ROZDZIAŁ 10

819 46 12
                                    

ROZDZIAŁ PRZEZNACZONY DLA +16!! CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

DAJCIE ZNAĆ CZY ROZDZIAŁ JEST WICZONY, CZY ZNÓW JEST BIAŁA ŚCIANA....

Budzę się cała spocona i zdyszana. Rozglądam się w panice czekając na atak, ale jedyne co widzę to pół mrok i twardo śpiącego szatyna. Podkurczam nogi pod samą brodę, chowam twarz w swoich kolanach i staram się uspokoić oddech. Zerkam na Kola i bezszelestnie wstaję z łóżka. Wychodzę z pokoju, mijam masę pustych pokoi i schodzę schodami do salonu. Jednak zanim do niego trafiam z jakiegoś niewyjaśnionego powodu zatrzymuję się przed wejściem do "lochów". Chodź dla mnie to zwykła piwnica, według Niklausa każda posiadłość ważnych osobistości powinna mieć lochy. Wzdycham cicho i wchodzę do piwnicy. Mijam kolejno przeróżne zakamarki posiadłości aż trafiam do miejsca, które jak mniemam mnie przyciąga. Ku mojemu niezadowoleniu owe miejsce to również miejsce, w którym więziony jest jeszcze żywy Jack.

- Twoja popieprzona rodzinka wie, że tu jesteś? - pyta sarkastycznie. Wzdycham i podnoszę na niego zmęczony wzrok. - Wyglądasz gorzej niż ja, a to mnie torturowano. - szydzi.

- Spotkanie z twoją znajomą nie wpływa zbyt korzystnie na stan mojej psychiki. - przyznaję sarkastycznie.

- Och, masz na myśli Aye? Tak, ma zdolność wyniszczania ludzi. Ma też za sobą masę sojuszników, których nie zawaha się użyć, by cię dorwać.

- Zdajesz sobie sprawę, że udzielasz mi przydatnych informacji? - pytam marszcząc brwi - Dlaczego? Dlaczego właśnie teraz? Dlaczego ty? - dopytuję. Blondyn patrzy mi głęboko w oczy, jakby chciał znaleźć coś co go zdenerwuję i zawiąże mu język. Nie znajduje tego jednak, ponieważ już po minucie słyszę jego głos.

- Byłem blisko. Mogłem obserwować cię przez cały czas. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Wiedziałem o tobie wszystko. O której wstajesz, co jesz, kiedy jesz, gdzie przesiadujesz. Wszystko. Wiedziałem nawet, że uciekasz. - wyznaje. Zerkam na niego zszokowana.

- Ale, skąd?

- Mówiłem, wiem o tobie wszystko. Wiem o twoim pamiętniku. Przeczytałem go. - przyznaję. Nie do końca mnie to dziwi, choć powinno. Jednak po ostatnich wydarzeniach stwierdzam, że Jack jest zdolny do wszystkiego, więc czemu by nie do naruszenia mojej prywatności?

- Nie jesteś zdziwiona.

- Nie. Widziałam twoją determinacje. Za wszelką cenę chciałeś zyskać moje zaufanie.

- Jak widać determinacja to nie wszystko, skoro mi się nie udało. - prycha. Uśmiecham się delikatnie tylko po to, by znów spoważnieć.

- "Tyś częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro"*. Co to znaczy? - przywołuję słowa, które powiedziała mi niejaka Aya w moim koszmarze. Na samą myśl o jej śmiechu, od razu mam ciarki na całym ciele. Blondyn uśmiecha się delikatni.

- Inaczej „cząstka siły mała, co złego pragnąc zawsze dobro zdziała". Bello, jesteś na tyle inteligenta, by sama do tego dojść. - stwierdza. Patrzę mu chwilę w oczy i poddaję się. Nie mam siły na dalszą dyskusję z nim. Czuję się bardziej przemęczona, niż po ataku łowcy. Odwracam się od chłopaka i chcę wyjść, jednak on mnie zatrzymuję.

- Bello, zrób coś dla mnie zanim wyjdziesz. - prosi - Za kilka godzin umrę. Aya zadbała, bym nie żył zbyt długo, jeśli zawalę robotę. - przyznaję. - Zabij mnie, proszę.

Patrzę na niego i zaczynam rozumieć. 

On sam boi się tej kobiety. Kobiety, która ma za sobą innych. Zapewne czarowników, którzy sprawią, że umrze w agonii. Do mnie należy decyzja, czy pozwolę umrzeć mu w spokoju, czy też nie. Podchodzę do blondyna i wbijam mu swoją dłoń w klatkę piersiową. Jack krztusi się swoją krwią i patrzy na mnie z wdzięcznością.

HYBRYDA: POTOMEK i ZAKAZANA MIŁOŚĆजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें