6. Riccardo - Córka i chłopak

14.4K 534 90
                                    

- Jesteś zwykłą kurwa, a ja takie kurwy zabijam - grzmię, kiwam palcem, by Fabio przechylił wielkie, metalowe wiadro z wrzątkiem na Matthewa. Nie lubię skurwysyna za to, że był z moją kobietą i tego, że kurwa wrzucił mi jakieś świństwo do drinka.

- Ona jest moja i zawsze będzie - chrypi. Łypie na mnie jednym okiem, bo drugie ma podbite.

- Mnie nie da się wydymać, zapamiętaj to sobie - obserwują jak wrzątek leci wprost na kurwę, która nabrała siły, by szamotać się i krzyczeć. Po chwili z jego ciała i krzesła skapują krople wrzątku. Jego ciało wygląda tragicznie, ale mocno mnie to cieszy.

Ciało od góry do dołu jest poparzone. Będę mu dawkować emocje codziennie aż sam zdechnie, bo nie będzie wytrzymywał. Jestem na swojej ziemii, w swoim kraju i nic i nikt nie jest w stanie mnie zniszczyć. Jestem niezniszczalny, gdy ktoś chce zrobić coś mojej principessie.

Wreszcie czuję się właściwie. Wychodzę z podziem tylko po to, by zobaczyć jak Olivia słodko śpi w naszej sypialnii. Jeszcze tylko moment i znajdę swojego syna. Jeśli coś mu się stało rozjebie cały świat.

Przysiadam na łóżku. Olivia trzyma dłoń na swoim brzuszku jakby chciała chronić go przed każdym złem tego świata, ale to ja muszę im to zapewnić. Jako głowa rodziny. Ochronie ich, choćbym sam miał stanąć przed sądem ostatecznym. Moja narzeczona zaczyna się wiercić, gdy mam już iść, ale gdy wstaję, czuję jej drobną, zadbaną dłoń na swoim biodrze.

- Zostań proszę. Nie uciekaj - uśmiecha się i przeciąga się na łóżku. Kładę się obok jej. Ostroźnie biorą jej ciało bliżej siebie tak, że dzieli nas tylko warstwa ubrań, niepotrzebnych zresztą.

- Nie zamierzam nigdzie iść bella - całuje ją w głowę, na co mruczy. Zdaje sobie sprawę, że musi przyzwyczaić się do tego wszystkiego dla tego nie będę naciskać. Zrobię wszystko, bo była szczęśliwa.

- Nic cię nie boli? - pytam.

- Spokojnie kochanie. Jestem na mocnych lekach. Nie zrobisz mi krzywdy - patrzy prosto w moje oczy. Czekałem na ten widok całe swoje życie. Bujdy o tym, że jeśli ludzie są sobie przeznaczeni to i tak ze sobą będą stały się prawdą. Miłość uskrzydla. Nie wyprę się tego. Diabeł pokochał Anioła. To mieszanka wybuchowa. A ja jedyne o czym myślę, to to, by posmakować jej ust.

- Bez ciebie moje życie nie miało sensu. Zrozumiałem, że dopiero tęsknota jest w stanie nam coś przetłumaczyć.

- Bo nie kocha się za wszystko, kocha się za nic - mówi powoli, a nasze usta spotykają się w jednym tańcu. Jakby pasowały do siebie jak dwie połówki jabłka, jak dwa puzzle. Będę całować te usta do końca życia. Będę czcić jej ciało.

Odrywamy się od siebie szczęśliwi. Nie w pełni, bo by być w stu procentach szczęśliwi musi być tu Luca, ale będzie. Już ja tego dopilnuje.

- Tak kurewsko cieszę się, że będę widywać taki obraz z rana - Olivia śmieje się.

- Powinnam wstać. Już późno - mówi patrząc na wiszący zegar. Zaczyna się podnosić, ale w porę jej tu uniemożliwiam.

- Dziś spędzimy cały dzień w łóżku w trójkę. A zaraz obsługa przyniesie śniadanie. Nie będę głodził swojej przyszłej żony i swojego dziecka.

- Myślisz, że nie wiem gdzie jest lodówka? Doskonale pamiętam.

- A tak w ogóle myślałeś nad imionami? - ksztuszę się. Wiem, że dla kobiet wybór imienia jest niezwykle ważny, ale ja nie narzekałbym gdybyśmy nadali jej lub mu imię na porodówce.

- Pomyślimy dziś wieczorem, dobrze? - kiwa głową i odkrywa się. Podnosi się i w kapciach podchodzi do swoich walizek. Przykuca i przesuwa suwak, po czym wyciąga bielizne i letnią sukienkę w jakieś pierdolone wzorki albo kwiatki. Chodzi po sypialnii w kółko w celu znalezienia jakieś rzeczy. Gdy, dostrzega na komodzie gumkę do włosów natychmiast się uśmiecha. Uwielbiam ją obserwować. Ta kobieta, choć znam ją już dość długo dalej mnie zaskakuje, a każdy dzień zbliża nas do siebie jeszcze bardziej. Jest jak nie dokońca otwarty kwiat. Choć dalej piękny i zachwycający.

- Możesz przestać się na mnie tak gapić? Czuję się niezręcznie - wstaję, by pomóc jej się przebrać. W walizce zauważam zestaw dresów. Sukienkę rzucam z powrotem do walizki.

- Nie będziesz się stroiła. Idziesz tylko na badania. Lekarz powie mi jak mam się tobą zajmować i jakie leki podawać i poinformuje o twoim stanie zdrowia. To nie wielkie wydarzenie, więc zwykłe dresy wystarczą.

- Żartujesz? Jest lato, a my jesteśmy na Sycylii, w pierdolonym Palermo i ty chcesz, żebym chodziła w dresach?! Chyba cię popieprzyło!

- Olivia! - moja narzeczona wkurza się. Łapie za sukienkę i idzie do łazienki. Drzwi zamyka mi przed samym nosem - Nie będziesz się stroić powinnaś odpoczywać.

- Ty sobie jaja robisz. To jest zwykła tunika. W dodatku nie wulgarna ani nic! W czym ty widzisz problem? - słyszę, że się rozbiera, a mój kolega niebezpiecznie drga. Życie w celibacie wcale nie jest takie kolorowe. Ja nie mam zamiaru działać na ręcznym. W dodatku moja narzeczona ma takie ciało, że gdy już się do niej dorwę to nie wypuszczę jej przez całą noc.

- Jeśli nie otworzysz tych drzwi rozpierdole je - ostrzegam. Słyszę jak się ze mnie nabija co jeszcze bardziej mnie denerwuje. Nie lubię, gdy ktoś się ze mnie śmieje, newet, gdy są to osoby, na których mi zależy.

- A proszę bardzo. Nie moje drzwi i nie moje pieniądze – śmieje się. Po chwili uchyla drzwi, bym wszedł do środka. Jest już w sukience. Nie obraziłbym się jakby była bez, ale tylko dla mnie. Rozpakowuje swoją kosmetyczkę. Chociaż wszystko jest teraz jej trudno przyzwyczaić mi się do babskich rzeczy w łazience.

– Wszystko jest teraz i twoje. Moje rzeczy są twoimi. Nie gadaj takich głupot. Czy ty musisz być taka uparta? – opieram się o framugę drzwi, gdy Olivia swobodnie chodzi ze swoimi rzeczami po łazience.

– Gdy wszystko już będzie w porządku i Luca z nami będzie. Będziemy musieli lecieć do Jacksonville po moje rzeczy – moją uwagę puszcza mimo uszy. Zaciskam szczękę, by nie wybuchnąć.

– Dobrze. Marina chce do ciebie przyjść – mówię, bo moja najmłodsza siostra chce bardziej poznać Olivię. Widziały się tylko raz w życiu. Moja siostra ma czternaście lat. Rodzice zrobili nam niespodziankę oznajmiając, że będziemy mieli siostrę. W wieku osiemnastu lat wydawało nam się nierealne, by po domu biegał mały smród. Dalej tak na nią mówimy. Marina to nastolatka, która nie daje się naszemu ojcu. Śmiało wyraża swoje zdanie. Głośno się śmieje i ma gdzieś to z jakiej rodziny pochodzi.

– Jasne. Zrobimy sobie babski wieczór – uśmiecha się – Porozmawiamy o chłopakach. Kto wie może zdradzi mi imię swojej pierwszej miłości – robi to specjalnie, by mnie wkurzyć i doprowadzić do furii. Moja malutka siostra nie będzie miała chłopaka.

– Stąpasz po cienkim lodzie – mówię. Olivia zagryza wargę czesąc włosy.

– Co ty taki spięty jesteś? Ona zaraz będzie mieć piętnaście lat myślisz, że o czym myśli? O misiach? Gdzieś ty się chował. Jak nasza córka chłopaka do domu przyprowadzi to strach się bać co ty zrobisz.

– Smutno, by było, bym musiał zabić bezbronnego nastolatka, ale cóż poradzić. Jak to się mówi, życie – udaję zasmuconego. Zabiję każdego kto ruszy moją córkę. Choćby spojrzy na nią wzrokiem jakim nie powinien. Urwę łeb i rzucą psom na pożarcie.

– Powinieneś się leczyć. Będą go broniła jako przyszła teściowa – mówi poważnie, choć doskonale widzę po niej, że próbuje wytrzymać bez śmiania się. Szkoda, że mi nie jest do śmiechu.

---------------------------------------------------
To teraz trzeba znaleźć dwa imiona dla chłopca i dziewczynki. Ja już mniej więcej wiem kto tam się chowa, ale nie powiem. Może Was to zaskoczyć. 😂🙈

Macie jakieś propozycję pięknych, włoskich imion? Takich mało spotykanych.

Ja już kilka typów mam, ale to innym razem.

Miłość Diabła - [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz