5. Mujou

1.3K 121 28
                                    

Ostrze weszło w jego Ciało, jak w masło. Idealnie się zatapiało. W pchnięciu czuło się łagodność i delikatność.

Nie! To wcale nie było przyjemne! Laura zalana łzami, otworzyła oczy. Ciężko było jej cokolwiek ujrzeć. Czy zabiła lisiego demona? Nie była pewna. Coś jednak kazało jej powtórzyć manewr i tak naprawdę, wbrew sobie znów naparła na lisa.

Popełniła jednak jakiś błąd. Zachwiała się, a katana nie trafiła w cel. Ominęła ciało, wypadając z jej dłoni. Z łoskotem upadła na ziemie. Laura natomiast niespodziewanie wpadała w czyjeś ramiona. Zacisnęły się na jej ciele niczym kleszcze, z których nie było szansy na ucieczkę.
Przywarła do jego ciała. Ledwo mogła przez to oddychać. Ginittou nagle odsunął ją od siebie gwałtownie, lecz nie na długo. Nie wiedziała, co się dzieje, nie miała też czasu się nad tym zastanawiać.
Lis podciągnął ją w górę, skutecznie burząc jej wewnętrzny racjonalizm swoim brutalnym, ale równocześnie namiętnym pocałunkiem. Niemalże natychmiast domagał się dostępu, a zaskoczona dziewczyna nieświadomie mu go udzieliła.

Ich języki splotły się ze sobą. Kitsune nie zamierzał być dla niej delikatny. Przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej i bez skrupułów wpijał się w jej usta. Traciła oddech przez te zbyt długi pocałunek. Czujła jak zaczynają od niego piec ją wargi.
Zaczęła stukać Ginittou po torsie, by ją puścił. Lis jednak nie zważał na jej ciche prośby.

Kiedy siłą znów próbowała się mu wyrwać, kłem zahaczył jej wargę. Do jej ust dostał się metaliczny posmak krwi. Ze strachu, tak jej się przynajmniej wydawało, jęknęła. Usłyszała wtedy coś dziwnego, jakby mruczenie.

Nagle lis przejechał swoim językiem po jej ranie, ostatecznie się od niej odrywając.

Łapczywie pochwyciła powietrze. Wargi bardzo ją bolały, wyraźnie czuła, że są mocno napuchnięte. W klatce piersiowej jej serce niepohamowanie galopowało, podwajając wrażenie żaru, jaki opanował całe jej ciało.
Ze złością spojrzała na swego oprawcę, który wciąż trzymał ją w swoich ramionach. Na jego twarzy widniał zadowolony uśmieszek, jakby to, co się między nimi właśnie stało było tylko częścią jego planu. Zacisnęła dłonie w pięści, miała wielką ochotę zdzielić go po tej ładniutkiej mordce.

- Puszczaj mnie! - Nie wykonał jej polecenia. - Puszczaj! - krzyknęła, wiercąc się w jego ramionach. On jednak nic sobie z tego nie robił. Bezczelnie się zaśmiał, chwytając ją jeszcze mocniej.

Kiedy Laura odsłoniła się, znów do niej przylgnął. Przestraszyła się. Wiedziała, że teraz nie może pozwolić mu wejść...

Nim o tym pomyślała, on był już w środku. Tym razem, jednak jego pocałunek był łagodniejszy, choć wciąż równie dziki.

Tym razem jednak oderwał się od niej znacznie szybciej. Co prawda, nie odsunął się daleko, wciąż stykali się nosami. Czuła na sobie jego ciepły, nierówny oddech, a on jej.

Patrzył na nią wciąż się uśmiechając. Nagle pochylił się i schował swoją głowę w jej zagłębieniu. Choć trwało to dosłownie chwilę, Laura miała wrażenie, że trwa wieczność. Poczuła na swojej zimne skórze jego gorące wargi, błądził nimi po jej szyi.

W końcu zatrzymał się i podniósł. W jednej chwili ją puścił. Dotknęła podłoża stopami, ale nie utrzymała równowagi. Runęła na mokrą ziemię.

Wzrok mężczyzny diametralnie się zmienił. Znów patrzył na nią z nieskrywaną pogardą. Nie wiedziała, o co chodzi. Co takiego mu zrobiła, że widział w niej tylko nic nie znaczące robactwo? Poczuła w sercu jakieś dziwne, nieprzyjemne ukłucie. Spuściła smutno wzrok, nie chciała by jej oczy napełniły się łzami, a w tej chwili ciężko było jej je powstrzymać.

Kitsune - Ostatni Lisi DemonWhere stories live. Discover now