W jednym z męskich dormitoriów drzwi otworzyły się na przestrzał ukazując wysokiego nastolatka z mokrymi włosami.
- Co tam chcesz tatku?- spytał Harry.
Nauczyciel położył się na dużym łóżku.
- Tak sobie wpadłem cię odwiedzić.
- Bez zapowiedzi- brew czarnowłosego powędrowała do góry.
- Żarcik- przesunął plecami po materiale i nagle usiadł. Coś boleśnie wbiło mu się w łopatkę. Wyciągnął przedmiot ręką i spojrzał z politowaniem na syna.- Nie wiedziałem, że gustujesz w złocie- odrzucił ręką złoty biustonosz na podłogę a jego syn krótko się zaśmiał
- Cóż bywa.
- Wybrałeś kogoś do drużyny- zmienił temat z jakim do niego przyszedł.
- Na pałkarzy idą Mars i Canleb na obrońcę Ron i na ścigających Ginny, Alicja i Audrey.
Brwi starszego Pottera powędrowały do góry.- Audrey Mckinnon mam nadzieję,że za talent na boisku a nie inny.
- Sam widziałeś jak lata!- oburzył się Harry,ale na jego ustach błąkał się rozbawiony uśmiech.
-----
We wtorek punkt dwudziesta stanęła przed gabinetem profesora Blacka. Zza drzwi słyszała wybuchy śmiechu i brzdęki szklanek No to nieźle się tam bawią pomyślała i delikatnie zapukała w drzwi. Po chwili oczekiwania drzwi otworzyły się i zza nich wyskoczyła uśmiechnięta twarz profesora Schlany w trzy dupy. Uśmiechnęła się lekko.
- O co chodzi Adrey?- czknął cicho.
- Nie chcę profesorom przeszkadzać, ale miałam mieć szlaban.
- Adrey a co zrobiłaś,że go dostałaś?
- Mojej współlokatorce się nie spodobało się,że złamałam regulamin i paliłam papierosy w naszym pokoju.
- A za tkiekie pierdoły. Nie nic się nie stało nie musisz go odrabiać. Dobranoc.- wybełkotał i zniknął za drzwiami.
Wzruszyła ramionami i skierowała się w stronę wieży Gryffindoru.
-----
Czas do czwartkowego popołudnia zleciał jej jak biczem strzelić. Szła spokojnym krokiem do biblioteki aż czyjeś męskie ręce otuliły jej talię i wciągnęły do...ściany? Tam gdzie zawsze była ściana otworzyło się dziwne przejście a kiedy weszli zamknęło się. W całym pomieszczeniu było dość ciemno a kiedy tajemnicza osoba pstryknęła palcami pochodnie na ścianach się zapaliły.
- Potter- mruknęła.- Kogo się mogłam spodziewać.
- Mam nadzieję,że nikogo innego.- przywarł ustami do jej szyji.
- Harry.... Harry nie....Potter.... POTTER DO CHOLERY!- spoliczkowała go lekko tak,żeby otrzeźwiał,ale nie żeby go zabolało.- Nie teraz mam randkę z biblioteką i Malfoyem.
Zrobił minkę szczeniaczka.
- Naprawdę- pogładził go po potylicy przez co zamruczał.- Lecę bo spóźniona jestem.
-----
- No wreszcie dłużej się nie dało.- usłyszała kpiący głos przy stolik w końcu sali.
- Nie nie dało.- odgryzła się i zasiadła ciężko na krześle.- Skoro tak długo czekałeś to trzeba było się ruszyć i znaleźć potrzebne książki.
Prychnął cicho,ale powstrzymał się od komentarza.
- Nie prychaj tylko rusz się i szukamy książek.
CZYTASZ
Did you remember?
FanfictionOpowieść dziejąca się alternatywnej rzeczywistości gdzie wszystko jest inne od kanonu, no prawie wszystko. Voldemort nigdy nie stworzył horkruksów dzięki czemu Dumbledore mógł szybko ukrucić jego rządy. Peter zostaje wydany w ręce dementorów i już d...