25.

3.9K 227 13
                                    

                Około godziny dwudziestej wjechaliśmy na parking pod blokiem Malika. Louis znalazł wolne miejsce i zaparkował samochód. Odpięłam swój pas i spojrzałam na chłopaka. Na jego ustach gościł szeroki uśmiech. Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam jego gest.

- Co cię tak szczerzysz? - spytałam ze śmiechem.

- Cieszę się, że ci się udało porozmawiać z tym prawnikiem - wyjaśnił.

- Uwierz mi, że ja też. Wydaje się w miarę normalny - dodałam.

- Mam być zazdrosny? - spojrzał wymownie, a ja zaczęłam się śmiać.

- Nie powiem, że spojrzenie to ma interesujące - rozmarzyłam się fałszywie i powstrzymywałam swój napad śmiechu.

- Że co? - spojrzał na mnie pełen powagi, a ja już nie panowałam nad sobą. Cały samochód wypełnił mój głośny śmiech. Louis chciał zachować powagę do końca, ale też był w tym kiepski. Nie przedłużając otworzyłam drzwi. Gdy wysiedliśmy z samochodu, Louis podszedł do mnie i musnął moje wargi. Złapał delikatnie moją dłoń i ruszyliśmy do klatki.

Po kilku minutach staliśmy pod drzwiami Zayna i czekaliśmy aż chłopak nam otworzy. Czekając, dostrzegłam lekką niepewność u Louisa. Widać było, że czuje się nieco dziwnie z tą całą sytuacją. Ścisnęłam mocnej jego dłoń, a on tylko się uśmiechnął. Po chwili naszym oczom ukazał się Zayn. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok Malika w kuchennym fartuszku.

- Stary co ci się stało? - Louis nie krył zdziwienia - Długo nie utrzymywaliśmy kontaktu, ale kurwa ty gotujesz?

Całą klatkę wypełnił mój głośny śmiech, a Zayn skupił swój wzrok na mnie. Podał Louisowi dłoń na przywitanie i podszedł do mnie. Objął mnie delikatnie jakby bał się odrzucenia. Przytuliłam się do jego ciepłego ciała, a on pocałował mnie w policzek. Weszliśmy do środka i do moich nozdrzy odleciał zapach pieczonego mięsa. Zdjęłam swoje trampki ze stóp i skierowałam się do kuchni. Louis usiadł na jednym z krzeseł i obserwował ze śmiechem Malika.

- Pomóc ci? - spytałam Zayna, a on tylko zaprzeczył szybkim ruchem głowy i wyprowadził mnie do salonu. Usiadłam zrezygnowana na kanapie i po minucie dołączył do mnie Louis.

- Co ty mu zrobiłaś? - usłyszałam pytanie Louisa.

- Ja jestem niewinna - zaczęłam się bronić.

- Jasne, jasne - chłopak zaczął się ze mną droczyć i złożył czuły pocałunek na moich ustach.  

Siedzieliśmy wpatrzeni w telewizor i do moich nozdrzy doleciał zapach spalenizny. Podniosłam się z kanapy i skierowałam do kuchni. Stanęłam cicho w progu pomieszczenia i oparłam się o futrynę drzwi. Widok zestresowanego Zayna był bezcenny. Chłopak miotał się między szafkami i próbował opanować sytuację. Mimo wszelkich prób nie udało mi się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Malik odwrócił się zaskoczony i spojrzał na mnie pełen powagi. Jego mina sprawiła, że nie mogłam powstrzymać i śmiałam się dalej. Po kilku minutach podeszłam do Mulata i zabrałam z jego ręki szklane naczynie i odstawiłam je na kuchennym blacie. Znalazłam w jednej z szafek ochronne rękawiczki i założyłam je na swoje dłonie. Otworzyłam powoli piekarnik i kuchnię wypełniły kłęby czarnego dymu.

- Otwórz okno - powiedziałam pewnym głosem i Zayn od razu wykonał polecenie.  Świeże powietrze stawiło, że po chwili znów w kuchni było normalnie. Wyjęłam przypalone mięso i postawiłam jedzenie na kuchence. Spojrzałam pytająco na Malika, a on tylko zaczął przeklinać pod nosem.

- Pierwszą kuchenną porażkę masz za sobą - uśmiechnęłam się - Teraz będzie tylko lepiej.

- Raczej chciałaś powiedzieć, że będzie tylko gorzej - powiedział - Więcej to ja już nie gotuje - podsumował, a ja ponownie zaczęłam się śmiać.

brave | l.t. ✔️Where stories live. Discover now