20

398 23 4
                                    

Blondwłosa kobieta w nieskazitelnie, białej sukni stanęła przed dużym lustrem w srebrnej oprawie. Szybko rzuciła wzrokiem na swoje odbicie śmiało mogła przyznać, że wyglądała wyjątkowo pięknie. Nawet lekko widoczny, ciążowy brzuszek tego nie psuł wręcz przeciwnie to piękno podkreślał. Nagle w lustrze ujrzała głowę swojej najlepszej przyjaciółki a jej szept koło swojego ucha ozdobionego złotym kolczykiem.

- Wyglądasz ślicznie Dreys. Obie wyglądacie.- Clarissa zwróciła się do niej starą ksywką jaką jeszcze używały kiedy uczęszczały do Hogwartu. Owa dziewczyna była pewna iż dziecko, które Audrey nosi pod sercem to dziewczynka.

- Dzięki Clary.- parsknęła rozbawiona Audrey.- A co jeśli ucieknie? Jeśli jednak to jest to o czym marzył.- wskazała nerwowym ruchem ręki na siebie.

- To oznacza, że mój syn jest kretynem.- rzuciła luźno Lily Potter wchodząc do pokoju w brzoskwiniowej sukience. Odłożyła na mały stolik bukiet różowych kwiatów i z zachwytem powiedziała.

- Wyglądasz tak pięknie Audrey gdyby tylko Marlena mogła cię zobaczyć.

Na usta Audrey wkradł się duży uśmiech symbolizujący jej szczęście. 

- Oh, ja muszę już lecieć w końcu jestem druhną. A ty jeszcze Mckinnon nie waż się nawet rozmazać za długo robiłam ten makijaż. Syriusz za chwilę powinien się pojawić. Chodźmy Lily musimy dać jej chwilę na osobności. Bylebyś się nie rozmyśliła.- przy ostatnim zdaniu Clarissa pogroziła jej palcem na co dziewczyna mimowolnie parsknęła śmiechem.

Kiedy tylko kobiety wyszły z pomieszczenia Audrey usiadła na krześle rozmyślając o tym jak dużo się zmieniło. Clarissa wyszła za mąż a nawet urodziła dziecko. Christine Zabini była bardzo upartą czterolatką, która głośno i wyraźnie wygłaszała swoje zdanie czym rozbawiała swojego ojca Blais'a Zabiniego i wpędzała w furię swoją rodzicielkę. A ona sama cóż zaszła w ciąże i właśnie wychodzi za mąż. Jej ręka zjechała na zaokrąglony brzuch gdzie znajdowało się jej dziecko, które dzisiaj było wybitnie spokojne. Z zamyślenia wyrwało ją lekkie pukanie w drzwi.

- Już czas. Gotowa?- uśmiechnięta twarz Syriusza wyłoniła się powodując, że i ona się uśmiechnęła.

- Urodziłam się gotowa.- zdecydowanym ruchem złapała jego przedramię i szeroko się uśmiechając dała poprowadzić się do ołtarza przy, którym czekał pan młody.

Wybór Syriusza na osobę, która poprowadzi ją do ołtarza był dla niej tak oczywisty. Zastępował jej ojca odkąd tylko go poznała. Nie raz spędzając noc zamiast w dormitorium dyskutowała z nim na różne tematy na Wieży Astronomicznej. Mimo iż był jej nauczycielem łączyła ich swego rodzaju więź czysto rodzinna. Być może przez bliską relację jej matki i jego lub coś zupełnie innego. Dla kobiety nie miało to znaczenia był dla niej ojcem, którego nigdy tak naprawdę nie miała.

- Wyglądacie olśniewająco.- szepnął Harry do Audrey kiedy Syriusz przekazał ją przy ołtarzu.

W oczach jej błysnęły łzy radości, ale czując wściekłość Clarissy wiedziała, że nie mogła się rozpłakać.

- Drodzy państwo zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim dwójkę młodych ludzi.- zaczął urzędnik ministerstwa ubrany w wyjściową szatę.

Audrey z czułością spoglądała na wszystkich zebranych na rodziców pana młodego w pierwszym rzędzie wraz z Syriuszem. W drugim siedmioleteniego Teddyego, który co jakiś czas obracał się do Christine siedzącej za nim i pokazywał jej język. Remusa i Nimfadorę Lupinów, którzy nie mając siły na zachowanie Teddyego już po prostu siedzieli i obserwowali ceremonię. Dalej również dalsza rodzina Pottera i mnóstwo znajomych z Hogwartu. Audrey zdołała zobaczyć Ginny z Dennem, Marcelinę z Adrianem, Seamusa z jakąś hiszpanką oczywiście Hermionę i Rona. Cały klan Weasleyów i nawet Dracona Malfoya z narzeczoną Astorią. Przestała obserwować gości kiedy usłyszała słowa Harrego.

Did you remember?Where stories live. Discover now