Rozdział 4

62 8 11
                                    

       Seth sorenson i fletcher raleigh

                       Seth sorenson 

Moja siostra krzyknęła ale ja nic nie widziałem.

Wziąłem mleko i wypiłem łyk.Mleko było zimne ale też wyczułem jakiś inny smak. Smakowało to tak jakby był to jakieś połączenie papryczki chili,banana i pizzy ze ślimakami (długa historia nie pytać).

Kiedy wypiłem mleko zobaczyłem 10 metrowego węża.

Wąż wyglądał jakby był że szkła, a na samym środku czoła miał przyczepiony jakiś zielony kryształ, w środku węża były jakieś dziwne nitki które świeciały na zielono tak samo jak ten kryształ.

Nie wiem dlaczego ale poczułem silne mrowienie w palcach nóg i rąk. To uczucie po kilku sekundach rozeszło się po moim cielę.

Nagle cały świat zaczął stawać się coraz większy i większy aż w końcu płaski kamień na którym siedziałem był mojej wielkości(7cm).

                     Fletcher Raleigh

Usłyszałem krzyk i od razu pobiegłem razem z sylvą w stronę z której dochodził.

Zobaczyłem małą polanę na której była jakaś dziewczyna i ogromny wąż który wyglądał jakby był że szkła.

Sylva wypuściła strzałę w jego(węża) kierunku ale ona(strzała) się odbiła od jego szklanego pancerza.

Sylva znalazła ten łuk w norze volpida   która znajdowała się około 20 m. od tej polany. Razem z łukiem był kołczan z 20 strzałami.Dla niektórych może być to mała ilość ale dla Sylvy jest to idealna liczba.

Wąż podpełz do dziewczyny która cofała się do lasu.

Chciałem zakraść się do tyłu i rzucić zaklęcie lodu żeby go chociaż na chwilę unieruchomić ale po tym jak przeszedłem kilka kroków usłyszałem czyiś głos.

-Ej uważaj bo na mnie na depniesz!! -Ktoś powiedział.

- Popatrzyłem się na dół i zobaczyłem 7 centymetrowego chłopca.

Chłopiec wyglądał na jakieś 13-14 lat miał brązowe włosy i bursztynowe oczy.Był ubrany w taki sam szary kombinezon jak mój.

-Kim jesteś ?- W powietrzu zacząłem rysować płatek śniegu gdy on mi odpowiedział.

- Jestem seth sorenson, a ty kim jesteś?- spytał się malutki człowieczek.

-Jestem fletcher  raleigh a tamta elfka to Sylva.

Rzuciłem zakręcie lodu ale kiedy dotknęło pancerza tego gada zaklęcie się odbiło i zamroził jedną z wierzb stojących na polanie.

-Co się tam dzieję? Nic nie widzę przez tą trawę!!!!!- wrzasnął Seth.

-Pomogę ci-Powiedziałem. Złapałem go za nogi i postawiłem na ramieni.

-Lepiej?-spytałem

-Lepiej-Wrzasnął do mojego ucha i dodał.- To za trzymanie mnie za nogi.

W tej właśnie chwili ogromny wąż odwrócił się w naszą(moją i setha) stronę. I  wtedy zobaczyłem ogromny świecący zielony kryształ na środku jego czoła.

To musi być jego słaby punkt, jeśli go odczepimy od jego czoła to może umrze.

Kiedy wąż zaczął zbliżać się do mnie tamta dziewczyna i sylva przez chwilę rozmawiały a później tamta dziewczyna zaczęła rzucać kamieniami w szklanego węża.

Wąż ponownie zwrócił na nią uwagę, a ona rzucała w niego kamieniami i wyzywała go od brzydkich gadzin (Gavin to najgorsza gadzina).

Wtedy podbiegła do nas sylva i zaczęła tłumaczyć swój genialny plan.

-Ja i kendra mamy plan.- zaczeła.

- Kto to kendra??-Spytałem się jej.

Sylva zrobiła facepalma.

-Jesteś strasznie nie kumaty fletcher. Ona to kendra. - Powiedziała i wskazała palcem na dziewczynę która odwracała uwagę węża.

-Plan jest prosty- powiedziała sprawdzając  co chwilę jak idzię kendrze odciąganie uwagi potwora od nas.

-Seth złapię się za jedną z moich strzał.Wystrzelę ją tak by wylądowała na głowie potwora, wtedy seth spróbuję wyrwać kryształ przyczepiony do czoła węża które jest jedynym czułym punktem tej gadziny a w tym czasię ty fletcher pomożesz Kendrze odciągać je uwagę ode mnie , gdy ja będę wystrzelać strzałę z sethem na pokładzie.

Zrobiłem jak powiedziała i po chwili razem z kendrą rzucałem w węża kamieniami i wyzywałem go od najbrzydszych potworów jakie mogłem sobie wyobrazić.

W tamtym czasie sylva już napinała cięciwę razem z strzałą na której siedział mały chłopak.

Wystrzeliła strzałę która była nad głową potwora tylko przez kilka sekund ale to wystarczyło sethowi by z niej(strzały) zeskoczyć i wylądować dokładnie na środku czoła gada.

Gdy seth zaczął siłować się z kamieniem szlachetnym na czole tego węża sylva dołączyła się do mnie i do kendry i razem rzucaliśmy w potwora ale uważaliśmy by nie trafić w 7cm. Setha.

Kiedy seth wyciągnął kamień z głowy tego stwora , wąż zaczął się rozpadać na tysiące 1 centymetrowych kawałeczków.

Kendra pobiegła w stronę rozpadającego się potwora. Ułożyła ręce na kształt miski w którą złapała setha.

Podszedłem do nich i powiedziałem.

- Jak już pewnie sylva ci powiedziała jestem Lord fletcher raleigh.-  powiedziałem poważnym głosem co znając moje życie mi nie wyszło.

-Ja jestem kendra sorenson a to jest mój brat seth.-powiedziała podnosząc ręce w których miała małego chłopca. -Zanim się zapytasz, mój brat nie powinien być aż taki mały- dodała.

Dlaczego nam pomogliście z tym potworem-zapytał się mnie.

Gdybyśmy umarli to by było mniej osób na tej arenie i szybciej byście wrócili do domu.-dodał.

-Wow seth umiesz myśleć logicznie.- powiedziała kendra po czym zaczeła się śmiać.

-Ale śmieszne (czujecie ten sarkazm)- powiedział seth.

-Wracając do twojego pytania- zacząłem.-Nie zamierzam zabijać ludzi tylko z tego powodu że on tego chce.-powiedziałem.

-Moglibyśmy założyć sojusz- powiedziała sylva.

Zdziwiło mnie to co powiedziała bo ona nigdy nie ufa nikomu bez powodu.

Popatrzyła się na mnie tak jakby chciała mi przekazać ,,później".

Myślę że to dobry pomysł- powiedziała kendra.

++++++++++++++++++++++++++++++++
Nie umiem pisać scen walki.
871 słów to mój nowy rekord:)


Igrzyska BohaterówWhere stories live. Discover now