Dom z Papieru PREFERENCJE

By double__espresso

286K 11.7K 5.6K

Postacie: Profesor 🤓 Berlin 😏 Denver 💥 Helsinki 😽 Rio 🖥 Tokio👄 Nairobi💫 Lizbona✏ Sztokholm ☺ Palermo🇩... More

WRACAMYYY + plus info
2. Gdzie się poznaliście?
3. Kim byłaś przed napadem?
4. Jak się poznaliście?
5. O kogo jest zazdrosny/a?
6. O kogo Ty jesteś zazdrosna?
7. Co najbardziej w Tobie lubi? (cechy charakteru)
8. Co najbardziej w Tobie lubi (wygląd)
9. Co najbardziej w nim/niej lubisz? (cechy charakteru)
10. Co w nim/niej najbardziej lubisz? (wygląd)
11. Jak na Ciebie mówi
12. ❤Jak wyznał/a Ci miłość?❤
13. Jak się nazywasz?
14. Jak do niego/niej mówisz?
~Imagify Berlin~
~Imagify Profesor~
~Imagify Rio~
~Imagify Denver~
15. Gdzie odbyła się wasza pierwsza randka?
16. Wasza pierwsza randka.
17. Co myśli o Tobie Profesor? (Miesiące)
18. Co myśli o Tobie Berlin? (Miesiące)
19. Co myśli o Tobie Tokyo? (Miesiące)
20. Co myśli o Tobie Helsinki (Miesiące)
21. Co myśli o Tobie Denver? (Miesiące)
22. Co myśli o Tobie Rio? (Miesiące)
23. Co myśli o Tobie Nairobi? (Miesiące)
24. Co myśli o Tobie Palermo? (Miesiące)
25. Co myśli o Tobie Arturo? (Miesiące)
26. Co myśli o Tobie Moskwa? (Miesiące)
27. Co myśli o Tobie Gandia? (Miesiące)
28. Co myśli o Tobie Pułkownik Prieto? (Miesiące)
29. Co myśli o Tobie Marsylia? (Miesiące)
30. Jak masz go/ją zapisanego/ą w kontaktach?
~Imagify Palermo~
~Imagify Tokyo~
31. Jak on/ona ma cię zapisaną w kontaktach?
32. Z kim go/ją zdradzisz?
33. Jego/jej reakcja na twoją zdradę.
One shot Moskwa
Imagify Nairobi
34. Jaką bajkową parą jesteście?
35. Jaką filmową parą jesteście?
36. Jaką serialową parą jesteście?
37. Jaki jest wasz ulubiony zespół?
38. Jaki jest jego/jej ulubiony wykonawca?
One Shot Profesor
One Shot Berlin
39. Jaka kuchnia jest wasza ulubioną?
40. Co z waszej ulubionej kuchni razem ugotujecie?
41. Kiedy jesteś chora...
42. Kiedy on/ona jest chory/a
43. Jakie jego/jej sexy zdjęcie masz na telefonie?
44. Jakie jego/jej śmieszne zdjęcie masz na telefonie?
45. Gdy masz okres....
46. Gdy wysyłasz go/ją po podpaski...
47. Jakiego przedmiotu będzie cię uczył/a?
48. Jak będą wyglądały lekcje?
One Shot Palermo
One shot Arturo (Bonusik)
49. Gdzie zabrał/a Cię...
50. Co robiliście na romantycznym wyjeździe?
51. Jego/Jej pierwsze spotkanie...
52. Co pomyśleli o nim/o niej...
53. Co dostaniesz...
54. Jaki jest jego/jej ulubiony film i postać z tego filmu?
55. Jaka jest jego/jej ulubiona bajka i postać z niej?
56. Jaki jest jego/jej ulubiony serial i postać z niego?
57. Jaka jest jego/jej ulubiona gra i postać z niej?
58. Wasza pierwsza kłótnia
59. Co dostaniesz od niego/niej na waszą rocznicę?
60. Po jakim czasie pogodziliście się?
61. Jak się pogodziliście?
61. Po jakim czasie od waszego poznania ci się oświadczył/a?
62. Jak wyglądał twój pierścionek?
63. Gdzie ci się oświadczy?
64. Gdzie pojedziecie na wakacje?
65. Co szalonego zrobiliście/łyście w wakacje?
66. Na kogo głosował/a w wyborach?
67. Jak zareagował/a na wyniki wyborów?
Maraton Arturitowy♡♡
Maraton Arturitowy cz. 1
Maraton Arturitowy cz. 2
Maraton Arturitowy cz. 3
Maraton Arturitowy cz. 4
Maraton Arturitowy cz. 5
Maraton Arturitowy cz. 6
Maraton Arturitowy cz.7
Maraton Arturitowy cz. 8
69. Jakie kupi ci bikini? 😏
70. Pytania do postaci
71. Czy jest fanem One Direction?
72. Kogo najbardziej lubi z One Direction?
73. 😴Jak śpicie?😴
74. Wasze wspólne zdjęcie
75. Jego/Jej ulubiona postać ze "Szkoły dla elity"
OneShot (Palermo x Berlin)
Pytania do postaci: odpowiedzi
Pytania do postaci: odpowiedzi cz. 2
Pytania do postaci: odpowiedzi cz. 3
Pytania do postaci: odpowiedzi cześć 4
76. Jego/Jej ulubiona postać z HP?
77. Jak zachowuje się w czasach pandemii?
78. Czy wierzy w Koronawirusa?
79. Co sądzi na temat zdalnych lekcji?
80. Czy protestuje?
81. Dlaczego protestuje/nie protestuje?
82. Co sądzi o Kaji Godek?
83. Co robi na kwarantannie (lekcjach zdalnych)?
84. 🎃Wasze przebrania na Halloween (Halloweenowy maraton)🎃
85. 🎃Jak ozdobicie dom na Halloween🎃
86. 🎃Wasze pyszności na Halloween🎃
87. 🎃Jak spędziliście Halloween?🎃
88. 👻Czy będziecie wywoływać duchy?👻
89. 👻Gdzie je wywołacie i o której godzinie?👻
90. 👻Kogo przywołaliście + wasze spotkanie z duchem👻
91. Czy walczyłaś...
92. Co się działo na bitwie? [MIESIĄCE]
93. 🍁Jak spędzacie jesienne wieczory?🍁
94. 🍁Kto częściej choruje?🍁
95. 🍁Jaka jesienną potrawę zrobicie🍁
96. 🍁Wasze jesienne zdjęcie🍁
97. 🖌Co ostatnio dla Ciebie narysował/a?🖌
98. 📱Jego ulubione aplikacje/strony społecznościowe📱
99. Jego/jej ulubiona sukienka...
100. Kogo lubi z serialu The 100?
101. Wasze wspólne hobby
102. Jego/Jej ulubione outfity na Tobie (1)
103. Jego/Jej ulubione outfity na Tobie (2)
Nowe preferencje??
104. 🇵🇱Jego/Jej pierwsze słowa po polsku...🇵🇱
🤓Profesor🤓
🤕🔥Berlin🔥🤕
105. Kto zje Ci wszystkie czekoladki...
💥💣Denver💣💥
❤INFORMACJA DLA FANÓW 1D!❤
106. 🎅Co dostaniesz od niego/niej na Mikołajki?🎅
Nowe preferencje!
🐻Helsinki🐻
💻📱Rio📱💻
107. 🎄Jak będzie wyglądać wasza choinka? [MARATON ŚWIĄTECZNY]🎄
108. 🎅Jak ozdobicie dom na święta? [M.Ś]🎅
109. 🎄Jak wyglądają wasze pierniczki? [M.Ś]🎄
110. 🎅Jaka piosenkę/kolędę...
112. 🎄Jak będzie wyglądał wasz stół świąteczny? [M.Ś]🎄
113. 🎅Kogo zagra na Jasełkach? [M.Ś]🎅
114. 🎄Jakiego bałwana ulepicie? [M.Ś]🎄
115. 🎅Czy pomagał Ci w kuchni?🎅 [M.Ś]
116. 🎄Co dostaniesz od niego/niej pod choinkę? I [M.Ś]🎄
117. 🎅Co dostaniesz od niego/niej pod choinkę? II [M.Ś] 🎅
118. 🐶Jakie kupiliście sobie zwierzątko?🐶
119. 🎊Z kim spędzisz Sylwester? (Miesiące)🎊
120. 🎆Wasze fajerwerki (Miesiące)🎆
121. 🎉Co się działo podczas Sylwestra? (Miesiące)🎉
122. 🏂Jak spędzacie ferie?🏂
123. 🔹Jakie łyżwy Ci kupił/a?🔹
124. Z kim pójdziesz na łyżwy? (Miesiące)
125. Co się wydarzyło na tych łyżwach? (Miesiące)
126. Z kim wejdziesz na Mount Everest? (Miesiące)
127. Czy zepchnął/a Cię z tej góry? (Miesiące)
❤DLA FANÓW BTS❤
128. Jakie zrobicie sobie tatuaże?
129. Jego/Jej ulubione Anime i postać z niego.
130. 👧Jaką sławną/znaną osobę spotkacie?👦
132. 🌇Gdzie go/ją spotkacie?🌇
133. Jak wyglądało to spotkanie?
134. Kto ci wejdzie do łazienki gdy...
135. Jego/Jej reakcja na to (Miesiące)
136. 💉Czy będzie się szczepić na Koronawirusa?💉
137. 🕊Wasza data ślubu i miejsce🕊
138. 🕊Twoja suknia ślubna🕊
139. 🕊Jego/Jej strój na wesele🕊
140. 🕊Buty ślubne🕊
141. 🕊Twoja fryzura na ślub🕊
142. 🕊Twój makijaż na ślub🕊
143. 🕊Twoja biżuteria🕊
144. 🕊Wasze obrączki🕊
145. 🕊Wasz tort weselny🕊
146.🕊Wasza sala weselna🕊
147. 🕊Do jakiej piosenki...
148. ❤Jak spędziliście Walentynki?❤
149. ❤Co dał/a Ci na Walentynki?🌷
150. Jaki przypał zaliczyliście na zdalnych?
151. Jego/Jej ulubiona postać z Hobbita/Władcy Pierścieni?
💣😏Palermo😏💣
152. 👧Czy będziecie mieć dzieci?👦
153. 👧Imiona waszych dzieci👦
154. 🤰Jego/Jej reakcja na "Kochanie jestem w ciąży"🤰
155. Czy jest dobrym ojcem/matką?
156. 🤔Co myśli o nim/o niej Twój/a były/a?🤔
157. 🤔Co myśli o Tobie jego/jej były/a?🤔
158. Jakiego sławnego polityka spotkacie i co się wydarzy?
159. 🎉Co się wydarzy na twoim wieczorze panieńskim?🎉
160. Co wydarzy się na jego/jej wieczorze kawalerskim/panieńskim?
161. 🕊Wasz ślub + wesele🕊
162. 🕊Wasze prezenty na ślub🕊
163. Gdzie pojechaliście na miesiąc miodowy?
Czy będziecie na zawsze razem długo i szczęśliwie?
❤Podziękowania❤

68. ❤Zaręczyny ❤

1.6K 76 57
By double__espresso

Profesor -

- Okej. Na spokojnie... Spokój mnie uratuje... - mówiłem jak głupi do siebie, stojąc przed lustrem. Poprawiałem krawat i powtarzałem plan. - Hm... Wejść na szczyt latarni o godzinie osiemnastej czterdzieści. Po dziesięciu minutach pieszczot i słodkich słówek wyciągnąć szybkim ruchem pudełeczko, klęknąć na prawe kolano, wysunąć przed siebie pudełko i je otworzyć, aby zobaczyła zawartość. Następne dziesięć minut to będą zapewne łzy, radość i tak dalej i odpowie ,,TAK!".Taką mam nadzieję, bo jak powie ,,Nie" to.... Zrzucę się z latarni. - skończyłem się poprawiać i spojrzałem na zegarek. Godzina pokazywała siedemnastą trzydzieści. - O, już czas!

Wziąłem do ręki kwiaty i wyszedłem z domu. Miałem dziesięć minut aby podjechać pod jej dom. Wsiadłem do auta i ruszyłem. Byłem punktualnie pod jej domem.

Bardzo elegancko ubrana wyszłaś z domu i zobaczyłaś machającego do ciebie z samochodu Profesora. Zajęłaś miejsce obok niego, a ten przywitał się z tobą, wręczył ci kwiaty i ruszył z kopyta. Po kilkunastu minutach byliście na miejscu. Wysiedliście z auta. Spojrzałaś na latarnię.

- Ale będzie wchodzenia... - westchęłaś i ruszyłaś w stronę wejścia. Zaczeliście się wspinać schodek po schodku.

- No dawaj, dawaj [T.I]! - powiedział Sergio, znajdujący się spory kawałek wyżej niz ty.

Szłaś dopiero od dziesięciu minut, a już miałaś dosyć. Schody ciągnęły się w nieskończoność. Spojrzałaś na swojego ukochanego, który gnał jak błyskawica, w ogóle się nie męcząc. Co rusz zerkał na zegarek, na co on sie tak śpieszył?

- Jezu... Ile można wchodzić... - pomyślałem i zerknąłem na zegarek. Dochodziła osiemnasta czterdzieści. - Zaraz będzie ten moment, gdy powinniśmy być już na samej górze... A ona jest dość daleko od celu.... Ugh!

Słyszałaś jak Sergio narzeka pod nosem. Byłaś w stu procentach pewna, że na ciebie, ale no! To jego wina! Wybrał takie miejsce na spotkanie to niech nie narzeka, że według jego głupiego planu nie wejdziesz w idealnym czasie na szczyt latarni. Idziesz swoim tępem.

Po pół godzinnej wyprawie, w końcu dotarłaś na górę. Spojrzałaś na Sergio, opierającego się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Miał znudzoną minę.

- Od ilu już tak stoisz? - zapytałaś, podchodząc do niego.

- Od dwudziestu minut... - poprawił okulary i oderwał się od ściany. Uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, że w końcu weszłaś.

- Co, obawiałeś się, że nie dam rady i po drodze umrę? Proszę cię. Dałam radę i żyje - podeszłaś do szyby. - A teraz daj sie nacieszyć widokiem.

Spojrzałaś przez szybę i rozglądałaś się. Poczułaś jak Sergio przybliża się do ciebie i oplata rękoma twoją talię. Ukradkiem zerknęłas na niego, był zapatrzony w morze.

- A pierniczyć plan - pomyślałem, zerknąwszy na zegarek. Odsunąłem się od [T.I] i uklęknąłem.

Obróciłaś się i spojrzałaś na Sergio. Klęczał przed tobą i trzymał w ręku otwarte pudełko, w którym błyszczał piękny pierścionek.

- Najdroższa, najukochańsza, najpiękniejsza kobieto na świecie, czy wyjdziesz za mnie i spędzisz ze mna resztę życia? - Patrzył ci głęboko w oczy.

- Oczywiście, że tak! - krzyknęłaś i rzuciłaś mu się na szyję, gdy tylko wstał. Po chwili Profesor nałożył ci pierścionek na palec i pocałował.

Berlin -

- Kochanie! Idziesz? - zapytał Berlin poprawiając okulary przeciwsłoneczne.

- Tak chwila! - zawołałaś z drugiego pokoju i po chwili byłaś już u boku twojego ukochanego.

Wyjechaliście na Sycylię, na romantyczne wakacje tylko we dwoje. Było cudownie. Słońce, morze, kolorowe drinki i pyszna włoska pizza. Czułaś się jak w bajce, w której żyłaś jak księżniczka.

- Hmm widzisz te chmury? - zapytał nagle twój książę, kiedy szliście do jednej z najlepszych restauracji na wyspie.

- Pewnie zaraz przejdą. Nie przejmuj się. - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niego słodko.

Doszliście do restauracji i zajęliście stolik na zewnątrz. Kelner przyjął wasze zamówienie i zostawił was samych.

- Pięknie wyglądasz - powiedział Berlin patrząc ci prosto w oczy, na co się zarumieniłaś.

- Dziękuję. Jesteś wspaniały wiesz?

- Oj tak, wiem - stwierdził z pewnością, na co się zaśmiałaś.

- Proszę bardzo, oto pańskie zamówienie - powiedział młody chłopak i postawił przed wami jedzenie.

- Dziękujemy.

Jedliście w spokoju i rozmawialiście o waszych planach na przyszłość, kiedy nagle zerwał się mocny wiatr.

- Dlatego uważam, że te ściany w kuchni powinny być... - Berlin przerwał kiedy wiatr zwiał mu z głowy okulary - Co jest...

Zerwała się straszna wichura i deszcz. Krzesła zaczęły fruwać, wielkie parasole spadać, a ludzie uciekać w panice.

Berlin wstał i złapał cię za rękę. Schowaliście się pod jakąś starą plandeką. Byliście cali mokrzy. Nagle Berlin roześmiał się głośno i dał ci swoją kurtkę. Przytuliłaś go mocno i się uśmiechnęłaś.

- Posłuchaj [T.I.]... - zaczął i odsunął się od ciebie - Może to nie najlepszy moment, ale... wyjdziesz za mnie? - zapytał i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko z pięknym pierścionkiem, a ciebie zamurowało.

- To najlepszy moment, jaki mogłeś wybrać! Tak! Oczywiście, że tak! - krzyknęłaś i rzuciłaś mu się w ramiona.

Berlin uśmiechnął się i założył ci pierscionek na palec. Objął cię i razem przypatrywaliście się jak burza zaczyna powoli przemijać....

Denver -

- Zostaw mnie! Nieee, nie! - uciekałaś jak najdalej od Denvera, z uśmiechem na twarzy. - Nie wrzucisz mnie do wody!

- Zrobię to - poczułaś czyjeś dłonie na ramionach. Były to ręce Denvera. Złapał cię i sposobem wziął na ręce i biegiem ruszył w stronę morza. Chciałaś się wyrwać, ale trzymał cię zbyt mocno. Zrezygnowana z dalszej próby walki, czekałaś na ten moment. Chłopak dobiegł do wody i bezlitośnie cię do niej wrzucił. Byłaś cała mokra, wypłynęłaś na powierzchnię i zaczęłaś chlapać Denvera. Ten od razu, bez zaproszenia, wskoczył do morza.

Po długim czasie chlapania i pływania, wyszliscie z wody, śmiejąc się i żartując. Mieliście bardzo dobre humory. Położyłaś się na kocu, na plecach. To samo zrobił Denver, tyle że po krótkiej chwili zaczął odwracać się bardziej w twoim kierunku i zbliżać swoje usta do twoich. Zauważyłaś to i przygryzłaś lekko dolną warge. Chłopak nagle znalazł się nad tobą, podpierając się rękoma. Zaczeliście się całować, najpierw delikatnie, a później ostrzej i namiętniej.

- Nie...nie Denver - chwyciłaś jego ręce, które już kierowały sie do rozpięcia górnej części stroju kąpielowego. - Nie możemy, nie przy ludziach.

- Czemuuu.... - powiedział przeciągając głoski i rozglądając się dookoła. - Oj bez przesady... Mało jest ludzi, nikt nie zauważy... - znów się do ciebie zaczął przybliżać.

- W domu - odepchnęłaś go lekko i podlożyłaś jedną rękę pod głowę, zamykając oczy.

- W domu to będziemy planować wesele, a nie - Zdziwiłaś się na te słowa i podniosłaś się do pozycji siedzącej, otwierając oczy. Zobaczyłaś przed sobą, klęczącego Denvera z pudełeczkiem w ręku, w którym błyszczał się piękny pierścionek. - [T.I]. Wyjdziesz za mnie?

Zszokowana całą sytuacją, nie wiedziałaś co zrobić. Zaczęły lecieć ci łzy.

- OCZYWIŚCIE! - rzuciłaś mu się na szyję, ocierając oczy. Denver nałożył ci pierścionek na palec i oczywiście,znów zaczął cię całować.

Helsinki -

Był piękny i słoneczny dzień. Właśnie się opalałaś, kiedy podszedł do ciebie Helsinki.

- Witaj kochanie. Szykuj się, mam dla ciebie niespodziankę.

- Oo jaką? - zapytałaś zaciekawiona.

- Nie mogę ci powiedzieć... bo wtedy musiałbym cię zabić..

- Co? - spojrzałaś na niego zdezorientowana, a on głośno się zaśmiał.

- Oczywiście żartuję. Nie powiem ci, bo wtedy nie będzie niespodzianki.

- No dobrze - powiedziałaś i poszłaś się przyszykowac.

Ubrałaś niebieską, zwiewną sukienkę do samej ziemi, a na głowę założyłaś białą opaskę.

- Gotowa! - krzyknęłaś i złapałaś go za rękę.

Wyszliście i ruszyliście w jakieś nieznane ci miejsce.

Po 15 minutach Helsinki spojrzał na ciebie i powiedział:

- Odwróć się. Musze zawiącać ci oczy.

- O matko. No dobrze. - odwróciłaś się i po chwili nie widziałaś już nic.

Wyszliście, a Helsi trzymał cię w talii prowadząc w jakieś miejsce.

- Na pewno nic nie widzisz? - upewnił się.

- Ugh na pewno. Gdzie ty mnie prowadzisz.

- Już chwila - powiedział i nagle się zatrzymał - To tutaj! - krzyknął i odsłonił ci oczy.

Zobaczyłaś piękną łąkę, porośniętą mnóstwem kolorowych kwiatów. Na środku leżał kocyk, a na nim rozłożone owoce, ciasteczka i inne pyszności.

- Wow! Jak tu pięknie! - krzyknęłaś.

- Wiedziałem, że ci się spodoba.

- Jest cudnie!

Usiedliście na kocu i rozmawialiście świetnie się przy tym bawiąc. Nagle Helsinki uklęknął i spojrzał ci prosto w oczy.

- Co ty robisz?

- [T.I.]... od dawna chciałem to zrobić. W końcu się odważyłem.. Chciałem cię zapytać, czy uczynisz mi ten zaszczyt..... i zostaniesz moją żoną? - zapytał niepewnie, a do twoich oczu napłynęło morze łez.

- Helsi.... oczywiście, że tak! - pocałowałaś go mocno, a on włożył ci pierścionek na palec.

Resztę tego dnia spędziliście na łące przytulając się do siebie.

Rio -

- Rio! Jak te kiełbasy!? - zawołał donośnym głosem Moskwa.

- Jeszcze chwila! Blade są! - odkrzyknął chłopak w stronę stołu przy którym siedzieli Moskwa, Denver, Helsinki i Oslo, Berlin, Profesor, Nairobi oraz Tokyo.

- Szybciej je rób, głodny jestem! - ryknął wesoło Helsinki, obserwując Rio.

Podeszłaś do Rio, niosąc kolejny talerz z jedzeniem. Chłopak westchnął i powiedział:

- Dziś chyba nic nie zjem, jeżeli dalej tak będę stał i pilnował tych kiełbasek.

- Oj zjesz - Położyłaś rękę na jego ramieniu. - Gdy ty będziesz jadł, to ja będę pilnować kiełbasek. Albo Berlin. - spojrzałaś na Berlina znacząco.

Po kilkunastu minutach, kiełbaski się w końcu zrobiły. Razem z Rio, przynieśliście na talerzach jedzenie i położyliście je na stół. Usiedłaś obok Nairobi, a Rio po drugiej stronie ciebie. Zaczeliście jeść. Przy "uczcie" dużo rozmawialiście i śmialiście się wszyscy razem. Atmosfera była przemiła i radosna.

Po skończonym posiłku, gdy już każdy najedzony do syta siedział na krześle rozwalony ze szklanką w ręku, Rio wstał.

- Moi drodzy przyjaciele, proszę o chwilę uwagi... - Wyjął pierścionek z kieszeni i uklęknął przed tobą, patrząc ci głęboko w oczy. - Najdroższa.... Czy.... Czy...

- No wyduś to z siebie... - powiedział Berlin i przewrócił oczami.

- Czy zostaniesz moją żoną? - zapytał Rio. Widać było, że jest cały zestresowany.

- Hm.... Nie - odparłaś a Rio pobladł. Reszta zgromadzonych również nie ukryła zdziwienia, no może jedynie Berlin jak zawsze był niewzruszony i miał to w nosie.

- C...co? - zapytał Rio ze łzami w oczach.

- Żartowałam! Zgadzam się! - zaczęłaś się śmiać, a wraz z tobą inni.

- O Boże... - uśmiechnął się lekko Rio i nałożył ci pierścionek na palec. Rzuciłaś się na niego i pocałowałaś.

Tokyo:

Miałaś dziś gorszy dzień i czułaś się okropnie. Stwierdziłaś, że w twoich problemach pomoże ci twoja dziewczyna, Tokyo.

Ubrałaś się i wyszłaś z domu. Kiedy już stałaś pod jej drzwiami, zapukałaś lekko.

Drzwi wręcz od razu otworzyła ci uśmiechnięta Tokyo. Kiedy zobaczyła twoją nadąsaną minę zapytała:

- Boże [T.I.] coś się stało? Wyglądasz okropnie.

- Dzięki.. - roześmiałaś się - Nic się nie stało, po prostu mam gorszy dzień.

- Chodź tu do mnie. Ja się tobą zajmę. - powiedziała i mocno cię przytuliła.

Przez cały wieczór oglądałyście filmy i śmiałyście się razem. Nagle Tokyo wpadła na pomysł zrobienia ciasteczek.

- Jestem za! - krzyknęłaś i popędziłaś do kuchni.

Robiłyście jakieś ciasteczka z przepisu z internetu i starałyścię się go trzymać. Niestety nie wychodziło wam to, a przynajmniej tobie. Rzuciłaś w Tokyo mąką i rozpoczęła się wojna.

Po chwili Tokyo leżała na tobie okrakiem na podłodze i całe byłyście w mące. Nagle Tokyo krzyknęła:

- [T.I.]! Wyjdź za mnie!!

- Co?! DOBRZE!!! Kocham cię!!

- Ja ciebie też!! - krzyknęła i rzuciła w ciebie mąką.

Nairobi:

Mimo iż słońce już zaszło i robiło się powoli coraz ciemniej, Ty i Nairobi dalej chodziłyście po waszym ulubionym parku, mocno trzymając się się ręce. Rozmawialyscie na różne tematy, co chwila chichocząc. Uwielbiałaś jej uśmiech, więc co rusz rzucałaś jakimś zabawnym tekstem, aby rozśmieszyć dziewczynę. Chciałaś już zawsze się budzić obok tak radosnej i uśmiechniętej osoby jaką była Nairobi. Miałaś przy sobie pierścionek oraz przygotowane wcześniej w głowie słowa, które wypowiesz. Wolałaś się przygotować niż wyjść na debila. Chciałaś aby ten dzień był piękny i niezapomniany. Zastanawiałaś się tylko nad jednym... Kiedy będzie ta dobra chwila?

- O co chodzi, [T.I]? - zapytała dziewczyna po godzinie, spoglądając na ciebie. - Wydajesz się być zdenerwowana.

- Em... Nic... Wszystko okej. - uśmiechnęłaś się lekko i próbowałaś się uspokoić.

Ugh! Nie stresuj się tym! Będzie dobrze! - powtarzałaś sobie w myślach aby dodać sobie otuchy.

Po krótkim czasie, zmęczone chodzeniem, oparłyście się o drewnianą barierkę i przyglądałyście się kaczkom, pływającym w małym stawie.

Idealny moment - pomyślałaś. Już chciałaś wyjmować pudełeczko, gdyż nagle odezwała się Nairobi:

- Kupimy sobie kaczkę do domu? Nie mamy żadnych zwierząt, a psy i koty są nudne. Chce być oryginalna!

- Jasne, czemu nie - mruknęłaś. - Agato... - uklęknęłaś obok. - Czy... E. - No i szlag trafił wszystkie wcześniejsze próby. Byłaś tak zestresowana, że zapomniałaś słów. Klęczałaś przed nią jak głupia, trzymając w ręku lekko otwarte pudełko. Nairobi zaczęła cicho się śmiać pod nosem, patrząc na ciebie.

- Teraz już wiem czym się tak denerwowałaś - uśmiechnęła się miło. - I moja odpowiedź brzmi tak!

Odetchnęłaś z ulgą. Wstałaś i przytuliłaś mocno dziewczynę.


Lizbona:

- O pacz! Kolejne grzyby! - Lizbona wyrwała z ziemi grzyba i wrzuciła do swojego koszyka. Ty zaś znudzona, chodziłaś bez celu za nią po lesie. Nie interesowało cię grzybobranie, chodzenie w kaloszach po mokrym lesie i zbieraniem czegoś, czego nawet nie lubisz jeść.

- Kiedy wracamy? - pytałaś co chwilę, patrząc na zegarek. Chciałaś już stąd wyjść i pójść gdzie indziej, najlepiej do parku, na plażę, do restauracji. Do miejsca, w którym mogłabyś się oświadczyć swojej dziewczynie i, które nie byłoby mokrym lasem z grzybami i robalami.

- Jeszcze chwilę! - Raquel właśnie kucała przy jednym z drzew i wyrywała coś. - Borowik! - powiedziała radośnie.

Przewróciłaś oczami. Włożyłaś ręce do kieszeni kurtki i oddalilaś się trochę od Raquel, rozglądając się po lesie. Spojrzałaś w górę i dostrzegłaś ciemne chmury. Będzie padać - pomyślałaś i odwróciłaś się. Nagle usłyszałaś krzyk Raquel, a później dostrzegłaś ją wybiegającą z krzaków. Biegła jak szalona w twoją stronę.

- UCIEKAJ! UCIEKAJ! - wyminęła cię, łapiąc cię za rękę i nakazując bieg. Ruszyłaś za nią. Słyszałaś za sobą jakiś ryk, odwróciłaś głowę za siebie. Na chwilę stanęło ci serce. Zobaczyłaś dzika.... Wściekle, rozłoszczonego dzika.

- Oboże! - przyśpieszyłaś i teraz równo obok siebie biegłyście przed siebie.

Po dobrych dziesięciu minutach, miałyście już dosyć. Raquel zatrzymała sie pierwsza. Odwróciłaś się za siebie, zwierzęcia już nie było. Zapewne zrezygnował i odpuścił. Odetchnęłaś z ulgą i złapałaś się za bok.

- To było straszne. - mruknęła Raquel.

- Ta.... Co ty jemu zrobiłaś, że sie rzucił? - zaśmiałaś się lekko.

- Nie jemu... Chyba jej... Podeszłam zbyt blisko jej dzieci i no...

- Ajj. Ważne, ze żyjemy. - uśmiechnęłaś się. - I nie pada.

Jak to powiedziałaś, zaczęło nagle padać. Zrobiła sie straszliwa ulewa.

- Super. - przewróciłaś oczami. Raquel zaczęła się śmiać.

- Z czego się tak śmiejesz? - zapytałaś.

- Z całej naszej dzisiejszej wyprawy do lasu. Grzyby, akcja z dzikiem, teraz deszcz. Jakie jeszcze niespodzianki nas czekają. - uśmiechnęła się i zaczęła się rozglądać.

Hm. Może teraz się jej oświadcze... Beznadziejne miejsce i okoliczności, ale... - myślałaś i patrzyłaś na Raquel. Wyjęłaś pudełeczko i podeszłaś do dziewczyny.

- Raquel... - uklęknęłaś przed nią. - Spędzisz ze mną resztę życia?

- Ojej! - spojrzała na ciebie z radością. - Oczywiście, ze tak!

Nałożyłaś jej pierścionek na palec. Raquel przyciągnęła cię do siebie i pocałowała

Sztokholm:

Paryż... Miasto miłości. Tam o to właśnie pojechałaś z Monicą. Właśnie chodziłyście uliczkami tego pięknego miasta.

- Jak ja kocham chodzić po mieście! - Obkręciłaś się wokół jednej z latarń na chodniku, uśmiechnięta jak nigdy dotąd.

- Ja też! - zachichotała dziewczyna.

Chodziłyście po mieście, trzymając się za ręce. Chodziłyście tak długo, że az zaczynało się ściemniać. Dotarłyście pod Wieżę Eiffla. Stanęłaś i spojrzałaś w górę.

- Niesamowite... - mruknęłaś cicho zachwycona. Poczułaś jak Monica puszcza twoją rękę. Obkręciłaś głowę w jej kierunku. Klęczała i trzymała przed sobą pudełeczko w kształcie serca, w którym blyszczał pierścionek.

- O matko! - obróciłaś się i z wrażenia podskoczyłaś.

- [T.I], czy spędzisz ze mną reszte życia? - zapytała. Dostrzegłaś jak do oczu Monici napływają łzy.

- Oczywiście kochana! - pisnęłaś i obu wam popłynęły łzy. Monica wstała i z czułością się w ciebie wtuliła.


Palermo:

Byłaś ze swoim ukochanym na weekend w stolicy Niemiec - Berlinie i właśnie szykowałaś się na wyjście do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Ubrałaś czerwoną sukienkę z małym dekoltem i pozłacane szpilki. Zrobiłaś mocny makijaż i spięłaś włosy. Dołożyłaś do swojej stylizacji kilka dodatków, takich jak złote kolczyki, bransoletka oraz naszyjnik. Chwyciłaś torebkę. Z łazienki wyszedł gotowy Palermo, ubrany w elegancki garnitur.

- Oż ty w mordę.... Ale seksownie wyglądasz... - przygryzł dolną wargę i nonszalanckim krokiem podszedł do ciebie. - Chrzańmy te knajpę, jestem napalony! - złapał cię w talii.

- Mam to gdzieś, jestem głodna - odparłaś patrząc mu w oczy. Jego wzrok jednak zjeżdżał niżej...

Zrzuciłaś jego ręce z talii i wyszłaś z pokoju. Kilku mężczyzn stojących na korytarzu, zagwizdało na twój widok. Zignorowałaś to, ale twój Romeo już nie do końca.

- Jeszcze raz gwizdnij, a zaszyje ci tą brzydką mordę! - Usłyszałaś za plecami głos rozłoszczonego Palermo, który po chwili podbiegł do ciebie i objął cię ręka w pasie. - Gnojki pieprzone...

Zaśmiałaś się lekko i dalej szłaś przed siebie. Wyszliście z budynku i ruszyliście do restauracji.

- Proszę, Pani przodem - powiedział Palermo przepuszczając cię w drzwiach.

Uśmiechnęłaś się miło i weszłaś do środka, a Palermo za tobą. Kelner zaprowadził was do stolika. Usiedliście naprzeciwko siebie. Złożyliście zamówienia i czekaliście na potrawy.

- Do pełna proszę - powiedział Palermo do kelnera, patrząc na kieliszek. Mężczyzna nalał czerwone wino do waszych kieliszków. Wzięłaś kieliszek do ręki i wzięłaś łyk. Od razu rozgrzało cię od środka.

- Mmm pyszne wino... - lekko obracałaś kieliszkiem, obserwując poruszające się w środku wino.

- Yhymmm - mruknął.

Po paru minutach na waszym stole pojawiły się zamówione potrawy. Jedliście, rozmawiając i popijając winem.

- Ym.... - Poczułaś na języku coś metalicznego i twardego. Skrzywiłaś się lekko.

- Coś się stało? - zapytał Palermo, podnosząc na ciebie wzrok.

Wzięłaś chusteczkę i ostrożnie wyjęłaś przedmiot z ust. Spojrzałaś na rzecz. Był to pierścionek.

- Y... Pierścionek? Co jest grane... - zszokowana patrzyłaś to na biżuterię, Palermo i ludzi dookoła. - Może oddam to... Ktoś zgubił...

W tym momencie Palermo dotknął delikatnie twojej dłoni i się uśmiechnął.

- Wyjdziesz za mnie?

- Oh Martin! Tak! Tak! - otworzyłaś szerzej oczy, nie wierząc co się właśnie dzieje. Oraz co by się mogło stać. Prawie połknęłaś pierścionek zaręczynowy...

Nałożył ci pierścionek na palec, wstał i cię pocałował. Ludzie wokół wiwatowali i bili brawa.

- Pierścionek w jedzeniu.... Nie spodziewałam się... - uśmiechnęłaś się i spojrzałaś na niego.

- Heheehhe! - błysnął usmiechem i odwrócił się do innych ludzi. - ZGODZIŁA SIĘ! LUDZIE RZENIĘ SIĘ!

Zaczęłaś się śmiać i patrzyłaś co chwila na pierścionek z uśmiechem.

- To czas na planowanie ślubu! - powiedziałaś z radością.

- Oj tak! Już wiem kto udzieli nam ślubu... - uśmiechnął się Palermo.

- Kto?

- BIEDROŃ! - krzyknął Palermo i otworzył szampana przyniesionego przez kelnera.


Marsylia:

- Przegra. - powiedział jak zwykle pewny siebie Berlin, obserwując jak pracujesz przy samochodzie.

Sprawdzałaś czy auto jest gotowe i w pełni sprawne do jazdy. Marsylia zgłosił się do wyścigu samochodowego i poprosił ciebie abyś załatwiła mu najlepszą brykę jaka istnieje. Zrobiłaś to. Razem z Denverem i Helsinki zwineliście jakiemuś gościowi auto. Przez dobry tydzień, sprawdzałaś i ulepszałaś pojazd.

- Przestań pieprzyć Berlin, oczywiście, że on wygra. - powiedziała stojąca obok Berlina, Tokyo, patrząc zlowrogo na Andresa.

- Marsylia ma bardzo dobrych rywali, którzy są po prostu lepsi. - mówił dalej Andres.

- I przystojniejsi! - dopowiedział Palermo, pojawiając się obok Berlina.

Zamknęłaś maskę samochodu i podeszłaś do ukochanego.

- No kochanie, auto gotowe. Daj z siebie wszystko! - Mężczyzna przytulił ciebie i wsiadł do auta.

Razem z Berlinem, Palermo, Tokyo, Denverem, Helsinki, Profesorem oraz Nairobi poszliście zająć miejsca na trybunach. Siedzieli już tam Rio z Bogotą, którzy obstawiali kto ma największe szanse.

- Młody, wiadomo, że najlepszy jest Kubica i on wygra.

- Co? Proszę cię.... Najlepszy jest Banaś! - podniósł głos Rio.

Usiedliście obok nich. Spojrzałaś na auta stojące na lini startu, zauważyłaś auto Marsyli. Wystartowali. Serce ci biło jak szalone. Jednocześnie byłaś zdenerwowana i podjarana.

- Boże... Jak oni jeżdżą... Już ja bym lepiej pojechał. - narzekał Berlin, obserwując wyścig.

- To mogłeś się zapisac. - warknęła Tokyo.

Ostatnie okrążenie, Marsylia na prowadzeniu.

- BOŻE! - Auto obok Marsyli ekslodowało.

- I po Arturito... - skomentował Berlin, kompletnie niewzruszony.

- TAAK! - wstałaś i krzyknęłaś, gdy Marsylia pierwszy przejechał linie mety. - BRAWO KOCHANIE!

Reszta twoich przyjaciół również się ucieszyła. No może oprócz Rio i Bogoty, którzy nie byli zadowoleni:

- Szok, rozpacz, niedowierzanie. - mówił smętnie Bogota.

Marsylia wysiadł z auta i wziął mikrofon:

- Uwaga uwaga! Mam jedno pytanie do pewnej osoby. - Wyjął pudełko z pierścionkiem i pokazał je w stronę trybunow. - [T.I]! Ukochana! Zostaniesz moją żoną i spędzisz ze mna resztę życia!?

Byłaś zaskoczona i miałaś łzy w oczach.

- TAK! - krzyknęłaś z całej siły, na co wszyscy ludzie zaczęli wiwatować, klaskać i śpiewać. Po chwili Marsylia przebiegł do ciebie, nałożył pierścionek na twój palec i pocałował.

Temu wszystkiemu, przyglądał się Arturo, który cudem przeżył.

Bogota:

Żyliście ze sobą już tyle czasu, narzekając na siebie, że można by było nazwać was starym, dobrym małżeństwem. Właśnie! Małżeństwo!

Często zastanawiałaś się, kiedy nastąpi ten dzień, w którym twój ukochany kleknie przed tobą i się oświadczy. Bałaś się, że nigdy nie doczekasz się tej chwili, aż do tego momentu...

- Wciskaj dupe w spódnice, załóż fikaśną bluzeczkę, ale bez dekoltu, bo księdza podniecisz, tapeta na ryj i idziemy - oznajmił Bogota, wychodząc z łazienki w eleganckim garniturze.

- Że jak? Jakiego księdza? Co? - patrzyłaś na niego jak na idiotę, siedząc na kanapie i jedząc chipsy. - Nie rozumiem.

- Idziemy do Kościoła, kochanie - uśmiechnął się miło i poprawił krawat. - No już, już!

- Ha! Postanowiłeś się nawrócić? - wstałaś z kanapy ze śmiechem. - Ciekawe.

Ubrałaś się, lekko wymalowałaś i gotowa do wyjścia, stanęłaś obok twojego ukochanego. Bogota otworzył drzwi i przepuścił cię pierwszą.

- Nieee, pójdziemy na piechotę. - złapał cię za rękę, odsuwajac od auta. - Samochody... Spaliny... To gówno co z auta wylatuje, zatruwa powietrze.

- Ty po zjedzeniu czegokolwiek, zatruwasz powietrze... - mruknęłaś i ruszyliście w stronę Kościoła.

Po dwóch godzinach, w końcu dotarliście do celu. Bogota przez całą drogę narzekał, że ma już dosyć i bolą go nogi. Gdy weszliscie do środka, podbiegl do lawki, ukleknął i zaczął krzyczeć:

- BOŻE! POMÓŻ MI! Szedłem tu na piechotę! Zapierniczałem jak głupi, tak mnie pięty bolą! Ratuj Panie moje nogi!

- Możesz się ogarnąć? - podbiegłaś do niego i zaczęłaś szeptac. - Ludzie się patrzą. - spojrzałaś na starszą panią, siedząca kilka ławek dalej, której mina mówiła jedno: Potrzebny egzorcysta.

- Dobra, dobra.... Przestało boleć, cud Boży - uśmiechnął się i złożył ręce jak do modlitwy. - Dziwne uczucie, ostatni raz w Kościele byłem.... Jak do komunii szedłem.

- A ja, w sumie nie pamiętam - Z nudów, zaczęłaś rozglądać się po Kościele.

- Hm... [T.I]? - odwróciłaś się do niego i zobaczyłaś go klęczącego obok ławki. - Wyjdziesz za mnie?

- O Boże! - z wrażenia splotłaś ręce i się uśmiechnęłaś. - TAK!

- Uff... Alleluja! - nałożył ci pierścionek na palec i namiętnie pocałował.

BONUSIK!
Arturo -

- Dzieeeeń dobry mój ulubiony kliencie! - zawołała wesoło pani stojącą za ladą.

- Dzień dobry moja ukochana sprzedawczyni! - Arturo się lekko ukłonił i uśmiechnął.

- Co dziś dla pana? - zapytała, przyglądając się mężczyźnie i lekko przygryzac warge.

- Hmm... Niech no spojrzę - oparł się o szybę i wzrokiem przeszukiwał produktu. - A niech pani da tej goloneczki, tak troszkę.

- Weź też trochę tamtej szynki, bo nie ma nic w domu - pokazałaś palcem.

- Tyle żresz to nie ma - wzruszył ramionami. - Wezmę dla ciebie kilka kiełbas i nie marudź.

- Ale po kielbasach będę gruba! - oburzylas sie.

- Juz jesteś - stwierdził Arturo i z powrotem spojrzał na ekspedientke. - To te kiełbasy pani da.... Z pięć takich dużych.

- W porząsiu! - uśmiechnęła sie sympatycznie i zaczęła pakować. - Jak tam u pana życie mija, panie Romano?

- A dobrze, nie narzekam. - uśmiechnął się. - Ma pani może butelkę wody?

- Tak, mam - podała Arturowi, który odkręcił korek i wziął łyk wody.

Przy okazji zdjął z butelki plastikową, okrągła część butelki. Poobracał ją kilka razy w ręku, a następnie uklękł przed tobą i powiedział:

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i...zostaniesz moją kurą domową, bo nie mam czasu na zmywanie naczyń i prania skarpetek. Potrzebuje kobiety, która będzie ze mna do końca moich dni i będzie wykonywać swoje zadania bez marudzenia. - uśmiechnął się lekko i wystawił rękę z "pierścionkiem".

- O MÓJ BOZE! Oczywiście, że tak! - pisnęłaś na cały sklep. Arturo nałożył ci "pierścionek" na palec i wstał. Nawet Cię nie pocałował, tylko odwrócił się do sprzedawczyni.

- Okej, wracając.... Zapłacę już - podał jej pieniądze i karteczkę z numerem telefonu.

- Em.... Kochanie, a po co karteczka z twoim numerem telefonu? - zapytałaś zaciekawiona.

- Jak to po co? - zdziwił się na twoje pytanie. - Muszę mieć kochankę, podczas gdy z tobą będę w małżeństwie. Nie przejmuj się, to modne - uśmiechnął się słodko i objął cie ramieniem.

-----------------------------------------------------------
Dobryyy wieczór kooochanii!

Takie małe info. Z racji tego, że są wakacje i wiecie wyjazdy te sprawy, to rozdziały będą się pojawiać rzadziej. Spokojnie, spokojnie będziemy co jakiś czas coś dodawać, mamy dużo pomysłów na następne rozdziały, ale jednak wakacje, ładna pogoda (co z tego, że za oknem pada deszcz, czekamy na słoneczko :P), trzeba trochę odpocząć od telefonów i zrelaksować się na słoneczku z kubkiem mrożonej kawy i dobrą książką na kolanach :)

Miłego wieczoru! :)
-----------------------------------------------------------

Continue Reading

You'll Also Like

5.4K 204 28
No co... przeczytaj sobie heh...
52.6K 3.5K 55
Obiecaj mi. Obiecaj, że przetrwasz i będziesz żyć.
12.7K 524 32
Scenariusze z Inazuma to książka, w której możesz przeżyć ciekawe historie ze swoimi ulubieńcami 💙 Postacie: • Endou • Gouenji • Kidou • Shirou •...
52.7K 2.9K 38
"W końcu znajdziesz dom. Każdy ma takie miejsce... Miejsce do którego należy jego serce." Historia opowiadająca o niesamowitych przeżyciach, zawiłych...