10

580 35 1
                                    

Głośny trzask otwieranych drzwi od dormitorium gryfonów z szóstego roku wybudził czarnowłosego chłopaka.

- Łapa co ty tutaj robisz?- spytał Harry ziewając przeciągle.- Jest siódma rano pozatym dzisiaj i tak nie będzie mnie na zajęciach.

- Jest tu Audrey? Widziałem ją wczoraj totalnie spanikowaną i... Cóż nie wyglądała najlepiej- Syriusz dobierał słowa ostrożnie.- Pytałem dziewczyn z jej dormitorium i mówiły, że nie wróciła na nic a Clarissy nie było.

Syriusz rozejrzał się po dormitorium szukając jakichkolwiek rzeczy dziewczyny i kiedy spojrzał na łóżko z odsłoniętymi kotarami odetchnął z ulgą. Śpiąca blondynka leżała na plecach otulona kołdrą.

- Cóż wczoraj Clarissa przyszła do mnie i zawołała mnie na dół i... Powiedzmy, że muszę znaleźć jednego z tych ślizgońskich skurwysynów.

Syriusz przełknął ślinę czyli się nie mylił. Mroczne scenariusze dręczyły go całą noc o tym co mogło zdarzyć się dziewczynie. Nie posądzajcie go o żadne romantyczne uczucia względem dziewczyny! Broń Merlinie była to bardziej ojcowska troska czuł się zobowiązany do ochronienia tej dziewczyny jakby niema prośba Marleny, którą tak kochał.

- Dobra usprawiedliwię was co macie pierwsze?- zręcznie zmienił temat.

- Eliksiry.

Syriusz wywrócił oczami już od rana będzie użerał się z tym debilem Snapem. Ale mimo tego czuł się lepiej wiedząc, że blondynka jest w dobrych rękach.

A Harry ponownie położył się koło Audrey opatulając jej drobne ciałko swoim ramieniem i wygłuszył łóżko tak, żeby krzątający się koledzy nie zbudzili Audrey.

*

- Snape czekaj- Syriusz dogonił starego znajomego w drodze na śniadanie.- Audrey i Harrego nie będzie na twoich lekcjach dzisiaj więc ich usprawiedliwiam, żebyś nie miał później do nich cholernych problemów.

- Ta? A czemu niby ich nie będzie?- prychnął.

- Sprawy prywatne.

Prawie parsknął czyżby dziewczyna zaciążyła? Patrząc na to, że pieprzą  się w każdej wolnej chwili to dość możliwe.

- Cholerni gówniarze przez swoje błędy nie umieją być nawet raz na lekcjach- mruknął pod nosem pewnien, że Black go nie słyszy.

- Słuchaj Smarkerusie gdybyś wychowywał tych przeklętych ślizgonów nie było by wśród nich pieprzonych gwałcicieli a oni mogli pojawić się na twoich jebanych zajęciach- wysyczał wściekle Syriusz i zły na siebie, że powiedział więcej niż powinien odszedł w stronę swoich przyjaciół zostawiając zszokowanego Severusa za sobą.

- Po jaką cholerę lazłeś do Snape'a?- zapytał James nalewając kawy do kubka.

- Musiałem usprawiedliwić Harrego i Audrey.

- Czemu? Nie będzie ich dzisiaj? Stało się coś?- James i Remus naprzemian zasypywali mężczyznę pytaniami.

- Cóż patrolowałem wczoraj korytarze i natknąłem się na zapłakana Audrey, ale nim zapytałem co ile stało uciekła. Martwiłem się czy czasem się nic jej nie stało więc rano zapytałem jej współlokatorek czy wszystko z nią dobrze, ale okazało się, że nie wróciła na noc poszedłem do Harrego bo skoro nie w pokoju to u niego musiała nocować. I okazało się, że któryś z tych ślizgońskich skurwysynów próbował ją zgwałcić- wywarczał wściekle Syriusz.

Did you remember?Where stories live. Discover now