Głośny trzask otwieranych drzwi od dormitorium gryfonów z szóstego roku wybudził czarnowłosego chłopaka.
- Łapa co ty tutaj robisz?- spytał Harry ziewając przeciągle.- Jest siódma rano pozatym dzisiaj i tak nie będzie mnie na zajęciach.
- Jest tu Audrey? Widziałem ją wczoraj totalnie spanikowaną i... Cóż nie wyglądała najlepiej- Syriusz dobierał słowa ostrożnie.- Pytałem dziewczyn z jej dormitorium i mówiły, że nie wróciła na nic a Clarissy nie było.
Syriusz rozejrzał się po dormitorium szukając jakichkolwiek rzeczy dziewczyny i kiedy spojrzał na łóżko z odsłoniętymi kotarami odetchnął z ulgą. Śpiąca blondynka leżała na plecach otulona kołdrą.
- Cóż wczoraj Clarissa przyszła do mnie i zawołała mnie na dół i... Powiedzmy, że muszę znaleźć jednego z tych ślizgońskich skurwysynów.
Syriusz przełknął ślinę czyli się nie mylił. Mroczne scenariusze dręczyły go całą noc o tym co mogło zdarzyć się dziewczynie. Nie posądzajcie go o żadne romantyczne uczucia względem dziewczyny! Broń Merlinie była to bardziej ojcowska troska czuł się zobowiązany do ochronienia tej dziewczyny jakby niema prośba Marleny, którą tak kochał.
- Dobra usprawiedliwię was co macie pierwsze?- zręcznie zmienił temat.
- Eliksiry.
Syriusz wywrócił oczami już od rana będzie użerał się z tym debilem Snapem. Ale mimo tego czuł się lepiej wiedząc, że blondynka jest w dobrych rękach.
A Harry ponownie położył się koło Audrey opatulając jej drobne ciałko swoim ramieniem i wygłuszył łóżko tak, żeby krzątający się koledzy nie zbudzili Audrey.
*
- Snape czekaj- Syriusz dogonił starego znajomego w drodze na śniadanie.- Audrey i Harrego nie będzie na twoich lekcjach dzisiaj więc ich usprawiedliwiam, żebyś nie miał później do nich cholernych problemów.
- Ta? A czemu niby ich nie będzie?- prychnął.
- Sprawy prywatne.
Prawie parsknął czyżby dziewczyna zaciążyła? Patrząc na to, że pieprzą się w każdej wolnej chwili to dość możliwe.
- Cholerni gówniarze przez swoje błędy nie umieją być nawet raz na lekcjach- mruknął pod nosem pewnien, że Black go nie słyszy.
- Słuchaj Smarkerusie gdybyś wychowywał tych przeklętych ślizgonów nie było by wśród nich pieprzonych gwałcicieli a oni mogli pojawić się na twoich jebanych zajęciach- wysyczał wściekle Syriusz i zły na siebie, że powiedział więcej niż powinien odszedł w stronę swoich przyjaciół zostawiając zszokowanego Severusa za sobą.
- Po jaką cholerę lazłeś do Snape'a?- zapytał James nalewając kawy do kubka.
- Musiałem usprawiedliwić Harrego i Audrey.
- Czemu? Nie będzie ich dzisiaj? Stało się coś?- James i Remus naprzemian zasypywali mężczyznę pytaniami.
- Cóż patrolowałem wczoraj korytarze i natknąłem się na zapłakana Audrey, ale nim zapytałem co ile stało uciekła. Martwiłem się czy czasem się nic jej nie stało więc rano zapytałem jej współlokatorek czy wszystko z nią dobrze, ale okazało się, że nie wróciła na noc poszedłem do Harrego bo skoro nie w pokoju to u niego musiała nocować. I okazało się, że któryś z tych ślizgońskich skurwysynów próbował ją zgwałcić- wywarczał wściekle Syriusz.
YOU ARE READING
Did you remember?
FanfictionOpowieść dziejąca się alternatywnej rzeczywistości gdzie wszystko jest inne od kanonu, no prawie wszystko. Voldemort nigdy nie stworzył horkruksów dzięki czemu Dumbledore mógł szybko ukrucić jego rządy. Peter zostaje wydany w ręce dementorów i już d...