Czarnoksiężnik Północnych Rub...

By Seanit

51K 6K 6.7K

- Co z ciebie za czarny charakter, co? Źli goście powinni kryć się ze swoimi zamiarami, a wielką gadkę i dokł... More

Słowniczek
1. Moje marzenia o kominku i ciepłych skarpetach szlag trafia
2. Za małe przewinienie płacę wyrokiem śmierci
3. Najpierw podkopuję, a potem ratuję tyłek niespodziewanego kompana
4. Przeżywam pierwsze starcie z Antagonistą Numer Jeden.
Nominacja - nie wierzę, że to robię
5. Zwiedzam antyczne ruiny zwane przez niektórych domem
6. Poznaję nazbyt przyjaznego jaszczura, a potem coś się psuje
7. Uczę Antagonistę życia i ratuję staruszki w opałach
8. Próbuję trochę odpocząć, ale Antagonista nr 1 robi mi kolejną niespodziankę
9. Bożena skutecznie psuje mi dzień
10. Motylki, liski, wiły i naukowe odkrycia.
11. Czarownicy próbują mnie zrobić naukowcem
12. Ląduję w objęciach Śmierci
13. Przestaję lubić niespodzianki
14. Zostaję bohaterką tragiczną w śmiertelnie zabawnym przedstawieniu
15. Równania arytmetyczne stawiają mnie na krawędzi wielkiego odkrycia
16. Odkrywam mroczną tajemnicę czarnoksiężników
17. Wredny Czarownik, wściekła strzyga i stogi siana
17.5 Padam ofiarą małych potworków
18. Robię sobie zasłużoną przerwę
19. Postanawiam zgłębić kolejne sekrety Antagonisty nr 1
20. Siłuję się z krasulami i wysłuchuję wielu opowieści
21. Przekonuję się, że moja misja to jednak samobójstwo
22. Do głowy przychodzą mi same głupie pomysły
23. Ściągam na siebie siedem lat pecha
24. Jelenie to krwiożercze bestie
24.5 Święta z Kanimirem
25. Dobre i złe wieści przeplatają się jak dzień i noc
26. Staję twarzą w twarz z prawdziwym wrogiem
27. Niszczę mój cały świat
28. Śmierć depcze mi po piętach
29. Seria ostatecznych starć to ciężki kawał chleba
Epilog

Coś się kończy, coś się zaczyna, czyli posłowie

690 51 129
By Seanit

Już jakiś czas myślałam, żeby napisać jakieś posłowie, podziękowania, coś w ten deseń. Prawdopodobnie po tym tutaj pojawi się jeszcze jedno, ale to już zależy od Was - na rzecz wyjaśnienia ewentualnych niedopowiedzeń, wątpliwości lub też po prostu odpowiedzenia na (może) nurtujące Was pytania ogłaszam drugie już Q&A, ale tym razem wolałabym, byście skierowali pytania wprost do mnie. Jeśli chcecie, żebym coś wyjaśniła - właśnie macie ku temu świetną okazję. Jeśli macie pytania, zadawajcie je w komentarzach, a ja zbiorę to wszystko do kupy i ogarnę w następnym "rozdziale". Możecie pytać o co chcecie - postaci, historię, świat przedstawiony, co tam Wam do głowy przyjdzie. W razie gdyby odpowiedź wymagała spoilerów z przyszłych części, udzielę jej bardzo ogólnikowo lub prosto z mostu napiszę, że nie bardzo mogę to zrobić bez spoilerów.

A tak poza tym - jeśli chcecie małego spin-ffa dodanego jako kolejny rozdział w tym opku - piszcie. W sumie mogę napisać ich kilka. Od siebie proponuję minirozdział o tym, jak Seliora dowiedziała się, że Kanimir przetopił jej wspaniałą srebrną rodową bransoletę na lusterko xD Jeśli macie jakieś inne pomysły - walcie śmiało :)

No a teraz kilka rzeczy, o których chciałabym napisać nawet bez pytań:

Po pierwsze podziękowania. Chcę gorąco podziękować wszystkim, którzy wytrwali i przeżyli te moje problemy z terminowością, a jeszcze goręcej podziękować tym, którzy poświęcali mi swój czas i poza ewentualnymi gwiazdkami dawali mi to, co dla mnie najcenniejsze - komentarze. Nie będę Was oznaczać, bo boję się, że przez przypadek kogoś pominę. Ci, do których to się odnosi, doskonale wiedzą, że chodzi o nich. 

Na szczególne miejsce w podziękowaniach zasłużyło jednak parę osób. Na samym początku stawiam mojego tatę - to on jako pierwszy rozmawiał ze mną o tych pomysłach i nakręcił mnie do pisania. Jakby zajrzeć w ten temat głębiej, to również on sprawił, że pokochałam książki i opowieści, a co za tym idzie - zagłębiłam się w tematykę fantasy, historię i to wszystko, co bardzo mi się przydało w czasie pisania CPR. To on wkręcił mnie też w zainteresowanie światem medycyny, który miał na to wszystko większy wpływ, niż mogłoby się zdawać. Podziękować muszę również mojej młodszej siostrze - Melyonenn. Chociaż to pierdoła nie z tej Ziemi i chociaż ani razu nie zebrała się, by napisać tu jakikolwiek komentarz, a nawet ustnie niewiele mówiła, czasami wybuchała tekstami typu "no nieeeee! To nie może się tak stać!", ale przede wszystkim potrafiła za mną łazić i jak zacięta płyta gadać "pisz rozdział!". Czasami zmuszała mnie do tego niemoralnymi przekupstwami i wygląda na to, że w jakiś sposób jednak bardzo pomagała mi w tej radosnej twórczości. Na wyróżnienie zasłużył również pewien typ o niewymawialnym nicku, a konkretniej owiany złą sławą Yttjslel (tak, bądź ze mnie dumny, wpisałam to z pamięci). Kilka razy w najgłębszej rozpaczy zwróciłam się do niego o pomoc/podpowiedź, a on z cierpliwością godną Błyska i zaangażowaniem Kanimira pomagał. Zresztą zgadnijcie, kto sprowadził mój nieumiejętnie napisany opis "Czarnoksiężnika Burzowych Wysp" do stanu używalności? No ale na tym podziękowania dla niego się kończą, bo za nominacje to musimy rozliczyć się osobno. Apropos nominacji, dotyczą one jeszcze jednej z dwóch osób, które chciałabym oznaczyć. Livli5 oraz Wiwo17 - wiem, że nadal czekacie na swoje nagrody. Doczekacie się, obiecuję. Przed końcem wakacji na 1000000% do Was dotrą! Wam, oraz siostrze, serdecznie dziękuję za realny udział w konkursie. Bardzo mnie to podbudowało w okresie zimowej sesji, a poza tym nie ma nic przyjemniejszego niż czytanie takich spin-offów :) W sumie Yttjslelowi też powinnam tu podziękować, ale ponieważ on obarczył swoją pracę całym własnym regulaminem, który w gruncie z konkursu go wykluczył - cóż, dziękuję za wysilenie szarych komórek, fajny thriller i pewnie za... brak... udziału??? xDDD

1. Od czego się zaczęło

"Czarnoksiężnik Północnych Rubieży" to długi i godny epickości miary "Władcy Pierścieni" tytuł, o czym zapewne sami kiedyś pomyśleliście. Tymczasem dostaliście opowieść, którą można by pewnie tak napisać, ale zamiast tego wredna ja ujęłam ją w postaci relacji dość pragmatycznej i zdecydowanie nieprzepadającej za eposami Heleny. Wszystko było nie tak: Kanimir, który miał być tym głównym złym, takim Sauronem, okazał się pokrzywdzonym przez los miłym facetem, do tego pojawił się już na samym początku, a do tego marny był z niego Antagonista nr 1, skoro na przekór wszystkim bardziej trzymał stronę protagonistki niż kogokolwiek innego. Tytuł miał zapowiadać wielką powieść, a okazało się, że skrywa jedynie miernotę, w której emocje i wewnętrzne przeżycia bohaterów są niemal zawsze ważniejsze od akcji. No i jeszcze Kanimir jest przystojny i prawie zasługuje na miano pełnowymiarowego Bad Boya, Helena to przynajmniej z pozorów (zwłaszcza powierzchownych) Szara Myszka - no ogółem to, co tylko mogło pójść nie tak, poszło nie tak. 

Muszę przyznać, był to zabieg całkowicie zamierzony.

"CPR" od samego początku miał być swoistym żartem, pozornie opierającym się na stereotypach wattpadowego opowiadania. Czy mi to wyszło - to już kwestia sporna, ale przynajmniej próbowałam. Od samego początku wiedziałam też, że chcę paroma prostymi obrazami przedstawić stopniowo pogarszającą się w Blizborze (i głowie Kanimira) sytuację - Helena dociera do Święciwód w czasie "złotej jesieni" - słoneczko świeci, na dworze ciepło, drzewa pokryte najbardziej pokazowymi jesiennymi barwami. Sama Helena podchodzi do każdego tematu z pewną dozą humoru, sarkazmu lub przynajmniej autoironii. Im bardziej wszystko się psuje, tym paskudniej wygląda świat - pojawiają się kolejne mutacje, Mira choruje coraz bardziej, aż w końcu umiera, a jesień ustępuje zimie - w ostatnich rozdziałach świat jest przykryty śniegiem i skuty lodem. Helena traci tak duże poczucie humoru i chociaż nadal zdarzają jej się cięte komentarze, nie ma już czasu ani chęci na napełnianie swojej opowieści aż taką ich ilością. Nie wiem, czy dało się to wyczuć, zwłaszcza, że niestety opko powstawało na przestrzeni kilku lat, ale mam nadzieję, że cośtam w ten deseń otarło się chociaż o Waszą podświadomość.

2. O czym tak naprawdę jest pierwszy "Czarnoksiężnik"

Pisząc to opowiadanie, nie raz zadawałam sobie właśnie to pytanie. W końcu można by to podciągnąć pod kilka kategorii - przemoc w rodzinie i jak to odbija się na całym życiu dzieci, ostracyzm i uprzedzenia, stereotypy, manipulacje i wyzysk (tutaj głównie chodziło o to, jak Krąg traktuje Wieżę - nie tylko określa czarnoksiężników jako "tych złych", ale przypisuje sobie jeszcze ich zasługi, a do tego po cichu prowadzi z nimi intratny handel. No i to, jak potraktował Helenę). No i oczywiście miłość w najróżniejszych jej postaciach (Zamir i Mira, czyli miłość w gruncie rzeczy platoniczna, Ania i Roch, miłość romantyczna, Hela i Kanimir - miłość między rodzeństwem). W gruncie rzeczy można wcisnąć w to opko kilka różnych znaczeń i przesłanek, a ja nie mam zamiaru z nimi dyskutować - uwielbiam Wasze odmienne interpretacje i opinie, i nawet jeśli coś nie zgadza się z moimi zapatrywaniami na moje wypociny, cieszę się z każdego pisanego przez Was komentarza. Gdyby ktoś jednak zapytał mnie, co sama miałam w głowie - myślę, że odpowiedziałabym, że nie mam zielonego pojęcia. Po chwili zastanowienia dodałabym pewnie, że w sumie to po prostu o dwójce dawno rozdzielonego rodzeństwa, które chce po prostu normalnie żyć pośród zamętu wywołanego przez wielkich tego świata. 

Poza tym chyba już o tym pisałam, a nawet jeśli nie, to pewnie miejscami było czuć, że tytuł nie brzmi "Czarnoksiężnik Północnych Rubieży" zamiast "Hazardowa Czarownica" bez powodu. Chociaż pisałam z punktu widzenia Heleny, tak naprawdę od samego początku była to opowieść o Kanimirze.

3. Jak to wszystko się zaczęło

Zaczęło się tak, jak to często ma u mnie miejsce - odnowiłam jakąś starą, dawno wymyśloną historię. Pierwotnie opowiadałam ją sobie tylko w głowie, a do tego z punktu widzenia Kanimira. Nietrudno się domyślić, że nie była to historia zbyt szczęśliwa. Zwłaszcza, że na samym początku Helena w ogóle nie istniała, a Kanimir był po prostu pechowym chłopcem, urodzonym w złej części świata, który trafił w ręce czarnoksiężników bez żadnego aktu heroizmu na swoim koncie. Nie pamiętam już zbyt dobrze, ale możliwe, że zamiast uratować siostrę, pierwotnie miał przez przypadek doprowadzić do podobnego wypadku, tyle że bez pędzącego na niego wozu. Z czasem zaczęłam poważniej myśleć o publikacji tego opka na Wattpadzie, a wraz z poważniejszymi myślami uznałam potrzebę wprowadzenia Heleny. 

Mała ciekawostka: Kanimir i Hela pierwotnie mieli być więcej, niż rodzeństwem - mieli być bliźniętami. Na dowód tego załączam screena z widoczną nazwą głównego pliku z całym opowiadaniem:

Ostatecznie pomysł upadł, bo potrzebowałam żeby Kanimir był starszy od Heli, a różnica maksymalnie paru godzin okazała się niewystarczająca - raczej nie rozwinęliby relacji godnych starszego brata i młodszej, kochanej siostrzyczki, a ciągnęliby dziecięcą rywalizację i co prawda ostatecznie mogliby doprowadzić do tego samego, ale wydźwięk całości byłby inny. Tak więc wcisnęłam między nich 3 dodatkowe lata. 

Tak swoją drogą, ich wiek to też nie do końca przypadek. Niegdyś wszystkie moje główne postaci miały 17 lat - dwunastolatce wydawało się to idealnym wiekiem. Jeszcze nie pełnoletni, ale już duzi i mądrzy ludzie. Ha. Ha. Ha. Gdy osiągnęłam wiek lat 17, wiedziałam już, że w tym wieku nie jest się ani dużym, ani mądrym. Postarzyłam postaci do lat 19. Tyle że mając lat 18 wiedziałam już, że 19 to też mało. Tak więc dałam Heli 21, a Kanimirowi 24 (różnica wieku między nimi nie mogła być zbyt duża - zależało mi, by w dziecięcych latach Kanimir wydawał się Heli dużo starszy (dla sześciolatki dzięwięciolatek to już stary cap), ale jednocześnie by różnica wieku nie była zbyt wielka - Kaniś musiał pozostawać raczej małym dzieckiem, gdy spotkało go to, co go spotkało). Teraz, mają już 22 lata na karku, doskonale wiem, ze 21-latka to nadal mała siksa, no ale przecież nie będę wszystkiego zmieniać. Trudno mi sobie wyobrazić, bym w moim obecnym wieku miała stanąć wobec zadania takiego, jakim obarczona została Hela. No ale już za późno, a poza tym niewielka ilość doświadczenia postaci też jednak działała na moją korzyść.

Jak chodzi o samo imię Heleny i Kanimira - to drugie było w sumie przemyślaną decyzją. Brzmiało wystarczająco groźnie i czarnoksiężnikowato, czego nie można powiedzieć o zbyt wielu słowiańskich imionach. Za to Helena to całkowity żart. Akurat gdy zaczynałam pisać, byłam w trakcie "czytania" audiobooka, a konkretniej - "Ogniem i Mieczem" Sienkiewicza. Naturalnie jedyna silna kobieca postać w rzeczonej książce to Helena Skrzetuska z domu Kurcewiczówna, a że to imię brzmiało dość przyjemnie, uznałam, że roboczo może być. Potem zmienię.

Akurat.

Bardzo szybko ogarnęłam, że po pierwsze Helena nawet mi się podoba, a po drugie można je zdrobnić do Hela, a stąd już blisko do Hel - i nie chodziło tu o nazwę mierzei, a fonetyczny analog (nie pamiętam ładnych określeń z lekcji j. polskiego, wybaczcie) angielskiego "hell", a że Hela od początku miała charakterek, ukryte nawiązanie do piekła, a przez to i do diabełka, uznałam za argument wystarczający, by przeważyć w kwestiach wyboru imienia naszej bohaterki.

4. Skąd się wzięli Starsi

Nie ukrywam, nazwa tego ludu to objaw mojego okropnego lenistwa na miarę pochodzenia imienia Heleny. Zaczęło się od Szarego Ludu z "Eragona" Christophera Paoliniego. Tajemniczy przodkowie, których dzisiaj już nie uraczysz, do tego posługujący się niezwykłym, dziwnym językiem i będący praojcami dzisiejszej magii. Trochę mi zajęło zanim doszłam do pomysłu, by wszystkich magów uczynić mieszańcami Starszych i zwykłych ludzi, ale gdy to ogarnęłam, otworzyła się przede mną przepaść bez dna i od tamtej pory z przyjemnością wrzucam do niej coraz to nowe pomysły. 

Być może zmieniłabym nazwę tego ludu, ale w międzyczasie doszłam do dwóch wniosków - po pierwsze, to że w książkach fantasy wszyscy muszą mieć jakieś super nazwy wcale nie znaczy, że w normalnym życiu też tak jest. Po co utrudniać sobie życie jakimiś obcojęzycznymi nazwami, gdy na pierwotnych mieszkańców kontynentu, na którym leży Blizbora, można po prostu mówić Starszy Lud lub po prostu Starsi? Przecież my, dumni użytkownicy rzekomo jednego z najtrudniejszych języków świata, sami nazywamy zachodnich sąsiadów "Niemcami", zamiast wołać na nich "Dojcze". A po drugie - potrzebowałam prostej, łatwej do zapamiętania i choć trochę tajemniczo brzmiącej nazwy. Elfy są już tak oklepane, że niedobrze mi się robiło na samą myśl użycia tego określenia. Poza tym wymusiłoby to użycia określenia "rasa", a tego chciałam uniknąć. I nie ze względu na jakąś poprawność polityczną. Po prostu "rasa" brzmi dość nowocześnie i chociaż członkowie Kręgu mogliby tak mówić, przeciętny blizborski Kowalski wolałby raczej określenie "lud". A że z samego brzmienia bardziej mi się to podoba - pozostałam przy tej opcji. 

Mimo wszystko, musiałam jakoś odróżnić Starszych od zwykłych ludzi. Łącznikiem między nimi mieli być magowie - z wyglądu tacy my, ale obdarzeni magią. Uznałam więc, że pionierzy magii nie powinni zbytnio różnić się od nas. Stąd, dla wywołania odpowiednich skojarzeń z elfami (w końcu ludzie lubią to, co znają, więc taki drobny element/manipulacja mogły tylko pomóc) dałam im lekko spiczaste uszy. W międzyczasie po raz kolejny obejrzałam "doktora House'a" i z niego wyciągnęłam kolejny kluczowy element wyglądu Starszych - złote obwódki wokół tęczówek. W mądrej terminologii lekarskiej określa się je pierścieniami Kaysera-Fleischera (które co prawda nie są tak wyraźne jak w moim opowiadaniu, ale przecież odrobinę podkoloryzować mam prawo, prawda?). 

Ciekawostka: pierścienie Kaysera-Fleischera to jeden z objawów zespołu Wilsona - zaburzeń metabolizmu miedzi. Zespół ten może się objawiać na kilka różnych sposobów, m.in. zdarzają się zmiany zachowania podobne do objawów schizofrenii - czyli utrata kontaktu ze światem rzeczywistym. Może to już moje daleko idące skojarzenia, ale widzenie i słyszenie rzeczy, których nie ma, czyli których inni doświadczyć nie mogą (stereotypowy obraz schizofrenii) to swego rodzaju przedstawienie kontaktu ze światem nadnaturalnym, może nawet magicznym. Bardzo szybko wykombinowałam, że w takim razie w innym, niezależnym opowiadaniu takie obwódki mogłyby być znakiem rozpoznawczym wiedźm, czyli po prostu ludzi, którzy mieli kontakt ze światem nadprzyrodzonym. A ponieważ wszystko skupiało się na "Czarnoksiężniku", wiedźmy błyskawicznie uległy transferowi do Blizbory i przyjęły postać Starszych. Można by nawet powiedzieć, że w takim razie zakrawające na szaleństwo zachowanie Seliory można obarczyć odkładaniem się miedzi w tkankach :P

5. Statystyki

Od zeszłorocznego egzaminu na punkcie statystyki mam uraz, ale ponieważ tutaj nie muszę nic liczyć, chętnie podzielę się z Wami kilkoma liczbami.

Ponieważ piszę w formacie celowo zbliżonym do książkowego, mam jako takie wyobrażenie, jakiej objętości byłaby wydana, prawdziwa książka. Otóż zebrało nam się 428 stron w formacie A5 o wąskich marginesach i pisanych czcionką Times New Roman rozmiaru 11. Razem z tytułami rozdziałów - 128 206 słów. Jeśli chcecie zajrzeć mi do warsztatu i przy okazji otrzymać dowód na poparcie moich słów - poniżej zamieszczam screena:

Tak, zazwyczaj pracuję z otwartym planem dokumentu i tezaurusem. Swoją drogą, przy takim rozmiarze ekranu (lekko ponad 15 cali) i używanej przeze mnie rozdzielczości nie dałoby się inaczej - kartki A5 przy zamkniętym i tezaurusie, i planie, przy powiększeniu 100% wyświetlają mi się w dwóch kolumnach, a to byłaby mordęga. Z drugiej strony mogłabym po prostu powiększyć, ale po co, jak mi się tak nie podoba :P

Dalej - jestem jednym wielkim nieogarem, więc chociaż na pulpicie trzymam porządek, w plikach opka narobiło się dużo syfu. Jeśli chcecie wiedzieć, jak dużo: screen poniżej. Pozwolę sobie podkreślić, że żeby wyświetlić wszystkie pliki, musiałabym zescrollować w dół.

Właśnie ogarnęłam, że jak na tacy podałam Wam tytuł planowanego dodatku, czyli 4 części. Ups.

6. Co dalej?

Najbliższą przyszłość już znacie - piszę prequel, czyli "Czarnoksiężnika Burzowych Wysp", opowiadający historię Kierana z Valdbergu. Tam też wyjaśni się baaardzo wiele odnośnie Starszego Ludu oraz paru innych rzeczy, m.in. dlaczego akurat północ Blizbory jest tak uprzedzona do magii oraz jak to było z konfliktem Krąg-Wieża, albo dlaczego Seliora jest takim wrednym stworzem.

Prequel jest dość luźno powiązany z CPR - stanowi on swego rodzaju dopełnienie, objaśnienie czy też rozszerzenie świata przedstawionego. Wydarzenia, które mają tam miejsce, są bardzo ważne dla tego, co działo się tutaj i co stanie się w części 3 - czyli kontynuacji historii Heleny i Kanimira - ale nie jest konieczne, by ogarniać co i jak. Chociaż w życiu nie powiem, ze nie warto tego ogarnąć ;)

Czas już kończyć ten wpis. Jeśli chcecie o coś zapytać - tak jak pisałam na początku, walcie śmiało. Z przyjemnością utworzę jeszcze jeden wpis, by odpowiedzieć na Wasze pytania :)

No chyba że jesteście ciekawi, jakich aktorów wyznaczyłabym na twarze głównych bohaterów, wtedy zapraszam do kolejnego punktu :) Zwłaszcza, że w ramach tego punktu można zrobić małą zabawę.

7. Jak widziałam bohaterów, czyli jakich aktorów bym im przypisała - czytacie na własne ryzyko. Strefa niebezpiecznie bliska aŁtoreczkowej :)

No więc... Ekhem. Wiem, że nie wszyscy chcą wiedzieć, jak według autorki wyglądają postaci więc celowo wrzuciłam to na koniec. Jeśli chcecie poznać moje wyobrażenia - czytajcie dalej. A jeśli macie jakieś swoje wyobrażenia - piszcie, chętnie się dowiem! Możecie to uznać za zabawę, bo przecież nikt na serio by do tego racze nie podszedł ;)

Zacznijmy od Heleny.

Z Heleną od samego początku nie miałam problemu. Płaska, niska, blondie - możliwość była tylko jedna. Dałam jej Dakotę Fanning (grała Jane w serii "Zmierzch" xD, ale poza tym Lily Owens w "sekretnym życiu pszczół" czy Sarę Howard w "alieniście"). 

Z Kanimirem miałam większy problem. Początkowo miał być nim Hayden Christensen - podrośnięty Anakin Skywalker aka przyszły Darth Vader z nowej... Lub też nowszej... Średniej??? Ech, po prostu z trzech prequelowych części "Gwiezdnych Wojen". Mroczne spojrzenie Anakina, które trafiło do memów, tłumaczy chyba wszystko. Hayden grał też główną rolę w "przebudzeniu" z 2007r. (całkiem fajny thriller) i w "jumperze" z 2008r., i tak szczerze, po prostu mi się podoba :')

Alternatywą dla Haydena był Dane Dehaan ("Valerian i miasto tysiąca planet", "na śmierć i życie", "niesamowity spiderman 2"). Z twarzy jakoś bardziej pasował na potencjalnego brata Dakoty, ale z drugiej strony nigdy nie widziałam go w tak kanimirowym ujęciu jak zezłoszczony Anakin, a poza tym jakoś tak... Aktora lubię, ale morda jednak nie ta, nie dla Kanimira. No i tym sposobem mój myślowy casting wygrał Christensen. 

Kolejną ważną osobistość - Zamira - podsunęła mi przyjaciółka. Opisałam jej kłobuka, a ona podlinkowała mi Roo Panesa. Rzeczonego piosenkarza mieliście już szansę poznać w którymś z rozdziałów, gdzie nie wytrzymałam i wrzuciłam Wam którąś z jego piosenek :)

Jak chodzi o Anię, mogę powiedzieć tylko, że Lily Collins. I na tym kończy się moja wena twórcza. Poniżej zamieszczam zdjęcia, żebyście nie musieli googlować, gdybyście mieli na to ochotę. Swoją drogą te zdjęcia to konkretnie takie ujęcia, które najbardziej pasują mi do postaci - w końcu aktorzy wyglądają różnie zależnie od okoliczności i wieku ;)

1. Helena

2. Kanimir z tym mhrocznym spojrzeniem :')

3. Zamir

4. Ania

Także no, jeśli widzieliście jakichś aktorów/inne publiczne postaci w roli którychkolwiek z moich postaci - podzielcie się! Chcę wiedzieć!

Continue Reading

You'll Also Like

19.5K 1K 15
Lucy i spółka to uczniowie tokijskiego liceum, którzy rozpoczynają właśnie trzeci rok edukacji. Choć z pozoru to zgrana paczka nastolatków, nikt dook...
5.4K 406 30
Iru straciła obydwojga rodziców.. Izuku i Katsukiego .. Obydwoje zgineli z honorem i bohaterstwem . Nikt ich nigdy nie zapomni za ich wyczyny które r...
3.9K 205 22
Mała ma w sobie wielką siłę Chyba najgorszym uczuciem jest brak miłości ze strony rodziców. Główna bohaterka tej książki musiała się z tym zmierzyć...
32K 2.3K 60
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...