Polecam:
Skinny Love - Birdy ;)
Będzie smutniej :D~Vievienne's POV~
Trzymałam nerwowo telefon w dłoni, a serce waliło mi jak oszalałe. Harry od wczoraj dzwonił to do mnie, to do Lou i żadne z nas nie odbierało. Miałam wyrzuty sumienia, ale musiałam się przygotować do poważnej rozmowy z Kędziorkiem. Bałam się, że powiem coś nie tak, że mu zniszczę życie.
- Viv, weź się w garść. To on go zniszczył!- powiedziałam do siebie i wybrałam numer Harry'ego.
- H-halo?- zapytał zapłakanym głosem. Automatycznie serce mi się skurczyło i nie wiedziałam, co powiedzieć.- V-vivienne? T-to t-ty?- nawet przez telefon wiedziałam, że cały był roztrzęsiony. Westchnęłam.
- Kędziorku, przyjadę zaraz, dobrze? Muszę coś ci wytłumaczyć.- powiedziałam podnosząc się z kanapy mojego salonu.
- O Louisie?- zapytał i jeszcze bardziej zaniósł się płaczem. Nie mogłam więcej tego słuchać, więc się rozłączyłam i zaczęłam się szykować w tempie natychmiastowym.~*~
Z przyzwyczajenia otworzyłam drzwi moim kluczem zapasowym. Drzwi nie chciały ustąpić, jakby ktoś z drugiej strony je trzymał. Pchnęłam parę razy i usłyszałam ciche "au". Otworzyłam drzwi na oścież, a na podłodze siedział zapłakany Harry. Padłam na kolana i mocno go przytuliłam. Musiał wiedzieć, że ma we mnie wsparcie i będę obok niego mimo wszystko. Położył głowę na moim ramieniu i szlochał przez dobre 20 minut. Jedyne co zrozumiałam z jego bełkotu to "Louis" oraz "kocham go". Nie mogłam się opanować, aż w końcu i po moim policzku spłynęły łzy. Jak ja teraz mam mu powiedzieć o wszystkim? Podniosłam się powoli i podałam mu rękę, żeby również wstał. Złapał mocno moje palce i poszliśmy do salonu. Jęknęłam głośno i spojrzałam się na chłopaka. Nie dość, że miał opuchnięte oczy od płakania, czerwony nos, to teraz jeszcze policzki mu się zarumieniły.
- Kiedy tu ostatni raz sprzątałeś?- zapytałam rozglądając się po wszechobecnym bałaganie.
- Tydzień temu?- szepnął, a ja złapałam się za głowę.
- No co tak stoisz! Idź po ścierki, odkurzacz, wszystko co masz i sprzątamy!- pisnęłam, a on pospiesznie wykonał moje polecenie. Może tak będzie łatwiej mi z nim rozmawiać? Przy sprzątaniu?~*~
Stałam na stołku i zmieniałam firanki przy oknie, a Harry czyścił jakieś tam ozdoby, latając ze ściereczką po całym mieszkaniu. W ciągu godziny udało nam się nieźle to ogarnąć. Serce cały czas mi biło, gdy wiedziałam, co muszę mu powiedzieć.
- Hazz...
- Viv...
Powiedzieliśmy w tym samym czasie i oboje zaczęliśmy chichotać. Odwróciłam się do niego. Stał przy telewizorze i czyścił ekran.
- Miałaś mi coś powiedzieć.- uśmiech zszedł z jego twarzy, a ja przygryzłam wargę. Wróciłam do przywieszania firanek i nie wiedziałam jak zacząć. I co dokładnie powiedzieć.
Prawdę - podpowiedział cichutki głosik w mojej głowie.
- Louis... to facet, który ma swoje zasady.
- To wiem.- westchnął i usłyszałam jak odkłada coś z donośnym hukiem.
- Nie, to nie tak. On ma konkretne zasady. Coś... jak regulamin w szkole. Rozumiesz? Nie jakiś tam wyznaczonych granic, czy hierarchii wartości. Ma dokładnie wyznaczone zasady, których się trzyma.- zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko przesuwaniem się żabek od karnisza.
- Opowiedz mi wszystko od początku.
- Umm..- zeszłam z taboretu i spojrzałam na chłopaka, który był skupiony nad wycieraniem szklanek, kieliszków i innego szkła do alkoholu. Wzięłam kieliszek do wina, zamoczyłam w misce z wodą i zaczęłam wycierać razem z nim.- Pracuję w jego firmie kilka miesięcy. Od razu załatwił mi wysoką posadę, ponieważ była sekretarka nagle się zwolniła. Ciepłe miejsce, w takiej firmie, ja ledwo co po studiach, a tyle zaczęłam zarabiać, że po miesiącu kupiłam samochód, a po czterech - mieszkanie. Jednak nie wiedziałam, że to będzie się wiązało z tym, że dowiem się tylu rzeczy o Louisie, który wtedy jeszcze był panem Tomlinsonem.
Odłożyłam kieliszek na stolik, na którym leżał rozłożony ręcznik i wzięłam kolejny. Słyszałam, jak oddech Harry'ego znacząco przyspieszył, niepewny tego co powiem, zrobił to co ja i nie odrywał wzroku od swoich rąk.
- Kiedyś zajęłam się sprzątaniem w jego dokumentach. Rzucił mi na biurko jakieś cztery, wielkie kartony, które musiałam uporządkować. Wiesz... musiałam to podzielić na papierki, które mogę wyrzucić, które mam zostawić i które ma jeszcze podpisać. Siedziałam z tym całą noc, ale nie dlatego, że to tyle trwało. Znaczy to też. Po prostu zszokowałam się tym, co znalazłam.
Opłukałam ręce w misce i wytarłam je ręcznikiem. Odsunęłam się od Kędziorka i podążyłam na korytarz, do miejsca gdzie zostawiłam moją torebkę. Wyciągnęłam z niej starą, pomiętą kartkę, której słowa znałam na pamięć i mogłabym je wyrecytować nawet w nocy. To było coś, przed czym chroniłam Harry'ego od tych kilku tygodni. Gdy wróciłam do chłopaka, on nadal stał bezruchu, przyglądając się swoim dłoniom. Cała drżąc podstawiłam mu kartkę przed nos, a on zaczął czytać na głos.
0 miłości - cokolwiek to jest;
Tobie nie zależy
Bez pośpiechu
Rzeczowo, ale na temat
Nigdy nie zaniedbuj pracy
Po wszystkim, nie utrzymuj kontaktu
Wszystkie chwyty dozwolone
Nie opowiadaj nic o sobie
Staraj się poznać swoją ofiarę
Dominuj
Nie przywiązuj się
Nie wpuszczaj nikogo do swojego łóżka.
Widziałam łzy na policzkach Harry'ego, które spadały na kartkę. Zgniotłam ją z powrotem i schowałam do kieszeni. Kędziorek nie potrafił nic powiedzieć, więc uznałam, że muszę kontynuować. Lepiej powiedzieć wszystko teraz, niż gdyby cierpiał dłużej.
- Nie powiedziałam ci o tym wcześniej, ponieważ myślałam, że się zmienił. Myliłam się, nawet bardziej niż sądziłam. Jednak to nie zmienia faktu, że przy tobie stał się innym człowiekiem. Pomyśl, ile z tych zasad złamał? Złamał dla ciebie?
- Miało mu nie zależeć, a jednak chyba się zakochał...- zaczął.- I nie raz przeze mnie opuścił pracę, a dla niego to cholernie ważne. I miał nikogo nie wpuszczać do swojego łóżka, a raz mi zaproponował, żebym został na noc. Poza tym nie raz spaliśmy razem. I... i ... i.. miał nic nie mówić o sobie, ale jednak... i to chyba tyle.
- I tak dużo, Hazz... Teraz wiesz, czemu ci nie mówiłam.- położyłam dłoń na jego policzku.- On jest idiotą, który na ciebie nie zasługiwał. I mimo wszystko, powinieneś go sobie odpuścić. Nie zachowywał się wobec ciebie fair...
Westchnęłam. Teraz czeka mnie najgorsza część tego przemówienia.
- Codziennie sypiał z kimś innym. Z kobietami, z mężczyznami. Z nikim nie został dłużej niż na jedną noc. Codziennie przez jego biuro przewijało się tyle osób, że nie potrafiłabym ich wszystkich zliczyć. Jednak...- powiedziałam, gdy spojrzał się na mnie swoimi zielonymi tęczówkami- jednak przy nich trzymał się swoich zasad.
Chłopak zgniótł w dłoni jedną ze szklanek, rozprysła się ona po misce, a z jego reki zaczęła płynąć krew. Próbowałam go dotknąć, lecz on się odsunął.
- Spałaś z nim?- spytał wściekłym tonem. Otworzyłam szeroko usta, niepewna co powiedzieć.- Spałaś z nim?!- powtórzył trochę głośniej. Zamknęłam oczy i powoli kiwnęłam głową. Po chwili usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzałam na stolik. Harry zrzucił wszystko na podłogę, a odłamki szklanek były wymierzane z brunatnymi kropelkami krwi. Jego dłonie były pełne rozcięć, a po twarzy spływały łzy. Był załamany i wściekły. Zaczął chodzić po pokoju i wył. Dosłownie wył, jak małe dziecko. Jego szloch wypełnił całe mieszkanie i dźwięk tłuczonych i rzucanych przedmiotów. Stałam w miejscu trzymając rękę na ramieniu i wpatrywałam się w swoje buty.
Harry rzucał się tak przez 20 minut. Oboje płakaliśmy, tylko że z różnych powodów. Wiedziałam, że informacja o tym co robił Louis wstrząśnie nim, ale nie sadziłam, że aż tak.
- Vivienne...- wzdrygnęłam się na dźwięk własnego imienia. Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał strasznie. Tłuste włosy, podkrążone oczy, czerwony nos i ręce całe we krwi. Pokój był w równie okropnym stanie.- Daj mi czas, błagam.
- Ale...
- Nie, Viv. Nie ma żadnego ale. Na razie do mnie nie przychodź i możesz mi oddać klucze?- zapytał, a ja otworzyłam szeroko usta i uniosłam brwi do góry. Jednak po chwili się ogarnęłam i wyjęłam mój kluczyk z kieszeni. Wysunęłam drżącą rękę w kierunku chłopaka, który zabrał klucz ode mnie. Wycofałam się z pokoju i zaczęłam się ubierać, zostawiając Kędziorka w jeszcze gorszym stanie, niż go zastałam. Zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam bez sława. Zamknęłam po cichu drzwi, a wychodząc nadal słyszałam jego płacz. Do czego może doprowadzić jeden facet?
Ruszyłam przed siebie zamyślona. Znałam tą okolicę jak własną kieszeń - w końcu to tutaj się wychowałam. Nie minęły 3 minuty, gdy spostrzegłam osobę, której nie chciałam tutaj zobaczyć.
- Louis?!- warknęłam, skupiając jego uwagę na sobie.- Co ty tutaj robisz?
- Viv... ja. Ja nie wiem co robić.- jęknął. Zlustrowałam go wzrokiem. Wyglądał, jakby nic nie jadł od dłuższego czasu. Był blady, spojrzenie miał zamglone i cały się trząsł. Wystraszyłam się, że coś mu się stało. Położył dłonie na moich ramionach i zacisnął usta w wąska linię. Obejrzał się za mnie, a jego źrenice się rozszerzyły. Chciałam się odwrócić, lecz Louis mnie powstrzymał przyciskając swoje chłodne wargi do moich ust. Trzymał mnie mocno i nie pozwalał się ruszyć, nie wiedziałam co robić, ale nie odwzajemniłam pocałunku. Po chwili się ode mnie oderwał i wpatrywał w jakiś punkt za mną. Odwróciłam się szybko i nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Harry stał z szeroko otwartymi ustami i nie byłam pewna, czy ślady po łzach są nowe, czy te sprzed kilku chwil, jak zostawiłam go samego w domu.
Zaczął cofać się powoli, aż w końcu się odwrócił i pobiegł w stronę domu. Odwróciłam się w stronę Louisa.
- Gdyby nie to, że muszę za nim biec to wbiłabym ci szpilki w dupę, że nie mógłbyś usiedzieć przez tydzień.- warknęłam i pobiegłam za Harrym, nawołując jego imię.***
notka od autorki: strasznie krótki ._.
wybaczcie mi to pls, ale po prostu nie miałam pomysłu dalej na ten rozdział
Mam nadzieję, że się wam spodobał
Zostawcie komentarze :D
i pamiętajcie o #RulesMemories na tt!
YOU ARE READING
Rules
FanfictionŚwiat Louisa kręci się wokoł seksu. Ma swoje zasady w życiu, a "0 miłości" jest pierwszą pozycją na jego liście. Lecz, gdy poznaje Harry' ego myśli, że jednak to się zmieni. Jednak, co się stanie, gdy Lou pozna tajemnice Harry'ego, a Hazz zrozumie...