. Po kilku chwilach chłopcy wrócili.
- Czekajta muszę do kibla. - powiedział Tommy i poszedł w stronę biura.
- Ale to nie ta... - nie zdążyłam do kończyć, bo już zatrzasnął za sobą drzwi. - Dobra zostawmy go. Chyba aż taki głupi nie jest, żeby zaczął streamować, znowu...
- Racja, już raz dostał nauczkę. Po zniszczeniu tych zabawkowych pistoletów nie mógł się pozbierać przez dwa dni. - wtrącił Tubbo.

Przez bardzo długi czas Tommy nie wychodził z pokoju, co więcej zamknął się na klucz, także średnio mieliśmy jak zobaczyć co on tam odwala. W pewnym momencie usłyszeliśmy dość głośne rozmawianie, oczywiście tego dzieciaka. Był to bardziej monolog, ale jakby odpowiadając na jakieś pytania. I wtedy nas olśniło. Zniszczenie broni nie było wystarczającą nauczką dla tego dzieciaka. Razem z Willem zaczęliśmy trochę nerwowo pukać, żeby nam otworzył. W tym czasie Tubbo wszedł na streama na jego telefonie. Póki co nic nie zniszczył.
- Em, Wilbur? On chyba planuje dla ciebie niespodziankę, zobacz. - rzeczywiście, na subgoalu było napisane: 5000 subs - kupuję Wilburowi E-girl do grania. Wybuchliśmy gromkim śmiechem. Ale muszę przyznać, bardzo kreatywny pomysł.

Po jakimś czasie udało się nam wejść do biura, tylko dzięki temu, że Will znalazł zapasowy klucz.
- Co ty odwalasz? - zaczął go opieprzać - To że ci twoje zabawki zniszczyłem ci nie wystarczy? Głupi jesteś? Tu jest 16 tysięcy ludzi idioto! Spadaj!
- Calm down przyjacielu. DYSTANS!
Dość długi czas usiłowaliśmy go odczepić od komputera. Z początku szło to bardzo mozolnie, ale potem jakimś cudem udało się. Po powrocie do salonu wzięliśmy ciaska, odpakowaliśmy je i zaczęliśmy jeść. Nie obeszło się oczywiście bez głupich pytań i odpowiedzi Tommiego, których raczej nie będę cytować. Potem zrobiło się już ciemno, więc trzeba było ich odwieźć. Rodzice by nas chyba pozabijali. Zrobiliśmy sobie zatem długą wycieczkę do domów chłopaków i z powrotem.

Jak ten czas szybko leci. Dopiero szłam po jedzenie do sklepu, a już jest ciemno jak w dupie.

Wróciliśmy do domu, w dość niezłych nastrojach. W prawdzie uspokojenie Willa po streamie Tommiego to nie lada wyzwanie, ale się udało. Poprostu trzeba znać odpowiedni sposób. A czy jest w tym świecie lepsza rzecz od przytulania? No na tego głupka zawsze działa. Kompletnie zapomnieliśmy, że muszę wracać, więc postanowiłam zostać jeszcze tę jedną noc i dopiero rano wyruszyć. Położyłam się więc w łóżku i zaczęłam czytać lekturę, którą rozpoczęłam te kilka dni temu. Tym razem miałam na to trochę więcej czasu, gdyż Wilby poszedł jeszcze coś zjeść do kuchni. Słyszałam potem, że rozmawiał z kimś, prawdopodobnie z Niki. Chwilę później oczywiście przyszedł i mnie przytulił. Odłożyłam książkę i to odwzajemniłam.
- Powiem ci, że lubię cię przytulać. Słodziutko jest wtedy. - powiedział.
- Awwww. Uważaj, bo się wzruszę. - zaśmiałam się i przełknęłam ślinę. - Kocham cię.
- Ja ciebie też miśku. - odparł całując mnie. Ponieważ mieliśmy już za sobą kilka tych dłuższych pocałunków, stwierdziłam, że czemu by nie zrobić czegoś takiego. Przewróciłam go na plecy i dalej całując położyłam się na nim. Chwilę później przerwałam i spojrzałam mu w oczy. Były na prawdę prześliczne, brązowe, odbijał się w nich blask lampek. Nie mieliśmy zamiaru robić nic więcej, bo już byłam serio zmęczona. Poza tym nie jestem na to jeszcze gotowa i myślę, że on też nie. Leżąc na nim przytuliłam się do jego klatki. Zaczęłam sobie tak rozmyślać i doszłam do wniosku, że mam bardzo duże szczęście. Zauważył mnie Dream i zaprosił na swoje SMP, poznałam najpopularniejszych streamerów i youtuberów, nagrywających moją ulubioną grę, nawet jestem dziewczyną jednego z nich, jestem w stanie bez problemu na siebie zarobić. Żyć nie umierać. Szybko po tej gonitwie myśli zasnęłam, leżąc na moim cudownym chłopaku.

———————————————————————————

Hejoł

Ten rozdział nie aż tak długi jak pozostałe, ale bardzo mi się podoba hdhahah

947 słów

Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)Where stories live. Discover now