Rozdział Dwudziesty Trzeci: Brudna prawda

848 38 4
                                    

Wybaczcie brak rozdziałów przez ostatni czas, ale moje życie to ostatnio telenowela.

Miłego czytania 💖

#WWBIC_watt na twitterze

***

Czy założenie sukni było dobrym pomysłem, jak na to w jakiejś sytuacji się znajdowali? Może nie do końca, ale pokusa była zdecydowanie za wielk by kobieta mogła ją sobie odpuścić.

Naprędce ułożyła włosy w inną fryzurę, bardziej pasującą do tego co miała na sobie. Związała niedbałego koka na swojej głowie wyjmując niektóre kosmyki by te swobodnie opadały na jej twarz. Gdy tylko skończyła się przygotowywać, wybiegła z sypialni a chwilę później wraz Warrenem była już w samochodzie.

Widziała jak na nią patrzył. Widziała jak ją podziwiał i jak bardzo jest zadowolony, że widział ją właśnie w tej sukience. Czuła, że wiele razy chciał się odezwać ale za każdym razem rezygnował z tego pomysłu i odwracał wzrok w stronę szyby. Ona sama siedziała na siedzeniu daleko od niego, byle tylko go do przypadkowo nie dotknąć.

To było ciężkie. Nie umiała się zachować i racjonalnie myśleć po tym co się stało. Powinna być zła na Warrena czy na Tony'ego? Czy może na nich obu? A może nie powinna nikogo obwiniać? Tego wszystkiego było po prostu za dużo.

Na dzisiejszy wieczór, jechali samochodem kierowanym przez szofera a nie przez samego Rhythara. Całe przyjęcie odbywało się w rezydencji Adamsów która na dzisiejszą okazję wyglądał obłędnie. Gdyby Imogen nie znała tego miejsca jak własną kieszeń, nie uwierzyłaby, że ktoś tu faktycznie mieszkał. Cały obiekt był oświetlony przeróżnymi dekoracjami zarówno świątecznymi jak i tymi neutralnymi. Ludzi już zebrało się tak wiele, że na samą myśl o tym, że to jeszcze nie wszyscy robiło jej się słabo.

Kiedy wysiadali z samochodu, Warren oczywiście pomógł wysiąść blondynce. Gdyby nie fakt zebranych dziennikarzy którzy od razu zaczęli ich fotografować, zignorowała by go i wysiadła sama, ale nie chciałam robić niepotrzebnych scen. Dlatego na swoją twarz założyła uśmiech przesłaniający wszystkie jej uczucia.

Tak jak to robiła zawsze.

Uśmiechała się do każdej kamery, dając się objąć brunetowi. Sprawiali wrażenie zakochanej pary, szczęśliwej, bez żadnych problemów czy komplikacje w życiu. Oboje mieli nałożone maski, pod którymi skrywały się prawdziwe emocje, lecz jeszcze przez długi czas, żadne z nich nie zamieszkało ich ściągać.

Każdy zachwalał jej wygląd. Na każdy komplement na temat jej sukni czy włosom odpowiadałam krótkim "dziękuje" i szła dalej by jak najszybciej znaleźć się zdała od paparazzi. Była tam nie całe trzy minuty, a już chciała stamtąd jak najszybciej uciec.

— Wiedziałem, że będziesz pięknie a niej wyglądać. — odezwał się Warren, kiedy w końcu uwolnili się od fleszy. Niebieskooka wciągnęła powietrza i lekko przekręciła głowę w jego stronę.

— Ładnemu we wszystkim ładnie. — Mężczyzna się zaśmiał nagim ona, odwróciła wzrok przed siebie słysząc swoje imię.

Gdy tylko weszli do środka rezydencji, Sylvie wręcz w nią wbiegła. Szeroko uśmiechnięta, w pięknej szmaragdowej sukni podkreślającej jej biust i talie. Kręcone włosy w większości były związane lecz pojedyncze zostawiła by swobodnie opadały na twarz. Czarnowłosa rzuciła jej się na szyję, jednocześnie coś do niej mówiąc, ale nie potrafiła niczego zrozumieć przez fakt, że prawie ją udusiła.

Wedding Will Be In Christmas!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz