11.

5.9K 307 70
                                    

Isabella's P.O.V.:

           Zacisnęłam swoje palce na fotelu i próbowałam się uspokoić, ale wszystko, nawet najmniejszy dźwięk mnie irytował. Zaczerpnęłam głośno powietrza i spojrzałam na bruneta. Miał spokojny wyraz twarzy i wzrok skupiony na drodze.

W pewnej chwili samochód zatrzymał się na czerwonym świetle, a Louis odwrócił swoją twarz w moim kierunku. Jego lazurowe spojrzenie odciągnęło mnie od wszystkich myśli. Nie wiem czemu, ale obecność chłopaka działała na mnie dziwnie uspokajająco.

- Co mi się tak przyglądasz? - spytał, próbując ukryć swój uśmiech.

- No wiesz pierwszy raz widzę, jak prowadzisz samochód na trzeźwo - uśmiechnęłam się, a on zaczął się śmiać.

- Też się sobie dziwię.

- Nie boisz się? To przecież chore, jeździć po pijaku.

- Niby tak, ale ja..

- Chcesz się zabić? - przerwałam mu.

- Coś w ten deseń... - przeniósł swój wzrok ponownie na jezdnię.

- Że co? - nie kryłam zdziwienia.

- Czekam i liczę na to, że w końcu w coś przypierdolę. Drzewo, słup, cokolwiek.

- Po co?

- Żeby zapomnieć.. - spojrzał mi w oczy i chyba dostrzegł moją ciekawość, bo dodał - No wiesz śpiączka, wstrząs mózgu, albo chociaż jakiś zanik pamięci. Może nareszcie oderwał bym się od tego wszystkiego i tak zwyczajnie zapomniał. Jakby to..

- Się nigdy nie wydarzyło - dokończyłam za niego.

- Właśnie - posmutniał, a ja spojrzałam za okno. Nigdy nie myślałam, że go zrozumiem, ale tak było. Nienawidziłam swojej przeszłości i oddałabym wszystko żeby tak zwyczajnie zapomnieć, ale tak się nie da. To zawsze było i będzie wracało.

Po jakiś dwudziestu minutach dojechaliśmy do domu Mathilde i Liama. Nie czekając na chłopaka, otworzyłam sobie drzwi i oparłam się o samochód. Wyjęłam paczkę fajek i zapaliłam papierosa. Louis stanął obok mnie i też zapalił swojego szluga. Staliśmy razem w ciszy, ale żadne z nas nie zamierzało jej przerywać. Kiedy skończyliśmy palić, brunet puścił mnie przodem i weszliśmy do środka. Od progu powitał mnie niesamowity zapach domowej pizzy. Zaciągnęłam się tym aromatem i od razu poczułam się jak w domu. Zdjęłam z nóg swoje buty i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Nagle do przedpokoju wkroczył wściekły Liam.

- Louis co ty odpierdalasz? Mógłbyś z łaski swojej... Isabella? - przerwał swoją furie, skupiając całą swoją uwagę na mnie.

- Cześć - uśmiechnęłam się niepewnie - To ja może pomogę Mathilde - dodałam i zniknęłam z drogi brunetowi. Weszłam do kuchni i odnalazłam wzrokiem dziewczynę.

- Isabella? - lekko się zdziwiła - Cześć - podeszła do mnie i mocno przytuliła mnie na powitanie - Siadaj zaraz będzie gotowe.

- Może ci pomóc?

- Jak już tak bardzo chcesz to możesz przygotować stół. Wszystko masz w tamtej szafce, a sztućce tu - wskazała mi sporą szufladę i otworzyła piekarnik. Wyjęłam potrzebne przedmioty i rozłożyłam wszystko na stole. Mathilde wyciągnęła blachę z piekarnika i zaczęła porcjować smakowicie wyglądającą pizzę.

- To ja pójdę ich zawołać - powiedziałam i ruszyłam do salonu. Chłopaków nie było w pomieszczeniu, ale zauważyłam dwie sylwetki na balkonie. Idąc w ich kierunku bez problemu słyszałam ich rozmowę.

brave | l.t. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz