31. Akai Tsuki

659 54 16
                                    

Naprawdę szybko zrobiło się ciemno. Najpierw niebo zabarwiło się na kolor purpurowy, a z czasem przygasło, przybierając ponurą barwę granatu. Gwiazdy, niczym zmęczone egzystencją świetliki, stopniowo zapalały się, chaotycznie rozświetlając podniebne sklepienie. Nadchodził późny wieczór, a widoczność z każdą chwilą ulegała pogorszeniu. Pomimo tego nadal szli przed siebie, tengu z nadzieją, że zdąży oddać Laurę w ręce ludzi jeszcze przed kompletnym zmrokiem, a Laura, licząc, iż uda się jej z tego wykręcić. Nic jednak nie zwiastowało tego, by miała otrzymać od bogów jakąkolwiek szansę na ucieczkę.

— Ludzka osada znajduje się zaraz przed nami. Wystarczy, że przejdziemy to wzgórze — oznajmił demon.

Ta wiadomość wcale nie ucieszyła dziewczyny, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej spochmurniała.

— Ale czy to bezpieczne? Prawie nic już nie widać. Może... może przeczekajmy gdzieś noc?

— To niemożliwe — stanowczo zaprzeczył.

— Sugu na mnie czeka, muszę do niej wracać.

— Nie czuję się najlepiej — zasygnalizowała.

— Boli mnie głowa i ściska mnie w żołądku.

Przystanęła, łapiąc się za brzuch. Stanęła przy najbliższym drzewie i opierając się o nie, usiadła na ziemi. Starała się, jak mogła udawać złe samopoczucie, nie była pewna, czy Yoru jej uwierzy. Chciała jednak za wszelką cenę spowolnić ich podróż.

— Nie, nie, nie. Nie możemy się tu zatrzymać.

Pomógł jej ponownie wstać na nogi.

— To na pewno naturalny odruch samoobronny twojego organizmu. Wiele przeżyłaś w ostatnim miesiącu, więc nie ma się czym martwić — zapewnił ją.

Kolejny postój wydłużyłby czas ich drogi, a tego tengu za wszelką cenę chciał uniknąć. Niewiele dzieliło ich od celu, przed sobą mieli zaledwie niecały kilometr.

— Dasz radę. No dalej! Na miejscu, ludzie na pewno się tobą zajmą.

Posłał jej pokrzepiający uśmiech, nie rozumiejąc, że Laurze on wcale nie dodaje otuchy, a raczej bardziej dołuje. Siłą rzeczy dziewczyna również się uśmiechnęła, choć ewidentnie nieszczerze. Yoru uznał jednak, iż jest to efekt jej obecnego stanu.

W rezultacie demon delikatnie pociągnął ją za sobą, pomagając jej tym samym iść. Gdy wyczuł, że dziewczyna sama daje sobie świetnie radę, w końcu ją puścił. W pewnym momencie szedł lekko z przodu, jedynie od czasu do czasu zerkając za siebie, by upewnić się, iż z Laurą jest wszystko dobrze.

Im dalej się przemieszczali, tym bliżej cywilizacji się znajdowali. Właściwie już stąd dało się słyszeć szmery miasta, a to zaniepokoiło Laurę. Główkowała i główkowała, jak najprościej wykręcić się z tej sytuacji, ale nic rozsądnego nie przychodziło jej do głowy. Coraz bardziej za to, upewniała się w fakcie, że przyjdzie jej w ten sposób pożegnać się z tym krajem. Nie potrafiła znieść myśli, iż nie zobaczy już Ginittou. Jej wewnętrzny głos krzyczał, by się zatrzymała i zawróciła, by nadal szukała wyjścia, przecież nie mogła go w ten sposób porzucić. Musiała potwierdzić, czy rzeczywiście z lisem wszystko w porządku.

Wtedy coś jej mignęło przed oczami. Całkowicie zaskoczona, jeszcze raz spojrzała w ów miejsce, przystając na skraju wzgórza. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Dla pewności zerknęła w stronę tengu, jednak on zdawał się nic nie zauważyć, zatem nie wiedziała, czy to tylko jej wyobraźnia. Czy to pragnienie ujrzenia Ginittou, utworzyło jej przed oczami wyjście, stojącą u dołu wzgórza bramę torii, na domiar oświetloną blaskiem czerwonego Księżyca?

Kitsune - Ostatni Lisi DemonWhere stories live. Discover now