Rozdział 10

2.2K 206 186
                                    

~Harry's POV~

 Myśli kołatały się w mojej głowie. Bałem się o niego. Ten huk na końcu naszej rozmowy mnie cholernie przeraził. Co mu się stało? I czemu poszedł do baru, skoro stwierdził, że musi iść? Upił się, a teraz nie wie co robić. Nadal nie rozumiem o co mu chodziło z tym, że muszę po niego przyjechać. W czym mogę pomóc pijanemu facetowi? Ale może jednak stało się coś poważnego...Cały smutek odszedł na dalszy tor.

 Liczyło się tylko to, co się dzieje z Louisem.

 Zajechałem pod bar i nie rozglądając się na boki przebiegłem na drugą stronę. Chwilę mi zajęło przypomnienie sobie, gdzie jest wejście. W końcu obiegłem budynek i znalazłam drzwi. Szybko je otworzyłem i od razu w oczy wrzucił mi się zapłakany Louis siedzący przy ladzie.

 Serce się kraja na taki widok.

 Podszedłem bliżej. Barmanka wycierała ladę. Biznesmen cały cię kiwał i miał czkawkę, a kobieta tylko ze złością w oczach zmywała wylany alkohol.

 - Co się stało?- spojrzałem na nią i oboje podnieśli wzrok.

 - Usnął w połowie rozmowy i wylał pół szklanki whiskey.- mruknęła i się odsunęła do kolejnego klienta. Usiadłem obok Louisa i z niecierpliwością czekałem, aż coś powie.

 - Harry!- powiedział zapłakanym głosem i znowu czknął. Otworzyłem szeroko oczy i wsłuchiwałem się w to co mówi.- Bo ja nie czuję stopy! Ja nie chcę, żeby mi ją amputowali! Nie, Harry, pomóż!- wstał i na jednej nodze podskoczył do mnie. Zarzucił mi ręce na szyje, a głowę położył na zagłębieniu moje szyi. Spojrzałem na jego nogi. Cóż... musiał być nieźle nabity.

 - Lou... ty nie masz tylko buta.- powiedziałem spokojnie i poklepałem go po plecach. Podniósł wzrok i ze strachem spojrzał na mnie.

 - Nie prawda! Harry, pomóż! Ja chcę czuć moją nogę!- pisnął. Westchnąłem.

 - Kiedy ostatni raz miałeś bu... czucie w nodze?

 - W łazience.- odpowiedział niewyraźnie. Podniosłem się z nim i posadziłem go na krześle. Od razu opadł głową na blat i rozbrzmiał ten sam huk co wcześniej.

 - Tak, zostaw mnie. Samego, bezbronnego bez czucia w stopie. Poradzę sobie.- zaczął chlipać.

 Panie Boże, daj mi cierpliwość i siłę, żebym mógł go znieść!

 Ruszyłem w stronę łazienki. Stanąłem przed białymi drzwiami z niebieskim znaczkiem trójkąta na samej górze. Już na zewnątrz można było poczuć odór wymiocin i moczu.

 Dlatego przestałem przychodzić do barów.

 Otworzyłem drzwi i myślałem, że się zaraz zhaftuję. Zakryłem twarz ręką i zatrzasnąłem je z powrotem. Ale muszę to zrobić, bo inaczej Louis nie da mi spokoju.

 Nienawidzę pijanych ludzi.

 Wszedłem do łazienki i zbliżyłem się do wielkiej zielonej plamy na środku pomieszczenia. Obok mnie było wielkie lustro, 2 umywalki, 3 pisuary i jedna kabina. No i pełno napisów i numerów telefonów. Wyjąłem buta z czyiś wymiocin, mając nadzieję, że były one Louisa, a nie kogoś innego i podszedłem do zlewu. Wziąłem z 2 tuziny ręczników jednorazowych i zacząłem wycierać brud z obuwia chłopaka. Gdy był już czysty powoli wyszedłem z pomieszczenia i wróciłem do biznesmena. Siedział, opierając czoło o ladę i machał jedną nogą. Po chicho zakradłem się do niego, przykucnąłem i założyłem buta na jego stopę. Podniosłem się i spojrzałem na niego.

Rules Where stories live. Discover now