Rozdział 50 Tym razem to już ostatni :D

1.2K 46 15
                                    

Connor

Nie kładłem się do łóżka. Wiedziałem, że byłbym w stanie zasnąć, tylko jeśli schlałbym się do nieprzytomności. Nie zamierzałem tego robić, mimo że ucieczka w zapomnienie bardzo kusiła. Gdyby to mogło zmienić rzeczywistość, a nie jedynie ją odroczyć...

Ubrany w dres krążyłem od drzwi do najbardziej odległego zakątka domu. Powtarzałem sobie, że nie pójdę teraz do Katie. Należały jej się przeprosiny, i to w dodatku jakieś cholernie magiczne. Było mi tak koszmarnie wstyd, że nie miałem pojęcia, jak spojrzę jej w oczy. Kiedyś. Bo choć powinienem błagać ją o wybaczenie, to na razie nie mogłem tego zrobić. Nie istniały bowiem najmniejsze szanse na związek z Katie, musiałem więc pilnować dystansu.

Michael nie zdawał sobie sprawy, jak wielką krzywdę wyrządził jej swoim podstępem. To wszystko, czego się dzisiaj dowiedziała, skomplikowało sytuację, ale w zasadzie jej nie zmieniało. Wiedziałem, że nadzieje dziewczyny zostały rozbudzone i że nie będzie umieć wszystkiego zrozumieć. Ja sam miałem z tym niebotycznie wielki problem. Wcześniej dałem się ponieść emocjom, prawie ją przeleciałem. Jedynym sposobem na to, by w przyszłości nie dopuścić do podobnych zdarzeń, wydawała się izolacja. Zamierzałem też pomóc Katie, zniechęcając ją do siebie. Jeśli się odkocha, wszystko inne jakoś się ułoży. Ja sobie poradzę, bo liczy się tylko jej dobro.

I właśnie dlatego wychodziłem teraz z siebie. Martwiłem się, jak Katie to zniosła. Wiedziałem, że wybaczy mi wszystko, ale bałem się, że nie zawsze tak będzie i nadejdzie w końcu dzień, w którym mnie znienawidzi. Nie chciałem tego. Pragnąłem jedynie wrócić do punktu, kiedy między nami była miłość bez chemii i nie musiałem się zastanawiać, czy złapanie jej dłoni to coś niewłaściwego. Wiedziałem, że już do końca życia głupi buziak w policzek będzie dla nas zakazany. Nie mogłem zbliżyć się do niej na tyle, by jej zapach rozpanoszył się w moich nozdrzach. To groziło utratą zmysłów...

Niespodziewanie podskoczyłem, przestraszony nagłym waleniem do drzwi. Obstawiałem, że to Michael, dlatego nie ruszyłem się z miejsca. Po chwili miałem potwierdzenie – próbował użyć klucza.

– Nic z tego, popaprańcu – bąknąłem pod nosem, wiedząc, że nie ma najmniejszych szans, by mnie usłyszał. Ja siedziałem w ciszy, ale na zewnątrz było gwarno. Tak się przyzwyczaiłem do codziennych dyskotek, że w niczym mi nie przeszkadzały. Tego samego nie mogłem jednak powiedzieć o głosie Michaela. Udałem się do pokoju, w którym niedawno chowała się Katie. Ja pierdolę... Tam uświadomiłem sobie, że tak naprawdę mogło być gorzej. Mogła się nie ujawniać. Prawdopodobnie przyłapałaby mnie wówczas na trzepaniu fiuta przy filmikach, na których śmieje się do mojego telefonu. Wtedy musiałbym się chyba zabić...

Zakopałem się po uszy pod kołdrą, ale wciąż zbyt wyraźnie słyszałem Michaela. Rozważałem nawet wezwanie ochrony, ale to jedynie wywołałoby gównoburzę wśród pracowników. Zamiast tego napisałem do niego krótkiego SMS-a.

Ja: Spierdalaj.

Jedna wiadomość natychmiast pchnęła mnie do następnej.

Ja: Masz czas do rana na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie bungalowu.

Ja: Nie muszę dodawać, że już tu nie pracujesz?

Uśmiechnąłem się, odkładając telefon na bok. Nie zamierzałem czytać informacji zwrotnych, ale nie wytrzymałem po piątym sygnale.

Miki: Mam 3-Msc okres wypowiedzenia xD Lol

Miki: Zatem do miłego poranka, braciszku.

Miki: Katie przez ciebie beczy

Miki: Jesteś taki rozczarowujący

Miki: Zupełnie jak ja. Jakbyś potrzebował pogadać z kimś, kto cię zrozumie, to wiesz, gdzie mnie znaleźć...

Ukuło mnie to. Michael dobrze wiedział, że jest jedyną osobą, z którą mogłem pogadać. Mój najlepszy kumpel padłby bowiem trupem, gdybym raczył go swoimi brudnymi myślami na temat jego córki.

Miki: A tak na serio to niczym się nie martw. Pocieszyłem twoją ślicznotkę. Odpoczywaj sobie, ja wszystkim się zajmę. Popilnuję jej dla ciebie, dopóki nie staniesz na nogi 😉 Nie dziękuj, to żaden problem.

Spokojnie, Connor. Wdech i wydech. Jeszcze raz. On tylko cię prowokuje. Bądź ponad to.

Miki: A zapomniałbym... Nie spiesz się. Wyręczanie cię to czysta przyjemność xD

To by było na tyle, jeśli chodzi o próby uspokojenia się. Nawet nie wygłupiałem się z ćwiczeniami oddechowymi. Wiedziałem, że wyjście z bungalowu to wielki błąd, ale moje pokłady cierpliwości się wyczerpały.

Kiedy otworzyłem drzwi, nie było już przed nimi Michaela. Za to wyraźniej słyszałem muzykę. To spotęgowało buzujące we mnie emocje. Nie potrafiłem wrócić spokojnie do środka. Wypity wcześniej alkohol też działał, zdawałem sobie z tego sprawę, ale to niczego nie zmieniło. Zamknąłem dom i skierowałem się do hotelu. Po drodze omiotłem wzrokiem imprezowiczów. Byłem pewny, że nie ujrzę Michaela, że poszedł do pokoju Kate. Och, jak bardzo się pomyliłem...

Stanąłem jak wryty. Catherine poruszała biodrami na barze. I trzymała za rękę... moją siostrę. Tę, której nie lubiła. Wyglądało na to, że miałem nieaktualne dane, bo obie śmiały się do siebie i wygłupiały. Oszołomienie sprawiło, że ani drgnąłem.

Patrzyłem na dwie dorosłe kobiety, tego byłem pewny.

Kochałem jedną i drugą, tego również byłem pewny. Ale w zupełnie inny sposób. Naomi to siostra, Catherine nie... Radość na twarzy Naomi nie budziła we mnie żadnych emocji, a radość na twarzy Katie – owszem, nawet dwojakie. Cieszyłem się, widząc ją szczęśliwą i byłem zazdrosny, że to nie ja dawałem jej to szczęście. Kiedy jednak Michael stanął u stóp Kate, zazdrość zyskała jeszcze inny wymiar. Taki rozsadzający od wewnątrz.

Mimowolnie natychmiast ruszyłem w ich kierunku, lecz po chwili ponownie zamarłem. Michael właśnie objął Katie od tyłu. Tego dziada też kochałem i to znacznie bardziej niż resztę rodzeństwa. Najgorsze było to, że mój młodszy brat pasował do Kate.

Obserwowałem ich wspólną zabawę.

Bolało...

A może to nie oni są dzieciakami, tylko ty jesteś starszy, niż powinieneś?

Jej serce należy do ciebie. Idź po nie.

Nie mogę.

Dlaczego?

Nagle nie umiałem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Mała Katie i Catherine były dwiema różnymi osobami. W zasadzie ledwie pamiętałem pierwsze pół roku życia Kate. Kolejne pięć lat mieszkałem w Stanach, daleko od niej. A kiedy na powrót zamieszkałem z nią podczas studiów... Czy to, że wspólnie układałem puzzle ze swoją małą bestie, naprawdę było takie niepoprawne?

Miałem mętlik w głowie. Robiłem dwa kroki w przód, tym samym przybliżając się do pociągającej mnie kobiety, ale tylko po to, żeby zaraz cofnąć się o trzy – by oddalić się od Katie, którą znałem, odkąd się urodziła.

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz