Rozdział 25

8.3K 285 47
                                    

Oczami Rose

Wchodzę do domu zmęczona i zaspana. Nie spałam całą noc bo ten debil Luke co chwile mnie zagadywał i wpychał jedzenie do ust. Ja chyba serio będę się toczyć kiedyś przez niego. Kiedy jestem w salonie widzę mojego ojca. Widać, że jest bardzo zdenerwowany. Podchodzę do niego i siadam obok a następnie mocno przytulam.

-Tato co się dzieje?

-On tu był musisz uciekać albo gdzieś się schować. Okłamałem ich, że jesteś we Francji. Masz trochę czasu ale nie za durzo. Zaszyj się u Luka i najlepiej nie wychodź jak narazie - patrzę na niego przerażona.

-Najpierw to ty musisz uciekać. Wiesz co on ci zrobi jak się dowie, że to kłamstwo!? Pakuj się, ja i Luke odwieziemy cię na lotnisko a ty polecisz za granicę - on kiwa głową

-Ale obiecaj mi coś - patrzę na niego wyczekująco - będziesz na siebie uwarzać i pod żadnym pozorem nie wychodź z domu. Widziałem go wczoraj, był strasznie zły. Nie chce nawet myśleć co zrobi kiedy cię znajdzie - przełykam głośno ślinę i kiwam potwierdzająco głową. Idę z tatą do jego pokoju i tam pomagam mu się spakować.

Mam nadzieję, że Aron nie znajdzie taty, on go zabiję. Nie mogę pozwolić na to aby coś mu się stało. Dzwonię także po Luka aby przyjechał pod nasz dom. Mam bardzo złe przeczucia. Ten miesiąc będzie jak bomba, która tylko czeka aby wybuchnąć. Po chwili słyszę jak drzwi wejściowe się otwierają. Wychodzę na korytarz i widzę zmartwionego przyjaciela.

-Co się dzieję nie wyjaśniłaś mi nic tylko kazałaś przyjechać

-Aron tu był wczoraj. Mój ojciec skłamał, że jestem w Francji i musi jak najszybciej wylecieć. Jakbyś mógł nas zawieść na lotnisko....

-Oczywiście, że zawioze - pobiegł po torbę ojca a ja otworzyłam w tym czasie bagażnik - widzę , że wychodzą więc wsiadam do samochodu.

-Tato a masz bilet?

-Tak tak mam tamten co miałem gdy oboje musieliśmy uciekać, ale nam się nie udało. Naszczeście dałem rade go przebukować wczoraj - odetchnęłam z ulgą. Jedziemy jak najszybciej się da.
Po chwlili jesteśmy na lotnisku. Luke podał mu torbę a ja go przytuliłam.

-Uwarzaj na siebie tato - powiedziałam a po policzku spłynęły mi łzy.

-Ty też uwarzaj proszę cię. A ty Luke dbaj o nią - powiedział i odszedł od nas a następnie pokierował się do budynku. Przytuliłam się do Luka.

-Nie martw się poradzi sobie - chwilę tak staliśmy. Kiedy mieliśmy wracać do samochodu zobaczyłam kogoś kogo bardzo nie chciałam spotkać. No nie, nie, nie. Ugh nie możemy sobie spojrzeć w oczy bo całą rozłąke szlag trafi. Pociągnęłam Luka jak najszybciej się da do męskiej toalety tam wepchnęłam go do kabiny a ja stanęłam na muszli klozetowej.

-Luke on tam był teraz siedź cicho i udawaj, że na przykład: srasz jak ten jełop zapuka - on kiwnął głową. Po niecałej chwili ktoś zapukał do drzwi. Mam przesrane!!

-Zajęte - odpowiedział Luke i się do mnie uśmiechnął po chwili ten ktoś zapukał jeszcze raz. Zobaczyłam w szpaże z dołu drzwi, że to na pewno Aron bo na kostce ma tatuaż z jakimś znaczkiem. Luke przewrucił oczami i zaczął udawać, że jęczy i stęka i lekko obijał się o drzwi od klozeta- cholera kochanie ja dojde zaraz - ja dla żartu również jęknęłam prubójąc jak najbardziej zmienić swój głos.

-Kurwa Aron chodź z tąd - po chwili wyszli a ja zaczęłam się cicho śmiać

-Co to było do cholery? - powiedziałam i się zanosiłam śmiechem.

-No co? odczepili się - uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. Zaczął przybliżać swoją twarz do mnie abym po chwili mogła poczuć jego usta na swoich. Mruknęłam cicho i oddałam pocałunek. Strasznie mi się spodobał. Był taki miły? I pełen różnych uczuć, których nie mogłam odczytać.

-Rose nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam - spuścił głowe a ja się uśmiechnęłam

-Spokojnie Luke - pocałowałam go jeszcze raz delikatnie

-Ja chyba się w tobie zakochałem - podrapał się po karku.

-Luke ja nie wiem co do ciebie czuję - zrobiłam smutną minę i skierowałam wzrok na kafelki

-Rozumiem. Spokojnie nie jestem zły. Dam ci czas jeśli będziesz go potrzebowała - przytulił mnie a ja się w niego wtuliłam.

Miesiąc puźniej

To właśnie dziś. Dziś dokładnie za trzy godizny będe wolna. Nie wiem czy się cieszę czy jestem smutna. Ale wiem że udało mi się osiągnąć to czego chciałam. Zobaczę czy dobrą decyzję podjęłam. Mam nadzieję że nie będe żałować.

Podniosłam wzrok na przyjaciela. Moje oczy się zeszliły. Za trzy godziny będe czuć najgorszy ból, który będzie gościć w moim życiu. Mam nadzieję że będzie wrato.

Trzy godziny później

To teraz. Za moment będzie koniec tej więzi. Luke cały czas trzyma mnie za ręce i patrzy mi w oczy. Siedzimy na łóżku i czekamy na najgorsze.

-Rose będe przy tobie nie denerwuj się

-Nie denerwuję się

-Masz spocone ręce - zaśmiał się i mnie przytulił

Nagle poczułam palący ból w klatce piersiowej. Zaczęło się. Krzynęłam gdy kolejna fala bólu wylałam się na mnie. To tak paliło. Jakbym żywcem została spalona na stosie i jeszcze oblewali mnie wkrzątkiem. Krzyczałam i zwijałam się z bólu. Nawet nie wiem kiedy łzy poleciały mi z oczu strumieniem. Luke cały czas mnie przytulał czułam na swoim ramieniu małe kropelki. On też płakał. Mój obojczyk gdzie znajdowało się oznaczenie tak strasznie bolał. Ten ból był taki jakby ktoś łamał i nastawiał mi go co chwile. Zwijałam się na łóżku.

Ten ból trwał tylko godzinę a ja czułam on towarzyszył mi przez jakieś trzy dni. Obolała, przmęczona i ledwo przytomna leżałam na łóżku.

Jedna jedyna rzecz przeszła mi wtedy przez myśl

Jestem wolna

A potem już tylko pamiętam ciemność.

Oczami Arona

Jestem już po dawce najgorszego bólu na świecie. Nie wiem co powiedzieć. Leże na ziemi wyczerpany. Czułem jakbym był rombany tępą siekierą na małe kawałki. Ethan i Niall siedzą obok mnie zdyszani i przerażeni.

Po chwili wstałem o własnych siłach. Moi przyjaciele stali obok mnie abym nie upadł.

-Jeszcze cię znajdę kochanie. Jeszcze będziesz moja - wyszeptałem cicho a mój wzrok był skierowany na Ethana i Nialla. Patrzeli na mnie jak na ducha. Spojrzałem w lustro. Już nie widziaem silnego przystojnego faceta. Tylko wypompowanego z wszelkich sił chłopaka. Moje oczy były puste. Czarne z przemęczenia, wyczerpania i bólu psychicznego który zafundowała mi moja mate. Znajde ją a wtedy nie wypuszczę za żadne skarby. Będzie moja aż po grub.

Jedno wiem na pewno

Nic już nie będzie takie samo

Ciąg dalszy nastąpi dam dam dam!!

Mam nadzieję że się spodobało😍😍

Moja MateWhere stories live. Discover now