Pomóż mi odnaleźć siebie [Zak...

By _NightSilence_

180K 6.8K 1.2K

Niby znowu ta sama historia. Ona poznaje jego zakochuje się w nim i żyją długo i szczęśliwie. Jest tu pewien... More

Wstęp
Prolog
Zwiastun #1
Zwiastun #2
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3 - przeszłość
rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Informacja
rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Nowa książka!
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdzial 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
rozdział 26
Maraton?
rozdział 27
Rozdział 28
rozdział 29
rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowania
O co chodzi?
Druga część już jest!

Rozdział 20

2.8K 133 22
By _NightSilence_

Emma

Budzę się i czuję ciepło jego silnych, aczkolwiek ciepłych ramion, które ogrzewają moje ciało. Lekki uśmiech wskakuje na moją twarz, a jego ciepły oddech delikatnie owiewa moją szyję. Wyzwalam się z jego uścisku i siadam na łóżku. Momentalnie spoglądam na telefon i sięgam po niego. "I jak tam nasz kolega? Wyzdrowiał już? Ojej przykro mi chyba znowu będę musiał narozrabiać". Śledzę oczami SMS i czuje momentalne przyspieszenie serca, a potem delikatny pocałunek na moim ramieniu.

— Co tam czytasz? — Pyta zaspany. Bez wahania blokuje telefon i znów odkładam na stolik.

— Nic, nic. — Daje mu buziaka w policzek i powoli wstaje z łóżka.

Bez słowa opuszczam pokój i idę do łazienki się ubrać. Delikatnie dłonią przeczesuje włosy i patrzę w lustro. Mój makijaż jest rozmazany a o włosach wolę nie mówić. Ciężko wzdycham i zakładam na siebie luźną białą koszulkę i jeansy z wysokim stanem, które ozdabia czarny pasek. Staje przy umywalce i sięgam po szczotkę. Starannie przeczesuje włosy, po czym związuje je w luźną kitkę. Myję twarz letnią wodą i myję zęby, po czym zawartość pasty wypluwam i znów przemywam twarz, którą następnie wycieram białym, czystym ręcznikiem. Wychodzę z toalety i widzę Matthew wychodzącego z sypialni z moim telefonem.

— To twoja mama — mówi, podając mi telefon. Odbieram od niego urządzenie i widzę, jak na ekranie wyświetla się napis "mama". Zaskoczona odbieram telefon.

— Hej, mamo? — Moje słowa bardziej brzmią jak pytanie niż stwierdzenie, a w moim głosie nie słychać nawet krzty zadowolenia.

— Cześć, córeczko. — Coś mi się wydaje, że ta rozmowa nie będzie należała do najmilszych. Jej głos jest zmieszany i lekko zawahany.

— Coś się stało? — Zadaje pytanie, chodząc jak na szpilkach po salonie.

— Emily zrobisz mi płatki? — Słyszę głosik zaspanej Katy, odwracam się do niej i pokazuje, że rozmawiam przez telefon "zaraz ci zrobię" mówię bezgłośnie. Kiwa na potwierdzenie i posłusznie idzie do salonu, aby znów obejrzeć swoją ulubioną kreskówkę.

— Czy ty masz...? — Pyta lekko zdezorientowana. Ucinam i lekko zaczynam się uśmiechać w duchu.

— Nie mamo. To córka mojego szefa. — Wzdycham — mniejsza o to... Coś się stało, że do mnie dzwonisz?

— Chciałabym zaprosić cię na mój ślub — odpiera z zawahaniem, a ja od razu wyczuwam u niej zdenerwowanie.

— Jaki ślub? A tata? Co z nim? — wyduszam z siebie pytania z prędkością światła.

— Emily ja miałam do ciebie dzwonić, ale nie odbierałaś. On nie żyje. Zmarł dwa lata temu. — W słuchawce zapada głucha cisza. Z moich ust wydobywa się zduszony szloch. Powoli osuwam się o ścianę, czując, jak serce podchodzi mi do gardła i uniemożliwia mi powiedzenie czego kolwiek — córeczko nie odbierałaś, więc w końcu odpuściłam — kontynuuje.

— Dlaczego... Przecież mogłaś przyjechać i wszystko powiedzieć... Boże — teraz już płacze.

— Córeczko proszę cię, przyjedź. Ceremonia odbędzie się za tydzień. Bilet już wysłałam — mówi, ale słyszę, jak jej głos się łamie. Rozłącza się.

— Emily co się stało? — Mała podbiega do mnie i siada mi na kolanach. Swoimi małymi rączkami ociera moje policzki i przytula mnie.

— Nic kochanie — szepcze do jej uszka i mocno przytulam — chodź zrobimy płatki — odpieram, starając się brzmieć normalnie. Kiwa ochoczo i powoli obie wstajemy.

Wchodzę do kuchni i dostrzegam kątem oka, jak siada przy stole. Sięgam po paczkę czekoladowych płatków i małą miseczkę, po czym stawiam to na stole przed małą. Gdy mleko również jest już gotowe, zalewam powoli miseczkę, starając się nie oparzyć Katy.

— Wszystko w porządku? — Do kuchni wchodzi Matt, całując mnie lekko w policzek.

— Mhm. — Kiwam lekko głową, choć wydaje mi się, że i tak mi nie uwierzył, ponieważ posyła mi spojrzenie, porozmawiamy o tym później.

Wychodzę z kuchni i jakoś nie mogę sobie znaleźć miejsca. Cały czas targają mną emocje, a myśli mi się kotłują w głowie. Kiedy patrzę na gitarę stojącą w rogu, czuję się jak mała dziewczynka wtedy, gdy jej tata był dla niej wzorem. Patrzę i widzę ten sam obraz co kiedyś. Córkę z tatą ćwiczącą grę na jej pierwszej gitarze.

~wspomnienie~

— Tato, ale i nie umiem — protestuje, od razu poddając się.

— Potrafisz. Zobacz, umiesz początek jeszcze trochę ćwiczeń i będzie idealnie. — Całuje mnie w czubek głowy i oddaje mi gitarę, pokazując jak poprawnie mam ustawić palce.

Tata znów siada przy pianinie i przymierza się, by zacząć grać. Wkrótce ja również dołączam się do taty i widzę, jak sprawia nam to przyjemność. Kiedy piosenka się kończy mama, jak zawsze wchodzi do salonu i obserwuje nas, opierając się o futrynę.

— Ale ja mam zdolnych muzyków — mówi, całując mnie w policzek, a potem podchodzi do taty i przytula go od tyłu.

— Nasza córka to zdolna dziewczynka tylko za szybko się poddaje — komentuje tato, śmiejąc się lekko.

— Już się nigdy nie poddam tatusiu, obiecuje — szepcze i biegnę do taty, aby się przytulić — kocham cię tatusiu.

~teraźniejszość~

Gdy wspomnienie do mnie wraca natychmiast, czuję się, jak mała bezbronna dziewczynka marząca, aby przytulić się do swojego taty, chcąca poczuć ostatni raz zapach jego świeżo wypracowanej koszuli i usłyszeć jego ciepły głos mówiący "dasz radę córeczko". Chcę wtulić się w jego klatkę piersiową i znowu usłyszeć jak bardzo mnie kocha. Łzy cisną mi się do oczu, są szklane i smutne jakby szukały dna, wytłumaczenia, którego już nie ma. Matthew podchodzi do mnie i po prostu przytula, wiedząc, że nie jest to dobry moment, aby zapytać, co sie stało.

— Przepraszam. — Natychmiast ocieram łzy gestem ręki, starając się nie rozkleić jeszcze bardziej — pójdę się przejść — rzucam lekko zachrypniętym głosem.

Przytulam go i na miękkich nogach opuszczam mieszkanie. Nie wiem, gdzie idę. Nie wiem, co czuje. Po prostu idę przed siebie, aby uciec od myśli. Czy naprawdę można zapomnieć o kimś, kogo kochało się całym sercem? Czy można się z to pogodzić, że ta osoba nigdy do ciebie nie wróci? Chcesz poczuć jej dotyk, ale nie możesz. Chcesz usłyszeć choć jedno słowo, ale to niemożliwe. Jesteś jak zagubiona owca na tym świecie i czujesz pustkę w sercu, mając świadomość, że ta rana nie będzie goić się tak szybko, jak inne. Patrzysz w lustro, ale nie widzisz siebie, lecz osobę, którą kochałeś. Każdy kąt, każda rzecz kojarząca ci się z tą osobą uświadamia ci, jak bardzo ją kochałeś. Tylko dlaczego to tak boli? Boli, bo kochasz.

Idę przez kamienne uliczki, a letni deszcz wydaje ciche stukanie o chodnik. Ludzie chodzący po ulicy i przez pasy są zaopatrzeni w parasole, a ja przemoczona do suchej nitki przechodzę przez inne uliczki bez żadnej ochrony. "Tatusiu tak bardzo przepraszam" wyduszam tak cicho, że nikt nie jest w stanie tego usłyszeć. Po moich polikach znów spada kilka kropli łez zupełnie nieróżniących się od kropli deszczu pukających o chodnik...

Matthew

— Tatusiu, a kiedy wróci Emily? — mała pyta, ciągnąc mnie za rękaw od koszuli.

— Nie wiem córeczko. — Wzdycham, patrząc przez okno.

Stoję przy oknie i wyczekuje, aż wróci. Coraz mocniej pada i jest jeszcze zimniej. Woda leci strumykiem po ulicy, a o domach spadają kolejne krople deszczu. Kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, od razu podbiegam do nich z nadzieją, że zobaczę w nich Emily.

— Cześć mamo. — Ciężko wzdychając, otwieram jej szerzej drzwi i zapraszam do środka.

— W porządku synku? — Pyta, przyglądając mi się podejrzliwie.

— Powiedzmy... — Wymijam temat, na szczęście mała ratuje sprawę.

— Babcia! - piszczy i przytula się do mojej mamy.

— Pomyślałam, że wpadnę do was, bo twój tatuś ostatnio nie odbiera ode mnie telefonów. — Mierzy mnie morderczym wzrokiem.

— No, ale mamo ty dzwonisz co godzinę — oburzam się, a Katy zaczyna się głośno śmiać.

— Bo się o ciebie martwię — odpiera, patrząc na mnie jak na dzieciaka, którym kiedyś byłem.

— Nie potrzebnie. — Wzdycham — zrobić ci herbaty? — proponuje.

— Tą, co zawsze — siada przy stole razem z małą.

— Babciu, a pogramy w karty? — moja mama widocznie uśmiecha się.

— No pewnie, że tak — odpowiada, patrząc na dziewczynkę z pełnym troski uśmiechem.

Przysłuchuje się tej rozmowie i wyciągam trzy filiżanki i wkładam do nich herbatę, po czym zalewam wrzątkiem. Stawiam szklanki na stole.

— Proszę — wzdycham, siadając przy stole.

Mija kolejne półgodziny, a mama i Katy ciągle grają w karty. Wstaje od stołu i patrzę w okno. Noc jest ciemna i ponura. Wszystkie ulice są mokre, a kwiaty nie są już tak piękne, jak przedtem. Wszędzie panuje mrok, a ja stoję i czuję, jak z każdą sekundą niepokój rośnie mi w gardle, uniemożliwiając powiedzenie czegokolwiek. Słyszę skrzypnięcie drzwi. Momentalnie odrywam wzrok od okna zresztą tak, jak mama i Katy od kart. Emily stoi przemoczona do suchej nitki podchodzę do niej i po prostu wtulam się w jej szyję.

— Przepraszam — mówi drżącym od zimna głosem.

— Już, spokojnie — szepcze do jej ucha, po czym patrzę w jej oczy mokre od łez — martwiłem się.

— Wiem — posyła mi uśmiech, w którym nie ma nawet cząstki jej prawdziwego uśmiechu — przepraszam.

Czuję, na sobie wzrok mamy i Katy, które z zaciekawieniem przyglądają się naszej rozmowie. Mała wstaje powoli od stołu i podchodzi do Emily. Przytula się do niej. Widzę, jak dziewczyna uśmiecha się smutno i lekko trzęsie się z zimna.

— Pójdę się przebrać i przy okazji wziąć prysznic — zwraca się do mnie lekko się, rumieniąc przy tym.

Kowal głową i odprowadzam ją wzrokiem. Mała patrzy na mnie z zaciekawieniem, a moja mama niemal powstrzymuje się od pytań.

— Tatusiu położysz mnie spać? — Katy ciągnie mnie za rękaw, co od razu wyrywa mnie od pisania kolejnych scenariuszy o rozmowie z Emmą.

— Pewnie. — Wzdycham cicho i powoli kieruje małą do jej pokoju.

Siadam na skrawku jej łóżka i przyglądam się jej drobnej twarzyczce opatulonej kołdrą prawie pod sam nos. Delikatnie dotykam jej małej rączki i głaszcze. Za każdym razem, gdy patrzę na tą księżniczkę, wiedzę Lucy. Widzę ją i przypominam sobie, jak bardzo ją kochałem i jak bardzo mnie zraniła. Tamtej nocy, gdy powiedziała mi o ciąży, byłem szczęśliwy, ale gdy powiedziała mi, że to nie moje dziecko miałem ochotę ją znienawidzić. Dlaczego to zrobiła? Sam nie wiem. Jedno jest pewne, zrobię wszystko, aby ta księżniczka była najszczęśliwszą dziewczynką na świecie.

— Tatusiu, a Emily będzie już z nami na zawsze? — Pyta cichutko.

— Nie wiem mała — mówię zgodnie z prawdą.

— Lubisz ją prawda? — zadaje kolejne pytanie.

— Tak, bardzo ją lubie. — Całuję ją w czoło, a jej drobne powieki powoli opadają — kocham cię tatusiu — odpowiada, cicho ziewając.

— Ja ciebie też córeczko — szepcze lekko zdławionym głosem.

Emma

Wychodzę spod ciepłego prysznica, lecz moje ciało nadal drży. Chcę wyzwolić się od myśli, choć nadal mnie to przygniata, a pytania w mojej głowie przeplatają się niczym pętla, która zdaje się, że nie ma końca. Zakładam na siebie świeże jeansy i suchą bluzkę. Dlaczego czuję, że czas stanął w miejscu? A może to ja stoję i nie umiem iść dalej? Wychodzę z łazienki i czuję się jak intruz w tym domu. Dostrzegam mamę Matta siedzącą w kuchni i rozwiązującą krzyżówki. Cicho wzdycham i staram się przejść niezauważalnie, choć chyba mi to nie wychodzi, bo odkłada gazetę. Widzę, że chcę o cos zapytać, ale jednak się powstrzymuje.
Podchodzę do szafki, wyciągam szklankę, nalewam sobie letniej wody z czajnika, po czym biorę jedną tabletkę.

— Źle się czujesz hm? — pyta z troską w głosie i pokazuje mi na miejsce, abym spokojnie usiadła.

— Troche. — Posyłam w jej stronę niepewny uśmiech i biorę kolejny łyk wody.

— Musisz trochę odpocząć, wydaje mi się, że za bardzo się przemęczasz — odpiera poważnym głosem, w którym również słychać nutkę ciepła i szczerości.

— Potwierdzam. — Matthew wchodzi do kuchni i całuje mnie w policzek, co sprawia, że robie się czerwona.

— Często masz takie poczucie czasu, aby wejść w odpowiednim momencie? — unoszę jedną brew do góry i daje mu krótkiego buziaka. Jego mama lekko się uśmiecha, przyglądając się nam obydwojgu.

— Może pójdę już — Pani Patel wstaje od stołu, posyłając nam ciepłe spojrzenie.

— Mamo może przenocujesz tu dzisiaj hm? — Matt wychodzi z propozycją.

— Synku poradzę sobie — uspokaja go i przytula na pożegnanie, po czym mnie również przytula.

— Odpocznij wreszcie dziecko. Należy ci sie — szepcze z troską do mojego ucha. Kiwam lekko głową i widzę, jak obaj zmierzają, w kierunku drzwi.

Opieram się o blat i zerkam na pudełko tabletek. "Może faktycznie pora odpocząć" myślę. Już niedługo będzie cisza i spokój, ale czy na pewno? Jako mała dziewczynka myślałam, że życie jest jak film. Znajdę swojego księcia na białym koniu i zapomnę o wszystkich troskach i słabościach, ale to nie prawda. Życie to jest jedna wielka góra do pokonania. "Nie poddam się tato... Obiecuje".

***
Hej kochani!
I jak wam się podobał rozdzial?

Continue Reading

You'll Also Like

337K 13.7K 26
Ophelia nie jest typową miłą dziewczyną, jej niezwykła dobroć i wrażliwość dla otaczającego ją świata sprawiają, że zaczyna się nią interesować jeden...
28.5K 1.2K 21
DRUGA CZĘŚĆ "LOST" Jenny powoli stara się poukładać swoje życie. Studiuje, mieszka w innym mieście. Na wakacje wraca jednak do Naples. Nie zdaje sobi...
5.3M 13.8K 3
Młoda, niewinna i zawsze poukładana Hailie Monet w przykrych okolicznościach dowiaduje się o tym, że ma aż pięciu starszych, obrzydliwie bogatych, wł...
154K 3.9K 24
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...