27. Norowareta unmei

814 66 13
                                    

Ostre światło zamigotało w ciemnościach jaskini. W końcu rozbłysło, a z jego wnętrza coś wyleciało, mocno uderzając o ściany jaskini. Część gruzu usypała się i spadła niebezpiecznie blisko leżących na ziemi postaci.

— Laura, nic ci nie jest?

Ginittou uniósł się na rękach, by móc spojrzeć na znajdującą się pod nim dziewczynę. Odrzut był tak silny, że bał się, iż coś się jej stało. Uważnie obejrzał jej ciało w poszukiwaniu jakichkolwiek ran, nawet tych najdrobniejszych.

— Nic mi nie jest — zakasłała.

Oboje pokrywała warstwa pyłu i kurzu. Lis pomógł dziewczynie wstać i otrzepał dokładnie całe jej ubranie.

— Nie musisz. Nic mi nie jest.

Odtrąciła jego dłoń, gdy próbował przetrzeć jej osmoloną twarz. Nie spodobało mu się to, ale nie naciskał i nic nie powiedział. Nie rozumiał jednak jej zachowania. Skoro go rzekomo kochała, to czemu tak się zachowywała?

— Znajdujemy się gdzieś w okolicach podziemi — zaczął rozmowę. — Pewnie niedługo przyjdzie po nas posłaniec Izanami.

— Mam nadzieję, że szybko. Robi się tu coraz zimniej.

Laura objęła się ramionami, czując jak jej skórę przenika chłód. Tu panowała zupełnie inna temperatura niż na ziemi. Było tu potwornie zimno, a letnia sukienka, którą wciąż miała na sobie, nijak chroniła ją przed lodowatą i wilgotną atmosferą jaskini.

Ginittou widząc jak dziewczyna się trzęsie, zdjął z siebie swoje wierzchnie okrycie i nakrył nim jej ramiona. Laura jednak natychmiast oddała mu ubranie.

— Nie musisz tego robić. Nie umrę tak od razu z tego zimna.

— Co ty mówisz? Cała drżysz. Załóż to!

Na powrót chciał ją okryć, lecz ona natychmiast uciekła w tył.

— Nie potrzebuję tego. Wytrzymam.

Zupełnie nie pojmował o co jej chodzi. Mimo że było jej zimno, nie zamierzała przyjmować od niego pomocy. Gdy się do niej zbliżał, ona automatycznie się odsuwała. To był już szczyt wszystkiego. Nie zamierzał się znów z nią bawić w tę śmieszną grę.

Pewnym krokiem do niej podszedł i nim kolejny raz mu umknęła, przygwoździł ją w jednym z kątów jaskini.

— W co ty tym razem próbujesz grać? Życie ci niemiłe, czy jak?

— W nic. Po prostu nie chcę, żebyś się tak poświęcał — odpowiedziała z wyraźną zgryzotą.

Wydawała się obrażona i smutna, a lis nie wiedział, w której części zawinił. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z taką relacją, która w tej chwili łączyła jego i Laurę. Zazwyczaj z kobietami spotykał się tylko na krótki czas i z reguły były to kurtyzany. Nie miał potrzeby, by łączyły ich jakieś specjalne więzi. Teraz jednak żałował, może w przeszłości powinien się z kimś związać, wtedy wiedziałby, o co chodzi Laurze i jak ma z nią postępować.

Nie trudno było się dziwić agresywnemu kitsune, który całe życie spędził na wykonywaniu zabójczych poleceń i zabawie. Swoim życiem pokierował tak, że na końcu czekała go szubienica. Przez lata uwięziony był w podupadającej i otoczonej gęstym lasem świątyni. Właściwie, przez kilka dobrych wieków odizolowany był od reszty świata i jego brak wiedzy łatwo było zrozumieć i wytłumaczyć. Co, jednak tyczyło się Laury, która życie spędziła w otoczeniu kochającej rodziny i niewielkiej grupki dobrych przyjaciół? Teoretycznie powinna zdawać sobie sprawę ze skutków jakie niebawem by się pojawiły, gdyby faktycznie związała się z mitycznym lisim demonem. Niestety, Laura w kwestiach miłosnych również była kompletnym świeżakiem i jak niemalże każda młoda dziewczyna, marzyła o wielkiej niemożliwej miłości. Dlatego, to rosnące w niej uczucie ceniła bardziej niż powinna. Jednakże ciągłe zmiany w zachowaniu i nastroju lisa, zaczynały ją pomału wykańczać. Nie wiedziała już, co on tak właściwie czuje. Czy tylko się z nią drażnił? W tej chwili potrafiła jedynie okazywać mu swą niechęć, wierząc, że to skłoni go do większego zainteresowania jej osobą.

Kitsune - Ostatni Lisi DemonWhere stories live. Discover now