𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮�...

By elijahjea

89.4K 3.1K 601

❝𝐇𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐥𝐟, 𝐦𝐲 𝐰𝐢𝐥𝐝 𝐚𝐧𝐝 𝐟𝐫𝐞𝐞. 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭, 𝐒𝐨𝐦𝐞 𝐧𝐢𝐠... More

•Prolog•
•1.Pora wrócić na stare śmieci•
•2.Hej, może coś podać?•
•3.Więc idziemy pić?•
•4.Dobrze, obiecuję.•
•5.Always and forever•
•6.Czasami w ciebie nie wierzę•
•7.Gdybyś wiedział, to byś zrozumiał•
•8.Teraz już wszystko rozumiem•
•10.No cóż, żegnaj.•
•11.czas zacząć "brudną robotę"•
•12.Jesteś potworem!•
•13.Ty jesteś normalny?•
•14.twarzą w twarz z.....•
•15.Dostaliście zaszczyt poznać...•
•16.Świerzaczek hmm?•
•17.Kto? Kim jest Tatia?•
•18.Mamy i naszą zgubę•
•19.Katherine..?•
•20.Stefan Salvatore, znasz może?•
•21.Co zrobiłaś!?•
•22.Elena...ładne imię•
•23.co te biedne drzwi ci zrobiły•
•24.Melanie, czyń honory•
•25.to będzie długa historia..•
•26.Przysięga krwi•
•NIE ROZDZIAŁ•
•27.Alkohol lekarstwem na wszystko•
•28.Spotkanie z Michaelem Jacksonem•
•29.Nie bulwersuj się tak•
•30.Niespodzianka•
•31.Kiedy ma być ten bal?•
•32.Przeprowadzka•
•33.Wyglądasz cudownie!•
•34.Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?•
•35.Nie jest dobrze•
•36.Nie pozwolę ich zabić.•
•37.Niespodzianka?•
•38...,którego trafiły drzwi. •
•39.Pierdolona Melanie Jefferson•
•40.Wielkie umysły myślą podobnie.•
•41. Ty żyjesz! •
•42.Zabijmy tą sukę.•

•9. ...czy...ty...mnie...przeprosiłaś?•

2.4K 76 3
By elijahjea

"Come back and discover the truth"

Siedziałam tak wciąż ogarniając co właśnie odkryłam. Wrócić? Ale do cholery gdzie? Do tego jeziora? Do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło? W sumie zgadzałoby się, tylko nie pasuje mi jedna rzecz. Jeżeli chodzi o tą dupną wodę, to po co śnili mi się Mikaelson'owie? I nagle mnie olśniło. No przecież idiotko! Chodzi o Nowy Świat! Mam wrócić do miejsca, gdzie zaczęła się moja historia z Mikaelson'ami. Tylko, co wspólnego z moim pochodzeniem oni mają? Eh, zgaduje, że żeby się tego dowiedzieć muszę pojechać do Mistic Falls. Nagle moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi, który przy okazji obudził Camille. 

-mmmhmhmhm, Melanie?...-gdy usłyszałam moje imię zwróciłam wzrok ku dziewczynie.-...mogłabyś otworzyć?

-...-bądźmy szczerzy. W tym momencie nie byłam w stanie wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa, a co dopiero wstać i otworzyć jakiemuś debilowi drzwi! Dlatego tylko gapiłam się na Cami jak jakaś chora psychicznie i gdy usłyszłam powtarzający się wkurzający głos dzwonka, odwróciłam się w stronę, z której ktoś używał tego irytującego sprzętu. Mroziłam je wzrokiem, tak jakbym miała nadzieje, że otworze je siłą woli. Chwilunia. Przecież mogę urzyć mocy! ... Nie, stop, wejt. Nie mogę. Przecież Cami tu jest.

-eehhhh-Camille wydała z siebie jęk niezadowolenia i ubierając jakąś pierwszą lepszą bluzę, ruszyła w stronę drzwi.-Co jest z tobą dzisiaj?-powiedziała jeszcze, gdy mnie mijała. Ja tylko w odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Poważnie, nie potrafiłam nic powiedzieć. Kiedy Camille zaczęła otwierać drzwi, ja już wiedziałam kto to. Marcel...

-Marcel...-powiedziała Cam w tym samym momencie, kiedy ja to pomyślałam.-...cześć, co tu robisz?

-Hej Camille, tak w zasadzie to przyszedłem do Melanie...-pomimo, że z mojego miejsca nie widziałam go, to doskonale wiedziałam, że podrapał się za głową z zakłopotaniem. Ku'wa, co teraz? Marcel przyszedł pewnie pogadać o tym, a ja ni ch'ja nie umiem mówić! Dobra Mel, ogarnij dupe i zacznij gadać. Jakim cudem w ogóle nie mogę nic powiedzieć!? Aghhh

-Oh, pewnie, wchodź. Melanie jest tutaj, siedzi na kanapie.-powiedziała i przepuściła chłopaka w drzwiach. On spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok do Cami.- To ja może was zostawię samych i pogadacie sobie.-Genialne Camille, tak, zostaw mnie z nim tu sam na sam, widząc, że coś jest ze mną nie tak. Oklaski i Oscar dla Camille O'Connell, brawo brawo!

-Dzięki...-Marcel mruknął.

-Tylko jeszcze jedno, coś z nią jest dziś nie tak,...więc wiesz, nie przesadzaj jakby coś.-dopowiedziała Cami szeptem Marcel'owi. Pfff, pewnie myślała, że nie usłyszę, w takim razie lepiej niech w ogóle nie myśli. Chłopak jedynie spojrzał na dziewczynę przelotnie z niezrozumieniem. Niestety było już za późno, żeby mógł od niej usłyszeć cokolwiek więcej, bo już wyszła. I kolejna nagroda dla Camille! Wyjście w samej piżamie na bosaka Bóg wie gdzie. Myślałam, że tylko ja tak potrafię. 

Spojrzałam na Marcela, który widocznie jeszcze bardziej zmieszany niż wcześniej stał w miejscu, gdzie przed chwilą zniknęła dziewczyna. Zamierza tam tak stać i zastanawiać się nad swoim życiem cały dzień? Jak tak, to ja podziękuję i  wychodzę. Nooo typie, co z tobą do cholery? Może się boi? Ale czego? Przecież ja tylko siedzę po turecku na kanapie w tragicznym stanie, patrze się na niego z rozszerzonymi źrenicami i wzrokiem psychopaty, który przypomina wzrok bazyliszka. Czego można się bać? . . . Dobra dosyć, jeszcze jedna minuta w tej wku'wiającej ciszy a przysięgam, że kogoś za'ebie. Albo ewentualnie pójdę dzwonić dzwonkiem do drzwi. . . . Ku'wa mać no.

-Będziesz tam tak stał cały dzień, czy łaskawie ruszysz dupsko i tu podejdziesz, "porozmawiać", tak?-w końcu! Udało mi się coś powiedzieć. Jea! Marcel na dźwięk mojego głosu lekko się wzdrygnął, na co jeden z moich kącików ust uniósł się trochę do góry. Ale tylko na chwilę. Na prawdę, strasznie śmieszy mnie kiedy ktoś się mnie boi, a jak jest to taki np Marcel Gerard to to już coś, haha na serio, beka w ch'j, może tego nie okazuje ale w duchu się śmieje teraz z niego.

-T-tak, już...-podszedł pomału do mnie i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym "mogę usiąść?", więc bez większego zastanowienia pokiwałam głową na "tak". Kurcze, mogłam mu kazać stać. Dobra, niech już usiądzie staruszek. . . . Znów ku'wa cisza, no ja się chyba wykończe zaraz! Teraz chyba on nagle dostał jakiegoś lagu. 

-Hmh, więc?...-chrząknęłam, żeby zwrócić jego uwagę. Doskonale wiem w jakiej sprawie chce rozmawiać. Najwidoczniej jest to dla niego ciężkie, bo nie chce mnie znowu zranić. Chociaż to aż tak nie bolało, po prostu emmm zaskoczyło, czego skutkiem był mój wybuch emocji, który nie powinien się nigdy zjawić. Nie lubię okazywać emocji, a zwłaszcza słabości, bólu, strachu i złości. No może przy tym ostatnim to można polenizować, ale te trzy na pewno. Przy Marcelu dałam się ponieść złości, to jeszcze nie tak źle, ale zawsze coś. Pro po wymienionego powyżej obywatela, dalej ciołek nic nie powiedział. Agh, zaćme masz czy co? Wal prosto z mostu koleś. . . . Jasna cholera, dupa blada noooo. Koniec. Chce się z tobą byku pogodzić, ale co mam zrobić jak nic nie mówisz? Eh... to może ułatwię mu sprawę i ja zacznę.- Słuchaj,...wiem, że ostatnio...niee doszliśmy do zbytniego porozumienia, aleee...eh no chciałam, chciałam cię....przeprosić...-dobra, najgorsze za mną, teraz już z górki.-...za ten mój wybuch wczoraj, wiesz, myślałam wtedy egoistycznie i nie pomyślałam, że to może cię...zranić, eh po prostu nie chciałam,...obawiałam się zaufać jakiejś osobie z takimi ważnymi rzeczami i pomyślałam, że to niedorzeczne, że wpadłeś na taki idiotyczny pomysł. Szczerze, dalej mi się on nie podoba, ale zrozum mnie. Wiem, że chciałeś tylko pomóc, ale bądźmy szczerzy, beznadziejny był ten twój plan.-finito, ciao adios i'm done, sajonara frajerzy. Marcel patrzy się na mnie jakbym była jego matką i powiedziała mu, że jest adoptowany. W sumie, nie dziwię mu się, sama nie dowierzam w to co właśnie powiedziałam, a zwłaszcza w takie jedno słowo, które powiedziałam pierwszy raz, od dawna zupełnie szczerze. Nie będę go powtarzać, bo to jest głupie, chyba wiadomo o co mi chodzi, a jak nie to ku'wa problem. 

-Melanie...czy ty...mnie...przeprosiłaś?-powiedział w końcu Marcel. Serio? Tylko tyle wywnioskował z mojej wypowiedzi? Gdyby to nie była poważna sprawa to strzeliłabym sobie teraz facepalma. Szykujcie mi miejsce na cmentarzu, idę się zabić.

-Ta...pierwszy i ostatni raz skierowane do ciebie idioto, nie przyzwyczajaj się...-mruknęłam sucho w odpowiedzi. Niech se nie myśli, że powiedziałam To słowo z przyjemności.

-Wow...ja...nie mam cholernego pojęcia co się właśnie stało.- czyli error, świetnie. Trzeba było siedzieć cicho i nic nie mówić. Teraz się będzie tym dupek zachwycać. Yhhhhh

-To może jak ci przywale to się dowiesz?-zagroziłam mu unosząc jedną brew. 

-Nie ma takiej potrzeby skarbie.-oho, i skończyła się faza" Marcela uległego na wszystko, bo się ciebie boi", a szkoda.-więc, ja również chciałem przeprosić, nooo wiesz za tamto, głupio wyszło. Nie powinienem się tak unosić.

-Ta, nie powinieneś.

-Tooo,... jak jest?

-Tak jest sir!-powiedziałam i zasalutowałam z grobową miną. Pora się trochę z nim zabawić hehe.

-Mel...

-Kiedy pozwoliłam ci tak na mnie mówić?-rzuciłam udawając wkurzoną i marszcząc brwi.

-Proszę cię, nie zaczynaj.-powiedział i przewrócił oczami. Cholera, kiedy znowu on stał się taki pewny siebie he? Nie podoba mi się to.-mamy chyba ważniejsze tematy prawda?-popatrzył na mnie porozumiewawczo, ale ja dostałam zaćmi i nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież nie ma żadnych ważnych spraw.- halo, twoje sny, pamiętasz? Jezus, faktycznie coś dzisiaj z tobą nie tak.

-Wice wersa mordo.-no tak, on jeszcze nie wie, że już to odkryłam.- pro po tych snów, to ja już rozwiązałam tą zagadkę?

-Co? Serio? Jak? O co w tym chodzi?...-zaczął zadawać pytania tak szybko, że czułam jakby właśnie rapował, czy coś. 

-Koleś, zwolnij, bo się zapowietrzysz!

-Uh, oh tak. Dobra, mów.-teraz zrobił taką pozę, jak typowa dziewczyna, która czeka, aż jej przyjaciółka zacznie jej opowiadać o chłopaku. Tylko jego wykonanie o wiele lepsze i przekomiczne.-no, laska na co czekasz?-pomachał ręką i zaczął mnie poganiać. O nie, teraz to już w ogóle hit!

-Haha, już ci wszystko mówię.

-No ja mam nadzieję.

Opowiedziałam wszystko Marcelowi. Zajęło to dobrą godzinę, nawet ponad. Z resztą co się dziwić, co jedno zdanie zadawał mi jakieś pieprzone pytanie, a ja mu musiałam, jak dziecku, tłumaczyć, że zaraz do tego dojdę, albo że pytania na końcu! Boże, miej mnie w swej opiece i daj cierpliwość do tego debila. Wracając, to niezbyt spodobał mu się fakt, że tak szybko wyjeżdżam, ale nie próbował mnie zatrzymać, bo wiedział ile to dla mnie znaczy. Więc postanowione, w poniedziałek wyruszam do Mistic Falls. Zdania nie zmienię, teraz albo nigdy. To prawdopodobnie jedyna szansa na poznanie prawdy. Nie wiem jeszcze co wspólnego mają z moją przeszłością Mikaelson'owie. Szczerze mówiąc, to nawet nie zdziwię się, jak właśnie grzeją sobie tam dupy. Więc zapewne przyjdzie mi również zmierzyć się z demonami z przeszłości.  Cóż, wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi. Ciekawe jak zareagują na mój powrót ... albo ja na ich. Okarze się w poniedziałek, agh nienawidzę poniedziałków!

*No ekhem, więc tak, powróciłam po tygodniu przerwy! Jej! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale no lenistwo wygrało😅.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Może być trochę dziwny czy coś, ale po prostu dawno nie pisałam i muszę się spowrotem przyzwyczaić.
Tym razem macie jeszcze jakąś muzyczkę, bo nie wiedziałam co dać do medii, a nie chciałam pustego zostawić XD. Jakby ktoś chciał wiedzieć, to piosenka to "Bad Day" Daniel Powter. Ogólnie nie wiem, czy w ogóle działa muzyka eheh, więc jak nie to sorki.
Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy. Jeśli są jakieś pytania i niejasności dotyczące fabuły, albo czegokolwiek to pisać w komentarzach.
Do zobaczenia kiedyś tam, nara!👋*

Continue Reading

You'll Also Like

3.8K 306 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
11.3K 912 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
8K 709 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
54.6K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...