Rozdział 2

3.5K 239 242
                                    

Nagle cała ochota na bułeczki przepadła. Miałem ochotę na tego chłopaka o zielonych oczach.

 "Wszystko po kolei Louis. Trzymaj się zasad."- skarciłem się w myślach. Posłałem mu najlepszy uśmiech na jaki było mnie stać, a on się zarumienił. Był naprawdę uroczy, gdy się zawstydził. Nie mogłem już kontrolować przyspieszonego bicia serca, to była dla mnie nowość. Jednak w jego wyglądzie, coś przykuło moją uwagę. Wydawał się tak znajomy, a jednak tak obcy… Może kiedyś już go spotkałem? Spojrzałem na plakietkę na jego fartuszku.

 - Więc, Harry... mógłbyś mi podać 10 bułek? Najlepiej, żeby były gorące.- powiedziałem powoli i oblizałem usta. Czułem, że tej szansy nie mogę zmarnować. Niewinny, uroczy i cholernie seksowny? Czego jeszcze chcieć od życia? Chłopak zrobił się jeszcze bardziej czerwony i odwrócił się do mnie plecami. Zaczął pakować moje zamówienie do reklamówki i wrócić do pogwizdywania wcześniejszej piosenki. Mogłem mu się uważnie przyjrzeć. Jego ramiona pokrywały liczne tatuaże, a znając życie pewnie pod koszulką miał ich więcej. Nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć je wszystkie, traktował swoje ciało jak kartkę papieru. Byłem ciekaw, czy te rysunki sam zaprojektował, a może zdał się na „katalogi”, które oferowali w studiu. Sam zawsze chciałem mieć tatuaż, jednak na razie miałem na niego pomysłu. Nie byłby to zwykły rysunek, który jest bo tak. To musiałoby być coś, co dla mnie jest ważne, ale jeszcze tego nie odnalazłem.

Wyjąłem portfel i zacząłem szukać najdrobniejszych pieniędzy jakie miałem, żeby nie miał problemu z wydawaniem reszty. Kurwa. Tylko pięćdziesięciodolarówki. Westchnąłem i spojrzałem się na Harry’ego, który przeniósł się trochę dalej, aby wrzucić coś jeszcze. I tak mam pieniędzy jak lodu, więc co mam do stracenia? Wziąłem długopis, który leżał na ladzie i zapisałem na nim swój numer. Szybko go odłożyłem, a piekarz się odwrócił.

 - Coś jeszcze?- znowu się uśmiechnął i spojrzał mi w oczy. Przez chwilę nie mogłem oderwać od nich wzroku i zamiast odpowiedzieć na jego pytanie, po prostu się uśmiechnąłem. Szczerze, delikatnie, o dziwo nie było to wymuszone, jak się spodziewałem. Chłopak odwrócił wzrok i zarumienił się.

 - Nie to wszystko.- wziąłem reklamówkę i podałem mu banknot. Nasze dłonie zetknęły się ze sobą, a ja jęknąłem w duszy, bo cholera, on miał tak delikatną i ciepłą skórę, że mógłbym ją gładzić cały czas. Wyobraziłem sobie, jakby mnie tak masował, dotykał, po prostu gładził swoją dłonią moje ciało.

 Zacząłem mu się przyglądać z jeszcze większym zaciekawieniem. Intrygował mnie tym, że sprawiał wrażenie osoby znajomej, której można ufać, wygadać się i pobyć po prostu obok. Gdybym szedł ulicą, na pewno zwróciłbym na niego uwagę. Wysoki, przystojny, uśmiechnięty, dobrze zbudowany… jednak, gdyby chodziło tylko o to zareagowałbym inaczej. Zamiast wzwodu w spodniach, czułem bicie serca. Patrzyłem prosto w jego oczy, a nie lustrowałem jego ciało. Odbiło mi. To pewnie przez tą mąkę w powietrzu, uznałem, Kiedy Harry przygryzł wargę, wpatrując się w numer na banknocie, stwierdziłem, że na 100% to mąka, bo nogi miałem jak z waty, a dłonie zaczęły mi się pocić. A może byłem chory?

 - Nie wiem, czy mogę takie przyjmować...- szepnął. Wyjąłem portfel i dałem mu druga pięćdziesiątkę. Spoglądał raz na mnie, raz na banknot nie wiedząc co robić. Robiłem się trochę niecierpliwy, jednak nie chciałem nic mówić. W końcu wziął to ode mnie i z zakłopotaniem podrapał się po karku.

 - Ta pierwsza jest dla ciebie.- puściłem mu oczko i wyszedłem ze sklepu. Miałem nadzieję, że skorzysta z oferty, zadzwoni lub coś. Przynajmniej ja bym tak zrobił na jego miejscu. Deszcz już nieco zmalał, delikatne kropelki spadały na moją twarz. Wolnym krokiem doszedłem do taksówki i spokojnie wróciłem do domu. Przez całą drogę rozmyślałem o tym spotkaniu i nie mogłem się doczekać, aż znowu zobaczę jego oczy i iskierki radości je wypełniające.

Rules Where stories live. Discover now