V

3K 141 96
                                    

Pierwszą rzeczą, która zdziwiła mnie po przebudzeniu był fakt, że spałam w sypialni Willa. Przywołałam z pamięci wczorajszy wieczór, więc to nie było już takie dziwne, ale dalej zastanawiałam się, dlaczego leże do niego przytulona. Można wręcz powiedzieć, że na nim leżałam. Owszem, było mi tak bardzo dobrze, ale nie miałam pewności, czy jemu to nie przeszkadza. Nie znam się zbytnio na facetach, ale chyba nikt nie lubi być zmuszany do rzeczy, których nie chce robić. Z tego też powodu wstałam z niego i jak co rano, powędrowałam do kuchni po wodę. Zobaczyłam na blacie mój telefon, więc oczywiście jak typowy człowiek sięgnęłam po niego. Moją uwagę przykuło 50 smsów od Niki. Zaczęłam się zastanawiać, czy wszystko okej. Zadzwoniłam do niej.
- Halo?
- Wszystko dobrze? Żyjesz? - usłyszałam w słuchawce
- Co by miało być nie tak?
- Nie odpisujesz na moje wiadomości, podobnie jak Wilbur, znikasz nagle z Twitcha i Discorda, wystraszyłam się.
- Wyluzuj. - powiedziałam. Przeszłyśmy do normalnej rozmowy o jakichś nieistotnych rzeczach.
- Niki, muszę ci coś powiedzieć, tylko błagam: pomóż mi.
- Postaram się, dajesz.
- Pocałowałam Wilbura. - wykrztusiłam - Niby zachowujemy się jakby to się w ogóle nie stało, ale czuję, że i on, i ja nie zapominamy o tym. Czuję, że coś tam dalej między nami jest. - zaczęłam płakać do mikrofonu - Mam wrażenie jakby z jego strony to było nieprawdziwe. Nie jestem poprostu jego warta.
- Nawet tak nie mów. Zrób sobie kakao, to zawsze pomaga. Obejrzyj film i, chociaż to może być trudne, spróbuj o tym zapomnieć, będzie dobrze!
- Dzięki Niki, zrobię jak mówisz. Papaa!
- Papa, trzymaj się!

Już chciałam wyjąć z szafki kakao, kiedy poczułam na sobie czyjś wzrok, Willa oczywiście.
- Oh... już wstałeś?
- Owszem. Słuchaj, chyba musimy pogadać. - zaczęłam znowu płakać i rzuciłam się mu w ramiona. Nie wiem dlaczego. Czasami poprostu najlepiej jest się do kogoś przytulić, niż mówić cokolwiek. Teraz już mało co mnie obchodziło, czego przyczyny również nie znam, chciałam tylko wszystko wyrzucić z siebie. Popchnęłam bruneta na kanapę, przytuliłam, następnie popatrzyłam mu w oczy, tak jak wczoraj i chwytając za policzki ponownie pocałowałam, ale tym razem trzymałam to dłużej, a po tym już nie uciekłam, tylko ponownie przytuliłam i kazałam mu się poprostu zamknąć. Odziwo posłuchał i odwzajemnił moje czyny. Przynajmniej przez chwilę nie miałam wyrzutów sumienia, ze względu na to, że mnie nie odsunął. Teraz już jestem pewna. Idę w dobrą stronę. A jeszcze bardziej jestem pewna swoich uczuć i szczerze mówiąc czułam swojego rodzaju satysfakcję. Ale huśtawki nastroju.
- Dlaczego to zrobiłaś? - jednak się nie zamknął.
- Będę jak typowa baba: domyśl się. - puściłam oczko i poszłam trochę się ogarnąć do łazienki. Muszę jakoś wyglądać do końca tego pięknie rozpoczętego dnia. Miałam akurat tam przygotowane ciuchy, więc ubrałam się i zrobiłam mój codzienny makijaż. Jak tylko skończyłam, wyszłam z łazienki, starałam się zachowywać normalnie i chyba nawet mi to wychodziło.
- Idziemy do parku? - zapytałam. - Ej żyjesz?
- Chętnie, ale jeżeli nie będziemy siadać. Deszcz padał, mokro jest, jeszcze się przeziębimy. Poza tym chyba lepiej się rozmawia idąc, prawda? - chyba poprostu chciał uniknąć rozmowy, która i tak jest konieczna; za dużo jest między nami niedomówień. Wilby chwycił gitarę i zaczął tam coś wybrzdękiwać. - ale najpierw może trochę rozluźnimy atmosferę. - powiedział i popatrzył na mnie z uśmiechem. Jeszcze wyszukał coś na internetach i zaczął grać. Nie mam bladego pojęcia, co to jest, ale było potwornie śmieszne.

Po tym cudnym wstępie do rozmowy, ubraliśmy się i w końcu wyszliśmy do parku.
- Ponieważ jest między nami trochę do wyjaśnienia, pozwól, abym zaczął. Kiedy mówiłem, że mi się podobasz mówiłem serio. Zważając na moją śmieszną osobowość, mogło to zabrzmieć jak żart, ale nim nie było. Druga sprawa, jeżeli kiedykolwiek miałaś odczucie, że nie jesteś dla mnie wystarczająco dobra, wybij to sobie z głowy. Jesteś ładna, mądra i przemiła. Ideał dziewczyny. Po trzecie, i to już raczej ostatnie, dlaczego po tamtym horrorze wyszłaś? Bałem się, że sobie coś zrobisz.
- Sama nie wiem. Czułam się strasznie niezręcznie. Impuls. Nie jesteś zły?
- A dlaczego miałbym być? Głupiutka jesteś czasami. Dawaj rękę, będzie cieplej.
- Haha no dobra. To jak? Zapominamy i żyjemy dalej, czy coś z tym robimy? - zaśmiałam się. Nagle poczułam, że coś mokrego spadło mi na głowę. Zapomniałam, jesteśmy w Anglii, deszcz. - Świetnie poprostu, trzeba wracać.
- Albo zajść do tej kawiarenki. Coś ciepłego do picia dobrze nam zrobi. - pokiwałam na to głową i poszliśmy do kawiarnii. Nie chciało mi się wracać do domu. I wtedy wpadłam na genialny pomysł.
- Will? - zapytałam siedząc już przy stoliku. -  Tak sobie pomyślałam, może ja bym sobie u ciebie zamieszkała. - szalony pomysł. Znam gościa od niedawna. - W prawdzie nie znamy się jakoś bardzo długo, ale chyba nie jest ci ze mną źle, czyż nie?
- Dobra, ale jest jeden warunek. Za jakieś plus minus dwa dni jedziesz do domu i bierzesz swoje ciuchy. - zapomniałabym powiedzieć. Od kilku dni podbieram ubrania Willowi. Są one ogromne, a przynajmniej na mnie, ale lubię taki oversize.
- No niech ci będzie, ale to nie znaczy, że odczepię się od twoich rzeczy. Za fajnie na mnie leżą. Musisz to przyznać
- Przyznaję i dam ci coś może, zobaczymy. Czy my w ogóle kupiliśmy coś czy tak sobie siedzimy i gadamy?
Przepraszam! - zawołał kelnerkę. Zamówiliśmy dwa razy szarlotkę i cappucino.

Kiedy już wszystko zjedliśmy i wypiliśmy, wróciliśmy do domu. Tego, w jakim tempie to zrobiliśmy, mógłby nam pozazdrościć niejeden sprinter.
- Chcesz postreamować Minecrafta? Fani się martwią, może trzeba dać znak życia. - zaproponował.
- Chętnie, tylko wezmę wodę z kuchni.
Wyciągnęłam szklankę z szafki i nalałam napój. Poczułam kogoś obejmującego mnie od tyłu w pasie. Obróciłam się i prawie wylałam to wszystko ze śmiechu. Wilbur stał w bardzo dziwnej pozycji, starając się mnie przytulić. Uroczo. Postawiłam naczynie i odwzajemniłam uścisk. Wilby na pierwszy rzut oka nie wygląda na takiego, który potrzebuje dużo kontaktu fizycznego z innymi, ale zauważyłam, że uwielbia się przytulać, więc staram się dać mu tego tyle, ile potrzebuje. Jak się od siebie już odkleiliśmy, poszliśmy razem do biura Willa i odpaliliśmy streama.
- Wiesz co? Mam dzisiaj ochotę na jakieś Q&A, co myślisz? - zapytałam.
- Dobry pomysł, zadawajcie pytania na czacie.
- Gdzie jesteście? - wyłowiłam jedno - Jesteśmy teraz w domu tego głupka.
- Ej, nie jestem głupi, czego nie mogę powiedzieć o tobie.
- Haha dobra, odpowiadamy na zmianę, twoja kolej.
- Czemu tam jesteś, Toni? Spontaniczne życie dorosłych.
- Jesteście razem? Tak, w jednym pokoju.
- Tak, w związku, przyjacielskim. - zaśmialiśmy się.
- I tak, na jednym serwerze. Trzy razy na tak.
- Co tam dalej? Dlaczego masz na sobie golf Wilbura? Jestem złodziejem. - w ten sposób spędziliśmy następne mniej więcej trzy godziny, śmiejąc się, żartując i odpowiadając na pytania widzów. Jak to my oczywiście zapomnieliśmy odpalić Minecrafta.
- Dobra kończymy, trzeba jeszcze coś zjeść na wieczór, papatki! - powiedziałam i zakończyliśmy streama - czy my jesteśmy razem? Nie zachowujemy się jak normalni przyjaciele, poza tym, że się wyzywamy.
- Co masz na myśli?
- Przyjaciele nie całują się, nie robią sobie romantycznych wieczorków w komedią, nie przytulają się co chwila i nie śpią razem w łóżku.
- Co do tego ostatniego się nie zgodzę. Miałem takiego fajnego kumpla. Często się nam zdarzało spać razem. Nie oznacza to, że byliśmy razem.
- No niech ci będzie. Chodzi mi tylko o to, że może jednak jesteśmy czymś więcej, niż przyjaciółmi.
- Friends with benefits? - powiedział, a ja dostałam nagłego ataku głupawki.
- Oj głuptasie. Ty jak coś czasem palniesz. - odparłam i go mocno przytuliłam. Szczerze mówiąc, trochę mam wywalone jak sobie tę relację nazwiemy. Ważne, że oboje czujemy się tak komfortowo.
- Kurde głodny jestem, idziemy gdzieś?
- Pada, znaczy leje. A poza tym nie chce mi się. Zamówmy coś.
- Dobra, dzwonię po sushi. Może być?
- Właściwie czemu nie.
Jedzenie jechało bardzo długo, aż półtorej godziny. W tym czasie odpaliliśmy komputer i zaczęliśmy grać w Minecrafta. Jest to jedna z nielicznych gier, w którą umiem grać. Will zaproponował, że może nauczy mnie grać w Rafta. Bardzo chętnie się zgodziłam, bo zawsze chciałam tego spróbować, ale nigdy nie miał mnie kto poduczyć.
- Tu klikasz i masz ekwipunek. - tłumaczył - Ten debil ci teraz zżera tratwę. Weź go huknij tym kijem, dobrze! - i wtedy zadzwonił do drzwi kurier z jedzeniem - Kończymy, trzeba zjeść.
- Eh no niech będzie. - powiedziałam wstając z fotela, na którym siedziałam grając. Poszłam w stronę kuchni, gdzie stał nasz posiłek. Nie robiliśmy już nic ciekawego później. Poszłam spać do łóżka Wilbura. Przytuliliśmy się do siebie i zasnęliśmy.

———————————————————————————

Hejaa

Nie wiem co tu dzisiaj powinnam napisać, więc poprostu miłego dnia życzę

1383 słów

Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz