1. Fumei

4.2K 207 47
                                    

Kolejny raz krzyknęła z zachwytu. Natychmiast rozejrzała się dookoła, zawstydzona swoim zachowaniem. Na szczęście wyglądało na to, że nikt nie zwrócił na nią uwagi.
Jeszcze raz zerknęła na prostokątny kawałek papieru, który trzymała w dłoni. Jej wzrok przede wszystkim padł na napis Japonia. To było jak spełnienie jej marzeń. Ścisnęła mocniej bilet. Nie mogła powstrzymać emocji. Niemalże podskoczyła z podniecenia.

By już dłużej nie tworzyć zamieszania, ruszyła w kierunku poczekalni. Miała jeszcze dwie godziny nim przybędzie jej samolot. Nie mogła się już doczekać. Czuła, że nie da rady wytrzymać tylu godzin w cierpliwości.

Odprawa trwała wieczność. W końcu po kolejnych bezsensu upływających godzinach zajęła, swoje miejsce w samolocie. Wygodnie się usadowiła. Ściskało ją w żołądku, to był jej pierwszy w życiu lot. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, równocześnie czuła się tak szczęśliwa, jak nigdy. Serce prawie wyskoczyło jej z piersi.

Nagle w głośniku odezwał się głos pilota. Poprosił o zapięcie pasów i przygotowanie się do startu. Dla innych mogło to być niekomfortowe, ale Laurze wcale nie przeszkadzały wstrząsy związane z podnoszeniem się maszyny, było to dla niej cudowne przeżycie. Wiedziała, że taki lot raczej się już nie powtórzy.

Ląd, z każdą chwilą stawał się coraz mniejszy i mniej widoczny. Zaparło jej dech w piersiach. Chwyciła się mocniej boków fotela. Nie mogła uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Nie zauważyła nawet, że na zbyt długo wstrzymała oddech. Dopiero kiedy poczuła, że jej policzki się czerwienią, a starsza pani siedząca obok niej, od dłuższej chwili ją poklepuje, wypuściła powietrze.

− Dziecko, wszystko z tobą dobrze? Czyżby to był twój pierwszy lot? – Z tego podniecenia potrafiła pokiwać jej tylko potakująco głową. Wiedziała, że na twarzy uwidacznia się jej głupawy uśmiech, ale nie mogła go powstrzymać. – Nie martw się dziecko − kobieta dotknęła górnej części jej dłoni – wszystko będzie dobrze. Nie ma się co bać. – Laura wcale się nie bała, już nie, ale postanowiła nie wyjaśniać tego starszej pani. Posłała jej tylko miły uśmiech i ponownie odwróciła twarz w stronę okna. Jej przygoda właśnie się zaczynała.

Te trzynaście godzin zleciały jej bardzo szybko. Nie mogła w to uwierzyć, była już na miejscu. Lotnisko w Tokyo było olbrzymie. Nie sądziła, że istnieje coś tak ogromnego. Rozejrzała się po pozostałych pasażerach. Tylko ona emanowała z siebie entuzjazm. Reszta wyglądała na zmęczoną i pozbawioną jakichkolwiek chęci do dalszego życia. Nie było to dla niej zrozumiałe, wszak przecież byli w Tokyo, mieście niesamowitej, nowoczesnej technologii połączonej z tradycją starej Japonii. Samo stąpanie po tej ziemi było niezwykłe. Wyprzedziła pozostałych pasażerów i podbiegła odebrać swój bagaż.

Czekał na nią wspaniały świat, była tak blisko. Dzieliły ją od niego tylko wielkie, przesuwne, szklane drzwi. Już miała przez nie przejść, lecz w ostatniej chwili powstrzymała się. Nie mogła jeszcze iść, przecież ktoś miał ją odebrać.

Rozejrzała się prędko dookoła, nie potrafiąc w takiej chwili ustać w miejscu. Dopiero teraz zwróciła uwagę na ruch na lotnisku. Ludzie tutaj chmarami przetaczali się przez pomieszczenia potężnego portu lotniczego. Liczne butiki ustawione na środku korytarzy, zachęcały przechodniów do kupna czegoś, czego tak naprawdę wcale nie potrzebowali. Czasem jednak trzeba było sprawić sobie przyjemność.

Laura uśmiechnęła się na widok pani pilnującej stoiska z różowymi, przesłodkimi przedmiotami. Jej lada pełna była figurek misiów, kotów i innych stworzeń. Jedna postać szczególnie przykuła jej uwagę. Był to mały lisek, ubrany w tradycyjne japońskie kimono, coś w jego postawie jakoś ją poruszyło. Skierowała się więc w stronę ów stoiska. Nim jednak do niego dotarła, ktoś zaszedł jej drogę. Spojrzała zdziwiona na mężczyznę, który stanął tuż przed nią. Ubrany był w elegancki czarny garnitur i białą koszulę. Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, następnie zerknął na kwadratowy papierek, który trzymał w dłoni. Podszedł do niej bliżej i z niezwykłą grzecznością zwrócił się do niej.

Kitsune - Ostatni Lisi DemonWhere stories live. Discover now