Moja na zawsze

By Apodyktyczniee

300K 9.7K 710

Mężczyzna będący głową rodziny mafijnej i mający władzę nad wszystkim dookoła... Czy uda mu się mieć władzę n... More

Prolog
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3
Rozdział 4.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Idzie nowe...
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.

Rozdział 5.

9.5K 302 5
By Apodyktyczniee

            Kiedy zobaczyłem moją żonę, zapłakaną, z bronią w ręku nie wierzyłem do cholery w to co się dzieje. Ten zasrany Dzejk odwrócił się i mierzył w nią, nie zastanowiłem się nawet chwili. Zastrzeliłem go. Wiedziałem, że dla mojej kochanej to będzie trauma widzieć śmierć człowieka z moich rąk, ale nie widziałem innego wyjścia. Gość padł na podłogę w przedpokoju, a ja wielkimi susami wbiegłem po schodach, żeby ją przytulić. Złapałem ją, trzęsła się jak galaretka, płakała. Wziąłem od niej broń i mocno do siebie wtuliłem. 

-Przepraszam... - wyszeptałem do jej ucha, a ona po prostu straciła przytomność, na szczęście złapałem ją.

Położyłem ją w sypialni, wiedziałem, że była pijana, w dodatku nadmiar emocji spowodował taką reakcję. Wykonałem telefon do moich ludzi, żeby zrobili porządek z denatem.

Wiedziałem, że moja żona będzie spała do rana, więc miałem czas rozprawić się z Markiem, facetem, którego uważałem za najlepszego przyjaciela, a traktowałem jak brata.

Przebrnąłem przez ochronę w jego domu, znaliśmy się, to byli właściwie moi ludzie, wpadłem do sypialni, ten baran bzykał właśnie swoją żonkę. Ściągałem go z niej. Pozwoliłem wciągnąć mu gacie i wyprowadziłem, nie chciałem niszczyć go przy jego pannie.

-Pojebało Cię?! - ryknął na mnie - Pali się, że mnie ściągasz z żony?! - był wściekły, ale nie bardziej ode mnie.

-Pali. - powiedziałem już w miarę spokojnie - Miałeś zajebać swojego przydupasa, a tymczasem chciał zabić mnie, w moim domu. Magda widziała jak go zabiłem. Zajebiście, co?! - złapałem go za ramiona - Chciał zabić mnie! Nie wykonałeś mojego polecenia, a wiesz co dzieje się z takimi ludźmi?! - uderzyłem go z pięści w twarz.

-Uspokój się, kurwa! - odepchnął mnie - Wiesz dobrze, że nie robię tego sam! Zleciłem jego zabicie, a chłopaki tego najwidoczniej nie zrobili!

-Wiesz ile mnie to interesuje? - popatrzyłem na tego idiotę, miałem ochotę go zabić, jego przydupas groził mi i mojej ukochanej żonie.

-Ubiorę się i rozprawimy się z Karolem. - powiedział znikając za drzwiami sypialni.

Jechaliśmy moim autem. Wiedziałem, że ten ćpun nie będzie spał, sen w jego życiu to pojęcie względne, a poza tym wolał ćpać i bzykać panienki. Zatrzymałem auto pod jego kamienicą. Mieszkała tu sama patologia. Weszliśmy do klatki. Było tak brudno, że bałem się, żeby w coś nie wdepnąć. Śmierdziało okrutnie.

Karol mieszkał na trzecim piętrze, ale to był ostatni raz, kiedy wszedł dzisiaj do tego mieszkania i w sumie do jakiegokolwiek. Uderzyłem w drzwi nogą i weszliśmy. Czułem, że gdy go dopadnę zabiję jak psa.

Po chwili szamotaniny chłopak klęczał przede mną bez jedynek, a z jego ust lała się krew. Chciałem, żeby cierpiał, żeby wiedział jak wielki błąd popełnił. Obróciłem się i kopnąłem go jeszcze raz w głowę, upadł. Marek skopał go do nieprzytomności, a gdy ocknął się polany wodą pozwolił mu błagać nas o litość. 

-On... - płakał - Ja nie wiedziałem, że on przyjdzie, przysięgał, że wyjedzie i nikt się nie dowie... - mówił przerażony.

-Ważniejsze były słowa jakiegoś pajaca niż to co ja Ci kazałem?! - Marek złapał go za ubrania i rzucił nim o podłogę.

Nie zdążyłem się odezwać. Wyjął broń i strzelił mu prosto w głowę. Karol padł, wyglądał źle już po naszym szale i pobiciu go, a teraz nadszedł jego koniec. Wykonałem telefon do chłopaków, żeby to ogarnęli i wyszliśmy. Po to tu przyjechaliśmy. Nie było mi szkoda, przez niego inny dupek mierzył z broni do mojej wspaniałej żony, a jej życie i zdrowie było dla mnie najważniejsze.

Kiedy odstawiłem Marka pod domem słońce zaczynało wschodzić, wcisnąłem pedał gazu i zmierzałem do domu. Było już posprzątane i czułem zapach kawy. Zaszedłem do kuchni, pani Marysia podała mi espresso. Zrobiłem kilka łyków i pobiegłem do żony na górę. 

Uchyliłem drzwi, moja kochana spała w jasnej pościeli. Wziąłem prysznic, wiedziałem, że dzisiaj jej zostawić nie będę mógł. Ukucnąłem przy łóżku i delikatnie przejechałem dłonią po jej policzku. Obudziła się, miała rozmazany makijaż, ale delikatnie się uśmiechnęła.

-Umieram... - szepnęła - Pęka mi głowa. - wtuliła głowę w poduszkę.

-Chodź, weźmiesz prysznic, a ja dam Ci tabletki. - uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem w czoło.

Może pół godziny później moja cudowna żona siedziała w kuchni, wyglądała o wiele lepiej, ale jeszcze nie tak jak powinna, piła kawę.

-Dużo wczoraj wypiłam? - popatrzyła na mnie, podparła się na łokciu.

-Sporo. - pokiwałem głową - Za dużo, jak na Ciebie. Zresztą sama widzisz jak się czujesz. 

-Śniło mi się, że jakiś chłopak chciał nas zabić i celował do mnie, a Ty go zabiłeś i na szczęście się obudziłam! - powiedziała przejęta. 

-Kochanie... - chciałem jej w sumie powiedzieć, że to była prawda, ale przede mną siedziała taka słodka mała dziewczynka i jak ja miałem jej powiedzieć, że to wcale nie był sen, a ja na jej oczach zabiłem człowieka.

-Tak? - spojrzała na mnie - Tylko nie zaczynaj mówić o tym, że nie powinnam tyle pić i tak dalej. - złapała się za głowę.

-Nie zacznę. - roześmiałem się - Ale spędzam dzisiaj cały dzień tylko z Tobą. - podszedłem do niej i zacząłem masować jej ramiona.

-Coś się stało, tak? - od razu jej czujne oczka spojrzały na mnie, umiałem kłamać, to w tej sytuacji był plus.

Gdy brałem z nią ślub przysięgałem przed samym sobą, że nigdy nie będzie świadkiem egzekucji z moich rąk. Boję się, że wtedy przestałaby mnie kochać, że nie byłbym już dla niej tym samym mężczyzną, za którego wychodziła. 

-Nie spekuluj. - roześmiałem się - Moja żona ma kaca, nie wiem czy pamięta jak ma na imię, więc nic się nie stanie, gdy zostanę. - popatrzyłem na nią - Prawdopodobnie przez moją jednodniową nieobecność firmy nie upadną. 

-Chciałabym zostać krupierem w naszym kasynie. - powiedziała tak spokojnie, że choć pomysł wydał mi się absurdalny nie umiałem jej odmówić.

-I jak to sobie wyobrażasz? - popatrzyłem na nią, znowu usiadłem na przeciwko niej - Że ja będę poza lokalem, a Ty będziesz prowadziła gry? - roześmiałem się - Skarbie, nie. - zebrałem wszystkie siły, żeby jednak odmówić.

-Będę tam w weekendy, kiedy jesteśmy razem, a w innych dniach może być przy mnie ktoś z ochrony. - zaproponowała, chyba już długo nad tym myślała, skoro miała wyjaśnienie do moich słów.

-To strasznie duża odpowiedzialność. - powiedziałem - Ale w porządku, damy Ci spróbować. - uśmiechnąłem się, wstała, usiadła mi na kolanach i mocno przytuliła się do mnie. 

Continue Reading

You'll Also Like

18.5K 519 17
Skylar po burzliwym roku, w którym jej życie diametralnie się zmieniło w końcu zaczęła wracać na prostą. Czuła się coraz lepiej. Wszystko jakby zaczy...
915K 42.5K 48
Bycie idealnym było największym brzemieniem, jakie musiała nosić na swoich barkach. Lucy Graves wychowała się w rodzinie idealnej. W rodzinie, w któr...
424K 14.5K 39
-Porozmawiaj ze mną,proszę-kiedy nie odpowiedziałam,kontynuował- Misiu,proszę- spoliczkowałam go,to było silniejsze ode mnie. -Nie mów tak do mnie! S...
423K 9.6K 54
Dziękuję za 200 000 odsłon! Jesteście wspaniali!! - Czy wy jesteście normalni! - podnosłam na nich głos,ca większość gości w restauracji się na nas s...