Rozdział 28

829 59 0
                                    

Katie

Connor był jakiś dziwny. Trochę się go bałam. Siedzieliśmy w mrocznym salonie, bo ja nie wiedziałam, jak obsłużyć elektryczne zasłony, a on tego nie zrobił. Był nieobecny. Nie zamieniliśmy ani słowa podczas śniadania.

-O czym chciałeś porozmawiać? – odważyłam się go zaczepić.

-O tym... ­-Oderwał wzrok od pustego talerza i rzucił mi raptowne spojrzenie. -Wiesz, co? -spuścił powieki marszcząc brwi. -Już nieważne.

-Dziwnie się zachowujesz – zauważyłam, obejmując się ramionami.

-Jestem tylko rozstrojony po locie. Zimno ci? – wyciągnął dłoń, by mnie dotknąć, ale cofnął ją nagle jak poparzony. Byłam tak zszokowana, że nie odpowiedziałam. Wielkimi oczami patrzyłam, jak odsuwa się ode mnie w popłochu. Gęsia skórka obiegła moje ciało, przerażenie pojawiło się w samych trzewiach. Działo się coś bardzo złego, czułam to, choć nie umiałam nazwać. -Connor? – mój głos zdradzał wewnętrzne drżenie, a także nadciągające łzy. Możliwe, że tylko to przykuło jego uwagę, nasze spojrzenia znów się spotkały. Dalej był dziwny. Miał maleńkie źrenice, zupełnie jakby jakaś ich część opuściła jego ciało razem z duszą. Bałam się. Nie wiedziałam, co oznacza jego spojrzenie, ale wiedziałam, że jest mi obce, nigdy tak na mnie nie patrzył. Tego byłam pewna. I niemal odetchnęłam z ulgą, kiedy zamrugał kilka razy i dostrzegłam znajomy błysk. Jakby ocknął się z transu. To było bardzo, bardzo dziwne.

-Katie? – wydusił niepewnie.

-Tak? – brzmiałam podobnie.

-Musisz... – urwał i wyciągnął rękę, której tym razem nie cofnął. Złapał moją dłoń i przystawił sobie do ust. -Musisz mi powiedzieć, co robić – dokończył, ale ja kompletnie niczego nie zrozumiałam. -I czego nie robić – dodał. Dalej nie pojmowałam o czym była mowa. -Musisz zdobyć się na szczerość, żebym cię nie zniszczył.

-Nie rozumiem – wydukałam cicho, pragnąc by coś zakłóciło tę rozmowę.

-Powiedz mi o wszystkim – poprosił z desperacją w głosie, a także uścisku, w którym wciąż zamykał moją dłoń.

-Connor... – spojrzałam w bok, a potem w drugi, byle tylko nie na niego. -Nie ma o czym mówić – zapewniłam. Byłam tego pewna. Ostatnią rzeczą, jaką umiałabym zrobić to wyznać mu co czuję, kiedy wiedziałam, że nie mam w tym wzajemności.

-Katie... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nie mogę cię stracić. Nie chcę cię ranić. Nie wiem, jak mam się zachowywać, żeby tego nie robić albo jakich zachować unikać, żebyś...

-Przestań – przerwałam mu. Byłam tak bardzo zakłopotana, że nie pohamowałam łez, które spłynęły mi po policzkach. -Zachowuj się jak zawsze. Błagam. O czymkolwiek rozmawiamy, przestańmy – niemal wyjęczałam tę prośbę. Nie chciałam płakać, ale nie umiałam przestać. To tak bardzo bolało, że on nie czuł tego samego. A gdy mnie przyciągnął i przytulił, czerpał z tego całkiem inny rodzaj przyjemności niż ja.

-Katie, ja ciebie też kocham – szepnął mi do ucha, gładząc plecy. -Cholernie mocno. Tylko, że inaczej. I nie da się tego zmienić. Co mam zrobić, żebyśmy się nie poróżnili? Kocham cię tak bardzo, że chciałbym podarować ci wszystko, włącznie z sobą, jeśli właśnie tego sobie życzysz, ale na pewno zdajesz sobie sprawę, że tak się nie da.

-Wiem – wyłkałam niewyraźnie, wczepiając się w niego tak desperacko, jakbym robiła to pierwszy i ostatni raz w życiu.

-Widzę, że potrzebujesz więcej przytulania. Możemy się przytulać, ile wlezie – uszczęśliwił mnie tymi słowami. To zdawało się być wystarczające, by utrzymać moje serce przy życiu. -Zrobimy tak... Ja zerwę z Emily, ale ty spróbujesz umówić się z jakimiś rówieśnikami. Musisz dać sobie szansę, by przekierować te uczucia na kogoś innego. Do tego czasu będę sam i...

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz