Rozdział 22

1.6K 152 17
                                    

Polecam:
Skinny Love - Birdy ;)
Będzie smutniej :D

~Vievienne's POV~

    Trzymałam nerwowo telefon w dłoni, a serce waliło mi jak oszalałe. Harry od wczoraj dzwonił to do mnie, to do Lou i żadne z nas nie odbierało. Miałam wyrzuty sumienia, ale musiałam się przygotować do poważnej rozmowy z Kędziorkiem. Bałam się, że powiem coś nie tak, że mu zniszczę życie.
     - Viv, weź się w garść. To on go zniszczył!- powiedziałam do siebie i wybrałam numer Harry'ego.
     - H-halo?- zapytał zapłakanym głosem. Automatycznie serce mi się skurczyło i nie wiedziałam, co powiedzieć.- V-vivienne? T-to t-ty?- nawet przez telefon wiedziałam, że cały był roztrzęsiony. Westchnęłam.
     - Kędziorku, przyjadę zaraz, dobrze? Muszę coś ci wytłumaczyć.- powiedziałam podnosząc się z kanapy mojego salonu.
     - O Louisie?- zapytał i jeszcze bardziej zaniósł się płaczem. Nie mogłam więcej tego słuchać, więc się rozłączyłam i zaczęłam się szykować w tempie natychmiastowym.

~*~

    Z przyzwyczajenia otworzyłam drzwi moim kluczem zapasowym. Drzwi nie chciały ustąpić, jakby ktoś z drugiej strony je trzymał. Pchnęłam parę razy i usłyszałam ciche "au". Otworzyłam drzwi na oścież, a na podłodze siedział zapłakany Harry. Padłam na kolana i mocno go przytuliłam. Musiał wiedzieć, że ma we mnie wsparcie i będę obok niego mimo wszystko. Położył głowę na moim ramieniu i szlochał przez dobre 20 minut. Jedyne co zrozumiałam z jego bełkotu to "Louis" oraz "kocham go". Nie mogłam się opanować, aż w końcu i po moim policzku spłynęły łzy. Jak ja teraz mam mu powiedzieć o wszystkim? Podniosłam się powoli i podałam mu rękę, żeby również wstał. Złapał mocno moje palce i poszliśmy do salonu. Jęknęłam głośno i spojrzałam się na chłopaka. Nie dość, że miał opuchnięte oczy od płakania, czerwony nos, to teraz jeszcze policzki mu się zarumieniły.
     - Kiedy tu ostatni raz sprzątałeś?- zapytałam rozglądając się po wszechobecnym bałaganie.
     - Tydzień temu?- szepnął, a ja złapałam się za głowę.
     - No co tak stoisz! Idź po ścierki, odkurzacz, wszystko co masz i sprzątamy!- pisnęłam, a on pospiesznie wykonał moje polecenie. Może tak będzie łatwiej mi z nim rozmawiać? Przy sprzątaniu?

~*~

    Stałam na stołku i zmieniałam firanki przy oknie, a Harry czyścił jakieś tam ozdoby, latając ze ściereczką po całym mieszkaniu. W ciągu godziny udało nam się nieźle to ogarnąć. Serce cały czas mi biło, gdy wiedziałam, co muszę mu powiedzieć.
     - Hazz...
     - Viv...
    Powiedzieliśmy w tym samym czasie i oboje zaczęliśmy chichotać. Odwróciłam się do niego. Stał przy telewizorze i czyścił ekran.
     - Miałaś mi coś powiedzieć.- uśmiech zszedł z jego twarzy, a ja przygryzłam wargę. Wróciłam do przywieszania firanek i nie wiedziałam jak zacząć. I co dokładnie powiedzieć.
    Prawdę - podpowiedział cichutki głosik w mojej głowie.
     - Louis... to facet, który ma swoje zasady.
     - To wiem.- westchnął i usłyszałam jak odkłada coś z donośnym hukiem.
     - Nie, to nie tak. On ma konkretne zasady. Coś... jak regulamin w szkole. Rozumiesz? Nie jakiś tam wyznaczonych granic, czy hierarchii wartości. Ma dokładnie wyznaczone zasady, których się trzyma.- zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko przesuwaniem się żabek od karnisza.
     - Opowiedz mi wszystko od początku.
     - Umm..- zeszłam z taboretu i spojrzałam na chłopaka, który był skupiony nad wycieraniem szklanek, kieliszków i innego szkła do alkoholu. Wzięłam kieliszek do wina, zamoczyłam w misce z wodą i zaczęłam wycierać razem z nim.- Pracuję w jego firmie kilka miesięcy. Od razu załatwił mi wysoką posadę, ponieważ była sekretarka nagle się zwolniła. Ciepłe miejsce, w takiej firmie, ja ledwo co po studiach, a tyle zaczęłam zarabiać, że po miesiącu kupiłam samochód, a po czterech - mieszkanie. Jednak nie wiedziałam, że to będzie się wiązało z tym, że dowiem się tylu rzeczy o Louisie, który wtedy jeszcze był panem Tomlinsonem.
    Odłożyłam kieliszek na stolik, na którym leżał rozłożony ręcznik i wzięłam kolejny. Słyszałam, jak oddech Harry'ego znacząco przyspieszył, niepewny tego co powiem, zrobił to co ja i nie odrywał wzroku od swoich rąk.
      - Kiedyś zajęłam się sprzątaniem w jego dokumentach. Rzucił mi na biurko jakieś cztery, wielkie kartony, które musiałam uporządkować. Wiesz... musiałam to podzielić na papierki, które mogę wyrzucić, które mam zostawić i które ma jeszcze podpisać. Siedziałam z tym całą noc, ale nie dlatego, że to tyle trwało. Znaczy to też. Po prostu zszokowałam się tym, co znalazłam.
    Opłukałam ręce w misce i wytarłam je ręcznikiem. Odsunęłam się od Kędziorka i podążyłam na korytarz, do miejsca gdzie zostawiłam moją torebkę. Wyciągnęłam z niej starą, pomiętą kartkę, której słowa znałam na pamięć i mogłabym je wyrecytować nawet w nocy. To było coś, przed czym chroniłam Harry'ego od tych kilku tygodni. Gdy wróciłam do chłopaka, on nadal stał bezruchu, przyglądając się swoim dłoniom. Cała drżąc podstawiłam mu kartkę przed nos, a on zaczął czytać na głos.
       0 miłości - cokolwiek to jest;
       Tobie nie zależy
       Bez pośpiechu
       Rzeczowo, ale na temat
       Nigdy nie zaniedbuj pracy
       Po wszystkim, nie utrzymuj kontaktu
       Wszystkie chwyty dozwolone
       Nie opowiadaj nic o sobie
       Staraj się poznać swoją ofiarę
       Dominuj
       Nie przywiązuj się
       Nie wpuszczaj nikogo do swojego łóżka.

    Widziałam łzy na policzkach Harry'ego, które spadały na kartkę. Zgniotłam ją z powrotem i schowałam do kieszeni. Kędziorek nie potrafił nic powiedzieć, więc uznałam, że muszę kontynuować. Lepiej powiedzieć wszystko teraz, niż gdyby cierpiał dłużej.
     - Nie powiedziałam ci o tym wcześniej, ponieważ myślałam, że się zmienił. Myliłam się, nawet bardziej niż sądziłam. Jednak to nie zmienia faktu, że przy tobie stał się innym człowiekiem. Pomyśl, ile z tych zasad złamał? Złamał dla ciebie?
      - Miało mu nie zależeć, a jednak chyba się zakochał...- zaczął.- I nie raz przeze mnie opuścił pracę, a dla niego to cholernie ważne. I miał nikogo nie wpuszczać do swojego łóżka, a raz mi zaproponował, żebym został na noc. Poza tym nie raz spaliśmy razem. I... i ... i.. miał nic nie mówić o sobie, ale jednak... i to chyba tyle.
     - I tak dużo, Hazz... Teraz wiesz, czemu ci nie mówiłam.- położyłam dłoń na jego policzku.- On jest idiotą, który na ciebie nie zasługiwał. I mimo wszystko, powinieneś go sobie odpuścić. Nie zachowywał się wobec ciebie fair...
     Westchnęłam. Teraz czeka mnie najgorsza część tego przemówienia.
     - Codziennie sypiał z kimś innym. Z kobietami, z mężczyznami. Z nikim nie został dłużej niż na jedną noc. Codziennie przez jego biuro przewijało się tyle osób, że nie potrafiłabym ich wszystkich zliczyć. Jednak...- powiedziałam, gdy spojrzał się na mnie swoimi zielonymi tęczówkami- jednak przy nich trzymał się swoich zasad.
     Chłopak zgniótł w dłoni jedną ze szklanek, rozprysła się ona po misce, a z jego reki zaczęła płynąć krew. Próbowałam go dotknąć, lecz on się odsunął.
     - Spałaś z nim?- spytał wściekłym tonem. Otworzyłam szeroko usta, niepewna co powiedzieć.- Spałaś z nim?!- powtórzył trochę głośniej. Zamknęłam oczy i powoli kiwnęłam głową. Po chwili usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzałam na stolik. Harry zrzucił wszystko na podłogę, a odłamki szklanek były wymierzane z brunatnymi kropelkami krwi. Jego dłonie były pełne rozcięć, a po twarzy spływały łzy. Był załamany i wściekły. Zaczął chodzić po pokoju i wył. Dosłownie wył, jak małe dziecko. Jego szloch wypełnił całe mieszkanie i dźwięk tłuczonych i rzucanych przedmiotów. Stałam w miejscu trzymając rękę na ramieniu i wpatrywałam się w swoje buty.
    Harry rzucał się tak przez 20 minut. Oboje płakaliśmy, tylko że z różnych powodów. Wiedziałam, że informacja o tym co robił Louis wstrząśnie nim, ale nie sadziłam, że aż tak.
     - Vivienne...- wzdrygnęłam się na dźwięk własnego imienia. Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał strasznie. Tłuste włosy, podkrążone oczy, czerwony nos i ręce całe we krwi. Pokój był w równie okropnym stanie.- Daj mi czas, błagam.
     - Ale...
     - Nie, Viv. Nie ma żadnego ale. Na razie do mnie nie przychodź i możesz mi oddać klucze?- zapytał, a ja otworzyłam szeroko usta i uniosłam brwi do góry. Jednak po chwili się ogarnęłam i wyjęłam mój kluczyk z kieszeni. Wysunęłam drżącą rękę w kierunku chłopaka, który zabrał klucz ode mnie. Wycofałam się z pokoju i zaczęłam się ubierać, zostawiając Kędziorka w jeszcze gorszym stanie, niż go zastałam. Zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam bez sława. Zamknęłam po cichu drzwi, a wychodząc nadal słyszałam jego płacz. Do czego może doprowadzić jeden facet?
    Ruszyłam przed siebie zamyślona. Znałam tą okolicę jak własną kieszeń - w końcu to tutaj się wychowałam. Nie minęły 3 minuty, gdy spostrzegłam osobę, której nie chciałam tutaj zobaczyć.
     - Louis?!- warknęłam, skupiając jego uwagę na sobie.- Co ty tutaj robisz?
     - Viv... ja. Ja nie wiem co robić.- jęknął. Zlustrowałam go wzrokiem. Wyglądał, jakby nic nie jadł od dłuższego czasu. Był blady, spojrzenie miał zamglone i cały się trząsł. Wystraszyłam się, że coś mu się stało. Położył dłonie na moich ramionach i zacisnął usta w wąska linię. Obejrzał się za mnie, a jego źrenice się rozszerzyły. Chciałam się odwrócić, lecz Louis mnie powstrzymał przyciskając swoje chłodne wargi do moich ust. Trzymał mnie mocno i nie pozwalał się ruszyć, nie wiedziałam co robić, ale nie odwzajemniłam pocałunku. Po chwili się ode mnie oderwał i wpatrywał w jakiś punkt za mną. Odwróciłam się szybko i nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Harry stał z szeroko otwartymi ustami i nie byłam pewna, czy ślady po łzach są nowe, czy te sprzed kilku chwil, jak zostawiłam go samego w domu.
    Zaczął cofać się powoli, aż w końcu się odwrócił i pobiegł w stronę domu. Odwróciłam się w stronę Louisa.
     - Gdyby nie to, że muszę za nim biec to wbiłabym ci szpilki w dupę, że nie mógłbyś usiedzieć przez tydzień.- warknęłam i pobiegłam za Harrym, nawołując jego imię.

***

notka od autorki: strasznie krótki ._.

wybaczcie mi to pls, ale po prostu nie miałam pomysłu dalej na ten rozdział

Mam nadzieję, że się wam spodobał

Zostawcie komentarze :D

i pamiętajcie o #RulesMemories na tt!

Rules Where stories live. Discover now