Rozdział 30

2K 160 59
                                    

BARDZO BARDZO BARDZO WAŻNA NOTKA, KURDEEEEE, PLS PLS PLS I PRZECZYTAJCIE TEŻ TE WSPOMNIENIA, BO DODAŁAM JEDNO, KTÓREGO WCZEŚNIEJ NIE OPISAŁAM ^^ 


   Zdenerwowany spojrzałem na młodego chłopaka na zapleczu, który wyciągał gorące chleby z piekarnika. Miał seksowne nogi i uroczo związane włosy w mały kucyk na środku głowy.
     - Przepraszam, że musiał pan czekać, ale nie chciałem ich spalić.- wyszedł ze spuszczoną głową, bo wycierał mąkę z fartuszka. Podniósł głowę, a na jego ustach gościł szeroki uśmiech. Miał piękne dołeczki w policzkach i duże, umięśnione dłonie. Miał brytyjski akcent i głęboki, niski, cholernie podniecający głos.
   Wziąłem długopis, który leżał na ladzie i zapisałem na nim swój numer. Szybko go odłożyłem, a Harry się odwrócił.
     - Coś jeszcze?- znowu się uśmiechnął i spojrzał mi w oczy.
     - Nie to wszystko.- wziąłem reklamówkę i podałem mu banknot.
 Zaczął mu się przyglądać, coraz bardziej się rumieniąc.
     - Nie wiem, czy mogę takie przyjmować...- szepnął. Wyjąłem portfel i dałem mu druga pięćdziesiątkę.
     - Ta pierwsza jest dla ciebie.- puściłem mu oczko i wyszedłem ze sklepu.

    Zakryłem usta dłonią i spojrzałem w dół. Pierwsze spotkanie w piekarni, kiedy ciągle się rumienił i był speszony. Gdy grałem nieczysto.., gdy tylko grałem... Wtedy nic nie podejrzewałem, myślałem, że ja rządzę, jednak oboje byliśmy nieuczciwi. Jednak, nigdy nie zapomnę jak spojrzałem w jego zielone tęczówki... Do tej pory nie mogłem wytłumaczyć, co się wtedy stało, jednak podejrzewam, że było to p r z e z n a c z e n i e.

     - Lou! Nie traktuj jej tak, jakby była twoja marionetką!
 Jak on mógł się mi kurwa przeciwstawić?!
     - Ale..
     - Nie ma żadnych "ale". Wziąłem herbatę i nic wielkiego się nie stało, a ty dramatyzujesz.

    Pamiętam, jakby to było wczoraj... Po raz pierwszy ktoś mi się przeciwstawił... i nie była to osoba z mojej rodziny. To był dla mnie szok i do tej pory nie mogłem zrozumieć, czemu się nie bał, skoro widział jak się zachowuję?

     - Zatańczysz?- spytałem, a on się zarumienił.
     - To wolna piosenka.- zauważył, a ja kiwnąłem głową. Drugą ręką złapałem jego dłoń i zacząłem poruszać w rytm muzyki. Cały czas miał spuszczoną głową, a policzki oblewał czerwień.
     - Nie wstydź się.- przycisnąłem go bliżej siebie i oblizałem usta. Przygryzł wargę i uśmiechnął się do mnie z góry. Zacząłem śpiewać mu cicho śpiewać, nie przerywając tańca.
     - Ładny masz głos.- stwierdził.
     - Ty też.- trąciłem nosem jego policzek.- I nie tylko głos.- szepnąłem i pocierałem ręką po jego plecach. Jego oddech stał się płytki, a serce biło jak oszalałe. Zadowoliła mnie ta reakcja. Spojrzałem mu w oczy i znowu oblizałem usta. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, cały czas poruszając się wokół własnej osi. Piosenka się skończyła, a my gwałtownie się zatrzymaliśmy.
     - Dziękuję za taniec.- szepnąłem i uśmiechnąłem się.

    To było urocze... Kochane... Czułem się, jakbym był na weselu, ale przecież tego mu nie powiedziałem. Pierwszy raz z kimś tańczyłem T A K. Zwykle moje tańce polegały na ocieraniu się o siebie lub tańcu na odległość, nigdy wolne. Jednak, akurat tego razu nie żałuję.

     - Spójrz. "Styles Photography".- przeczytałem szyld i uśmiechnąłem się pod nosem.
     - Ktoś ma tak samo na nazwisko jak ja.
     - Idziemy zajrzeć?- spojrzałem na niego.
     - Louis... jest przed 8, na pewno zamknięte, a nie możemy się włamać...-powiedział cicho z przerażeniem w oczach.
     - Co z tego, skoro możemy otworzyć?- zbliżam się do drzwi, a Loczek łapie mnie za łokieć.
     - Ja nie chcę, Louis... to nielegalne.- szepnął, a ja wywróciłem oczami.
     - Byłoby nielegalne, gdybym tego nie miał klucza oraz umowy, że teraz ja jestem właścicielem.- odpowiedziałem ironicznie i wyrwałem się z jego ucisku. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Odwróciłem się i zobaczyłem zszokowanego chłopaka z rozdziawioną buzią.- Idziesz, czy będziesz tak stał?

Rules Where stories live. Discover now