6

104 7 3
                                    

Reader pov.
-(T.I)-CHAAAAN!- gdy usłyszałamy krzyk Miny lekko wzdrygnełam się. Odwróciłam się i zobaczyłam że w moja stronę biegnie Mina. Zanim się spostrzegłam prawie mnie przewróciła przytulając mnie.
-Mina zaraz mnie udusisz- powiedziałam nie mogąc złapać powietrza w płuca.
-Oj tam nie przesadzaj!- nie wiesz co mówisz Mina.
-Hej (t.i)-chan, ribbit- dopiero teraz zauważyłam Tsu! Po chwili Mina pościła mnie ze swojego morderczego uścisku.
-Hejka Tsu-chan- przywitałam się.
-To o dziewczyny? Nie wiem jak wy ale ja trochę zgłodniałam i najchętniej zjadlabyn pizze- powiedziała Mina.

Siedziałam z Tsu przy stoliku kiedy Mina stała przy lądzie knajpki, w której się obecnie znajdowałyśmy. Mina zamawiała własnie (twoją ulubioną pizze). Ja obecnie gadam z Tsu o jakichś głupotach. Nagle zrobilam się bardzo senna.
-... (t.i)-chan? (t.i)-chan! Słuchasz mnie? Ribbit- chyba trochę przysnęłam.
-Przepraszam Tsu-chan mogłabyś powtórzyć?
-Zastanawiałam się czemu Bakugou tak bardzo nie lubi Midoriyi (nie wiem jak to się odmienia TwT). Izuku wygląda raczej na spokojnego chlopaka w przeciwieństwo do Bakugou, ribbit.
-Nie znałam ich wcześniej więc nie wiem co się pomiędzy nimi działo, ale też mnie to trochę zastanawia- jakby nie patrzeć Izuku chyba próbuje rozmawiać z Bakugou. Tak wywnioskowałam z jego zachowań w klasie i nie tylko.
-Pizza podana do stolu!- nagle pojawiła się Mina, która położyła dość duża pizze na stół. Zapowiada się niezła uczta.

Po zjedzonym posiłku i jakiejś godzinie plotkowania była już dwudziesta więc postanowiłam wrócić do domu. Może pójdę przez park? Gdy robi się ciemno czasem można zauważyć tak świetliki. Gdy bywałam tutaj często widziałam je gdy przesiadywałam przy moim ulubionym wielkim drzewie. Skierowałam się w stronę parku, w którym czekałam wcześniej na dziewczyny. Słońce już prawie zniknęło za horyzontem. Hm, chyba jeszcze za wcześnie na świetliki... No cóż. Może posłucham muzyki w drodze do domu? To chyba dobry pomysł. Sięgnęłam do kieszeni spodni aby wyjąć słuchawki. Uf, na szczęście nie są za bardzo poplątane. Włączyłam telefon po czym włożyłam do niego kabelek od słuchawek, a same słuchawki włożyłam do uszu. Włączyłam swoją ulubioną playlistę po czym włożyłam telefon do kieszeni. Świat dookoła mnie wydawał się taki spokojny. W parku nie było śladu po jakichkolwiek ludziach. W końcu miałam chwilę relaksu. Po dłuższej chwili zaczęło się coraz bardziej ściemniać. Słońce zaszło kilka minut temu. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam godzinę. Było dopiero dwadzieścia minut po dwudziestej. Moja mama niedługo powinna wrócić z pracy. Ciekawe kiedy w końcu weźmie sobie urlop? Albo kiedy w końcu dostanie awans? Pracuje całymi dniami od ponad roku a jej szef dalej jej nie docenił. Ugh, gdyby tylko-
Nagle poczulam rękę na moim ramieniu. Od razu podbiegłam do przodu najszybciej jak mogłam. Odwróciłam się w stronę osoby, która śmiała mnie dotknąć. Oczywiście słuchawki z uszu też wyjęłam. Kilka metrów przedemną stał mężczyzna, w jednej ręce trzymał... Nóż?! Co za szczęście że szybko zareagowałam. Gdy tylko na niego spojrzałam zaczął zmierzać w moim kierunku. Byłam już przygotowana do walki ale przypomnialam sobie ze przecież nie mam na nią zgody. Cholera! Co tu zrobić? Mam dwie opcje: pierwsza, uciec a druga, oddalić się na bezpieczną odległość i zadzwonić na policję. Wybieram druga opcję. Odwróciłam się najszybciej jak mogłam po czym ruszyłam równie szybko do wyjścia z parku. Po dwóch może trzech sekundach byłam już przy bramie parku. Wyciągnęłam telefon po czym wybrałam numer na policję.

Narrator pov.
Po kilku minutach policjanci przyjechali na miejsce. Zaczęli zadawać (t.i) pytania odnośnie całej sytuacji np. jak wyglądał mężczyzna itd. Rysownik zrobił rowniez portret pamięciowy mężczyzny. Po wszystkich "formalnych" sprawach puścili (t.i) do domu. Kilku policjantów zaczęło sprawdzać okolice parku jak i sam park.

Reader pov.
Jezu, co za dzień. Mam nadzieję że złapią tego mężczyznę. Ludzie bez jakiejkolwiek indywidualności mogą sobie nie poradzić. Nie wiadomo co kieruję tym mężczyzną. Gdybym tylko mogła walczyć już dawno byłby obezwładniony. Najpierw trzeba zdobyć licencję. No cóż. Wracam jak najszybciej do domu bo mama zapewne już wróciła.

Otworzyłam drzwi do mieszkania i weszłam na korytarz. Zdjęłam buty po czym weszłam do salonu.
-Hej mamo-przywitałam się.
-Hej córciu. Chcesz coś do jedzenia?
-Nie dziękuję, najadłam się na mieście z dziewczynami.
-Oh, okej.
-Jak było w pracy? Kiedy weźmiesz sobie w końcu trochę wolnego?
-Córciu, nie wezmę wolnego dopóki nie dostanę awansu-
-Na twoim miejscu już dawno zrezygnowałabym z tej pracy. Nie dość że wynagrodzenie to jakiś nieśmieszny żart to jeszcze prze ponad rok nie dostałaś żadnego awansu!
-Kochanie...
-Przecież masz kompetencję i mogłabyś znaleźć lepiej płatna pracę! Ale najwidocznej nie chcesz. Nie chcę Ci się szukać innej pracy? Wygodnie ci tak? Przecież-
-Przestań! Nawet nie wiesz co się dzieje w mojej pracy a mowisz takie rzeczy!
-To powiedz co się tam dzieje!-byłam już zirytowana całą sytuacją. Ile można?
-...
-Tak myślałam. Poprostu nie chce Ci się szukać nowej pracy. Żałosne - powiedzialam po czym z hukiem wyszłam z salonu. Byłam wściekła. Ledwo co wystarcza nam na zapłacenie rachunków i wyżywienie a ona dalej nie chce niczego zmienić? Co jest z nią nie tak? Ugh. Weszłam schodami na górę po czym weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz po czym położyłam się na łóżku. Znów zrobilam się śpiąca. Chyba lepiej oddam się w objęcia Morfeusza... W końcu jutro nowy dzień w U.A a tam nigdy nie wiadomo co się wydarzy.

Drugiej szansy nie będzie ( Bakugou x Reader) Where stories live. Discover now