Little Things || Z.M.

Von spookyaleex

89.3K 4.8K 288

Victoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie star... Mehr

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdzial 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69 (Hazza Czuwa)
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rodział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
ROZDZIAŁ 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
rozdział 105

Rozdział 20

806 50 1
Von spookyaleex

Podskoczyłam na siedzeniu i cała się spięłam. Odpowiedział mi śmiech, ale mi nie było do śmiechu. Ha ha ha, bardzo śmieszne - pomyślałam.
- Nie słyszałaś jak wyszedłem? - pokręciłam tylko przecząco głową.
- Mogę? - spytał pokazując na wolne siedzenie obok mnie, a ja potaknęłam twierdząco głową. W końcu to "jego" dom. Mulat zajął miejsce i odpalił papierosa. Powoli się nim zaciągnął, a następnie ze swoich płuc wypuścił dym, tworząc biały dym wokół nas. Blask księżyca oświetlał nasze twarze. Na zewnątrz przez wiejący wiatr robiło się coraz zimniej, przez co na mojej skórze tworzyła się tak zwana "gęsia skórka". Zaczęłam się coraz bardziej trząść, co chyba Malik zauważył bo po chwili przerwał otaczającą nas głęboką ciszę.
- Jest ci zimno? - zapytał.
- Nie. - odpowiedziałam cicho pocierając ramiona.
- Jasne. - mruknął pod nosem, po czym zaczął ściągać swoją skórzaną kurtkę, która znajdowała się na jego wyrysowanych mięśniach.
- Na prawdę nie jest mi zimno. - powiedziałam bardziej zdecydowanym głosem. On tylko cicho prychnął i już po chwili poczułam ciepły materiał na mojej skórze. Zaciągnęłam się jego zapachem. Wokół mnie można było wyczuć woń Zayn'a. Co jak co, ale trzeba przyznać, że perfumy to ma zajebiste.
- Dziękuje. - powiedziałam w jego stronę, a na jego twarzy pojawił się malutki uśmieszek.
- Daj spokój. Nie ma za co. - odpowiedział na moje wcześniejsze słowa.
- Przepraszam. - odparł cicho i nieśmiało.
- Za co ? - zdziwiłam się.
- Za to, co powiedziałem wtedy w aucie. Trochę mnie poniosło. Nie chciałem, abyś tak to odebrała. - wytłumaczył. - Pod wpływem emocji mówię bardzo dużo rzeczy, których potem żałuję. - dodał po chwili.
- Ja też powinnam przeprosić. Powiedziałam o kilka słów za dużo.
- Zgoda ?
- Zgoda. - po tych słowach zaciągnęliśmy naszymi papierosami.
- Wcześniej nie pozwalałeś mi palić. - stwierdziłam.
- Już wiem, dlaczego to robisz ... i wolę, abyś paliła niż się okaleczała... Co nie zmienia faktu, że jak złapią twojego ojca to się za ciebie wezmę, abyś rzuciła. - ostatnie zdanie wypowiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Dobra, ale mam warunek. - popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. - Ty też rzucisz.
- Nie.
- Tak. - popatrzył mi w oczy, ale niestety nic z ich nie wyczytałam.
- Dobra... - powiedział cicho.
- Obiecaj.
- Obiecuję. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech zwycięscy, ale po chwili znikł, bo coś sobie przypomniałam.
- Jak tam z Perrie? - zapytałam cicho, na co mulat się zdziwił. Znowu nie dane mi było usłyszeć odpowiedzi, ponieważ na balkon wyszedł Lou.
- Ej, gołąbeczki wy moje kochane... - czy on jest piany? - Tylko proszę mi się tu ślinką nie wymieniać. - teraz już nie mam wątpliwości. - Chodźcie na drinka, mamy taką dobrą wódę, że nic tylko pić. - powiedział po czym zawrócił w stronę domu. Gdy przechodził przez próg, wywalił się na twarz. - Nic mi nie jest. - zaczęłam się tak śmiać jak jeszcze nigdy. Pierwszy raz widzę tak go wstawionego.
- Co tam się dzieję? - zapytałam nadal się śmiejąc.
- Nie wiem, jak wychodziłem to był trzeźwy. - Zaza też nie powstrzymywał się od śmiechu.
- To my tu tak długo siedzimy? - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi balkonowych. Słyszałam, że Mulat robi to samo. - Ah, zapomniałabym. Jeszcze raz dzięki. - wręczyłam mu kurtkę i weszłam do środka. A tam? Impreza na całego. Na stoliku stały cztery opróżnione butelki po wódce. Kiedy oni to wypili? Niall zażarcie dyskutował o czymś z Am, nasz najgrzeczniejszy i odpowiedzialny Liam tańczył nie powiem jakiego wolnego z Danielle, Lou obściskiwał się z El, a Harry po prostu brak mi słów, Harry lata po całym domu w samych bokserkach i coś krzyczał, ale muzyka go zagłuszała.
- Ja pierdole - skomentował to w dwóch najbardziej trafnych słowach.
- Dokładnie - poparłam go. W pewnym momencie podszedł do nas Tommo i pociągnął w głąb salonu, a następnie posadził na wolnych miejscach. Po chwili w naszych dłoniach pojawiły się szklanki z, jeśli się nie mylę, alkoholem.
- Zdrowie! - krzyknął, po czym opróżnił zawartość swojej szklanki.
- Wiecie, ja pójdę - odparłam odkładając ją na stolik.
- Zostań - namawiał mnie Harry, który założył spodnie. Wow ! Jaki postęp ! Za niedługo by biegał, jak Pan Bój go stworzył.
- To nie jest najlepszy pomysł - odpowiedziałam i już miałam zamiar ruszyć na górę, do " mojego " pokoju, ale ktoś mi zagrodził drogę.
- No weź. Odreagujesz trochę, a poza tym oni tak długo nie pociągną - wytłumaczył mi Zayn, pokazując na resztę.

***

Siedzieliśmy już jakiś czas. Alkohol cały czas lał się litrami, a moja głowa zaczęła pękać. Reszta też już powoli zaczynała padać. Po całym salonie walały się butelki po wódce i whiskey, a na dywanie i podłodze wylane były jej zawartości. Oczywiście Lou i Harry wcześniej urządzali striptiz. Uwierzcie mi nie chcielibyście tego widzieć. Dobrze, że Zayn ich w porę powstrzymał, bo oglądalibyśmy nie codzienne widoki. Niall i Amy już od jakiegoś czasu śpią wtuleni w siebie, na kanapie obok. Jasne, nie podoba mi się - pomyślałam. Po jakimś czasie moja głowa zaczęła mimowolnie opadać. Już nad tym nie panowałam. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i spokojnie odpływałam do krainy Morfeusza.
- Słodkich słów, księżniczko - usłyszałam szept koło swojego ucha, a następnie poczułam miękkie i ciepłe wargi na swoim czole.

 

*** Oczami Victorii ***

( Następnego dnia )


Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Był tak silny, że nawet nie miałam siły unieść swoich powiek. Leżałam tak jeszcze chwilę zbierając siły na wstanie z, jak mi się wydawało kanapy. W końcu zdecydowałam, że otworzę oczy, od razu wstałam na równe nogi, co nie było dobrym pomysłem, dlatego szybciej siadłam. Byłam w jakimś pokoju, ale na pewno to nie jest salon, ani mój pokój. Oj, moja wczorajsza kolacja chce ujrzeć światło dzienne. Szybko odnalazłam wzrokiem łazienkę i zwymiotowałam. Oparłam się plecami do ściany i zjechałam po nich. Dopiero wtedy zorientowałam się, że w łazience jest jeszcze mulat. Szybko zamknęłam oczy.
- A! Powiedz, że coś na sobie masz.
- Yyy... Już tak. - już!? Okey, nie wnikam. Powoli otworzyłam oczy i znów zwymiotowałam. - Aż tak źle się czujesz?
- To ty mi kazałeś wczoraj pić. Ja nie chciałam. - powiedziałam patrząc na nadal lekko speszonego Zayn'a, który miał na sobie tylko, albo aż bokserki.
- Czekaj przyniosę ci coś.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść. - ledwo to powiedziałam i po raz trzeci puściłam pawia. Po chwili mulat wrócił z jakimiś tabletkami, szklanką wody i gumką do włosów.
- Masz popij to. - powiedział podając mi leki i naczynie z przeźroczystą cieczą, a sam zajął się wiązaniem moich włosów. - Pamiętasz coś z wczoraj? Mi film się urwał po tym jak Niall i Amy zasnęli.
- Oj człowieku żałuj nie pamiętasz striptizu. - jakbyście widzieli jego minę... Hahaha..
- Twojego? - zapytał z nadzieją, a jego oczy momentalnie zaczęły świecić.
- Chciałbyś. Larrego. - śmiałam się tak, że jeszcze bardziej rozbolał mnie brzuch. - A właśnie, powinnam ci podziękować, albo nie powinnam cię ochrzanić.
- Za co? - zdziwił się.
- Ujmę to tak, zatrzymałeś ich w najbardziej ciekawym momencie.
- Najbardziej ciekawym powiadasz. Jak byś nie zauważyła ja na sobie mam nadal tylko bokserki, a wbiegłaś mi tu jak wychodziłem z wanny... - powiedział biorąc mnie na ręce.
- Uznam to za wynagrodzenie. - zachichotałam.
- Widzę, że już ci lepiej. - uśmiechnął się i położył mnie na łóżku, opatulając szczelnie kołdrą. -Przynieść ci coś?
- Nie dziękuję.
- Jesteś pewna ?
- Tak. - po moich słowach udał się do szafy i ubrał czarny podkoszulek z logiem " Batmana " oraz szare dresy.
- Jeśli chcesz się wykąpać, to śmiało. W końcu już wiesz, gdzie jest łazienka i masz tam całkiem niezłe obeznanie - powiedziawszy to zaczął się śmiać.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedziałam, po czym zaczęłam cicho chichotać.
- Zayn - zaczęłam.
- Tak ?
- Wiesz może gdzie jest moja walizka ?
- Tak. Już ci ją przyniosę - powiedział, po czym zniknął za drzwiami, aby za kilka chwil się pojawić z moją torbą.
- Dziękuje - odparłam, a Malik tylko się uśmiechnął.
- Nie ma za co.
- Jest. A po za tym ja nie tylko o tym, tylko tak ogólnie. - dodałam, a jego uśmiech tylko się poszerzył.
- Ja już pójdę. - powiedziawszy to, zniknął z pokoju.

Udałam się w kierunku łazienki, wcześniej biorąc rzeczy na przebranie i kosmetyczkę. Ściągnęłam ubrania, które były przemoknięte wczorajszym alkoholem, ponieważ Lou " bardzo dobrze " rozlewał go do szklanek. Pogratulować celności. Prysznic brałam chyba przez 30 minut, a ból w mojej głowie pomału ustępował. No właśnie, pomału ! W między czasie umyłam włosy moim ulubionym szamponem, a ciało wyszorowałam żelem pod prysznic. Skończywszy czynność opatuliłam się białym ręcznikiem, a włosy zaczęłam
rozczesywać. Gdy były już idealne ubrałam się w krótkie szorty i biały t-shirt. Wyszłam z łazienki, a tam słyszałam pukanie wydobywające się zza drzwi balkonowych, które były zasłonięte długą kotarą. Ze strachem do nich podeszłam. Moje serce waliło jak młot. Nie wiem czego mogę się spodziewać.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

5.4K 95 14
Co gdyby było 8 osób w projekcie, dodatko dziewczyna?
64.9K 3.5K 121
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
44.5K 2.1K 54
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
104K 8.2K 82
sezon 1, 2 oraz novela u mnie. opis pojawi się później(: