Rozdział 17

1.9K 157 50
                                    

     Kino z Harrym. Ugh. I w co niby mam się ubrać? Rozglądałem się po garderobie. Oczywiście ominąłem pomieszczenie, gdzie były same garnitury, krawaty i białe koszule. W drugiej części były luźniejsze ubrania, które rzadko kiedy nosiłem. Wziąłem czarny T-hist, bez nadruków i spodnie w tym samym kolorze. Z wieszaka zdjąłem jeansową kurtkę, którą przewiesiłem sobie przez ramię i złapałem czarne adidasy, które założę na dole. Założyłem ubrania na siebie i przyjrzałem się swojemu odbiciu. Spojrzałem na moje buty i skrzywiłem się. Nie będą pasować. Rzuciłem je na koniec pokoju i usiadłem po turecku na ziemi, żeby wybrać jakieś inne.

    Lakierki - za poważnie.

    Adidasy - nie pasują.

    Trampki - nie na randkę!

    Klapki na basen - skąd ja je tutaj mam?

    Sandały - ludzie, muszę sobie kupić buty, bo w czymś takim nie wyjdę!

    Korki - jak ja dawno w piłkę nie grałem, ale nie.

    Szmaciaki - lądują w koszu.

    Wreszcie znalazłem białe tenisówki Boxfresh, których dawno nie nosiłem, a były idealne na tą okazję. Spojrzałem na zegarek i uznałem, że przejdę się do Harry'ego na piechotę. Zbiegłem na dół, po drodze pozamykałem drzwi do wszystkich pokoi, a w kuchni otworzyłem okno na oścież. Obejrzałem się po mieszkaniu i podszedłem do windy. Wpisałem kod zabezpieczający i zjechałem na dół.

~*~

    Czekałem przed blokiem na Harry'ego, który miał za chwilę zejść. Przynajmniej tak napisał 20 minut temu. Chciałem wyciągnąć już telefon, kiedy on wybiegł z klatki przeczesując włosy. Były zaczesane do tyłu i nie kręciły się tak jak zwykle, co mnie trochę przeraziło, ale udałem, że tego nie widzę. Miał na sobie czarne rurki, które podkreślały jego chude nogi, których mogła pozazdrościć nie jedna kobieta oraz siwy sweter, trochę przyduży, ale wyglądał na ciepły. Uśmiechnąłem się do niego i ruszyłem w stronę miejsca, w którym stał. Wyszczerzył się, ale po chwili złapał się za kieszeń i wyjął z niej komórkę. Spojrzał na wyświetlacz.

     - Daj mi chwilkę!- powiedział i obiegł trochę dalej. Westchnąłem z rezygnacją i oparłem się o uliczną latarnię. Było dość widno jak na wieczór, ale to lepiej. Loczek wrócił po chwili i powitał mnie po raz drugi, ty razem lepiej, swoim szczerym uśmiechem. Od razu poczułem się lepiej. Hazz wskazał na swój samochód, więc pokiwałem głową i podszedłem do niego.

     - Kino?- zapytałem, a on przytaknął. Dość mało do siebie się odzywaliśmy, ale to było dla mnie jeszcze lepiej. Mogłem spokojnie myśleć, a zarazem spędzać czas z Harrym. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę centrum. Kilka minut później byliśmy pod kinem. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Przytrzymałem przed nim drzwi i po chwili znaleźliśmy się w środku.

     - Na co idziemy?- zapytałem i spojrzałem na wielki ekran, który głosił o najbliższych sensach.- Na pewno nie na to!- powiedziałem, gdy Harry przyglądał się wielkiemu bilbordowi z "Gwiazd Naszych Wina". Przypomina mi się jak czytałem książkę i nie miałem zamiaru po raz kolejny spędzać melancholijnej nocy spędzonej nad kontemplacją mojego gównianego życia. Harry spojrzał się na mnie i wydął dolną wargę. Nie. Będę. Mu. Ulegał.

     - Dobrze.- westchnąłem i skarciłem sam siebie w myślach. Hazz ucieszył się i podszedł do kasy bo bilety, a ja ruszyłem w stronę baru. Stanąłem w kolejce i przyglądałem się śmieciowemu żarciu, które niestety uwielbiałem. Cóż, za ironia. Zamówiłem karmelowy popcorn i dwie duże cole, a do tego moje ulubione żelki, które natychmiastowo schowałem do kieszeni. Nigdy się nimi nie dzieliłem z nikim. Podszedłem do Harry'ego, który w ręce trzymał już bilety. Wystukiwał coś w telefonie, nawet nie zwracając uwagi, że stoję obok niego. Póki mnie nie zauważył spojrzałem na wyświetlacz i odczytałem tylko 3 sms'y.

Rules Where stories live. Discover now