Twenty Five || House

8.1K 747 124
                                    

a/n: Wybaczcie, że znowu była przerwa, nie wiem co się ze mną, moją weną i moim poczuciem czasu dzieje, ale mam wrażenie, że od ostatniej części upłynęły dwa dni, a nie dwa tygodnie T_T

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

a/n: Wybaczcie, że znowu była przerwa, nie wiem co się ze mną, moją weną i moim poczuciem czasu dzieje, ale mam wrażenie, że od ostatniej części upłynęły dwa dni, a nie dwa tygodnie T_T

________

Taehyung wyszedł ze szpitala po równych dziesięciu dniach. Dniach, w których działo się naprawdę wiele. A on nie potrafił się cieszyć z niczego.

Ich maleństwo miało coraz lepsze rokowania, jedna z pielęgniarek wyznała, że to już duży sukces, że przeżył ponad tydzień. Nadal był słabiuteńki i nie oddychał samodzielnie...
Codziennie przychodzili z Jungkookiem, żeby potrzymać jego maleńką rączkę, wspierając tym ponoć rozwój jego układu nerwowego. Jego pierwsze zetknięcie z nim było wyjątkiem, ale na ogół mieli wyraźny zakaz płakania przy inkubatorze, a Taehyungowi czasami naprawdę trudno było powstrzymać łzy.

Bo za każdym, cholernym razem, gdy wkładał rękę przez otwór w inkubatorze i patrzył na niemal przezroczystą, cieniutką skórę Soohyunga wiedział, że to jest niewłaściwe. Tak być nie powinno, jego obowiązkiem było dopilnować, by synek siedział w jego brzuchu tak długo, aż będzie gotów wyjść na świat i samodzielnie funkcjonować. I jak grochem o ścianę można mu było powtarzać "to nie twoja wina", ale to wcale nie sprawiało, że czuł się mniej winny.

Jungkook bardzo się starał. Dbał o samopoczucie Tae jak nigdy w życiu, niestety z marnym skutkiem. Ale nie miał zamiaru się poddawać, bo wiedział, że teraz nie ma odwrotu. Postanowił udowodnić ukochanemu, że potrafi naprawić wszystko, co spieprzył i dać jemu oraz ich synkowi poczucie bezpieczeństwa. Codziennie rano patrzył w lustro i obiecywał sobie, że dla nich pozbędzie się wszystkich pokładów skurwysyństwa, które w nim siedziały. W końcu nie chce być taki, jak jego biologiczny ojciec, po którego śmierci wszyscy jedynie odetchnęli.

Ich synek miał obecnie dwa tygodnie, a on właśnie odstawił Taehyunga do mieszkania Namjoona po kolejnej z ich codziennych wizyt, by ten się odrobinkę ogarnął, nim pojadą zobaczyć ich nowy dom, zafundowany przez jego rodziców. Sam był w szoku, że targnęli się na takie coś, ale był im ogromnie wdzięczny, że dali mu podstawę do tego, by mógł się należycie zaopiekować swoją rodziną. Ucałował fioletowowłosego chłopca w czółko, nim ten zniknął w łazience i niepewnie przysiadł się w salonie do starszego Kima, który miał raczej nietęgą minę.

- Wiesz, że to, iż pozwalam mu jechać obejrzeć ten dom nie znaczy, że pozwolę mu z tobą zamieszkać?

Jungkook westchnął ciężko, ale nie ugiął się pod naporem jego wzroku. Nie mógł powiedzieć, że się tego nie spodziewał.

- Zasłużyłem sobie, żebyś myślał, że jestem gnojkiem, ale chociaż mnie wysłuchaj. Domek jest całkiem spory, ma werandę i ogród, a trochę wypoczynku na świeżym powietrzu dobrze mu zrobi. Sam widzisz, że jest przybity i nie ma ochoty nigdzie wychodzić.

Teen mom Taehyung | vkook - mpregWhere stories live. Discover now