• VII •

475 54 82
                                    



         O artystce równie zachwycającej jak wiśniowe lizaki

Nie uwierzę, że nigdy nie zapaliłeś papierosa — oznajmiła z niedowierzaniem Lily Potter, odchylając się na krześle. Przed nią na stole leżała miseczka wypełniona lodami waniliowymi, które w panującym upale bardzo szybko zamieniały się w płyn. Na przeciwko niej siedział Adrastos, który sam zajadał się w najlepsze wiśniowym sorbetem.

— Trudno, ale taka jest prawda — powiedział od niechcenia Adrastos, wzruszając ramionami i wkładając sobie łyżeczkę z sorbetem do ust. Mlasnął i wycelował łyżeczką w dziewczynę, która uparcie wpatrywała się w niego z powątpiewaniem. — Nie mówię, że to złe. Jasne, potwornie niezdrowe i podziękuję za ewentualny nowotwór i pożółkłe zęby. Chodzi mi o to, że kompletnie nie mam nic do ludzi którzy palą, dopóki oni na patrzą na mnie z wyższością, tylko dlatego że nie palę. Chodzi mi o zwykły szacunek.

Lily pokiwała głową, a urocze dwa kucyki podskoczyły radośnie. Oblizała usta i sięgnęła łyżeczką do miseczki Adrastosa, kradnąc z niej trochę wiśniowego sorbetu. Zacmokała ze smakiem i sama wycelowała w niego sztućcem, trącając przy tym ten jego.

— Jasne — zgodziła się ze zrozumieniem. — I ja też nie mam kompletnie nic do żadnej z podanych grup. Po prostu w jakiś dziwny sposób uznaje palących ludzi za atrakcyjnych.

Adrastos spojrzał na nią z niedowierzaniem.

— Pociągają cię niezdrowe i wyniszczające zachowania? — Zapytał szczerze zaciekawiony odpowiedzią. Lily przewróciła oczami.

— Jak przedstawiasz to w takim świetle, brzmi to źle — burknęła nagle bardzo zainteresowana zawartością swojej miseczki. Siedzili chwilę w ciszy, ale Adrastos nawet na chwilę nie spuszczał z niej wzroku. Lubiła to, że brał ją na poważnie i szczerze ciekawiło go to, co mówiła. Odłożyła łyżeczkę. — Tylko raz podobała mi się osoba paląca i może po prostu z tyłu głowy zostało mi to, że skoro podobała mi się ta osoba, to jego zachowania także uchodziły za atrakcyjne.

— Lorcan palił? — Zapytał, jednocześnie kiwając głową w zrozumieniu. Sam potrafił zauważyć, że od kiedy związał się Gianną niektóre jej zachowania powielane przez innych, stały się dla niego w dziwny sposób pociągające. Blofis miała fioła na punkcie zadbanych zębów i od tamtej pory Adrastos łapał się na tym, że zwracał znacznie większą uwagę na uzębienie swoich towarzyszek.

A skoro już o zębach mowa, to Lily miała naprawdę ładne zęby i ostatnio Adrastowi ciężko było przestać się im przyglądać. Skoro już i tak uciekał od kontaktu wzrokowego, – co było skrajnie głupie, nie tylko dlatego, że Potter miała piękne oczy – to mógł spokojnie obserwować resztę twarzy.

— Tak, Lorcan palił — przyznała Lily, a potem spojrzała na niego nieco znacząco. — Dla estetyki, bo wątpię by sprawiało mu to większą przyjemność. Zawsze się krzywił i po każdym wypalonym papierosie szedł myć zęby, bo nie mógł znieść tego posmaku.

Adrastos prychnął, a Lily spojrzała na niego z zaskoczeniem, bo przecież przed chwilą powiedział, że nie ma nic do ludzi palących.

— Nie rozumiem palenia dla poczucia estetyki — pośpieszył z wytłumaczeniem, gdy tylko zauważył jej zdziwienie. — Czemu w ogóle to robić, jeśli nie sprawia ci to nawet odrobiny przyjemności?

— Też tego nie rozumiem — zgodziła się z nim Lily, znowu podkradając z jego miseczki trochę sorbetu, a on sam nachylił się, aby nabrać na łyżeczkę trochę waniliowych lodów dziewczyny. Zachowywali się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie i dopiero, kiedy któreś z nich zwracało na to szczególną uwagę, wpadali w nagłe zakłopotanie. — Ale po prostu strasznie mi się wtedy podobał. W domu rodziców mam chyba cały szkicownik zapełniony szkicami Lorcana z papierosem. — Pokręciła głową, jakby sama nie mogła w to uwierzyć. Czyli Lorcan był na jej obrazach oraz w szkicownikach?!

• Wiśniowe Marzenia • Lily L. PotterTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon