Setting Fire To Hell

Від Devellax

132K 6.4K 8.4K

Jest to moje pierwsze opowiadanie, co sprawia, że jest przepełnione żenującymi sytuacjami itp, więc od razu n... Більше

Prolog
1. Znowu on.
2. Powiedz, że żartujesz.
3. Myślę, że robilibyśmy ciekawsze rzeczy w twoich snach.
5. Wyglądasz, jakbyś zobaczyła śmierć.
6. Ja wiem, kiedy mi wystarczy.
7. Nienawidzę cię.
8. Nie przesadzaj mamo, to tylko tydzień.
9. Jesteś chora.
10. Żadnych morderstw.
11. Gwiazdy muszą mieć spektakularne wejście.
12. No nie bądź taka, daj popatrzeć.
13. Noszę je tam na wszelki wypadek.
14. Jesteś zazdrosna.
15. Pogadaj z nim.
16. Zwykle wszędzie chodzicie razem.
17. Świat jest mniejszy, niż się wydaje.
18. I nic mi nie powiedziałaś?
19. Smutne.
20. Obyś miał rację.
Epilog + Podziękowania
Rozdział Specjalny.
Rozdział Specjalny 2
Druga część?

4. Podziękujesz w inny sposób.

5.3K 272 209
Від Devellax

Uśmiechnięta od ucha do ucha, wyszłam z McDonald'a, wyprzedzając mojego brata. Nic nie poprawiało tak humoru, jak jedzenie. Tym bardziej po wczorajszym spotkaniu z rodziną Perez. Bezapelacyjnie Manu był największym dupkiem, jakiego świat widział, ale w sumie miałam to gdzieś. Zapoznali nas ze sobą? Zapoznali, wcale nie muszę utrzymywać z nim kontaktu. Odgoniłam te myśli z mojej głowy, bo nie chciałam sobie ich zatruwać. I tak już były, ale po co sobie dowalać prawda?

Stanęłam obok samochodu, czekając na Aidena, przy okazji rozglądając się dookoła. Oprócz kilku pojazdów, które wyglądały względnie zwyczajnie, zauważyłam jedno auto, które się wyróżniało. Mianowicie było drogie, nawet bardzo. W zasadzie nic dziwnego, prawda? Ludzie są bogaci i ich na to stać. Jednakże, za kierownicą, jak i na miejscu pasażera siedziało dwóch mężczyzn. Też nic niepokojącego, ale fakt, że była godzina dwudziesta pierwsza, a na ich nosach spoczywały okulary przeciwsłoneczne, był już zastanawiający. Coś mi tutaj ewidentnie nie pasowało.

Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni moich jeansów i przepisałam rejestrację owego samochodu, przy tym samym starając się zachować jak najbardziej naturalnie, więc zaczęłam się lekko uśmiechać, aby wyglądało to tak, jakbym z kimś pisała. Potem wsunęłam go na swoje miejsce i widząc, że Aiden już wraca, westchnęłam z ulgą. Gdzieś w środku czułam, że muszę mu o tym powiedzieć. Gdy tylko otworzył drzwi pilotem, wsiadłam do środka, a tuż po tym ogarnął mnie dziwny strach. Mój oddech znacznie przyspieszył i jak to zwykle bywa, dłonie zaczęły mi się pocić. Mówiłam sobie w myślach, że to nic i tym sposobem, w miarę się uspokoiłam, zanim mój brat wsiadł do samochodu.

— Teraz ci coś powiem, ale pod żadnym pozorem nie oglądaj się za siebie, ani nie rób żadnych gwałtownych ruchów — zaczęłam, patrząc w jego stronę. — Za nami stoi samochód, a za kierownicą dwóch gości w okularach przeciwsłonecznych. Auto, chyba, ma przyciemniane szyby, jest na pewno w cholerę drogie i nie wygląda, jakby stało tutaj przypadkowo. Kto normalny siedzi po dwudziestej pierwszej w okularach? — zadałam ironiczne pytanie, patrząc stronę Aidena. W sekundzie, na jego twarzy było widać zdenerwowanie, a w tym przekonaniu utwierdziło mnie tylko to, że zacisnął dłonie w pięści. Wypuścił gwałtownie powietrze z ust, a następnie położył ręce na kierowicy.

— Dobra, słuchaj — zaczął, prostując się na siedzeniu. — Dam ci numer do Manu, zadzwonisz do niego, powiesz wszystko to, co mi i spytasz kiedy najszybciej da radę wyjechać. Ja wrócę do środka i wykonam jeden telefon. Kapujesz? — zapytał, wyciągając telefon. Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, po czym zaczęłam wpisywać numer, który dyktował Aiden.

Chłopak wyszedł z samochodu, a ja zostałam w nim sama. Nie wiem, co się działo, ale jedyne czego byłam pewna to to, że mamy kłopoty. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłam telefon do ucha. Na szczęście chłopak odebrał po kilku sygnałach.

— Manu? Tutaj Lana — odezwałam się jako pierwsza, po czym zaczęłam gryźć swój policzek od środka, w oczekiwaniu na jego odpowiedź.

— Oh Lana. Czyżbyś jednak chciała spełnić myśl o swoich wczorajszych snach? — zapytał niskim głosem, po czym lekko się zaśmiał. Prychnęłam na ten komentarz pod nosem, po czym ignorując go, opowiedziałam wszystko z dokładnymi szczegółami. Głos drżał mi niemiłosiernie, ale mimo wszystko starałam się być opanowana, aby nie zdradzić swojego zdenerwowania. — Kurwa mać — usłyszałam przekleństwo po drugiej stronie telefonu i już wiedziałam, że grubsza sprawa niż się wydaje.
— Dobra, powiesz Aidenowi, że najszybciej dam radę być za pół godziny. Póki co, pod żadnym pozorem nie jedźcie do domu, postarajcie się ich jakoś zgubić. A ty bądź pod telefonem i wysyłaj mi co jakiś czas swoją lokalizację. Jak coś, to będę się z tobą kontaktować. Zrozumiano? — powiedział, nie wykazując nawet grama emocji. Jego ton głosu był opanowany, tak, jakby taka sytuacja działa się już któryś raz. Rzuciłam tylko ciche 'okej', po którym chłopak się rozłączył.

Idealnie po zakończeniu połączenia, do samochodu wrócił mój brat, któremu przedstawiłam plan działania. Aiden był wyjątkowo spokojny, patrząc na jego wcześniejsze zachowanie. Pozostawiłam to jednak bez komentarza. Nie czekając na zbawienie, ruszyliśmy w drogę, a ja siedziałam jak na szpilkach.  Co jakiś czas skręcaliśmy w jakieś uliczki, o których sama nie miałam pojęcia. To takie miejsca są w Boulder City?  Mijaliśmy mnóstwo domów, restauracji, a samochód tamtych gości nadal za nami jeździł. Nie było opcji, abyśmy ich zgubili. Westchnęłam z frustracją, gdy kolejny raz mój brat bawił się w rajdowca, a mimo to, mężczyźni nadal za nami jechali.

Poderwałam się na miejscu, gdy mój telefon zaczął dzwonić, ale widząc na wyświetlaczu numer Manu, natychmiast odebrałam.

— Daj na głośnik — oznajmił, a ja od razu to uczyniłam. Przystawiłam telefon bliżej Aidena, aby w razie coś było go lepiej słychać. — Skręcicie w ulicę California Ave, a ja wyjadę zaraz za wami. Jedź szybko, żebym zdążył się wbić pomiędzy samochody. Postaram się ich zepchnąć, a ty jedź tam gdzie zawsze. Widzimy się na miejscu — wyrzucił na jednym wdechu, po czym natychmiast się rozłączył. Aiden zaś przyspieszył, a ja nie wiedząc co mam robić, zerkałam w lusterko, bądź na to, co znajdowało się za oknem.

Tak jak było to w planach, skręciliśmy w ulicę California Ave, a za nami pojawił się Mustang Manu. Aiden widząc w lusterku, że chłopak jest za nami, docisnął gaz, a ja zaczęłam żyć w innym świecie. Adrenalina wypełniła każdą najmniejszą część mojego ciała, a strach wyparował. Liczyło się tylko to, co widziałam przed sobą. Wiedziałam, że możemy mieć przez to poważne kłopoty, ale patrząc na stanowisko państwa Perez, gdzieś w środku czułam, że w razie coś wszystko zostanie załatwione. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na obrzeżach Boulder City, przez to zafascynowanie szybką jazdą. Skręciliśmy w jakąś polną dróżkę, a na jej końcu znajdował się mały, drewniany domek. Domek w lesie? Dlaczego nie! Idealne miejsce na zabójstwo, jakby nie patrzeć.

Po chwili pojawił się tutaj również Manu, dlatego też Aiden wysiadł, informując, abym została w środku. Obserwowałam ich, jak rozmawiali i zaczęłam się lekko śmiać. Mój brat mówił, gestykulując, wkładał w rozmowę mnóstwo emocji, a jego towarzysz nonszalancko opierał się o swój samochód.

Jak mniemam, zakończyli rozmowę, bo Aiden szedł w stronę samochodu, zaciskając ręce w pięści. Swoją drogą, ten domek był naprawdę śliczny. Drewniany, z przodu miał drobny taras, a wokół rosło mnóstwo roślin i drzew. Był położony na drobnym wzgórku, a do schodków prowadziła kamienista ścieżka. Jak tak na niego patrzyłam, to był świetnym miejscem na imprezy. Kompletny odludek, zero sąsiadów. Żyć nie umierać.

— Lana, musisz wrócić z Manu — oznajmił mój brat, ze skruszoną miną. Popatrzyłam na niego niezrozumiale, a on opuścił wzrok, bojąc się na mnie spojrzeć. Przetwarzałam tą informację przez chwilę, nie do końca widząc cel podjętej przez nich decyzji. — Uważamy, że chodziło im o ciebie, a chcąc nie chcąc, bezpieczniejsza będziesz z nim — dodał, widząc moja zdezorientowaną minę. No tu się mylisz, bo bezpieczniej się czuję z tobą, braciszku.

Muszę? — zapytałam, wypychając dolną wargę do przodu. Naprawdę nie miałam ochoty na siedzenie z nim w jednym samochodzie, szczególnie dlatego, że ewidentnie się ze mnie wyśmiewał. Widząc, że Aiden potakuje głową na tak, westchnęłam głęboko, ale posłusznie opuściłam jego pojazd i ociężałym krokiem ruszyłam w stronę Manu.

— Pośpiesz się, bo nie mam całego dnia — stęknął pan gburowaty, na co wywróciłam oczami i przedrzeźniłam jego wyraz twarzy. Cóż, chyba się mu to trochę nie spodobało, bo zaczął gromić mnie wzrokiem. Ups, chyba kogoś rozjuszyłam.

Widząc, że niesamowicie go tym irytuję, powoli chwyciłam za klamkę od jego samochodu i równie wolno otworzyłam drzwi. Nawet nie patrząc na niego, czułam, że w swoich myślach już dawno mnie zabił. Na myśl, że go zdenerwowałam, uśmiechnęłam się zwycięsko pod nosem, po czym zapięłam pasy. Chłopak również wsiadł do środka, posyłając mi rozgniewane spojrzenie, po czym włączył silnik. Auto wydało charakterystyczny ryk, po którym wyruszyliśmy w drogę powrotną. Obróciłam lekko głowę, po czym zaczęłam przyglądać się jego profilowi. Mocno zarysowana szczęka, którą odziedziczył po tacie. Po swojej mamie na pewno ma idealnie prosty nos. W sumie, to byłby z niego niezły model.

Mówiłem ci wczoraj, że mogę ci wysłać jakieś zdjęcie, żebyś się tak nie patrzyła — z letargu wyrwał mnie jego lekko zachrypnięty głos, przez co nieco się speszyłam i natychmiast zaczęłam patrzeć przed siebie.

— A ja mówiłam, że jest to zbędne — fuknęłam, nie do końca wiedząc, co odpowiedzieć. Pierwszy raz ktoś mnie zawstydził. Cholera jasna.

— Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę, więc zanim cię odwiozę, to pojedziemy w jeszcze jedno miejsce — poinformował mnie, a mruknęłam ciche 'zajebiście' pod nosem. Ostatnie czego potrzebowałam to czekanie na tego matoła. — Coś mówiłaś?

— Tak, że jesteś matołem — mruknęłam. Chyba było to niesamowicie zabawne, bo chłopak parsknął pod nosem. — Po prostu odwieź mnie do domu i wtedy sobie załatwiaj swoje sprawy — jęknęłam niezadowolona. Chciałam wrócić i położyć się spokojnie na moim łóżku. Miałam dość wrażeń na dzień dzisiejszy, a poza tym jutro czekała mnie szkoła i robienie projektu z Victorem. Takie rzeczy naprawdę wysysały życie z człowieka. Jedyne czego potrzebowałam, to się wyspać, a było już blisko dwudziestej trzeciej. Panie daj mi siły.

— Teraz mam po drodze — mruknął, skręcając w jakąś uliczkę. Co za uparty gość. A do tego leniwy.

— Ale mnie to mało obchodzi, czy masz po drodze czy nie. Mam jutro szkołę i chciałabym się wyspać — oznajmiłam, zakładając ręce na piersi. Nie mam zamiaru się z nim pierdolić. Jeszcze nie teraz.

Stop, Lana. Wcale o tym nie pomyślałaś.

A mnie nie obchodzi, że masz jutro szkołę
— powiedział, stając na jakimś opuszczonym parkingu. Kolejne miejsce w Boulder City, o którym nie miałam pojęcia. — Zaraz wracam. Nie ruszaj się stąd — dodał, wysiadając z samochodu, a ja warknęłam pod nosem. Chciałam spać. Byłam zmęczona, a to była zdecydowanie moja pora, aby zacząć się szykować do snu.

Chcąc nie chcąc, nie mogłam nic zrobić, więc nie pozostało mi nic innego, jak w spokoju czekać. Pamięcią wróciłam do wakacji, na których działo się tyle świetnych rzeczy. Czułam, że jestem szczęśliwa, a powrót do szkoły skutecznie mi tą radość zabrał. Fałszywość, jaką ociekało trzy czwarte dziewczyn była aż przykra. Ciężko było znaleźć kogoś, kto nie obrabia ci tyłka na prawo i lewo. Plotki rozchodziły się jak świeże bułeczki. Każdy o każdym coś wiedział, a niekoniecznie to wszystko było prawdą. Jakbyś bardzo się nie starał żyć po cichu, zawsze znajdzie się ktoś, kto coś o tobie powie. Taka kolej rzeczy. Nie było to dobre uczucie. Przychodzisz do szkoły i czujesz, że wzrok każdej osoby jest skierowany na ciebie, a ludzie szeptają między sobą. Czujesz się zagubiona, bo nie wiesz co mówią. Przekazują plotkę dalej, coraz więcej osób o tym wie, aż dociera do ciebie i w zasadzie nie wiesz, czy się śmiać, czy płakać. Niektóre z nich są tak absurdalne, że aż ciężko w nie uwierzyć. Sama byłam ofiarą takiego plotkowania, gdy tylko na jaw wyszło, że moi rodzice są w mafii. Oh, to co się wtedy działo w szkole, było istną katorgą.

To było wtedy, jak jeszcze Aiden był w liceum. Cóż, jako jeden z tych 'popularnych', stał się obiektem westchnień dosłownie każdej dziewczyny. Wszystkie lgnęły do mnie, abym je z nim poznała. Wtedy też przestałam ufać ludziom. Miałam ciągłe wrażenie, że chcą się ze mną zadawać tylko dla przywilejów. Natomiast ja, przez niektóre z dziewczyn byłam wytykana palcami. Moja mama powtarzała, że to z zazdrości, ale czy aby na pewno tak było? Nie był to zbyt dobry okres w moim życiu, wspominam go wręcz z bólem. Jednak dzięki wsparciu rodziców, mojego brata, jakoś sobie dałam radę. Wtedy też poznałam dziewczyny i na dzień dzisiejszy, cieszę się, że tak wyszło.

Lepszych przyjaciół nie mogłam sobie wymarzyć.

Z moich myśli wyrwał mnie trzask drzwi. Chłopak trzaska drzwiami od swojego samochodu? Kurwa, niemożliwe. Spojrzałam na Manu i jednogłośnie musiałam stwierdzić, że był zły. Ba, on był rozwścieczony do granic możliwości. Przez chwilę patrzył przed siebie, zaciskając ręce na kierownicy na tyle mocno, że jego knykcie pobielały. Chciałam rzucić jakiś tekst, ale widząc jego wzrok, który został skierowany na mnie, odpuściłam. Jego oczy przybrały kolor burzowego nieba i gdyby była taka możliwość, jestem pewna, że pojawiłyby się tam pioruny. Dokładnie tak, jak patrzył na mnie wczoraj, gdy dostał w twarz. Skuliłam się nieco, po czym od razu odwróciłam wzrok. Zdecydowanie nie miał humoru, a ja nie chciałam wrócić do domu w kilku workach.

Wziął głęboki wdech, który jak mniemam miał sprawić, że się uspokoi i włączył się do ruchu drogowego. Widok za oknem stał się wyjątkowo ciekawy. Wcale nie było ciemno jak w dupie. Tak więc oglądałam czerń, która pochłaniała wszystko dookoła. Jedyne co świeciło, to gwiazdy na niebie. Cóż, gdybym siedziała tutaj z inną osobą, pewnie powiedziałabym, że jest romantycznie. Lecz nie mogłam tego zrobić, mając świadomość, że za kierownicą siedzi król lodu, który ma na imię Manu. Zdecydowanie będę mówić na niego król lodu, pasuje do niego. Nie pozostawało mi nic innego, niż siedzenie cicho. Nie wiem, czy nie skończyłabym w workach, a w najgorszym wypadku w walizce. To, że nie zrobił jeszcze nic mojemu bratu wynika z męskiej solidarności, gdyż jest on niezłym pajacem i sama czasami mam ochotę go poćwiartować. To nie taki głupi pomysł.

Po około dziesięciu minutach, staliśmy pod moim domem. Rozejrzałam się dookoła, czy aby na pewno jestem bezpieczna, po czym odpięłam pasy. Przyglądnęłam się szybko wnętrzu samochodu, bo nie zrobiłam tego wcześniej. W zasadzie, nie było tutaj nic nadzwyczajnego. No, może pomijając bardzo wygodne fotele i ładny zapach. Nie chcąc go denerwować bardziej, powoli otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.

— Dzięki za podwózkę — mruknęłam, stając obok drzwi. Trzymałam je jedną ręką, czekając na odpowiedź Manu.

— Podziękujesz w inny sposób — zaśmiał się, puszczając do mnie oczko. Okej, on ma chyba poważne problemy z wahaniami nastroju.

Dupek — parsknęłam, zamykając delikatnie drzwi. Nie chciałam go znowu zdenerwować, a jak widać, było to bardzo łatwe. Odeszłam krok od samochodu, tym samym dając mu znak, że może już odjechać. Jednak nim zdążyłam się odwrócić, chłopak odsunął szybę.

— Masz plusa za nie trzaskanie drzwiami — rzucił, po czym puścił do mnie po raz kolejny oczko i odjechał z piskiem opon.

Chwilami był naprawdę spoko. Mogłabym go polubić.

***
Witaaam przychodzę z nowym rozdziałem! Wszelkie gwiazdki i komentarze mile widziane, chciałabym wiedzieć, że tutaj jesteście! Mam nadzieję, że się wam spodobało i widzimy się w następnym. <3
Trzymajcie się ciepło,

Wasza, Dev xx

Продовжити читання

Вам також сподобається

Pokochać Liceum [ZAKOŃCZONE] Від Victoria Daewson

Підліткова література

238K 14.9K 48
Kim i Heather to dwie licealistki, które nie do końca odnajdują się w swoim życiu uczuciowym. Każdy chłopak pojawiający się w ich życiu zwiastuje nie...
We Found Love Від melouloute

Підліткова література

154K 4.7K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
544K 10.6K 18
Niegdyś przyjaciele, a potem... Nicole White i Nathaniel Wood, nigdy nie byli wrogami, a jednak walczyli ze sobą. A może tak naprawdę nie ze sobą, a...
Decisive Game Від sweetendingss

Підліткова література

128K 7.1K 31
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...