Katie
Connor był jakiś dziwny. Trochę się go bałam. Siedzieliśmy w mrocznym salonie, bo ja nie wiedziałam, jak obsłużyć elektryczne zasłony, a on tego nie zrobił. Był nieobecny. Nie zamieniliśmy ani słowa podczas śniadania.
-O czym chciałeś porozmawiać? – odważyłam się go zaczepić.
-O tym... -Oderwał wzrok od pustego talerza i rzucił mi raptowne spojrzenie. -Wiesz, co? -spuścił powieki marszcząc brwi. -Już nieważne.
-Dziwnie się zachowujesz – zauważyłam, obejmując się ramionami.
-Jestem tylko rozstrojony po locie. Zimno ci? – wyciągnął dłoń, by mnie dotknąć, ale cofnął ją nagle jak poparzony. Byłam tak zszokowana, że nie odpowiedziałam. Wielkimi oczami patrzyłam, jak odsuwa się ode mnie w popłochu. Gęsia skórka obiegła moje ciało, przerażenie pojawiło się w samych trzewiach. Działo się coś bardzo złego, czułam to, choć nie umiałam nazwać. -Connor? – mój głos zdradzał wewnętrzne drżenie, a także nadciągające łzy. Możliwe, że tylko to przykuło jego uwagę, nasze spojrzenia znów się spotkały. Dalej był dziwny. Miał maleńkie źrenice, zupełnie jakby jakaś ich część opuściła jego ciało razem z duszą. Bałam się. Nie wiedziałam, co oznacza jego spojrzenie, ale wiedziałam, że jest mi obce, nigdy tak na mnie nie patrzył. Tego byłam pewna. I niemal odetchnęłam z ulgą, kiedy zamrugał kilka razy i dostrzegłam znajomy błysk. Jakby ocknął się z transu. To było bardzo, bardzo dziwne.
-Katie? – wydusił niepewnie.
-Tak? – brzmiałam podobnie.
-Musisz... – urwał i wyciągnął rękę, której tym razem nie cofnął. Złapał moją dłoń i przystawił sobie do ust. -Musisz mi powiedzieć, co robić – dokończył, ale ja kompletnie niczego nie zrozumiałam. -I czego nie robić – dodał. Dalej nie pojmowałam o czym była mowa. -Musisz zdobyć się na szczerość, żebym cię nie zniszczył.
-Nie rozumiem – wydukałam cicho, pragnąc by coś zakłóciło tę rozmowę.
-Powiedz mi o wszystkim – poprosił z desperacją w głosie, a także uścisku, w którym wciąż zamykał moją dłoń.
-Connor... – spojrzałam w bok, a potem w drugi, byle tylko nie na niego. -Nie ma o czym mówić – zapewniłam. Byłam tego pewna. Ostatnią rzeczą, jaką umiałabym zrobić to wyznać mu co czuję, kiedy wiedziałam, że nie mam w tym wzajemności.
-Katie... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nie mogę cię stracić. Nie chcę cię ranić. Nie wiem, jak mam się zachowywać, żeby tego nie robić albo jakich zachować unikać, żebyś...
-Przestań – przerwałam mu. Byłam tak bardzo zakłopotana, że nie pohamowałam łez, które spłynęły mi po policzkach. -Zachowuj się jak zawsze. Błagam. O czymkolwiek rozmawiamy, przestańmy – niemal wyjęczałam tę prośbę. Nie chciałam płakać, ale nie umiałam przestać. To tak bardzo bolało, że on nie czuł tego samego. A gdy mnie przyciągnął i przytulił, czerpał z tego całkiem inny rodzaj przyjemności niż ja.
-Katie, ja ciebie też kocham – szepnął mi do ucha, gładząc plecy. -Cholernie mocno. Tylko, że inaczej. I nie da się tego zmienić. Co mam zrobić, żebyśmy się nie poróżnili? Kocham cię tak bardzo, że chciałbym podarować ci wszystko, włącznie z sobą, jeśli właśnie tego sobie życzysz, ale na pewno zdajesz sobie sprawę, że tak się nie da.
-Wiem – wyłkałam niewyraźnie, wczepiając się w niego tak desperacko, jakbym robiła to pierwszy i ostatni raz w życiu.
-Widzę, że potrzebujesz więcej przytulania. Możemy się przytulać, ile wlezie – uszczęśliwił mnie tymi słowami. To zdawało się być wystarczające, by utrzymać moje serce przy życiu. -Zrobimy tak... Ja zerwę z Emily, ale ty spróbujesz umówić się z jakimiś rówieśnikami. Musisz dać sobie szansę, by przekierować te uczucia na kogoś innego. Do tego czasu będę sam i...
![](https://img.wattpad.com/cover/340721053-288-k816547.jpg)
CZYTASZ
Besties
RomanceConnor Shanon jest mężczyzną o dominującym charakterze. Jego uroda przyciąga kobiety, ale ten typ nie jest otwarty na związki... Troską obdarowuje jedynie Katie. Zna ją, odkąd się urodziła. Poniekąd wychowywał tego kajtka. Katie jednak coraz częście...