Kitsune - Ostatni Lisi Demon

By Kembutsu

41.3K 3.1K 846

|Uwaga! Tytuł w korekcie!| Pierwsza część dylogii pt. "Kitsune". Japończycy wierzą, że wszystkie Kitsune wyg... More

1. Fumei
2. Osoroshii
3. Choushizen
4. Bougyaku
5. Mujou
6. Tayutou
7. Akuratsu
8. Seoinage o kuu
Nominacja (^.^)
9. Sekushii
10. Yashinteki
11. Myouri ga Tsukiru
12. Majimono
13. Hontou
14. Kizuna
15. Suii
16. Hinode
17. Kagami
18. Yukue Fumei
19. Kurai
20. Nemutai
21. Ara
22. Akari
23. Akebono
24. Aida
25. Orenchi (cz.1)
25. Orenchi (cz.2)
26. Kitsune no Inaka
27. Norowareta unmei
28. Kichouna-ryoku
29. Saigono no Shi
30. Kyuushutsu
31. Akai Tsuki
32. Ichijitekina Gesshoku
33. Henshin
34. Shiousei
35. Taiyō no ue

Rozdział 18+

1.3K 62 13
By Kembutsu

Uwaga!

Rozdział zawiera sceny erotyczne, przeznaczone dla Czytelników, którzy ukończyli osiemnasty rok życia.

Oboje zniecierpliwieni, choć może Gnittou bardziej, przeszli przez próg apartamentu, który wynajęli na noc poślubną.

Zapaliło się światło, a oni ujrzeli wytworne wnętrze, można byłoby pomyśleć, że to pokój królów. Normalnie rodzinę Laury, a nawet samą Laurę, nie byłoby stać na wynajęcie na tydzień takiego pokoju, jednak skądś pieniądze się znalazły i żaden portfel przy tym nie ucierpiał, choć Laura miała swoje podejrzenia, ale przy kitsune nie chciała o tym głośno mówić.

- Bardzo podoba mi się ten nowy zwyczaj - zamruczał Ginittou, odwracając się ku niej i obrzucając ją pożądliwym spojrzeniem.

- W tej białej sukni wyglądasz jak bogini - dodał, biorąc ją w ramiona.

To było odrobinę zawstydzające, ale Laura też doznawała podobnych odczuć, też z całej siły pragnęła Ginittou.

- Jednak bez niej, będziesz wyglądać jeszcze cudowniej - szepnął jej do ucha, zachrypniętym głosem, będącym znakiem jego wzmożonej żądzy.

W najmniej spodziewanym momencie wziął ją na ręce i tak przeniósł na olbrzymie łóżko, które stało zaraz za ścianą.

- Gin! - zapiszczała, gdy posadził ją na miękkim materacu.

- N-nie pójdziemy się najpierw wykąpać? - zapytała zawstydzona.

Może i była już dorosła, ale Ginittou był jej pierwszym ukochanym, pierwszym kochankiem i odrobinę obawiała się, że nie podoła jego wymaganiom. Co jeśli go nie zaspokoi? Nie miała pojęcia, co powinna zrobić, ale go kochała, bardzo mocno go kochała. Dziś czuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdy Gin złożył jej przysięgę i obiecał spędzić z nią resztę swych dni. Nigdy nie przypuszczała, iż może do tego faktycznie dojść.

- Tak jest dobrze - uśmiechnął się zabójczo tak, jak najbardziej kochała.

- Kąpiel może poczekać - dodał

Najpierw pocałował ją delikatnie, później coraz głębiej, coraz namiętniej, póki jeszcze starczyło im tchu. Przy okazji stopniowo rozpinał gorset jej sukienki, wreszcie zsunął jej ramiączka w dół, odsłaniając koronkową bieliznę.

- Jesteś taka piękna - wyszeptał, nadgryzając jej ucho.

Poczuła jak przez jej ciało przechodzą dreszcze. Było to zarazem niepokojące uczucie, jak i fascynujące.

Idąc śladem lisa, również pomogła mu zrzucić z siebie marynarkę. Po kolei zaczęli wyzbywać się swoich ubrań, aż zostali w samej bieliźnie. Ginittou obcałowywał jej ciało, znaczył na nim namiętną ścieżkę, ona wiedziona instynktem, dłońmi badał całe jego ciało, plecy, tors. Wreszcie zanurzyła dłonie w jego miękkich włosach, trącając przy tym końce jego uszu. Ten delikatny dotyk znaczył więcej, niż przypuszczała. Gin zamruczał zadowolony, wpychając jej język do ust.

Ich ciała pomału zaczynały się rozgrzewać, przez wzajemne tarcie, niewidoczny ogień, który ich otoczył, jeszcze bardziej się wzmógł. Płonące macki bezustannie lizały ich skórę, potęgując ich pożądanie.

Laura przestała się już czymkolwiek przejmować, straciła kontakt z rzeczywistością, teraz liczył się dla niej tylko Ginittou i ta chwila. Zaś lis starał się starannie przygotować ją do tego, co miało wkrótce nadejść. To był jego pierwszy raz po tylu latach, doskonale jednak pamiętał wszystkie techniki, które nabył w licznych domach publicznych, był pewny, że podoła zadaniu. Jednak pewna rzecz go niepokoiła, Laura nie miała w sztuce miłości cielesnej wprawy, dlatego wymagała delikatności, a on obawiał się, iż może nie zdołać się powstrzymać. Nie chciał zrobić jej przypadkiem krzywdy, więc z całych sił starał się skupić myśli tylko na niej, na kobiecie, którą wręcz ubóstwiał.

Swoje łagodne pocałunki zamienił w końcu na bardziej ostre, bardziej pazerne, dając jej tym samym znać, że weszli już na kolejny etap. Sięgnął dłonią do przedziwnego ustrojstwa, które otaczało jej biust. Miał cichą nadzieję, ze zdejmie to z niej bez większych komplikacji. O dziwo ten, tak zwany biustonosz, udało mu się zrzucić z niej dość sprawnie. Nawet nie widząc zapięcia, potrafił dwoma ruchami go odpiąć.

Gdy uwolnił jej piersi, począł je masować, najpierw powoli, potem gniótł je coraz mocniej, aż usłyszał jej ciche jęki.

- G-gin! - zawołała zdławionym głosem.

Jej serce biło bardzo szybko, a wewnątrz poczuła, że rodzi się w niej dziwne ciepło. Nigdy przedtem nie czuła niczego podobnego.

- Uwielbiam, gdy w ten sposób wypowiadasz moje imię.

Owiał ją swoim ciepłym oddechem.

- Sprawię, że będziesz je wykrzykiwała przez całą dzisiejszą noc - szepnął jej do ucha, nadgryzając je, a następnie całując.

Na jej twarzy wypłynęły rumieńce, choć przyszły zdecydowanie za późno, bo, czy w takiej chwili Laura mogła się jeszcze czegoś wstydzić?

- Gin, ja tak bardzo...

Nie skończyła, gdyż z jej gardła wyrwał się głośny jęk. Nie widziała, co robi jej ukochany, ale wyraźnie poczuła jego dłoń na wewnętrznej stronie swoich ud, a później już między nogami, na jednym z najczulszych kobiecych miejsca, na łechtaczce, którą zaczął masować.

- Gi-gin - zawołała, gdy ponownie to zrobił.

Dotykał ją delikatnie, a jednocześnie tak, by dokładnie czuła, co robi, specjalnie omijał przy tym wejście do pochwy, na to miejsce jeszcze miał przyjść czas.

- Nie krępuj się, chcę słyszeć twój słodki głos - powiedział, lekko się na niej kładąc i całując ją w usta.

Laura nie miała pojęcia, co się z nią dzieje. Z szeroko otwartymi oczami i przytkniętą do ust dłonią, wpatrywała się w swojego kochanka. Prócz przeciągłych jęków, których nie umiała pohamować oraz krótkich, ale głębokich westchnięć, nie potrafiła nic innego z siebie wydusić. Na domiar, czuła jak coś wewnątrz niej, głębiej niż sięgały palce Ginittou, zaczynało ją łaskotać. Pierwszy raz miała okazje czuć coś takiego, a z każdym kolejnym i szybszym ruchem lisa, to uczucie się wzmacniało.

- Gin! - krzyknęła zaciskając na jego plecach palce.

Ciepła nie czuła już tylko na zewnętrznej stronie swojej skóry, ale powędrowało ono również do jej środka, boleśnie, a przy tym przyjemnie, mieszając się z owym łaskotaniem. Pragnęła już tylko, by jej ulżył, by to zrobił. To uczucie stawało się nie do zniesienia.

- Gin! - zapiszczała, wbijając mu paznokcie.

Jej rozkosz była jego rozkoszą. Uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc, że jeszcze umie to robić, umie doprowadzać kobiety do obłędu, a od dziś planował robić to codziennie i tylko Laurze.

Przyśpieszył, zaczął trącać palcami nie tylko jej łechtaczkę, ale również wargi sromowe. Symulował stosunek, przejeżdżał palcami w tył i w przód, ściskając ją, a potem puszczając. Robił to coraz szybciej, a Laura miała wrażenie, że wędruje na sam szczyt. Nie wiedziała, jak to się skończy, co się wówczas wydarzy, ale nie miała zbytnio czasu, by się nad tym zastanawiać.

Nagle tego doznała, gorąco wybuchło w niej niczym bomba atomowa, rozlewając się po całym jej podbrzuszu, realnie poczuła, jak się z niej wylewa. Poderwała się zaciskając powieki i nogi, a dłoń Ginittou cały czas leżała na jej wzgórku. Wciąż ruszał palcami, nadal pobudzając jej pragnienie.

- Gin! - krzyknęła ostatni raz, gdy jej ciało ogarnęły spazmy.

Upadła zmęczona na miękki materac, oddychała nierówno, a jej skóra lśniła od potu.

- Jesteś już gotowa, kochanie! - szepnął nachylając się nad nią i układając się w odpowiedniej pozycji.

Laura nie miała na razie siły nawet, by się ruszyć, spoglądała na twarz lisa przez półprzymknięte powieki. Widziała, że się szykuje, jej serce znów ogarnął dziwny lęk. Jeśli jego ręka tak na nią działała to, co to będzie, gdy przejdą do rzeczy?

- Nie bój się- szepnął nagle.

- Nie zrobię ci krzywdy, kochanie.

Uśmiechnął się do niej tak pięknie, że wiedziała, iż może zaufać jego słowom.

- Moja ty słodka Pyzo.

Ucałował ją w usta, w tym czasie przybliżając się do niej i dotykając ją końcem swojego członka. Najpierw delikatnie ją dotknął, potem odrobinę się w niej zanurzył, co już sprawiło, że dziewczyna gwałtownie wciągnęła powietrze.

- Kocham cię - dodał, chcąc ją jakoś uspokoić.

Pragnął, by ta noc na zawsze zapadła im obojgu w pamięć, jako najwspanialsza noc w ich życiu, jako początek ich szczęścia.

- Ja... ja też cię kocham, Gin. Całym sercem cię kocham - wysapała.

Jej słowa go zachęciły, ostrożnie wszedł w nią głębiej. Gdy pisnęła, na chwilę się zatrzymał, zaraz miał nadejść ten czas, w którym przebije jej błonę dziewiczą. Oboje mieli świadomość, że może to odrobinę zaboleć, dlatego Ginittou starał się być taki delikatny, ale nie miał już siły dłużej czekać. Pragnął się w niej zanurzyć, całkowicie i do końca.

Wziął głęboki wdech i pchnął mocniej, tym razem przebijając ją i dostając się do jej wnętrza. Nim Laura krzyknęła, zasłonił jej usta własnymi, łącząc ich w cudownym pocałunku. Mimo to nie był w stanie zatrzymać jej łez, które nagle zebrały się w jej oczach.

- Przepraszam, kochanie! - zawołał spanikowany.

- Aż tak bolało?

- Nie - odparła natychmiast słabym głosem.

- To tak automatycznie - dodała, siląc się na uśmiech.

Tak naprawdę wcale jej jakoś specjalnie to nie bolało, po prostu zadziałała jej wyobraźnia i niepewność tego, jak będzie to wyglądać.

Gdy wytarła łzy, Gin splótł ze sobą ich dłonie. Jeszcze nie odważył się w niej poruszać, chciał, by Laura najpierw do niego przywykła. Teraz jednak uznał, że nadszedł odpowiedni czas.

Najpierw robił łagodne ruchy, ostrożnie wycofywał się, by zaraz znów w nią wejść, robił tak przez dłuższą chwilę. W pewnym momencie i Laura dopasowała się do jego rytmu, a później ich ruchy stały się szybsze, bardziej pewniejsze.

W końcu takie tempo przestało im odpowiadać, wówczas Gin uniósł się lekko do góry, a swoje dłonie przeniósł na jej biodra. Przez krótką chwilę mieli możliwość zobaczyć, jak wyglądają ich połączone ciała. I był to przepiękny widok.

- Kocham cię - wyjęczała Laura.

Jej słowa pobudziły lisa do działa, już niczym nie zamierzał się przejmować.

Gwałtownie począł uderzać w najgłębsze miejsce w środku jej pochwy. Jego ruchy były stanowcze, nie miał zamiaru przestawać, póki nie dopnie swego. Wreszcie praktycznie przestał z niej wychodzić, uderzał w nią niemożliwie mocno, robiąc bardzo króciutkie ruchy, właśnie wtedy to się zaczęło. Oboje zaczęli czuć porażające ciepło i to uczucie, które wymagało zaspokojenia.

Oboje sapali ze zmęczenia i jęczeli z zachwytu, ale wiedzieli, że nie mogą przestać, bo jeszcze nie osiągnęli szczytu, a ten nadszedł nagle i niespodziewanie. Ich ciała raptownie ogarnęły pulsujące drżenia i spazmy, byli przekonani, że tylko jeszcze szybsze tempo może to zakończyć. Pragnęli wzajemnie dokopać się do prawdy, a tylko tańcząc w ten sposób, mogli ją odnaleźć.

Gdy pokój zalewały jęki i krzyki, wzajemnie wypowiadali swe imiona, jakby tylko to mogło im pomóc, nadszedł moment kulminacyjny. Po ich ciałach rozlał się żar miłości, tej jedynej, cielesnej miłości, która była następstwem miłości psychicznej, to był jeden ze sposobów, jaki mogli ją sobie okazać, jeden z wielu, ale ten najbardziej niebezpieczny, bo zbliżał ich kruche ciała do gorącego ognia.

Opadli bez sił, dysząc i sapiąc, wiedząc, że teraz wszystko się zmieniło.

Po chwili Ginittou podniósł się na łokcie i spojrzał na twarz Laury. Ewidentnie emanowała namiętnością i jej zaspokojeniem, jej wyraz nadal nosił ślady tego, co przed sekundą się tu wydarzyło.

- Nie opadaj kochanie z sił. To była dopiero pierwsza runda.

Zgodnie ze słowami Ginittou, tej nocy nie wiele spali, mieli dużo lepsze rzeczy do roboty, jak choćby dogłębne poznawanie siebie nawzajem. Już tej nocy wiedzieli, że nigdy się sobą nie znudzą, bo przecież połączyła ich czerwona nic.

Następnego dnia, to Laura zbudziła się pierwsza. Była kompletnie wykończona, a jednak czuła się rześko. Nie wiedziała, czy to skutki udanego pożycia małżeńskiego czy po prostu zmiany, która zaszła w niej samej. Owszem, czuła się zupełnie inaczej niż poprzedniego dnia, nim z Ginittou skonsumowali swoje małżeństwo, ale czuła się dużo lepiej, bardziej szczęśliwie. Nie potrafiła przestać się uśmiechać.

Zerknęła w stronę smacznie śpiącego lisa. Leżał tuż obok niej, na brzuchu, ramieniem obejmując jej tułowie. Jego włosy rozsypane były dosłownie wszędzie, a ogon przyjemnie łaskotał ją po nogach. Kto, by przypuszczał, że skończy w ten sposób? Ale dla Laury było to jedyne słuszne zakończenie tej mitycznej historii.

Wyciągnęła spod pościeli rękę i delikatnie trąciła czubek jego puchatego ucha. Na myśl o tym, że dostała nie tylko wspaniałego, przystojnego i jedynego w swoim rodzaju męża, ale również domowe zwierzątko, prawie wybuchła śmiechem. Nie chciała zbudzić Ginittou, dlatego się powstrzymała.

- Dobrze się bawisz? - odezwał się nagle.

Podniósł głowę z poduszki i spojrzał wprost na nią.

- Cieszę się, że już się obudziłaś - uśmiechnął się chytrze - możemy zaczynać.

Pocałował ją w usta, a jej zaparło dech. Nie było szans, by przestała go kochać, nie było szans, by kiedykolwiek się sobą mogli znudzić.

Continue Reading

You'll Also Like

10.4K 1.3K 29
Scott mieszka w LA od zawsze, Mitch dopiero co się przeprowadził. Scott ma tu wielu znajomych, Mitch zaś nie zna nikogo. Kiedy spotkają się po raz pi...
663 82 19
takie XD z Avengers //uwaga mogą być spoilery do fabuły MCU
181K 7.8K 46
Hermiona Granger, młoda, piękna i utalentowana gryfonka, po zakończeniu piątego roku jedzie na wakacje do swoich krewnych, a właściwie do swoich rod...
3.9K 962 22
Witam na kanale 7. Dziś nadeszła historyczna chwila, bo oto przed nami pierwszy odcinek HOLLY PARADISE!!! Dzięki ustawie o „ochronie życia" z siódmeg...