Pomóż mi odnaleźć siebie [Zak...

By _NightSilence_

181K 6.8K 1.2K

Niby znowu ta sama historia. Ona poznaje jego zakochuje się w nim i żyją długo i szczęśliwie. Jest tu pewien... More

Wstęp
Prolog
Zwiastun #1
Zwiastun #2
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3 - przeszłość
rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Informacja
rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Nowa książka!
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdzial 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
rozdział 26
Maraton?
rozdział 27
Rozdział 28
rozdział 29
rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowania
O co chodzi?
Druga część już jest!

Rozdział 11

3.5K 156 30
By _NightSilence_

Matthew

Budzą mnie promienie słońca, które przebijają się przez okno w moim pokoju. Mimowolnie przecieram twarz dłońmi i otwieram oczy. Ciche tykanie zegarka roznosi się po pokoju. Jest cisza i makiem zasiadł. Powoli siadam na skrawku łóżka i sięgam po telefon, który znajduje się na nocnym stoliku obok.

— Tatusiu zrobisz coś do jedzenia? Jestem głodna — moja córeczka zagląda do pokoju. Gdy widzi mnie siedzącego na łóżku, rzuca mi się na szyje — kocham cię tatku — szept a swoim dziecięcym głosikiem, a ja delikatnie przyciągam ją do siebie i przytulam. Za każdym razem, gdy to robię, czuję, jej matkę. Może dlatego, że obie są tak do siebie podobne?

— Chodźmy — całuje ją w główkę i podnoszę się z łóżka. Maluch wybiega z pokoju i niczym huragan zbiega na dół — płatki? — pytam, unosząc jedną brew do góry z ciepłym uśmiechem. Kiwa ochoczo głową.

Sięgam po małą białą miseczkę i kładę ją przed nią razem z paczką płatek. Wsypuje zawartość opakowania do miseczki i uważnie mi się przygląda.

— Tato, a jaka była mama? — pyta. Czuje, jak nogi się pode mną uginają. Nic nie odpowiadam, tylko wyciągam karton z mlekiem i wlewam do rondla.

Kiedy mleko jest już zaparzone, w ciszy wlewam do miski i rzucam ciche smacznego, po czym całuje jeszcze raz w czubek głowy. Widzi moją słabość. Zresztą to tylko dziecko miała prawo zapytać o matkę. Przyjdzie czas, że jej o tym powiem. Ale jeszcze nie teraz... Jeszcze nie teraz.

Do Emmy: Hej miałabyś ochotę się dzisiaj spotkać?

W zasadzie nie wiem czemu, to napisałem. Te słowa same ze mnie wypłynęły, a strach, że może się nie zgodzić, nagle mną zawładnął.

Od Emmy: o której?

No takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Spodziewałem się odpowiedzi "żartujesz?" czy coś w tym stylu, a otrzymuje zupełnie co innego.

Do Emmy: pasuje ci 16:00?

Momentalnie spinam się na myśl, że może jednak odmówi.

Od Emmy: okej niech będzie :)

Uśmiech wstępuje na moją twarz. Po raz kolejny na widok sms"a od niej uśmiecham się. Czy to dziwne? Może i tak, ale nie dla mnie.

— Mała zawiozę cię dzisiaj do babci. — Kucam przy niej. Przestaje jeść i patrzy na mnie — chciałbym się dzisiaj spotkać z Emmą — dodaje.

— A czemu nie mogę z wami? — pyta zawiedziona.

— Słoneczko obiecuje, że jutrzejszy dzień spędzimy razem. — Obiecuje z troskliwym uśmiechem, który mimowolnie wkrada się na moją twarz.

Kiwa głową i mocno mnie przytula. Powoli wstaje i miseczkę po płatkach wkładam do zmywarki. W tej chwili zdaje sobie sprawę, że jestem jeszcze w pisanie. Zastawiam zmywarkę i idę sie ubrać. Po jakimś czasie wychodzę z łazienki ubrany w luźną koszulkę i krótkie wojskowe spodenki.

— Katy ubierz się, bo przemarzniesz w tej piżamie — mówię.

— No już — wstaje leniwie i cicho ziewa. W telewizji lecą jej ulubione kreskówki.

— Zaraz sobie z powrotem będziesz oglądać — odpieram i podaje jej świeże ubrania.

Całe popołudnie rozmyślam o spotkaniu z Emmą i o tym, aby wymyślić coś oryginalnego. Kino odpada, kolacja przy świecach jest zbyt przewidywalna. Chcę wymyślić coś, co ją zaskoczy, coś, co zapamięta na długo. Zawożę małą do mojej mamy, która i zwykle zrobi mi przesłuchanie. Kocham ją, ale jak włącza jej się tryb dziennikarki, to zamierzam z tego domu wyjść czym prędzej. Uśmiecham się pod nosem, poprawiając lusterko. Mała siedzi i obserwuje jadące samochody obok. Jest taka bystra, zaradna, a dobro z jej małego serduszka bije na kilometr. Wysiadam z auta i odpinam ją z fotelika.

— Tato, a kiedy po mnie przyjedziesz? — pyta cicho idąc ze mną za rękę w kierunku dużego domu.

— Postaram się jak najszybciej kochanie. — Wzdycham i dzwonie dzwonkiem do drzwi.

W drzwiach staje moja mama. Witam ją całusem w policzek i tłumacze jak wygląda sytuacja. Oczywiście moja rodzicielka nie ma nic przeciwko, aby zająć się jej jedyną wnuczką. Kiwam im na pożegnanie i wsiadam do auta. Teraz pozostaje mi się tylko ogarnąć i pojechać po Emily.

Gdy jestem na miejscu, wysiadam z auta i wchodzę do domu. Wchodzę do łazienki i sięgam po szczoteczkę w kubku. Starannie myje zęby i wypluwam pianę. Narzucam na siebie perfum, po czym powoli wchodzę do garażu. Wyjeżdżam dużym czarnym rowerem i jadę w kierunku domu Emmy. Wysłała mi jej adres i stwierdzam, że nie jest to tak daleko, jak myślałem, a przejażdżka rowerowa może być całkiem dobrym pomysłem na spędzenie czasu.

Wychodzi z domu punkt szesnasta. Ubrana jest w luźną białą koszulkę i jeansową kurtkę. Droga nie zajęła mi dużo czasu, a spotkanie z nią od razu poprawiło mi humor.

— Hej — mówi z uśmiechem, wysiadając na swój rower.

— Cześć. — Odwzajemniam uśmiech i również wsiadam.

— To jak gdzie jedziemy? — pyta powoli ruszając.

— Pozwól, że cię poprowadzę. — Śmieje się lekko i pedałuje przed siebie.

— Mam się bać? — Unosi brew do góry widocznie rozbawiona.

— Chyba nie. — Mimowolnie uśmiecham się na jej słowa i lekko jej zajeżdżam drogę.

— Czy ty chcesz nas zabić?! — wybucha śmiechem i nabiera tępa.

— Ej no nie zostawiaj mnie — udaje urażonego i staram się ją dogonić.

— I co teraz? — Zajeżdża mi drogę.

— Poddaje się. — Unoszę ręce ku górze w geście poddania.

Jedziemy, śmiejąc się całą drogę. W zasadzie, jakby panowała cisza. Wkrótce podjeżdżamy nad duże jezioro. Zabrałem ze sobą koszyk piknikowy, który znajduje się na bagażniku mojego roweru.

— To tutaj — odpowiadam lekko zmachany.

— Wow — mówi pełna zachwytu. No tak, duże jezioro, które zdobią łabędzie. Trawa jak jeden wielki dywan i tylko my.

— Pomyślałem, że to będzie dobre miejsce na odpoczynek — dodaje i prowadzam rower.

— Tu jest cudownie — odpiera zachwycona.
Rozkładam koc i kładę na nim koszyk.

— Smacznego. — Śmieje się lekko — może nie jest to jakaś wielka restauracja, ale przynajmniej możemy sobie tu odpocząć — dodaje spokojniej.

Siadamy na kocu i częstujemy się kanapkami. Wydaje się szczęśliwa. Chciałbym, aby ten uśmiech cały czas rozkwitał na jej twarzy każdego dnia o każdej porze. W pewnym momencie ściągam koszulkę.

— Żartujesz? — Wybucha śmiechem, a ja zmierzam w kierunku wody i bez wahania wskakuje.

Siedzę tam dobre piętnaście minut, po czym wychodzę. Woda jest lodowata, ale przyjemna w tak upalne dni.

— I jak było? — pyta z rozbawionym uśmiechem. Bez wahania biorę ją na ręce.

— Proszę, nie! — Krzyczy i uderza swoimi piąstkami w moją klatkę piersiową — puść mnie! — wyrywa się, a ja wbiegam do wody i natychmiast ją puszczam — ty wariacie. — Śmieje się i zaczyna mnie pryskać.

— No co? — Uśmiecham się niewinnie i znów biorę ją na ręce. Wchodzę coraz głębiej, a jej dłonie mocno obejmują moją szyję. Mój wzrok przeszywa jej niewinne spojrzenie, a serce nabiera tępa — I co? Dalej cię puścić? — pytam. Kiwa przecząco głową, na co lekko się śmieje — tak też myślałem — dodaje.

Leżymy na kocach i patrzymy w niebo, na którym nie ma ani jednej chmurki. Co jakiś czas zerkam na nią kątem oka i uśmiecham się szeroko.

— Było cudownie — mówi po chwili ciszy.

— To prawda — przyznaję.

Robi sie ciemno. Zdaje się, że godzina jest dość późna. Chcę, aby ta chwila trwała wiecznie. Czuć to cudowne uczucie, jakie wypełnia mnie od środka. Ku mojemu zdumieniu kładzie głowę na moim torsie i leży w ciszy. Niepewnie głaszcze jej ramię i czuje jej delikatne ciało, które wypełnia ciepło. Słyszę jej ciche bicie serca stykające z moim sercem. Czuje jej gorący oddech na sobie. Czuję zapach jej bezwładnie opadających na moje ramiona włosów.

— Jest cudownie — szepta i przymyka oczy. Widzę, jak jej oddech staje się coraz spokojniejszy. Zasypia w moich ramionach, a bajka, która trwa, przyprawia mnie o szybsze bicie serca o skrzydła, których nie zamierzam nigdy się pozbywać...

***
Hej kochani!
Mam nadzieję, że rozdział wam sie spodobał. Postaram się, aby kolejny pojawił się szybko ❤️
Ten rozdział jest dla mnie bardzo ważny, jak i ten dzień. Z góry dziękuje za wszystkie miłe komentarze 😘❤️

Continue Reading

You'll Also Like

220K 8.8K 6
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
590K 13.5K 47
Sarah Redmayne jest pilną uczennicą liceum Beacon High School. Wychowana w pełnej i szczęśliwej rodzinie na nic nie narzekała. Marzyła pójść na stud...
5.3M 13.8K 3
Młoda, niewinna i zawsze poukładana Hailie Monet w przykrych okolicznościach dowiaduje się o tym, że ma aż pięciu starszych, obrzydliwie bogatych, wł...
181K 7.6K 52
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.