Rozdział 33

793 59 0
                                    

Katie

Nie miałam pojęcia, co było grane. Całe życie byłam przekonana, że mama Connora jest polką. Uroda tej kobiety przeczyła temu jednak. Tak samo jak amerykańskie imię. Kazała mówić do siebie Harper. Miała znacznie ciemniejszy kolor skóry od Connora. Obstawiałam, że jej korzenie wywodziły się z Afryki, a nie polski. No i mówiła po angielsku. Była bardzo sympatyczna. Rzuciłam Connorowi pytające spojrzenie, kiedy kobieta złapała mnie za łokieć i zaczęła gdzieś prowadzić. Ale on tylko wzruszył ramionami, ruszając za nami. Nie miałam sposobności się odezwać. I nie chciałam. Pani Harper opowiadała właśnie o dość zamierzchłych dla mnie czasach. Nie istniałam bowiem jeszcze, gdy Connor miał cztery latka. Ale bardzo ciekawiło mnie wszystko, co z nim związane, dlatego milczałam, słuchając. Jednocześnie zastanawiałam się, ile ona miała lat. Wyglądała na starszą niż moja babcia. Jej afro było dotkliwie naznaczone siwizną, a to wyglądało naprawdę uroczo. Chciałam ją lepiej poznać, dlatego ochoczo przekroczyłam próg mieszkania. Liczyłam na oglądanie albumów ze zdjęciami. Byłam gotowa nawet o nie poprosić, jeśli nikt ich nie zaoferuje.

-George!!! – krzyknęła pani Harper. -Chodź tu szybko! Zobacz, kto do nas przyjechał!

-Możesz siedzieć! – Connor dał o sobie znać. -Sami przyjdziemy – zaśmiał się, zdejmując buty. Ja miałam na stopach tylko klapki, dlatego zsunęłam je szybko bez schylania.

-My?! – usłyszałam pełen entuzjazmu, zachrypnięty głos z wnętrza. -Czy to znaczy, że mój syn się żeni?

-Daj mi pożyć, staruszku.

-George powiedział kiedyś Connorowi, żeby przedstawiał mu tylko znajomych, którzy coś dla niego znaczą – szepnęła mi pani Harper, celem wyjaśnienia. -I tak jesteś pierwszą osobą, którą przyprowadził do domu, odkąd wyfrunął z gniazda. Leci już dwunasty rok... – dodała. To był najpiękniejszy komplement, jaki kiedykolwiek słyszałam, nawet jeśli znaleźliśmy się tu przypadkiem. To mnie zabrał do swojej sekretnej... restauracji. Zdawał sobie sprawę, że mieści się pod jego rodzinnym domem.

Stałam jak wryta, gdy moim oczom ukazał się tata Connora. Był wysoki, ciemny jak czekoladka i przystojny, mimo wielu zmarszczek. Ujął syna na krótko i poklepał po plecach, a potem wyprostował się i spojrzał wprost na mnie. Uśmiechnął się szeroko, po czym zmrużył oczy, by je następnie otworzyć w pełnym zdumieniu.

-Niech mnie! Ty musisz być Katie! – zszokował mnie. -Connor... – zerknął na syna. -Jest jeszcze piękniejsza niż opowiadałeś! – powiedział to tak, jakby miał żal o kłamstwo.

-Jest też jeszcze bardziej wstydliwa, niż wspomniałem – wytknął moje rumieńce. Byłam tu jedyną osobą o jasnej karnacji, przez co mogli zobaczyć na mojej skórze różne emocje, których ja u nich nie mogłam.

-Nie stójcie tak. Wchodźcie śmiało. Rozgośćcie się. George zrób coś do picia, a ja skoczę szybko do sklepu i zaraz wracam. Katie, lubisz lasagne?

-Uwielbia – Connor błyskawicznie udzielił odpowiedzi za mnie, a następnie złapał mnie za dłoń i wciągnął do salonu. To było najbardziej przytulne pomieszczenie, jakie widziałam. Wszędzie leżały kolorowe poduszki, ściany owieszone były zdjęciami, które stały także w ramkach na półkach starych kredensów. -Usiądź przy oknie – Connor ulokował mnie w fotelu. -Katie jest uczulona na sierść – wyjaśnił tacie.

-Nic mi nie będzie. Jest znacznie lepiej niż kiedyś – zapewniłam. Spodziewałam się, że będą swędziały mnie oczy i kichnę parę razy, ale nawet jeśli miałam spuchnąć jak balon, to spotkanie było tego warte.

Po trzech godzinach dalej nie zmieniłam swojego zdania. Było wprost przeciwnie. Nie chciałam stąd wychodzić. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Harper i George, bo tak kazali mi do siebie mówić, byli przecudowni. Bardzo kochali Connora i miałam też wrażenie, jakbym sama była ich córką. Z ich oczu biła dobroć. Co chwile wspominali o Bogu, więc uznałam, że są silnie wierzący. Wkrótce dowiedziałam się, że odkąd przeszli na emeryturę, systematycznie uczęszczają do kościoła, a kiedy padły słowa: pastor i gospel, aż się uniosłam z fotela, byłam tak podekscytowana.

BestiesWhere stories live. Discover now