VIII

2.5K 128 123
                                    

Dziwnym uczuciem jest obudzenie się, nie leżąc na nikim. Tego właśnie dzisiaj doświadczyłam. Podniosłam się i zobaczyłam Willa ubranego dość elegancko, z bukietem czerwonych róż. Olśniło mnie. dzisiaj Dzień Kobiet.
- Witam, ponieważ jest dzisiaj bardzo specjalny dzień, zostanę twoim lokajem na 24 godziny. - rzekł, a ja popatrzyłam na niego z łzami szczęścia w oczach- No chyba że nie chcesz.
- Oczywiście, że chcę głuptasie. - odparłam przyciągając go do siebie i przytulając - Kochany jesteś. Co zatem robimy?
- Ty decydujesz. Tylko błagam, w granicach rozsądku i zasięgu mojego portfela.
- To może na początek coś upieczemy. Mam ochotę. na coś słodkiego. Może jakieś ciasto kokosowe?
- Rzucam bycie streamerem, zostanę wróżką. - powiedział podjarany. - Jak ja to do cholery przewidziałem?
- Dobra chodź a nie się bez sensu zastanawiasz.
Zabraliśmy się do roboty. Bardzo prawdopodobnie, śmiesznie wyglądało, jak kurdupel w piżamie robi ciasto z olbrzymem w garniaku. Bawiliśmy się przy tym znakomicie.
- Podaj mąkę. - poprosiłam
- Trzymaj. - powiedział i usmarował mi nos.
- Ej no. - rzekłam i się odpłaciłam. Zrobiliśmy sobie taką bitwę na mąkę.

Jak zakończyliśmy robotę, wstawiliśmy wszystko do piekarnika. Teraz mieliśmy trochę czasu do siebie, bo na razie byliśmy dość zmęczeni kuchnią, jednak zrobienie tego ciasta nie było prostą rzeczą. Miałam już kilka planów na dzisiejszy dzień, które chciałam zrealizować.
- Idziemy na spacer? - zaproponowałam.
- Szczerze, nie chce mi się. Mam lepszy pomysł. Planszówki na kasę. Przegrany płaci drugiej osobie 50 funtów.
- Przygotuj portfel.
- Haha jeszcze zobaczymy.
Wyciągnęliśmy z szafy różna gry i rozpoczęliśmy rozgrywkę. Zeszło nam z tym bardzo długo, aż do późnego popołudnia. W efekcie Will wygrał tylko dwie gry z sześciu. Przynajmniej sobie trochę zarobiłam. Zerknęłam na moją spakowaną już torbę i oświeciło mnie, że ja przecież dzisiaj mam wracać do domu.
- Kurczę dobra w to jesteś.
- Wiem, dziękuję - odparłam - Wilbyyy.
- Cooo?
- Mogę nie jechać jutro. Spędzimy sobie miły wieczór i tak dalej...
- Czemu właściwie miałaś jechać? Już nie pamiętam.
- Teoretycznie miałam jechać po ubrania, ale z tego co widzę to masz pralkę.
- No nie wiem. Dostanę coś w zamian za nocleg? - zapytał i spojrzał na mnie spode łba.
- Może tak, może nie. - odpowiedziałam i go przytuliłam. - Oczywiście, że coś dostaniesz. Co powiesz na moją obecność.
- Kusząca propozycja, nie powiem. - przewróciłam go na kanapie, tak że teraz na nim leżałam.
- No i co teraz?
- No leżymy. - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego klatce. Zaczęliśmy sobie gadać o pierdołach do samej ciemnej nocy. Śmieszne, ale jednocześnie słodkie jest to, że zajmuje się mną jak młodszą siostrą. Lepiej jak Clay, to muszę przyznać.

Jako oczywiście największy śpioch tego cudownego świata zasnęłam w ramionach mojego chłopaka. Dobrze mi tak było. Chyba zaproponuję mu bycie moją poduszką nawet w domu. Nie obeszło się również bez pobudki o 2 w nocy.
- Wstawaj śpiochu. Chcesz coś zobaczyć?
- Co? Jak? Gdzie? Tak
- Aha, świetnie. Nie wiedziałem, że da się nawalić bez picia. Odkryłaś nową technikę.
- Gdzie mnie wleczesz?
- Chcesz zobaczyć coś pięknego, czy nie? Bo powoli zaczynasz plątać się w zeznaniach. - powiedział ciągnąc mnie za sobą. O tej porze średnio okontaktuję, ale ponieważ ufam temu debilowi, postanowiłam poddać mu się i wlec mnie dalej. Dopiero po kilkunastu minutach ogarnęłam gdzie jestem i co właściwie się ze mną dzieje. Doszliśmy do wielkiego parku świateł. Raziło trochę na początku, ale było warto. Włamaliśmy się przez płot. Dalej zastanawiam się, jakim cudem ja tam wlazłam.
Usiedliśmy na jednej z ławek, a ja się oglądałam ciągle w różne strony świata. Tu faktycznie było przepięknie.
- Masz świadomość tego, że jesteśmy tu na nielegalu, no nie? - zbliżyłam się do niego i zapytałam szeptem, żeby wiedzieć, czy on wie co robi.
- Wiesz co? Czasami gadasz za dużo. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Siedzieliśmy tak teraz w światłach ciesząc się chwilą, dopóki jakiś typ nie wyłączył ich. Wcześniej było jasno, ale teraz nie mieliśmy pojęcia jak wrócić do domu. Błądziliśmy po tej dziwnej budowli jakąś godzinkę. Udało nam się wreszcie znaleźć wyjście.
Weszliśmy do domu i po uprzednim ogarnięciu się walnęliśmy się na łóżko padnięci i usnęliśmy momentalnie.

Następnego dnia obudziłam się i o dziwo chciało mi się wstać. Poszłam więc jak co rano do kuchni, a tam czekało na mnie już śniadanie, zrobione oczywiście przez Willa. Zrobił Crème brûlée z czymś, czego nie byłam w stanie określić. Przynajmniej dobre to było.
- Nie mówiłeś, że gotować umiesz.
- No to mówię.
- Masz jakiś plan na dziś?
- Chciałem streama jakiegoś zrobić. Q&A na przykład. Świetnie się ostatnio bawiłem.
- Chętnie się przyłączę. - odparłam i dokończyłam jeść.

Po tym cudownym posiłku, poszłam się trochę ogarnąć, jak co rano. Miałam dziś ochotę na coś ciekawszego na twarzy, niż zwykle. Namalowałam sobie na nosie małe, różowe chmury. Wyglądały tam bosko. Kiedy już skończyłam moje arcydzieło, spakowałam wszystkie moje rzeczy z łazienki i zawlekłam do torby. Mam wrażenie, że mimo wszystko trochę nadużyłam gościnności Willa. Chciałam się z tego powodu zabrać do domu na kilka dni, przyda mu się odpoczynek ode mnie. Wychodząc z łazienki zauważyłam chłopaka nerwowo sprzątającego kuchnię.
Podeszłam i przytuliłam go lekko, co od razu odwzajemnił.
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Nie, zdecydowanie nie. Znowu to się dzieje. - poczułam jego dość mocno przyśpieszony oddech.
- Co się dzieje? - po chwili zorientowałam się, że to wygląda na atak paniki. - Chodź, usiądź. Oddychaj głęboko.
Jakiś czas temu interesowałam się psychologią i jedną z pierwszych rzeczy, które mnie zaciekawiły, były właśnie zaburzenia lękowe i ataki paniki. Moje plany z powrotem do domu znowu się przesunęły. Nie mogła go zostawić samego po tym ataku. Wiedziałam, że może się to zdarzyć jeszcze raz.
- Lepiej? - zapytałam i go przytuliłam ponownie.
- I to jak. Dzięki, że jesteś. - powiedział i odgarnął mi włosy z twarzy, całując mnie. - Bardzo mi pomogłaś.
- Cieszę się, może zrobimy tego streama? Chyba, że nie masz siły.
- Mam i to ile. Wstawaj.
Poszliśmy do biura, ustawiliśmy krzesła i odpaliliśmy transmisję live. Patrzyłam na czat i usiłowałam wyłowić z niego jakieś pytania. Nie było to łatwe, bo zasuwał z prędkością światła. Mimo wszystko znalazłam tam kilka ciekawych.
- Ile masz wzrostu? Wilbur?
- 190 z kawałkiem.
- Ja się chwalić nie będę, bo i tak już widać, że jestem krasnalem.
- Mógłbym się tak o nią oprzeć. - rzekł i poczułam coś dość ciężkiego na ramieniu. Głowę Willa.
- Człowieku, ile ta twoja łepetyna waży? - odparłam i wyszłam z pod ciężaru.
- Dużo. „Co Toni ma namalowane na twarzy?"
- O, to są takie różowe chmurki. - powiedziałam, zbliżając się lekko do kamery.
- Też się zastanawiałem. Gramy w coś? Jak tak dalej będziemy stać, to ich zanudzimy.
- Proponuję, żebyśmy przeszli Minecrafta, ale ja steruję myszką, a ty klawiaturą.
- Godzinę nam to zajmie, ale niech będzie.
Przystąpiliśmy do rozgrywki. Wymyśliłam nam zajebiste zajęcie na 2 godziny. Miałam nadzieję, że to się szybko skończy, bo ręka mi już odpadała. Kiedy zabiliśmy smoka, aż skoczyliśmy z radości i się przytuliliśmy. Cały czat oczywiście zaczął spamić serduszkami i tego typu rzeczami.
- Dobra ludzie, spadamy. Trzymajcie się cieplutko, papaa! - pożegnaliśmy się. Męcząca gra, nie powiem, że nie. Położyłam się, bo głowa mnie bolała i byłam bardzo wykończona. Przejście Minecrafta używając tylko jednej ręki jest jednak nie lada wyzwaniem. Ten głupek oczywiście wlazł do łóżka ze mną.
- Wilby. - powiedziałam, chcąc przykuć jego uwagę.
- Co?
- Słodziak jesteś.
- Wiem. Ty również, krasnalu.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odparł i mnie pocałował. Złapał następnie lekko od boku za szyję i zaczął trochę mocniej. Usiadłam na nim. Zrobiło mi się trochę gorąco. - Chcesz tego?
- Nie wiem. Nie jestem jeszcze gotowa. Co nie znaczy, że nie możemy tak trochę się pocałować. Dobrze mi tak. - odpowiedziałam i wróciłam do czynności. To nie był jeszcze ten moment. Po kilku chwilach położyliśmy się, a ja skapnęłam się, że muszę ubrać piżamę, co też zrobiłam.
Przebrana już, powróciłam do sypialni i mimo dość wczesnej godziny, zasnęłam wtulona w chłopaka.

———————————————————————————

Heja

Chciałabym tutaj podziękować za całą aktywność❤️
Trzymajcie tutaj obiecany rozdział z Dnia Kobiet

Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora