Rozdział 8

976 68 9
                                    


Connor

Walczyłem z mediami, które po wypadku okryły moją firmę złą sławą, kiedy na wyświetlaczu telefonu zobaczyłem imię Leona. W Polsce był już wieczór, a mnie słońce wciąż traktowało ostrymi promieniami. Przeprosiłem swoich rozmówców i odszedłem na bok, by wcisnąć zieloną słuchawkę.

-Negocjuję z tymi piraniami, mogę oddzwonić później czy coś ważnego? – zapytałem na start.

-Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków ani cię oskarżać. Musisz wiedzieć, że nie wierzę w to ani trochę, ale...

-Daj mi tego skurwysyna!!! – wyraźnie usłyszałem Lenę, przez którą Leon nie dokończył wypowiedzi.

-Co tam się dzieje!? – przestraszyłem się. Momentalnie przestałem odczuwać chroniczne zmęczenie.

-Zapytam tylko raz Connor, a ty jako mężczyzna i mój przyjaciel odpowiesz szczerze.

-Kurwa, Leon, gadaj, bo... – umilkłem, nasłuchując Leny.

-Ja pierdolę! Jebany pedofil! Patrz, co ona tu piszę! – wrzeszczała, a moje ciśnienie na hasło „pedofil" wystrzeliło poza czaszkę. Myślałem, że mieliśmy z Leonem potężne problemy przez incydent, w którym pijany klient utonął w oceanie. Obroty spadły o ponad połowę. Wypruwaliśmy sobie żyły, żeby podnieść firmę. Teraz to nie było ani trochę istotne. Nie przejąłbym się, gdybyśmy splajtowali, byle tylko nie okazało się, że jakiś jebany pedofil tknął Katie. Jak mogłem tak zbagatelizować tamtą prośbę o pocałunek!? Wiedziałem, że to nie było nic! Zjebałem...

-Leon! – przywołałem kumpla, bo nikt się nie odzywał. -Co z Katie? Gdzie ona jest? Jest bezpieczna? Jak się czuję? Kto ją skrzywdził? Co się stało?!!! – strzelałem pytaniami, krążąc po plaży i kopiąc piach. Jak ja żałowałem, że byłem tak daleko. -Leon, kurwa!!! Odezwij się.

-Trzymam w rękach pamiętnik Katie, Connor – wycedził.

-Chuj mnie obchodzi, że go trzymasz! Chcę wiedzieć, co w nim jest! Nazwisko! Wystarczy mi jebane nazwisko skurwiela. I chcę porozmawiać z Katie!

-Jeśli jej dotknąłeś to nie porozmawiasz z nią nigdy więcej.

-Co ty pierdolisz?! Gdzie jest Katie?

-Odpowiadaj!!! – ryknął, a ja się zagotowałem.

-Czy ty pytasz, czy zgwałciłem kajtka, któremu zmieniałem pampersy? – dopytałem, zaciskając szczęki.

-Dokładnie tego samego – potwierdził z jadem w głosie.

-Spierdalaj! – zawtórowałem dokładnie tym samym tonem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę. Od razu wybrałem numer Katie. Gorzej, że zamiast usłyszeć jej głos, w słuchawce rozległ się szloch Leny.

-Jak mogłeś... – wyłkała i zostawiła po sobie sygnał zakończonej rozmowy. Niczego nie rozumiałem. Wiedziałem jedynie, co muszę zrobić. Natychmiast kupiłem koszmarnie drogi bilet na najbliższy lot. Miałem gdzieś obowiązki i firmę.

W Warszawie byłem prawie dwadzieścia godzin później i tyle samo czasu nie miałem pojęcia z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Byłem strzępkiem nerwów, głowa mi pękała, a w żyłach zamiast krwi płyną mi alkohol. Inaczej nie wytrzymałbym lotu, a tak udało mi się zmrużyć oko.

Kiedy włączyłem telefon, na jego ekranie zaczęły wskakiwać smsy jeden za drugim, aż na ikonie skrzynki zobaczyłem dwucyfrową liczbę. Wszystkie od Leny i Leona. Bałem się je czytać, ale bezzwłocznie otworzyłem czat.

Leon: Odbierz chuju!

Leon: Odblokuj mnie popaprańcu!

Leon: Przepraszam. Odblokuj mnie. Wszystko ci wyjaśnię.

BestiesWhere stories live. Discover now