ROZDZIAŁ 5

737 51 15
                                    

INFO POD ROZDZIAŁEM


***

- Halo?

- To ja.

- Bella? Coś się stało? Dawno się nie odzywałaś. - w jej głosie słyszę ulgę. 

- Jesteś w domu? 

- Tak. Czekam. - kończy połączenie. Biorę głęboki wdech i zabieram się do roboty. Na podłodze rozkładam świece. Na środek okręgu kładę pierścionek, który od niej dostałam. Rozgryzam sobie dłoń. Krew spływa na pierścień, zamykam oczy i zaczynam inkantację zaklęcia.

Phasmatos Tribum, 

Melan Veras. 

Phasmatos Tribum, 

Melan Veras

Otwieram oczy a przede mną stoi nie kto inny, jak Rebekah Mikaelson. Moja ciocia. Od razu rzucam się jej w ramiona. Złotowłosa odwzajemnia czułość. 

- Tęskniłam za tobą, tak bardzo.

- Wiem skarbie, ja również. Niech no ci się przyjrzę. Tak, jesteś jeszcze piękniejsza. - stwierdza i gładzi moje włosy. - Opowiadaj. Co się dzieję?

- Nic.

- Isabello Mikaelson, czy kiedykolwiek udało ci się mnie okłamać? - pyta z uśmiechem, który od razu odwzajemniam. Siadamy na kanapie w jej salonie i powoli zaczynam.

- Um, rozmawiałaś ostatnio z tatą? - pytam. Czuję, jak marszczę brwi.

- Nie. Czyli, coś się stało skoro ty z nim rozmawiałaś. To dobrze. Powinnaś mieć kontakt z Elijah. 

- Nie tylko rozmawiałam. Jestem w Nowym Orleanie. 

- Co? Kiedy wróciłaś? - pyta lekko zszokowana.

- Kilka dni temu.

- Więc pogodziłaś się z tatą? 

- Tak, chyba tak. - przyznaję z ulgą. Naprawdę mi ulżyło.

- Cieszę się skarbie. Ale nie po to wpadłaś, prawda?

- Nie. 

- Mów. Wysłucham cię, jak zawsze. - zachęca.

- Ja, nie wróciłam z własnej woli, ale może tak właśnie miało być. 

- Co masz przez to na myśli? - pyta. Walczę sama ze sobą. Nie wiem czy dobrze robię mieszając w to Rebekah, ale możemy sobie bez niej nie dać rady. Ja mogę nie dać rady.

- Bello? Jesteś ranna? - dopytuję. Marszczę brwi. Przecież nie może tego wyczuć, więc jak? 

- Skąd wiesz?

- Twoja koszulka. - wskazuję na górę mojej piżamy. Szlag. 

- Cholera, pogarszam sprawę używając magii. - mówię bardzie do siebie.

- Bello. Gadaj, jak na spowiedzi. Co ci się stało. - żąda poddenerwowana.

- Kilka dni temu zaatakował mnie łowca. Coś się święci ciociu. - mówię i czuję, że słabnę. Nie, nie teraz. Nasze połączenie zaczyna zanikać.

- Bello, co jest grane? 

- Słabnę. Nasze połączenie zaraz się zerwie. Kol mnie zabije, jeśli zemdleje.

HYBRYDA: POTOMEK i ZAKAZANA MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now