13.

5.3K 304 22
                                    

Louis' P.O.V.:

           Staliśmy we dwójkę na balonie od dobrych piętnastu minut. Bella mocno wtuliła się w mój tors i płakała przez dłuższą chwilę. Moja koszulka już dawno przemokła od jej łez, ale to było nieistotne. Liczyła się tylko ona. Nie odrywałem dłoni od jej pleców i wciąż masowałem je, starając się chociaż minimalnie złagodzić ból. W mojej głowie wciąż odbijały się echem jej słowa...

'Bił mnie... Molestował...'

'Znęcał... Głodził...'

Nie mogłem uwierzyć, że można być aż takim bezdusznym.

            Na początku myślałem, że ta szatynka, którą spotkałem pierwszy raz w klubie jest twardą, zamkniętą na wszystkich laską bez uczuć. Boże jak bardzo się myliłem. To tylko była jej maska. Bała się otworzyć, ale nie z powodu dumy tylko strachu przed odrzuceniem i współczuciem. Chciała ukryć swoją przeszłość i słabości przed światem. To zadziwiające ile nas łączyło. Tak samo jak ja nie chciała pamiętać nic i tak samo jak ja miała ochotę zabić wszystkich w około. Nie mogłem wyjść z podziwu nad jej odwagą. Udało jej się zwiać ojcu. Chciała zamknąć tamten rozdział życia raz na zawsze, ale spotkała Malika.

Boże jakie życie jest w chuj nie sprawiedliwe.

- Nie martw się - szepnąłem prawie bezgłośnie, mając nadzieje, że mnie nie usłyszała - On cię już nigdy nie skrzywdzi...

- Louis - usłyszałem Mathilde. Lokowana wyjrzała z mieszkania i spojrzała z troską na dziewczynę. Ona wiedziała. Wiedziała. - Tommo ona śpi. Zanieś ją do łóżka.

Kiwnąłem jej głową w geście zrozumienia i złapałem delikatnie jej nogi w kolanach. Wziąłem szatynkę na ręce. Bella lekko mruknęła, ale po chwili odnalazła się w nowej pozycji i ponownie wtuliła się w moje ciało. Wyglądała tak niewinnie, śpiąc. Ruszyłem powoli do środka. Tilly otworzyła drzwi mojej sypialni i przygotowała łóżko. Ułożyłem delikatnie dziewczynę w swojej pościeli i przykryłem kołdrą. Westchnąłem spokojnie widząc, że się nie obudziła i ruszyłem do

wyjścia. Złapałem za klamkę i ostatni raz rzuciłem okiem na jej twarz. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc spokojnie śpiącą dziewczynę i wyszedłem z pokoju. Zamknąłem delikatnie drzwi od swojej sypialni i ruszyłem do kuchni. Chwyciłem pierwszą lepszą szklankę i nalałem sobie zimnej kranówki. Lodowata woda rozeszła się po moim przełyku i lekko mnie pobudziła. Oparłem się tyłkiem o blat szafek i przeczesałem dłonią swoje włosy.

- Louis.. - usłyszałem szept Liama i spojrzałem pytająco w oczy przyjaciela - My może pójdziemy do siebie...

- Nie zostańcie. Ja zawsze nocuje u was, więc raz wy możecie u mnie - moje usta ułożyły się w zarys uśmiechu, ale nie chodziło tylko o głupią wdzięczność. Nie chciałem zostać sam z dziewczyną. Obawiałem się, że bez Mathilde będzie się bała i ucieknie.

On podszedł do mnie i oparł się o blat. Położył swoją dłoń na moim ramieniu i nic więcej nie mówił. Spojrzałem na niego i jego oczach dostrzegłem zrozumienie. Po chwili Mathilde stanęła w progu i spojrzała na naszą dwójkę. Dziewczyna oparła się o futrynę drzwi i splotła swoje ręce pod piersiami. Badała mnie wzrokiem.

- Musimy pogadać Tilly - wydusiłem z siebie.

Isabella's P.O.V.:

           Obudziłam się w swoim starym pokoju. Odchodząca od ścian zielona farba i zapach mojego ojczyma były wszędzie. Zrzuciłam z siebie pewnym ruchem moją starą kołdrę. Plamy zaschniętej krwi na prześcieradle i zapach tych wszystkich mężczyzn...Ogarnęły mnie całą. Znów poczułam strach. Przeogromne przerażenie ogarnęło całe moje wychodzone ciało. Wstałam niepewnie z łóżka i chciałam jak najszybciej wyjść z pokoju. Moje ręce zaczęły drżeć i nie potrafiłam ich opanować. Chwyciłam za uchylone drzwi od swojej starej sypialni i rozejrzałam się po domu. Usłyszałam jakieś szepty w kuchni. Zamknęłam szybkim ruchem drzwi i oprałam się o nie. Oddychałam strasznie ciężko i nie wiedziałam co mam zrobić. Zaczęłam krążyć po całym pokoju i w nerwach bawiłam się swoimi włosami.

brave | l.t. ✔️Where stories live. Discover now