Broken the law 2 ➡Z.M✅

By H-yuna

191K 12.3K 1K

(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda... More

♔Prolog♔
♔ 1-Syncope
♔ 2-I care about you
♔ 3-Kiss
♔Informacja♔
♔ 4-Dangerous
♔ 6-Naked
♔ 7-Funny
♔ 8-Scar
♔ 9-The unexpected twist
♔ 10-Compliance
♔ 11-Beaten
♔ 12-Coma
♔ 13-Not to convince
♔ 14-Pervert
♔ 15-He dipped his fingers in the
♔ 16-Thoughts
♔ 17-Marriage
♔ 18-Pregnancy
♔ 19-Wrong time
♔ 20-The inevitable truth
♔ 21-The intruder
♔ 22-You're getting unbearable
♔ 23-Don't tell me the truth
♔ 24-Love is in the fire
♔ 25-You will be next
♔ 26-I will not give you to anyone.
♔ 27-She's my
♔ 28-I will not let you go.
♔ 29-In the real world even more beautiful
♔ 30-Where is he?
♔ 31-I need help
♔ 32-Why can not it be good?
♔ 33-I will be a mother for the second time.
♔ 34-Moment of inattention
♔ 35-I'll find him
♔ 36-You are my life
♔ 37-Watch out for me
♔ 38-This isn't happening...
♔ 39-The road of no return
♔ 40-Is this the end?
♔ 41-Which I have to kill first? (cz.1)
♔ 41-Run for it (cz.2)
♔ 42 -Finally together
♔ 43-Epilog♔

♔ 5-Instant wedding

5.2K 303 15
By H-yuna

*** Perspektywa Belli ***

Zaczynam się trząść, a przerażenie krążyć w moich żyłach, kiedy Zayn uderza głową Lancelota o ścianę.

- Zayn ! - piszczę zrozpaczona próbując wstać i pomóc Lancelotowi. Na marne, strach mnie paraliżuje, tak jak zawsze.

- Czy wyraziłem się jasno, że ona jest moja ? - syczy Zayn, kopiąc ofiarę prosto w brzuch. Ten jęczy z bólu, a z ust leje mu się krew. 

Pomimo blokady, wstaję i szybko podchodzę do nich, by przerwać tortury Lancelota.

Zayn jedną ręką odsuwa mnie na bok, a drugą rzuca nim, o ścianę przeciwną. Zakrywam dłonią usta, ale i tak wychodzi z nich szloch.

- Przestań ! - krzyczę do Zayna, podbiegając do leżącego na ziemi Lancelota. Odgarniam mu z twarzy włosy i roztrzęsionymi dłońmi klepię go po policzkach, czy nie stracił przytomności.

- Zostaw go kurwa. Jeszcze z nim nie kończyłem. - słyszę głos Zayna za mną. Mimowolnie po moim ciele przechodzi dreszcz.

- Skończyłeś. Wyjdź stąd. - mówię do niego z pogardą, nie odwracając się.

- Tak, wyjdź stąd. - dyszy Lancelot z bólem. 

Zayn podchodzi do niego, a następnie kopie go z taką siłą, że ten prawie  wypluwa wnętrzności.

To mną wstrząsa.

- Skończ ! - krzyczę wstając i chwytając go za ramiona. Jestem załamana widokiem Lancelota, ale też zachowaniem Zayna. Jeśli tak ma wyglądać nasze nowe wspólne życie to ja dziękuję. - Zostaw go  w spokoju. - szlocham, patrząc w czarne oczy.

- Nie Bella nie zostawię. Muszę  z nim kurwa skończyć. - chce mnie wyminąć, ale nie pozwalam mu na to. Próbuje w drugą stronę, ale ja jestem szybsza. - Bella zejdź mi z drogi, bo inaczej ...

- Inaczej co ? - stawiam mu się. - Jeśli masz się tak zachowywać to lepiej tu nie przychodź. - chociaż te słowa ranią moje serce, musiałam je powiedzieć. Tak będzie najlepiej i najbezpieczniej dla wszystkich.

- Nie będę tu przychodził, jeśli wyjdziesz ze mną.

- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz. Po tym wszystkim co widziałam mam z tobą wrócić ? - nie dowierzam. Jeśli tak myśli to jest głupi.

- Nie, nie żartuję. Wracasz ze mną po dobroci, albo wezmę sprawy w swoje ręce.

Przełykam ślinę i spoglądam w jego oczy. Wyrażają tyle co wściekłość. W dodatku ta blizna, dodająca mu grozy. To już nie jest ten sam Zayn. 

- Nie groź mi. - szepczę wycierając mokre od łez policzki. - Nie chcę wracać na tamtą stronę, rozumiesz ?

- Jakoś przedtem ci to nie przeszkadzało.

- Tu nie chodzi o to. - kręcę głową, która zaczyna mnie boleć.

- A niby o co ?

- O ciebie. Jesteś inny.

- Zawsze taki byłem.

- Nie, kiedyś byłeś znacznie inny.

- Byłem i jestem cały czas taki sam. - warczy, a  ja wzdycham. 

- Nie dogadamy się Zayn ja ..

- Nie. Po prostu wróć ze mną, a wszystko będzie tak jak dawniej. - przerywa mi.

- Nie Zayn, ty mnie do tego zmuszasz. - mówię z goryczą.

- Jeśli będzie taka potrzeba to i cię porwę. To bez różnicy, a tylko kwestia czasu.

- Nie dostaniesz ją w swoje łapska. - słyszymy głos podnoszącego się Lancelota. Zayn mruży na niego oczy i domyślam się że tym oto sposobem sprowokował go.

Zatrzymuję go na tyle ile starcza mi sił.

- Proszę przestań. - błagam i próbując innej taktyki, wtulam się w niego. Ten zaskoczony zamiera w ruchu, dopiero po chwili mnie obejmując. - Błagam. - szepczę mocząc łzami jego koszulkę.

Jego klatka piersiowa unosi się nierówno, a serce bije jak szalone.

Całuje mnie w czoło kiedy drzwi otwierają się z wielkim hukiem. Odwracam się zdezorientowana i widzę strażników.

Jęczę w duchu. 

Tylko nie oni ....

- Nie ruszać się ! - krzyczą do Zayna, jednocześnie podnosząc Lancelota. Zayn wykorzystuje ich nieuwagę i puszczając do mnie oczko, wyskakuje z okna.

Jeśli myślał, że to było urocze to się grubo myli.

- Co tu się dzieje ? - do pokoju wchodzi zdezorientowany tata. Wzdycham siadając na łóżku. Słabo mi. - Lancelot ? Kto ci to zrobił ? - pyta zaskoczony jego pobiciem. Ten przelotnie na mnie spogląda, a ja wzdycham po raz drugi.

- Zayn tu był. - mówię. Po co niby mam go kryć ? Niech poniesie winy za to co zrobił, a nie zostawi wszystko i pójdzie sobie.

- Jak to Zayn ?  - przestraszenie ojca jest bardzo wielkie. Dziwię się, że nie słyszeli jęków Lancelota.

Momentalnie zamykam oczy przypominając sobie to jak Zayn go bił.

- Nic ci nie jest ? - tata podchodzi do mnie i kątem oka zauważam że Lancelota właśnie wynoszą z mojego pokoju.

- Nie tato. - wzdycham.

- Na pewno ? Nic ci nie zrobił ?

- Nie.

- To dobrze. Kamień z serca. - przytula mnie na co unoszę brwi. On mnie przytula. Dawno tego nie robił. - Jesteś blada i się trzęsiesz. - zauważa odrywając się ode mnie.

- To przez ten szok. - tłumaczę co jest czystą prawdą. Mój oddech nadal jest nierówny, co nie uchodzi jego uwadze.

- Lekarz zaraz tutaj będzie. - całuje mnie w czoło i wstaje. - Ja tylko dorwę tego Zayna ... - kręci głową - Połóż się. Odpocznij, albo najlepiej się prześpij.

- Jak niby mam to zrobić ? Przecież teraz nie zasnę, a poza tym spałam przez większość dnia. - mamroczę pocierając czoło. Wzdycha informując i zostawiając ochronę pod moimi drzwiami wychodzi.

                                                                           *  *  *

- To masz wziąć jak zjesz. - przypomina Mija, nakładając mi na talerz znowu za dużo jedzenia. Wzdycham nie miejąc siły się z nią kłócić.

- Dobrze. - mamroczę cicho, spoglądając na szklankę wody, a obok niej jakąś tabletkę. - Jak się czuje Lancelot ? - pytam spoglądając na ojca.

- Dobrze, nie ma na szczęście krwotoku wewnętrznego, ani jakichś złamań. Po prostu siniaki i zadrapania.

Wzdycham z ulgą i zaczynam powili jeść. Przynajmniej ten  problem mam już z głowy.

Kiedy kończę, popijam witaminę i wstaję. Mia zabiera ode mnie talerz, mówiąc znowu to samo, że powinnam więcej jeść. Wywracam tylko oczami i udaję się niepewnie do tymczasowego pokoju Lancelota. Pukam cicho, a po usłyszeniu ' proszę ' wchodzę.

- Bella. - uśmiecha się do mnie, co odwzajemniam.

- Hej. - zamykam za sobą drzwi i przyciągam krzesło by usiąść obok jego łóżka. - Jak się czujesz ?

- Teraz gdy ciebie zobaczyłem ? Lepiej.

Te same słowa powiedział kiedy został pobity przez Zayna jeszcze na samym początku naszej znajomości.

Historia lubi się powtarzać ....

- To moja wina Lancelocie, naprawdę przepraszam cię za to. Wiem, że to nic nie da, ale chcę abyś wiedział że w tej sprawie on nie miał racji.

- Wiem Bella, ale nie obwiniaj się za coś czego nie zrobiłaś. To on jest źródłem problemów.

Wzdycham tylko i czuję że znowu dziecko zaczyna kopać.

- Lancelocie zostałabym z tobą dłużej, ale zaczyna mnie boleć brzuch. Przepraszam. - szepczę wstając. Naprawdę chciałabym z nim dłużej zostać, ale nie chcę by martwił się o moje zdrowie, kiedy będę się krzywić przez skurcze.

- Nie przepraszaj. Dziękuję że mnie odwiedziłaś.. - uśmiecha się do mnie.

- Jutro też to zrobię. Dobranoc. - oddaję uśmiech i wychodzę.

Po chwili jestem już w swoim pokoju. Znowu odpuszczam sobie prysznic i ubieram się w piżamę.

Słyszę jak okno się otwiera.

- Po co przyszedłeś ? - odwracam się do niego.  To co zrobiłeś było chamskie i nieodpowiedzialne z twojej strony. Lepiej się przez to czujesz ? - od razu na niego naskakuję. Zdziwiony unosi brwi.

- Ciebie też miło widzieć.

- Nie mydl mi oczu Zayn, wystarczająco się dzisiaj popisałeś. - burczę związując włosy w niechlujnego koka. - Jestem zmęczona, więc przyszedłeś tutaj w ważnej sprawie czy może tak, że nie masz co robić ? - pytam spoglądając na niego.

- Przyszedłem do ciebie.

- Więc dobranoc. - rzucam, a następnie gasząc  światło wchodzę pod kołdrę. Wiem, że moje zachowanie w stosunku do jego osoby jest niegrzeczne, ale zasłużył sobie na to.

Czuję jak łóżko się ugina, a po chwili zostaję delikatnie przyciągnięta do jego rozgrzanego torsu.

Tak szybko się rozebrał ?

- Zayn. - zaczynam się wiercić. - Zostaw mnie. - szepczę, a on wtula głowę w moją szyję. Nie powiem, brakowało mi tego jak jasna cholera, ale nie dam za wygraną. Jeszcze nie.

- Nie mogę. - mówi prosto do mojego ucha. - To jest silniejsze ode mnie.

- Jeśli mój ojciec cię zobaczy będziesz miał przechlapane.

- Nie boję się go.

Wzdycham i mimowolnie chwytam go za dłoń leżącym na moim brzuchu.

Nienawidzę się za to, że muszę mu zawsze ulegać.

- Dlaczego nie możemy wziąć tego ślubu ? - pyta po chwili, a ja już na skraju snu otwieram oczy.

- Bo nie Zayn. Jest jeszcze za wcześnie. Poza tym swoim zachowaniem wykazujesz tylko nieodpowiedzialność. Mój ojciec nigdy nie zaakceptuje nas razem. - wzdycham mierząc się ze smutną rzeczywistością.

- To z Lancelotem to ... ten ... ty go ten ...  - jąka się.

- Tak. - sztywnieje po moich słowach. - Ale jako przyjaciela. Był ze mną od malękości. Nadal jest.

Czuję mokry pocałunek za uchem, przez co lekko się uśmiecham.

- Dlaczego nie możemy wziąć ślubu teraz ? - pyta, a ja zaskoczona unoszę brwi.

- Teraz ?

- Tak. Nikt by się nie dowiedział i nikt nie miałby nic przeciwko, a w szczególności twój ojciec. Po protu tylko my i kapłan. - mruczy, a ja nerwowo przełykam ślinę.

Chociaż to nie jest głupi pomysł.

Continue Reading

You'll Also Like

18.2K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
19K 3.3K 20
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
32.2K 226 3
• Choćbym miała umrzeć, utonąć w przepaści mojego własnego umysłu. Śmierć za ciebie wydawała się dla mnie czymś pożytecznym. •
3.5K 676 56
W życiu każdego człowieka, przychodzi czas zwątpienia i odcięcia się do swojego świata. Tak było w przypadku Rosaline (Rosie) Blackwell. ❗ Wszelkie...