Rozdział Drugi: Propozycja

3.1K 93 211
                                    

— Jestem jej narzeczonym.

Że co kurwa?

Alkohol który dotychczas miała we krwi, praktycznie od razu wyparował. Trzy słowa które wypowiedział brunet, dudniły w jej uszach, starając się przedostać do jej mózgu. Nie potrafiła tego do siebie przyswoić. Nie wiedziała jak ma na to odpowiedzieć, ale w końcu czy ktoś się jej dziwił? Facet, którego zna od kilku godzin powiedział że jest jej NARZECZONYM przy jej rodzicach. Ja się chyba powieszę. Pomyślała.

— Narzeczonym? — zapytała matka. Tak samo jak jej małżonek, oraz córka (czego zresztą nie była świadoma) byli w szoku. Rodzice nie mieli nawet pojęcia, że Imogen z kimś się spotyka a co dopiero, że ma narzeczonego. — Nie wiedzieliśmy, że kogoś masz, kochanie. Dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś, albo nie powiedzieliście?

Pani Reynolds, starała się zachowywać normalnie i nie okazywać zdenerwowania jak i zdziwienia, choć było ciężko. Była w tym bardzo podobna do swojego córki. Zresztą, obie miały ze sobą wiele wspólnego. Czterdziestolatka miała proste, ciemne blond włosy, zielone oczy, gdzie to Imogen miała bardzo jasne blond włosy oraz niebieskie oczy po ojcu. Po nim, prócz oczu odziedziczyła trochę charakteru, oraz trochę rysy twarzy. No i to on jej pokazał różne drinki i tłumaczył co mieszać z czym, a czego nie. Zdecydowanie wzorowy ojciec.

— Z chęcią bym wcześniej poznał, swojego przyszłego zięcia. — Pan Reynolds podszedł do Warrena, mimo zakazu żony. Z uśmiechem, który oczywiście był na pokaz (władanie nim, blondwłosa też odziedziczyła po nim) wyciągnął rękę. — Proszę, mów mi Jonh. — ciemnowłosy u którego też alkohol przestał działać, uścisnął mu rękę. Walczył ze sobą by nie wydać żadne grymasu, potem jak ojciec Imogen z całej siły zacisnął jego dłoń. — Z chęcią nadal go poznam. Powiedz, jak długo jesteś z moją córką?

—Trzy miesiące… ponad. Jakoś tak. — Odpowiedział z nerwowym uśmiechem. — Chcieliśmy powiedzieć w święta, ale jak widać, wyszło wcześnie. — Imogen zrobiła duże oczy słysząc to. Chciała już zaprotestować, ale ujrzała wzrok ojca.

— Cóż. Trzeba będzie nadrobić stracony czas. — uśmiechnął się. Widziała w jego wzroku masę pytań. Już wtedy, wiedziała że poranek będzie naprawdę, bardzo ciekawy.

— To już może jutro, kochanie. — Matka podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu. Spoglądając na nią, ten jakby od razu trochę złagodniał. Tylko ona potrafiła go jakoś ujarzmić. — Jest już późno i wszyscy jesteśmy na pewno zmęczeni. To był naprawdę dzień wrażeń. — Oh, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. — Pogadamy jutro. Dobranoc słońce. Warren. — obdarzyła ich obojga ciepłym spojrzeniem, a następnie ruszyła wraz z mężem do pokoju gościnnego, gdzie to zawsze nocowali gdy przyjeżdżali.

Imogen słyszała w korytarzu jak się sprzeczali. Kto to jest? Jak mogła nam nie powiedzieć? Padały tego typu pytania od ojca. W końcu, gdy drzwi pokoju się zamknęły blondwłosa mogła w końcu przestać udawać. Wyrwała się wręcz z uścisku i Warrena i z otwartej dłoni uderzyła go w twarz zostawiając czerwony ślad na jego skórze.

— Ałć.. to bolało. — złapał się za bolące miejsce i spojrzał w oczy dziewczyny.

— Miało boleć. — gdyby mogła, to by krzyknęłam ale nie chciałabyś robić jeszcze większe awantury i niepokoić rodziców. Już wystarczająco musi się im tłumaczyć. — Co ty sobie w ogóle myślałeś?! — powiedziała głośno, ale na tyle by jej nikt nie usłyszał. — To są do cholery moi rodzice! Znamy się kilka godzin, jak ja mam im teraz wszystko wytłumaczyć?

— Cóż, chyba lepiej że myślą że jestem twoim narzeczonym, niż nieznajomym facetem z którym miałaś zamiar uprawiać seks. — Zadziałało to na blondwłosą jak płachta na byka. Od razu się na niego rzuciła i rękami, zaczęła bić gdzie popadnie, mówiąc przy tym przeróżne wyzwiska w jego stronę.

Wedding Will Be In Christmas!حيث تعيش القصص. اكتشف الآن