12. Obciąganie albo seks

Start from the beginning
                                    

– Co z twoim tatą? Od kiedy pozwala ci pić i jak wrócisz do domu w takim stanie? – zainteresowała się Manon. Wzruszyłam ramionami z uśmiechem. – Marise, od kiedy cię to nie obchodzi?

– Obchodzi, ale powiedzmy, że mniej niż kiedyś - odparłam dumna, a oni spojrzeli na siebie w tym samym czasie, jakby się właśnie porozumiewali.

– Zaraz mam kartkówkę z chemii, a nic nie potrafię – mruknął Leo w pewnym momencie, a chwilę później był dzwonek na lekcje.

***

Jak codziennie siedziałam na przystanku, słuchając muzyki i czekając na autobus. Za jakiś czas miała zjawić się także Manon, bo dziś kończyłyśmy o tej samej godzinie. I przyszła, a raczej przybiegła, gdy autobus już przyjechał.

– Ledwo zdążyłam – powiedziała z zadyszką. Usiadła obok mnie i oddychała głęboko przez dobrą dłuższą chwilę.

– Wf z tą starą babą wreszcie się na coś przydał – mruknęłam i zaśmiałam się pod nosem. Dziewczyna wystawiła jeden palec w moja stronę. Już chciałam go ugryźć, ale w porę się odezwała.

– Poczekaj chwilę, mam zadyszkę i muszę złapać oddech. Zaraz chyba wypluję płuca – rzekła, a ja pokręciłam głową. Myślałam, że Leo wystawiał ją na większe próby wytrwałości.

– Masz szczęście, że zagadałam kierowcę. Był trochę gburowaty, dlatego trudno było podtrzymać rozmowę – oznajmiłam, a Manom uśmiechnęła się.

– Z tobą nie jest trudno podtrzymać rozmowy nawet z największym gburem na świecie – rzekła, gdy już zaczęła normalnie oddychać. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam przeglądać Facebooka, podczas gdy ona zawzięcie się mi przyglądała.

– Co? – odezwałam się w końcu.

– Nic.

– Aha.

– Bo wiesz, chciałam z tobą pogadać – zaczęła, a ja parsknęłam śmiechem. Wiedziałam, że o coś jej chodzi i tylko czekałam, aż zacznie gadać. Nasze relacje znacznie się poprawiły, zaczęłam jej bardziej ufać, a nawet wydaje mi się, że z dobrych koleżanek, przeszłyśmy na przyjaciółki. Co prawda, czasami mnie wkurwia, ale wtedy po prostu wychodzę z jej towarzystwa, aby ochłonąć.

– O co chodzi? – spytałam ciekawa.

– A w sumie już nic – burknęła, odwracając wzrok w drugą stronę i poprawiając swoje blond włosy. – Będzie ktoś z twoich znajomych na imprezie? Wiesz, im więcej osób, tym lepsza zabawa.

– Nicolas nie chciał przyjść. Vincent będzie, ale to nasz wspólny znajomy – odparłam chyba zbyt szybko. Na wspomnienie o nim delikatnie się uśmiechnęłam.

– Kręcicie ze sobą, co? – rzuciła, a ja skrzywiłam się. Nie lubiłam rozmawiać z nikim na ten temat, bo sama nie wiedziałam na czym stoimy i to mnie doprowadzało do szału. Ja go kochałam, to było oczywiste, ale wiedziałam, że nie mogę tego powiedzieć nikomu, a w szczególności jemu. Za to on do mnie nic nie czuł i z tego co mówił, nigdy się to nie zmieni.

Kurwa.

– Nie – odpowiedziałam. – Znaczy... To trochę skomplikowane.

– Tak, wiem, skarbie – powiedziała i westchnęła głośno. – Pamiętasz, jak robiłam wszystko, abyś nie spędzała z nim za dużo czasu? No, nie bez powodu.

– W sensie, dlaczego?

– Bo z kolegowania się z nim nie ma niczego dobrego. Na chwilę jest fajnie, ale później już nie. Uzależnia cię od siebie i nim się obejrzysz, jesteś już taka sama jak on, a co gorsze, nie możesz od niego odejść. Po prostu manipuluje ludźmi i chociaż udaje, że się o ciebie martwi, tak naprawdę obchodzi go tylko on sam i jego zabawa – opowiedziała poważnie, a ja zmarszczyłam brwi. Nie było to nic, co by mnie zaskoczyło, ale wszystko było przecież w porządku. Nie sądziłam, że manipulowanie ludźmi jest dobre, ale przecież on mną nie manipulował. Dla mnie był przecież inny, co nie?

SerendipityWhere stories live. Discover now